Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

InessaMaximova

Zamieszcza historie od: 25 października 2015 - 21:52
Ostatnio: 12 marca 2022 - 1:54
  • Historii na głównej: 4 z 33
  • Punktów za historie: 721
  • Komentarzy: 722
  • Punktów za komentarze: 2445
 
zarchiwizowany

#74930

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zasłyszane od przyjaciela z okolic Zamościa.

Jakaś nawalona jak batyskaf blondynka idzie sobie jak gdyby nigdy nic prawym pasem na drodze ekspresowej nr 17 pomimo iż po obu stronach jest chodnik. Tiry trąbią, próbują jak najbardziej bezpiecznie omijać, taksówkarze składają propozycje.

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -11 (41)
zarchiwizowany

#74584

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Polityczne potyczki, czyli 500+.

Ja rozumiem, że to fajna okazja na szybki zarobek. Oczywiście w granicach rozsądku. Ale ta akcja chyba zaczyna mnie przerażać. Sytuacje z ostatnich kilku miesięcy.

1. Sierpień 2015, buszuję po jednym z marketów pochodzenia niemieckiego w celu większych zakupów. Nagle zauważam znajomą mi twarz. Dziewczyna z mojej miejscowości, młodsza ode mnie o około dwa lata. Na jej eskapady jeży mi się włos na głowie. Jak choćby na wieść, że "pierwszy raz" przeżyła z przypadkowym kolesiem w aucie mając 12 lat... Ale do rzeczy. Zauważam, że Marlena (imię zmienione) ma bardzo "wypukły brzuch". Nie, nie była to nadwaga. Jest chuda. Patyk. Ostatnio na twarzoksiążce na zdjęciu profilowym widnieje z bobasem. Wątpię, aby było to dziecko kuzynki czy innej koleżanki.

2. Jakiś miesiąc temu jadę do pobliskiego miasteczka po zakupy. Autobus zatrzymuje się w sąsiedniej wiosce. Wsiada dziewczyna, nieznana mi z imienia, ale z twarzy owszem. Chodziłyśmy do gimnazjum, jest rok młodsza ode mnie. Również w ciąży.

3. Na twarzoksiążkę zaglądam niezwykle rzadko. Zwyczajnie nie mam po co. Ukazuje mi się zdjęcie kolejnej koleżanki z gimnazjum, dajmy na to Natalii. W komentarzach czytam, że również jest w ciąży. Ja szok i niedowierzanie, bo jest w moim wieku.

4. Jest w mojej wsi dziewczyna, bodajże Ola. Wiek nieznany. Plotki głoszą, że jest starsza ode mnie o dwa, trzy lata, może jest w moim wieku. Typ "zdolna, ale leniwa". Stosunek do nauki niechętny. Dwukrotnie zaczynała naukę w liceum, do którego uczęszczałam, po miesiącu znikała bez śladu. W zimę 2015 wyleciała do Wielkiej Brytanii, na wiosnę b.r. wróciła, z "partnerem". Widziałam ich kilka razy wracając autobusem ze szkoły. Kilka tygodni temu pojechałam do sklepu, coś tam do obiadu zabrakło + coś dla siebie. Zastanawiam się, a tu wchodzi rzeczona Ola. Na codzień też osoba szczupła, wręcz modelka. A tu z bardzo widocznym brzuszkiem... Partnera ani widu ani słychu. Pod jednym z jej zdjęć na twarzoksiążce rzuciłam pół żartem pół serio komentarz: "Szkoda, ze zerwałaś z tym Brytyjczykiem, byłaby z was idealna para".

Ktoś kiedyś rzekł, że pieniądze rządzą światem. Teraz chyba również seks. Czasami czuję się wciśnięta w nieodpowiednią dekadę, choć urodziłam się 25 września roku 1997...

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -27 (43)
zarchiwizowany

#74565

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ostatnio został tu poruszony temat portali randkowych, mocno stereotypowo przedstawiony. Ja zatem przedstawię realia pewnego popularnego czatu, a raczej ludzi na nim przebywających. Też będzie stereotypowo. I miejscami niesmacznie.

1. Monosylaby

Jestem osobą dbającą o język, niezwykle rzadko stosuję wszelkie skróty typu cb, c tm itp. Zdecydowana większość użytkowników tego czatu rozmowę zaczyna od bezpłciowego dla mnie zwrotu "hej". Czasami daję szansę, aby rozmówca mógł się wykazać, jednak często pojawiają się rachityczne odpowiedzi, złożone z jednego, może dwóch słów. Trudno. Może jestem snobistyczna, ale nie zamierzam się produkować na darmo.

2. Snap, pokazy, telefony

Są różne kategorie pokoi, od typowo młodzieżowych, przez regionalne, po erotyczne. Młodzieżowe obfitują w oferty zdjęć na snapchat, co w gruncie rzeczy znaczy tyle co dzielenie się swoimi nagimi zdjęciami. W końcu to tylko 24 godziny, potem to znika, czyż nie? Poza tym czasem są fałszywe oferty pokazów na skype, a także oferty rozmów telefonicznych o wiadomym charakterze.

3. Dominatorzy, Pieski i inne dziwadła

Nie za dobrze jeszcze rozumiem te fenomeny, źródła jednego z nich jeszcze nie odnalazłam. Jak wiadomo "Pięćdziesiąt twarzy Greya" czy seria o Crossie były w Polsce fenomenami. Po premierze książek i filmu "narodziło się" nagle na czacie wielu dominujących mężczyzn. Niedawno do tego grona dotarła ich odwrotność, tak zwane Pieski. Czyli po prostu mężczyźni którzy chcą być sponiewierani. Nic do tego nie mam, wszystko jest dla ludzi. Jest jednak niewielka grupa osób, które nazywają się "trans". Cóż, problem w tym, że najczęściej są to jedynie Crossdressers (czy też po polsku "przebierańcy" jak zwykłam to nazywać), czyli mężczyźni w kobiecych ciuszkach. Pytałam wiele osób z mojego grona znajomych, czy zaliczyliby takie "coś" do kategorii trans. Oprócz kilku braku pewności przeważała odpowiedź przecząca.

4. Fantazje kazirodcze

Mój borze szumiący, jak to ktoś rzekł, to mnie przeraża. Najczęstsze warianty to tak zwane "bro/sis" lub "daddy" i "little girl/princess". Nie za bardzo rozumiem, co kieruje takimi ludźmi. Adrenalina? Tabu?

5. Stopy, bielizna i inne ewenementy

Lub prościej mówiąc fetysze. Brak mi słów by opisać te zachowania. Jak również brak pomysłów na to, co tymi ludźmi kieruje.

6. Seks rządzi światem

Liza Minelli śpiewała niegdyś, że pieniądze rządzą światem. Teraz chyba jednak światem rządzi seks. Zdecydowana większość użytkowników tego czatu szuka seksualnej przygody, nawet żonaci mężczyźni (znów adrenalina?). Jest to dla mnie już do tego stopnia denerwujące, że pierwsza wiadomość, którą kieruję do rozmówcy (jeśli on pierwszy do mnie napisał), brzmi "nie szukam na seks". Nie jestem świętoszką, po prostu nie potrafię oddać się byle facetowi w ogóle go nie znając.

internet

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -34 (40)
zarchiwizowany

#74300

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Fala oszustw sięgnęła również do mojej rodziny.

Spędzałam weekend u brata na opiece nad jego synkiem. Zauważyłam, że M. dostał dwa listy. Jeden - GetBack (adres gdzieś we Wrocławiu) i Cyfrowy Polsat, z którego ma telewizję satelitarną. Były jednak pewne nieścisłości.
1. Mam wprawne oko, dzięki czemu zauważyłam, że pieczątki i wszelkie rzekomo odręczne podpisy, tak naprawdę wyglądały jak zeskanowane i wklejone w list.
2. Zadłużenie na około 15 złotych miało mieć miejsce... W kwietniu lub lipcu 2015 roku. Problem w tym, że rachunki były opłacone z pięćdziesięciozłotowym nadmiarem.

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -26 (36)
zarchiwizowany

#73957

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Moi rodzice rozwiedli się, gdy miałam 9 lat. Z ojcem nigdy nie miałam dobrego kontaktu. I chyba nigdy mieć nie będę.

Maj to okres matur, w tym roku i mnie to spotkało. Ustne matury poszły mi całkiem nieźle. Jeszcze pod koniec miesiąca odwiedził mnie ojciec. Trochę posiedział, porozmawialiśmy, zaczęła się rozmowa na temat wyników matur. Powiedziałam mu moje wyniki punktowe z ustnych, że pomimo moich dziwnych argumentów jak książka dla dzieci, uzyskałam 31 punktów na 40 z Polskiego. Co on na to? "Dobrze by było, jakbyś miała 38 punktów". Oniemiałam, ale nie wiedziałam, co potem się wydarzy. Na odchodne dał mi 10 (słownie: dziesięć, i nie, nie zjadłam zera) złotych, tłumacząc się (tu cytat dosłowny) "jestem pusty jak bęben turecki". Ok, rozumiem, koniec miesiąca, jest ciężko.

Problem w tym, że niedawno kupił samochód za 14 000 złotych i nowy telewizor, za 4 000 złotych. Alimenty są, ale nie chcę o tym pisać.

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -33 (41)
zarchiwizowany

#72334

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mieszkam z mordercami...

8 kwietnia, około godziny 22 postanowiłam wyjść na dwór z psem. W oddali usłyszałam piski, lecz w pierwszej chwili sądziłam, że może sąsiadom urodziły się kociątka. B. (płeć żeńska) prowadzi mnie do źródła dźwięków. Nie były to koty, lecz... Dwa szczeniaczki. Malutkie, dwa szczeniaczki, same, w ciemnościach, pustce, ziąbie. Płakałam niemiłosiernie (jestem wrażliwa na krzywdę zwierząt) chyba przez godzinę, aby zasnąć musiałam wziąć silną tabletkę. Bałam się jednak wziąć psiaczki do domu, miałam nadzieję, że może ktoś lub coś po nie wróci...

Tak się nie stało. 9 kwietnia unikałam wstawania. Ciągle miałam przed oczami wydarzenie z poprzedniego wieczoru. W końcu około 11.30 wygramoliłam się z łóżka, wypuściłam B. i poszłam sprawdzić to miejsce raz jeszcze... Znalazłam jednego z piesków, jasnego. Zimny, wiotki, język lekko wysunięty. Poszłam do domu, napisałam do przyjaciółki. Po chwili B. przynosi w pysku drugiego szczeniaczka. Ciemny z sierści. Zimny, sztywny. Na szybko zrobiłam prowizoryczny krzyż z patyków oklejonych taśmą. Czarne zwłoki wrzuciłam do starej skarpetki i poszłam do ogródka. Jednak do głosu doszli dziadek i wujek... Rzucali przekleństwami, grozili. Uciekłam do pokoju.

Zadzwoniłam do mamy, ona do swojej siostry. Dziadek i wujek wiedzieli doskonale o szczeniaczkach. Suczka wujka zniknęła na kilka godzin, a gdy wszystko wyszło na jaw, suczkę zamknęli w domu, a szczeniaczki zostawili w ogródku. Zmarły z wyziębienia.

Sprawę zgłosiłam do pewnej organizacji, rozważam pójście na policję.

wieś

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -28 (38)
zarchiwizowany

#72124

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Służba zdrowia... Przed świętami zaczęło silnie doskwierać mi prawe kolano (Przy wzroście 158 cm jestem w górnych granicach prawidłowej wagi). No ale z czasem zaczęło być gorzej. Decyzja - po świętach do lekarza, po skierowanie do specjalisty. Godzina 8.30 rano, 29 marca b.r. Przychodnia czynna od godziny 7. Dzwonię. Pytam o lekarzy (mamy trzech, dwóch internistów i pediatra). A tam niespodzianka. "Przed chwilą wydałam ostatni numerek, jednie pytać się pod gabinetem, chyba, że do pediatry". Zirytowana podziękowałam.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -28 (36)

#71276

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja bratowa od prawie czterech lat jest szczęśliwą mamą w pełni zdrowego chłopca. Jednak gdyby nie praktyki pewnego lekarza...

Gdy K. była w ciąży, udała się do ginekologa, rutynowe badania. Tam usłyszała, że:
- Będzie dziewczynka.
- Płód nie ma oczu.
- Coś jest nie tak z nogami.
- Brzuszek jest większy od głowy.
- I kilka innych bzdur...

K. została wysłana do szpitala w innym mieście (miasteczko na Żuławach takich specjalizacji nie posiada), na oddział patologii ciąży. Lekarz chciał również aborcji (!), ale że nic się złego nie działo, po tygodniu K. wróciła do domu.

T. jest zdrowym, gadatliwym chłopcem z pasją do rolnictwa (po tatusiu, a moim bracie). W pełni sprawny, widzi, chodzi bez problemów, ma wszystkie kończyny sprawne i w całości uformowane. Ja natomiast co jakiś czas modlę się w myślach, by nie natrafić na tego, ekhm... "Lekarza" w przyszłości.

lekarze

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 180 (230)
zarchiwizowany

#71615

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Uczę się w liceum, w maju matura. Nasza biblioteka szkolna posiada zasadę, że absolwent ma obowiązek na dwa tygodnie przez zakończeniem roku szkolnego rozliczyć się z biblioteką (czyli oddać wszystkie zaległe książki, chyba, ze zgubiono, to rekompensata pieniężna oraz zdać kartę) i uzyskać wpis na karcie obiegowej. W przeciwnym razie możemy nie otrzymać świadectwa.

Co mnie denerwuje? Niektóre osoby są bardzo roztargnione i zdarzy im się zgubić kartę. Nauczycielka obiecuje, że zrobi te karty. Trzy lata ich nie widzę, a bywam w bibliotece na każdej przerwie. Dowód? Formułka:

[B]: Karta jest?
[U]: Nie mam.
[B]: Bez karty nie wypożyczę.

Podobną sytuację będą mieli uczniowie, którzy przenieśli się z innych szkół jakiś czas po rozpoczęciu roku szkolnego. W takim wypadku albo nie dostaną świadectwa i nici ze studiów, albo (prawdopodobnie) zapłata w nieznanej mi kwocie i sprawa załatwiona.

szkoła

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -21 (25)
zarchiwizowany

#71430

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W lato w moim miasteczku na Żuławach najchętniej uczęszczanym miejscem w ciągu dnia (nie licząc zamku) jest ulica Kościuszki. Dwa centra handlowe (niedawno wybudował się trzeci, aczkolwiek na innej ulicy), bary, lodziarnie, restauracje, sklepy, oddziały banków i "sklepy cynamonowe", taki kram lokalnych specjałów, m.in. chleby, wędliny, wykwintne trunki i lokalne alkohole. Jednak w lato 2015 roku doszła nowa, nieoficjalna oferta.

Zaczęło się jednak jeszcze późną wiosną, maj lub czerwiec. Wychodzę z marketu niemieckiego pochodzenia z biało-czerwonym logo, obładowana siatami (mama była po operacji, więc postanowiłam pomagać), w wolnym skrawku dłoni miałam nadgryzionego wafelka. Gdy podchodzi do mnie młody mężczyzna, lat dwadzieścia kilka. Przez ramię miał przewieszoną czarną torbę, w dłoniach dzierżył "tablicę" do dokumentów (nie pamiętam, jak to się nazywa) oraz długopis. Podchodzi do mnie, wywiązuje się mniej więcej taki dialog.
(M - Mężczyzna, J - Ja)
M: Dzień dobry, czy ma pani chwilę aby wziąć udział w teście?
J: No dobrze, jeszcze trochę czasu do autobusu mam.
M tutaj mówi coś o tym, abym stwierdziła, który z dwóch zapachów perfum, które rozpylił po moich nadgarstkach bardziej mi się podoba, ja zaś wybrałam bodajże pierwszy.
M: Mam dla pani doskonałą ofertę! *Wyciąga z czarnej torby zafoliowane opakowanie perfum* Tylko dzisiaj ma pani okazję kupić dwa opakowania tych perfum za jedyne 150 (!) złotych.
J: O mamuniu, bardzo bym chciała, ale nie mam przy sobie nic, żadnych pieniędzy*, nawet nie mam z czego wypłacić.
M wciąż próbował coś zmniejszyć, ostatecznie stanęło na pięćdziesięciu złotych, ale i wtedy odmówiłam.

Jakiś czas później zaczęli chodzić po wyżej wspomnianej ulicy. Omijałam ich chodem niczym Whoopi Goldberg czy Oprah Winfrey w "Kolorze purpury". Koleżanka z klasy dała się naciągnąć, kupiła za bodajże dwieście złotych, jedną dała w prezencie chłopakowi, ale jak wiadomo, był to chłam, niezwykle nietrwały. Przed Bożym Narodzeniem również wciskali te tandetne perfumy za niebotyczne kwoty.

*Skłamałam, miałam w portfelu kartę debetową mamy i około pięćdziesięciu złotych. Znałam o tyle o ile te wszystkie teorie i reguły sprzedaży z lekcji w szkole, więc się nie nabrałam.

uslugi

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -15 (39)