Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

InessaMaximova

Zamieszcza historie od: 25 października 2015 - 21:52
Ostatnio: 12 marca 2022 - 1:54
  • Historii na głównej: 4 z 33
  • Punktów za historie: 721
  • Komentarzy: 722
  • Punktów za komentarze: 2445
 
zarchiwizowany

#84600

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wciąż bezskutecznie szukam pracy. No, może z małym progresem.

Jakoś pod koniec kwietnia składałam dokumenty do sklepu spożywczego. Powiedzieli, że zadzwonią po majówce. I zadzwonili, że zapraszają na okres próbny. I tak pracowałam sobie przez cztery dni, od poniedziałku do czwartku. Bo w czwartek mi podziękowali. Dlaczego - nie wiem. Płakać nie będę.

Pracowałam 20 godzin. Zapłacili mi 150 złotych. Czyli luźno 7,50 zł/h.

sklepy

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (42)
zarchiwizowany

#83487

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Bezskutecznie szukam pierwszej pracy.

Mam beznadziejne wykształcenie - jestem po liceum, matura to wymagane minima i rozszerzony angielski. Próbowałam studiować filologię angielską, dwa razy wylatywałam po pierwszym semestrze.

Jak dotąd złożyłam CV do pięciu miejsc, czekam na odpowiedź w sprawie ostatniego. A oto dotychczasowe efekty.

1. Cukiernia
Skierowanie z urzędu pracy, jadę, staram się, mówię szczerze, że doświadczenianie mam, nawet żadnych prac sezonowych. Pierwsza rozmowa była w poniedziałek. Właściciel proponuje mi skontaktowanie się w piątek. Kategorycznie odmawiam, gdyż dokumenty z PUP musiałam złożyć do środy. Kręci nosem, ale zgadza się na środę, mam się kontaktować, bo podobno mają jeszcze kilka osób na to miejsce. Następnego dnia dzwonię, dopytuję, czy coś się zmieniło. Wciąż nie wie. Poprosiłam, aby dał mi znać w środę do godziny 9 rano, abym miała czas na dojazd. Właściciel dzwoni, ja jadę. Tylko po to, by nie dostać pracy z powodu braku doświadczenia.

2. Punkt z E-papierosami w dużym markecie.
Tu niewiele się zadziało. Złożyłam CV, pracownik twierdził, że dosłownie 15 minut wcześniej szef pojechał do domu. Będą się kontaktować. Nie zadzwonili, ze dwa tygodnie później w punkcie siedziała kobieta którą kojarzę z sąsiedniej miejscowości.

3. Sklep odzieżowy #1
Złożyłam CV. Zero odzewu czy zainteresowania.

4. Sklep odzieżowy #2
Właścicielka szukała na pół etatu, złożyłam CV, rozmowa zdawała się przebiegać dobrze, zdawałam sobie sprawę, że będę musiała się nauczyć kasy fiskalnej i terminala płatniczego. Rozmowa odbywała się w środę lub w czwartek, kobieta obiecała zadzwonić w poniedziałek lub wtorek. Nie zadzwoniła.


Nie mogę się przeprowadzić lub wyjechać z granicę. Moja mama jest w trakcie badań (podejrzenie raka), gdybym wyjechała nie byłoby nikogo kto mógłby się nią opiekować po ewentualnej operacji. Wzięcie mamy do siebie też nie wchodzi w grę. Tu gdzie mieszkamy jest duża część bliskiej rodziny, mama tu ma pracę i znajomych.
Szkoły policealne, jeśli nie są z ofertą medyczną, są w mieście oddalonym o około 30 kilometrów. Autobusy z mojej miejscowości tam nie jeżdżą. W weekendy pierwsze autobusy są o 7 rano, na miejscu byłabym po 9. Większość zajęć zaczyna się o 8. Nie mam znajomych, którzy by mnie podwieźli samochodem. Ja sama nie mam prawa jazdy.

praca

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -5 (27)
zarchiwizowany

#80357

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Studiuję filologię angielską. Mamy tu przedmiot o nazwie "Praktyczna Nauka Języka Angielskiego". Prowadzi go czterech wykładowców, na zasadzie, że każdy prowadzi w różnych dniach, porach i z innych zagadnień. Użycie praktyczne (lub prościej: słownictwo), mówienie z czytaniem, słuchanie z czytaniem oraz pisanie. I o tym ostatnim będzie.

W tym roku mieliśmy mieć zajęcia z Panem S.W. Pierwszy tydzień odwołano. Ok, zdarza się, nie wyrobił się z materiałami. Ale gdy zapytałam opiekuna mojej grupy, co z naszymi zajęciami, odparł, że Pan S.W. zrezygnował z nauczania w naszej placówce.

Zajęcia z tej dziedziny się nie odbywają, uczelnia podobno planuje nabór.

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -10 (26)
zarchiwizowany

#79408

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Trwają okresy rekrutacyjne na uczelniach wyższych, a ja ciągle nie mogę zapomnieć o jednej kobiecie.

Nie dogadywałam się z grupą, przez co nie miałam dostępu do notatek. Wykładowcy dawali jedną kopię notatek wybranej osobie, która skany wstawiała na grupę na facebooku. Nie miałam do niej jednak dostępu, choć prosiłam.

Pani M. wykładała gramatykę. Przez mój brak dostępu do notatek była bardzo niezadowolona. Pewnego dnia, chyba gdzieś w listopadzie, powiedziała, że dopóki nie będę miała notatek z wykładów, mam się u niej nie pokazywać. Powiedziała to przy całej grupie.

I nie pokazałam się. A grupa chyba się nie przejęła.

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -10 (24)
zarchiwizowany

#79225

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zasłyszane ostatnio w salonie pomarańczowych. Krótko.

Na stanowisku obok obsługiwana była kobieta. Cel nieistotny, jednak zwróciła uwagę, że niby ostatnio do jej męża dzwonili pomarańczowi. W celu weryfikacji prosili o podanie numeru PESEL. Co w tym piekielnego?

Otóż prawdziwi pomarańczowi w celu weryfikacji proszą najczęściej o kod abonemcki, nigdy o numer PESEL.

call_center

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -12 (18)
zarchiwizowany

#79197

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dałam się nabrać gorzej niż dziecko.

Wybrałam się dziś z mamą do salonu pomarańczowych celem przedłużenia umowy (gdyż na mamę są wszystkie umowy). Miałam w pewnym sensie sprecyzowane oczekiwania (Sony lub LG, spora pamięć, bo mam kilka ulubionych gier mobilnych).

Nie wiem, co poszło nie tak, lecz doradca klienta zaproponowała mi telefony Huawei P9 Lite, HTC Desire 650 i Samsung Galaxy J3 (2017).

Muszę tu nadmienić, iż mam taki dziwny nawyk, który objawia się posiadaniem swojej definicji porządku. Chodzi mi o zbędne aplikacje, niepotrzebne ikony, takie rzeczy.

Huawei odstręczał mnie nadmiarem niepotrzebnych aplikacji na panelu głównym. Zaś po zmianie widoku menu nie mogłam się przyzwyczaić do alfabetu po prawej stronie ekranu.

Samsung to dla mnie wojna z Apple. Kto będzie szybszy.

HTC miały chyba dwie moje koleżanki z liceum, ich telefony były ogromne. Zbyt ogromne jak dla mnie.

Ostatecznie wybrałam HTC. Nie wiem, co mnie tknęło, by nie sprawdzić, jak wygląda poza ładną tapetą. Zrobiłam to jednak dopiero w domu. Wyglądało to dla mnie tragicznie. Zrobiłam screeny tych paskudztw. http://m.imgur.com/a/TiU9w

Po konsultacjach ze znajomymi obeznanymi w nowinkach technologicznych wyszło na to, że pomarańczowi zrobili ze mnie jelenia, wciskając mi beznadziejne modele z góry przeznaczone na prowizję od sprzedanego egzemplarza.

Telefon prawdopodobnie oddam bratu. A sama wrócę tymczasowo do lekko uszkodzonego Sony Xperia M4 Aqua, póki z mamą nie wymyślimy czegoś innego.

uslugi orange telefony

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -18 (20)
zarchiwizowany

#77758

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak się wali to wszystko na raz. Będzie długo. I może trochę za bardzo poetycko.

W piątek zdawałam pokój w akademiku. Osoby oceniające stan doszły do wniosku, że muszę to dokończyć, proponują przyjazd w poniedziałek z samego rana.

W niedzielę wieczorem nastawiam budzik na czwartą rano, by po godzinie piątej udać się autobusem do miasta, na pociąg do innego miasta. Sprawdzałam kilka razy głośność. Położyłam się spać przed drugą nad ranem. Zawsze mam tak, że wraz z nadchodzącymi sytuacjami stresującymi długo nie mogę zasnąć.

Dziś, w poniedziałek, budzę się i zauważam, że jest za jasno jak na godzinę czwartą. Wstaję, patrzę na zegarek. 7:45. Prawie cztery godziny po czasie.

Na szybko zbieram wszystkie potrzebne rzeczy oraz zaszywam dziurę w spodniach. Przez problemy kończę o 8:15. Autobus do miasta odjechał.

Z coraz mniejszą nadzieją na wykonanie planu wychodzę na autobus do innego miasta. Wyjdzie drożej, bo dwa bilety, ale trudno.

Udaję się do marketu aby dokupić środki czystości i coś do przekąszenia. Sprawdzam pociągi. Najbliższy 9:54, potem dopiero po 12. Może zdążę.

Nie zdążyłam. Autobus do miasta numer 3 po godzinie 11. Stamtąd do miasta docelowego kolejnym autobusem przy dobrych wiatrach dotarłabym około 13. Tak samo by wyszło pociągiem.

Czekam. Nie wiem, dlaczego. Choć wiem, że nie mam szans na wykonanie planu, wsiadam w pociąg a potem w autobus komunikacji miejskiej. Czy "oszukać przeznaczenie" to dobre określenie?

Tam dostaję mandat. Pierwszy raz w życiu. Wysiadam na przystanku, idę do akademika. Ogarnia mnie bezsilność. Z początku płaczę, ale po chwili nie mam czym. Kompletny brak łez.

"Czuję się jak g*wno", powiedziałam do siebie krytycznie. I siedzę teraz gdzieś w mieście planując wydatki na najbliższe kilka tygodni.

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -16 (18)
zarchiwizowany

#77384

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Z ostatniej chwili.

Biedronka, robię zakupy i widzę matkę z dwójką dzieci, dziewczynką i chłopcem. D lat na oko trzy lub cztery, chłopiec może rok starszy. To on będzie tu bohaterem. Ten oto chłopiec SSIE SMOCZEK. Tak, zwyczajny smoczek, nie jakiegoś tam lizaka.

Czy coś ze mną nie tak, jeśli uważam to za nienormalne?

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -14 (28)
zarchiwizowany

#77382

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dziwne procedury, w roli głównej: bankomaty-wpłatomaty sieci Euronet.

Nie lubię nosić pieniędzy w portfelu. Mam wówczas głupie ale zasadne wrażenie, że kuszą mnie do nadmiernego wydawania. Miałam w portfelu 30 złotych. Byłam wówczas w markecie, najbliższy wpłatomat mojego banku - dobre kilka kilometrów z granic miasta do centrum.
Więc decyduję się na sprzęt w markecie.

Zonk numer 1. Aby móc wpłacić pieniądze, muszę być posiadaczką jakiegoś ichniego ID.
Zonk nr 2. Podczas próby rejestracji miałam zalogować się na konto na stronie internetowej banku. Miałam tam przelać coś w rodzaju "opłaty manipulacyjnej" wynoszącej 1 zł, którą podobno mieliby zwrócić.
Zonk nr 3. ID nie uzyskam, bo nie pamiętam rzadko używanego kodu do logowania na stronie banku.

Tyle zachodu by wpłacić dwa świstki papieru.

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -17 (17)
zarchiwizowany

#77062

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czytając historie o pobieraniu krwi przypomniałam sobie dziwną rzecz.

Gwoli wstępu: nie znam mojej grupy krwi, jak również moich rodziców (mama kiedyś coś bąknęła jakoby mój pożal się tata miał coś z B). Sami rodzice nie znają swoich grup krwi.

Będąc w liceum oddawałam krew. Książeczkę otrzymałam, w niej wpisana pospolita A Rh+. Ok, skoro tak.

Wrzesień 2016, szpital, operacja, odbiór wypisu (wyszłam w sobotę, odbiór w dni robocze). A tu zonk. 0 Rh+. Pytam pielęgniarek jakim cudem z A+ zrobiło się 0+? Nie wiedzą, mam się zgłosić do rodzinnego na badanie.

Nie zgłosiłam się, bo nie jest to sprawa niecierpiąca zwłoki. Aczkolwiek uznaję to za niecodzienny fenomen.

słuzba_zdrowia

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -16 (22)