Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Jaca

Zamieszcza historie od: 24 lipca 2012 - 0:19
Ostatnio: 8 września 2016 - 4:41
  • Historii na głównej: 15 z 23
  • Punktów za historie: 11982
  • Komentarzy: 91
  • Punktów za komentarze: 834
 

#53007

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pamiętajcie, alkohol nad wodą prowadzi do nieszczęść.

Mój kolega wraz ze swoimi znajomymi wybrał się pewnego dnia nad staw. Rozłożyli ręczniki i leżeli cały dzień grając w karty, rzucając ringo i sącząc piwa.

Staw jest spory, ale nie jakiś wielki, kolega ten, który w liceum trenował pływanie, nie raz przepływał go wpław. Przy stawie nie ma ratowników.

Po kilku godzinach miłej zabawy, usłyszeli krzyk. Mniej więcej na środku stawu jakiś mężczyzna zaczął się topić. Kolega niewiele myśląc rzucił się do pomocy, a że akurat opalali się przy molo, do którego przywiązany był kajak, to odciął go i popłynął nim do mężczyzny, by być szybciej. Gdy dopłynął z kajaka wyskoczył i już wpław wyciągnął faceta na brzeg. Mężczyźnie nic wielkiego się nie stało, jak się okazało złapał go skurcz i trochę spanikował, ale ostatecznie napił się tylko trochę wody.

Jednak w międzyczasie ktoś zadzwonił po pogotowie, a wraz z pogotowiem przyjechała policja. I stało się nieszczęście. Po badaniu alkomatem okazało się, że tonący był trzeźwy, ale kolega miał w wydychanym powietrzu niecałe pół promila alkoholu. Panowie policjanci stwierdzili, że koledze należy się mandat za pływanie kajakiem pod wpływem alkoholu, ale nie dostanie go, gdyż sprawa zostanie skierowana do sądu, ponieważ jako, że był pod wpływem alkoholu dojdzie zarzut narażenia na niebezpieczeństwo (tonącego) oraz... kradzieży kajaka.

Finał: „Sąd po rozpoznaniu sprawy uniewinnia oskarżonego od zarzucanych mu czynów, a kosztami postępowania obciążą skarb państwa.” – I wiesz, że państwo dobrze wydaje pieniądze z Twoich podatków.

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1049 (1083)

#52445

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zraniłem małą dziewczynkę.

Chwilowo poruszam się z pomocą kul.
Mieszkam z moją dziewczyną, kilka dni temu wróciłem późnym wieczorem od kolegi, dziewczyna już spała, ja poszedłem do łazienki wziąć prysznic, rozebrałem się, odstawiłem kule podszedłem do wanny i…

- K***A!!! – krzyknąłem tak, że usłyszał chyba cały blok, chwyciłem za jedną z kul i zacząłem uderzać nią we wnętrze wanny. Po chwili do łazienki wpadła dziewczyna i zaczęła krzyczeć na mnie:
- Co Ty robisz!? Upiłeś się!? Masz się uspokoić! – krzycząc podeszła do mnie, spojrzała do wanny i… krzyknęła głośniej przerażona.

Nie, nie upiłem się, w ogóle nie piję alkoholu. Ale przestałem wymachiwać kulą, objąłem dziewczynę i zacząłem ją uspokajać. W tym momencie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, więc obwiązałem się ręcznikiem i poszliśmy otworzyć. Na klatce schodowej stała sąsiadka z małą córeczką. Sąsiadka zaczęła mówić dość niepewnie:

- Przepraszamy, że o takiej porze, ale słyszałyśmy krzyki, a nam… - w tym momencie przerwała jej córeczka:
- Znalazł pan Pimpusia?

Pimpusia!? Pimpuś!? To bydle nazywa się Pimpuś!?

- Pimpuś… miał… wypadek – wyjąkałem niepewnie patrząc na sąsiadkę. Odesłała córeczkę do domu, a sama weszła do środka.

Jak wyjaśniła sąsiadka Pimpuś to ukochane zwierzątko jej córki, a dziś przez chwilę nieuwagi im uciekł i pewnie przez otwarte okno dostał się do mnie. Zwierzątko było większe, niż moja dłoń i grubsze, niż pięść. A ja od zawsze boję się pająków, nawet dużo mniejszych.

I tylko mała jak mnie widzi zaczyna szlochać i krzyczy: „Pan zabił Pimpusia!”

Skomentuj (163) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1219 (1319)

#51815

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem studentem. Sesja już teoretycznie skończona. Teoretycznie, bo po zaliczeniu wszystkich przedmiotów muszę zabrać od wykładowców wpisy z ocenami na kartę obiegową. Oprócz tego wpisują te oceny do internetowego systemu.

Problemem jest jednak pewna pani profesor nadzwyczajna. Najpierw nie chciała udostępnić listy z ocenami, ani wstawić ich do systemu przed wpisaniem w karty więc dopiero podczas wpisów wszyscy poznali swoje oceny. Na wpisy spóźniła się 15 minut.

Dwa tygodnie po wpisaniu w karty ocen pani profesor wstawiła oceny do systemu i tu pojawił się problem. Kilkunastu osobom w tym mnie oceny się nie zgadzały. Nie posiada ona maila, więc nie da się z nią w ten sposób skontaktować. Pojechaliśmy na dyżur, który według informacji na drzwiach okazał się być przesunięty o 20 minut. Dodatkowo licząc już od przesunięcia spóźniła się 25 minut. Sprawdziła karty ze swoją listą ocen, niektórym zmieniła na kartach, innym miała zmienić w systemie.

I zmieniła. Wcześniej miałem na karcie 3,5, a w systemie 3. Teraz na karcie nadal mam 3,5, ale w systemie już 4,5. Nie mieszkam w mieście w którym studiuję, więc po raz kolejny muszę stracić czas i pieniądze na dojazd, bo pani profesor nie potrafi wstawić w dwa miejsca tej samej oceny.

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 467 (545)