Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Jaca

Zamieszcza historie od: 24 lipca 2012 - 0:19
Ostatnio: 8 września 2016 - 4:41
  • Historii na głównej: 15 z 23
  • Punktów za historie: 11982
  • Komentarzy: 91
  • Punktów za komentarze: 834
 

#67319

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w knajpie, taka pubu-restauracja.

Szef uważa, że "klient nasz pan" i cokolwiek zrobi ma zawsze rację. Wczoraj przegiął (i szef i klient).

Wieczór, dzień jak co dzień. Mały ruch.

Jeden klient wypił trochę za dużo, zaczął robić różne aluzje do kelnerki, ona go grzecznie spławiała i pracowała dalej. Klient dalej pił, robił się coraz bardziej nachalny, w końcu klepnął kelnerkę w pupę, ona cały czas starała się być grzeczna. W pewnym momencie jednak złapał ją za rękę, próbował pocałować i nie chciał puścić.

Wyszedłem zza baru mówiąc, żeby ją puścił, on na chwilę skupił się na mnie, kelnerka mu się wyrwała. Dalej szedłem do niego, żeby go wyprosić, gdy klient... wyciągnął nóż sprężynowy. Odruchowo się cofnąłem, a klient zataczając się ruszył w stronę baru przy którym była kelnerka.

[K]: Chodź maleńka, usiądziesz mi na kolanach i spędzimy miły wieczór - wybełkotał.
[Ja]: Odłóż nóż!

Chciałem stanąć między nim, a kelnerką, ale facet zamachnął się nożem w moją stronę. W tym momencie z kuchni wyszedł Filip, młody chłopak, pracujący w kuchni jako pomoc od dwóch tygodni. Wyciągnął ze skrzynki pustą butelkę i rozbił ją robiąc "tulipana".

[F]: Spieprzaj, bo cię zadźgam - pełny spokój, zazdroszczę opanowania.

Facet nie zareagował, to znaczy zareagował, zaczął biec, a właściwie próbował, bo w swoim odurzeniu alkoholem raczej niekontrolowanie leciał do przodu, niż biegł. Gdy był już odpowiednio blisko wziął zamach. Filip odrzucił "tulipana" i uchylił się przed ciosem, złapał napastnika za nadgarstek ręki z nożem i uderzył go z główki w nos. Facet padł i zalał się krwią, na dokładkę dostał kopniaka w brzuch. Podbiegłem i podniosłem nóż, schowałem go za bar.

Razem z Filipem zebraliśmy gościa z podłogi i wyrzuciliśmy z lokalu z groźbą, że jeśli wróci to wezwiemy policję.

Gdy szef dowiedział się o całej sytuacji... zwolnił Filipa, a mnie i kelnerkę opieprzył, bo według niego powinniśmy załagodzić sytuację (kelnerka powinna usiąść mu na kolanach) i sprzedać facetowi następne piwo. Na koniec dodał, że odliczy Filipowi od pensji za stłuczoną butelkę.

Kocham mojego szefa :)

gastronomia

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 461 (563)

#66431

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Trochę o aktualizowaniu danych na stronach internetowych policji.

Chciałem coś zgłosić na policji. W nocy. Sprawdziłem pod który komisariat podlega moja ulica, wsiadłem w nocny, pojechałem.

Na miejscu dyżurny stwierdził, że to nie ich rewir, na mój argument, że sprawdzałem na stronie komendy miejskiej przyniósł mi wydruk tabelki ze spisem ulic. Tabelka niby taka jak na stronie, ale wskazuje komisariat pół miasta dalej.

Rozbieżność wyjaśnił przechodzący akurat policjant. "To był nasz rewir przez rok. Jakieś 7 lat temu."

PS. Sto ujów w d... i siekera w plecy temu kto ukradł mi rower.

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 386 (428)

#63519

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czym się kończy jazda prawie na zderzaku poprzedzającego samochodu gdy dodatkowo się nie uważa?

Pewien Starszy Pan na obrzeżach Łodzi wszedł wczesnym rankiem na przejście dla pieszych. Pechowo, Inny Pan, kierujący Renault Megane jechał trochę szybciej, niż powinien, Starszego Pana zauważył za późno i w niego uderzył. Starszy Pan wylądował na masce Meganki, przejechał na niej kilkanaście metrów i gdy wreszcie samochód się zatrzymał wylądował na asfalcie przed samochodem. Ta całkiem niemiła i niespodziewana podróż mogłaby się zakończyć na kilku siniakach. Jednak była tam też Pani.

Pani jechała za Renault Megane. Trochę szybciej, niż powinna, trochę za blisko poprzedzającego auta. Uderzając w Renault wepchnęła je na Starszego Pana.

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 377 (475)

#60232

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Miasto Y ogłosiło przetarg na zbudowanie pewnego systemu informatycznego. Usługa warta grube pieniądze.

Do przetargu zgłosił się pan X, człowiek z ponad trzydziestoletnim doświadczeniem w branży, który pracował dla wielkich korporacji na całym świecie, a w Polsce był odpowiedzialny za podobny system dla jednego z największych operatorów sieci komórkowych.

Pan X zgłosił się z sentymentu, bo w mieście tym urodził się i wychował, dlatego napisał ofertę z wyceną na widok której każdy informatyk roześmiałby i stwierdził, że za tyle nawet z łóżka nie wstanie. Pod względem doświadczenia i umiejętności przebijał wszystkich pozostałych kandydatów razem wziętych.

Pan X przetarg przegrał. Wygrał zespół 3 chłopaczków zaraz po studiach, bez żadnego doświadczenia przy podobnych projektów. Ich oferta była 9,5 raza droższa od oferty X, ale najtańsza z pozostałych.

Termin wykonania usługi minął miesiąc temu, a systemu nadal nie ma.

Dlaczego tak się stało? W zasadach przetargu nie było mowy o doświadczeniu, za to był zapis o wyższym wykształceniu, którego X nie posiada.

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 711 (797)

#58507

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia znajomego, który jest ochroniarzem w jednym z nocnych klubów w dużym polskim mieście.

Weekendowy wieczór, klub zajmujący się oprócz zwykłych imprez organizacją koncertów znanych polskich gwiazd, tego dnia koncert daje jeden z najbardziej znanych w kraju raperów.

Dwadzieścia minut przed koncertem pod klub podjeżdża radiowóz, wysiada dwóch policjantów, podchodzą do ochrony, mówią, że mają doniesienie o tym, że jeden z gości posiada narkotyki. Ochrona ich wpuszcza.

Pierwsze zaskoczenie, policjanci wracają do radiowozu, zdejmują mundury i zakładają cywilne ciuchy.

Drugie zaskoczenie, policjanci po wejściu udają się do baru i zamawiają drinki, bezalkoholowe.

Panowie policjanci przesiedzieli przy barze cały koncert słuchając muzyki, bujając się w jej rytm i popijając bezalkoholowe drinki, po czym wyszli na pytanie ochroniarza o narkotyki odpowiadając, że nic nie znaleźli.

PS. Obsługa klubu tego nigdzie nie zgłosi, bo woli mieć dwóch klientów bez biletu na koncert, niż wojnę z policją i przerywanie każdej imprezy przez dokładne sprawdzanie każdego klienta.

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 500 (666)

#55595

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ciekawa sprawa.

Pewna telewizja emituje serial paradokumentalny o zdradzających się parach. Paradokumentalny, czyli grany przez "aktorów" z castingu. Mimo to twarze niektórych bohaterów (tych złych) są zamazane. I to na tyle dokładnie, że nawet gdyby ktoś znał "aktorów", miałby duży problem z rozpoznaniem ich, dodatkowo w wypowiedziach na koniec odcinka siedzą w cieniu i mają zmienione głosy.

Ta sama stacja emitując w wiadomościach materiał o przemocy w szkołach i wypowiedź dziewczyny, która o przemocy wobec siebie opowiadała zaprezentowała w której szkole się uczy, pokazała jej sylwetkę, ubrania, plecak, w taki sposób i tak delikatnie rozmazała jej twarz, że każdy kto ją zna rozpozna ją w dwie sekundy.

Ciekawe czy "koleżanki" o których opowiadała odwdzięczą się jej za mówienie o tym w telewizji. A może nawet władze szkoły przyznają jej jakąś specjalną nagrodę za psucie opinii.

To by było na tyle jeśli dziennikarz obiecuje wam, że nie pokażą, że to wy się wypowiadacie.

A przecież jak pokazują we własnym serialu da się.

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 472 (562)

#55493

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tata otrzymał termin pobytu w sanatorium. Problem w tym, że termin ten pokryłby się z terminem komisji lekarskiej orzekającej o niepełnosprawności(koniec ważności poprzedniego orzeczenia).

Niestawienie się na komisji wiązałoby się z utratą renty i pracy (pracodawca wymaga orzeczenia, a wysokość renty wymaga dorabiania) dlatego tata napisał podanie do NFZ o przełożenie terminu pobytu w sanatorium z powodu komisji orzekającej.

Podanie odrzucono i uznano to za rezygnację, co równa się z rozpoczęciem procedury od początku, czyli kolejne półtora roku w kolejce.

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 615 (677)

#55339

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolega przegiął. Ale czy nie miał racji?

Mam kolegę, który jeśli nie jest pewien swojej wiedzy w danym temacie to się nie odzywa. Ale jeśli jest pewny swoich racji to potrafi wygrać dyskusję z każdym. Jest jeden warunek. Musi być wystarczająco trzeźwy, żeby składać zdania, a zdarzało mi się go już widzieć po takiej ilości alkoholu, iż mimo, że rozumiałem o co mu chodzi i o dziwo nadal argumenty były sensowne to nie był w stanie się wysłowić i 5 minut składał jedno zdanie. Natomiast jeśli jest tylko podpity, to w dyskusji nie przebiera w słowach.

Nieraz zdarzało mu się pojawić na uczelni pod wpływem alkoholu. I tak było też dziś. Nie był jakoś bardzo pijany, raczej wstawiony. Był to wykład, więc nic nie zapowiadało katastrofy: posiedzi, pogra na telefonie, podpisze listę obecności i pójdzie do domu.

Jednak wykładowca postanowiła zacząć wykład od polityki, konkretnie wczorajszego referendum. Po co, skoro rzecz nie dzieje się w Warszawie, a kierunek z polityką, ani prawem niezwiązany? Nie wiem.

W: Już wczoraj napływały informacje o oczywistych fałszerstwach władzy. Nie wiem czy państwo słyszeli. Na listach uprawnionych do głosowania znajdowały się martwe osoby. To oczywisty skandal, gdyż w ten sposób obniżono frekwencję, dodatkowe osoby na listach do głosowania obniżyły procentowy współczynnik frekwencji i wpłynęły na nieważność referendum, ponieważ nie osiągnięto 29%.

Kilka osób na sali zaczęło szeptać. Kolega jednak nie szeptał, powiedział tak, że było go dokładnie słychać w całej 500 osobowej auli.

K: Pan kłamię. Albo jest pan idiotą. Nie wiem co gorsze.

W: Słucham?! Jak pan się nazywa?!

K: Żeby referendum było ważne musiało wziąć w nim udział 60% osób liczonych z ważnych głosów w wyborach z 2010 roku. Inaczej 3/5. 3/5 razy liczba głosów daje wynik liczbowy, a nie procentowy. Tym wynikiem dla referendum było 389 tysięcy z groszami. To, że telewizja na kółeczku pokazała 29% nie ma znaczenia. Nawet jakby Tusk rano w dzień wyborów obleciał komisje wyborcze i długopisem dopisał do list 5 miliardów osób, to nadal do ważności referendum potrzeba 389 tysięcy, mimo, że będzie to jedna setna procenta na kółeczku w telewizji. Jeśli pan to wie i opowiada takie rzeczy, to jest pan kłamcą. Jeśli pan tego nie wie, a mimo to opowiada takie rzeczy to jest pan idiotą. I zaciera pan problem, bo problemem jest to, że martwe osoby na listach wyborczych się znalazły. To jest skandal. Ale nie miały wpływu na wynik. A pan swoim pieprzeniem o fałszerstwie wyników zaciera ten problem.

Oburzony wykładowca zaczął pytać jak kolega się nazywa, jednak ten miał na tyle instynktu samozachowawczego, że od razu po swojej wypowiedzi wstał i ruszył do drzwi. Nikt z pozostałych na sali nie odpowiedział na pytanie o jego nazwisko.

Student pod wpływem alkoholu w czasie zajęć odnoszący się w ten sposób do wykładowcy jest zjawiskiem nagannym. Ale co powiedzieć o człowieku ze stopniem doktora mówiącym nie na temat i wprowadzającym studentów w błąd?

A komentarz kolegi gdy się z nim później spotkałem: "egzamin dopiero latem, zapuszczę brodę, przefarbuję włosy i jakoś to będzie".

Skomentuj (85) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 844 (1064)

#54533

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zwariuję, oszaleję, serio.

Nie dość, że od jakiegoś czasu poruszam się o kulach i ten stan jeszcze pewnie trochę potrwa, to do popsutych nóg popsuli mi samochód.

Wracałem do domu, jeszcze dwa zakręty i mój blok. Skręcam w prawo, skrzyżowanie tak zbudowane, że do końca nie bardzo widać co jest za zakrętem, widać przejście dla pieszych, drogę za nim zasłania budynek stojący na rogu. Jako, że za kolejne kilkanaście metrów miałem skręcać w lewo od razu zapuściłem się do lewej krawędzi.

Skręcam i... kopię hamulec, krzywię się przy tym, bo noga sprawna na tyle, żeby prowadzić, ale gwałtowne kopnięcie w pedał okazało się bolesne. Samochód stanął w miejscu. Krzywię się jednak mocniej, bo kierująca samochód z przeciwka w hamulec najwyraźniej nie kopnęła, za to wjechała we mnie.

Blondynka wyskoczyła, krzyczy na mnie, zanim ja się wydostałem minęła dłuższa chwila, ona dalej krzyczy, próbuję coś powiedzieć ona dalej krzyczy, czekam chwilę i znowu chcę coś powiedzieć, nadal krzyczy.

Co było robić, odszedłem kawałek wyjąłem telefon i zadzwoniłem po policję, ona też gdzieś zadzwoniła i krzyczy tym razem do telefonu, że w nią wjechałem, krzyczy, że wjechałem w nią na Mickiewicza, tu otworzyłem szeroko oczy, ale że nie przestaje krzyczeć to nic nie mówię.

Przyjechała policja, a ona dalej krzyczy. W końcu policjant jej przerwał i pyta dlaczego jechała pod prąd.

- Ale jak to pod prąd?!?!
- Ta ulica jest jednokierunkowa, pani jechała pod prąd.
- Od kiedy?! Mickiewicza zawsze była dwukierunkowa!
- Proszę pani, to jest Sienkiewicza, Mickiewicza jest równoległa, 30 metrów dalej.

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1248 (1276)

#54352

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Roboty drogowe.

W miasteczku, w którym mieszkam, przez wakacje przeprowadzono sporo remontów ulic. Co prawda w większości wypadków wymieniano tylko chodniki, ale nie wszędzie.

Na ulicy, przy której mieszka mój kuzyn, oprócz wymiany chodników zerwano również asfalt i to nie tylko górną nawierzchnię, ale wszystkie warstwy.

Było to spowodowane tym, że gdy padał większy deszcz można było tam urządzać spływy kajakowe.

Niedawno położono nowy asfalt, prace zakończono, nowa nawierzchnia bardzo ładnie wyglądała.

Wczoraj idąc na mecz wpadłem po kuzyna, żeby iść razem. Skręcam w jego ulicę i... "co ja pacze"?! Cały nowiutki asfalt zerwany (sfrezowany?)! Spytałem kuzyna co się stało. Jego odpowiedź:

- A, bo ostatnio popadało trochę i można było się kąpać na ulicy.

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 392 (428)