Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Jaca

Zamieszcza historie od: 24 lipca 2012 - 0:19
Ostatnio: 8 września 2016 - 4:41
  • Historii na głównej: 15 z 23
  • Punktów za historie: 11982
  • Komentarzy: 91
  • Punktów za komentarze: 834
 
zarchiwizowany

#56795

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wytłumaczcie mi ten fenomen. Cała elektronika tanieje, w większości sektorów za cenę taką jak dawniej można teraz kupić sprzęt kilka razy lepszej jakości, na przykład telewizory, dawniej za 3 tysiące był z wielkim tyłkiem i miał 30 cali, a jak go ostatnio znosiłem po schodach to miałem ochotę puścić i niech leci, teraz za 3 tysiące cienki, ponad 40 cali, kobieta mogłaby wnieść samemu. A ja przecież nie chcę nic nie wiadomo jak skomplikowanego tylko myszkę.

Kupiłem myszkę 5 lat temu, zapłaciłem za nią 20 zł, miała wejście na USB i działała bez zarzutów przez 4 lata, działa nadal, ale kółko jest niesprawne, zacina się i czasem kręcąc w dół przewija w górę i odwrotnie.

Rok temu kupiłem myszkę za 20 zł, okazało się, że ma to stare okrągłe wejście(moja wina, nie sprawdziłem), dokupiłem przejściówkę. Myszka od początku nie działała jak powinna(przejściówka sprawdzona i to nie jej wina), pojedyncze kliknięcia przekazywała jako podwójne, a podczas próby zaznaczenia fragmentu tekstu wciśniętym przyciskiem przerywała.

Myszkę zareklamowałem, dostałem nową, taką samą, tak samo działała. Przy drugiej reklamacji pani była wyraźnie zdegustowana, że reklamuję coś takiego, bo przecież ta myszka kosztowała 20 zł. Na argument, że poprzednia za taką cenę działała kilka lat stwierdziła, że dlatego, że to było dawno. Otrzymałem zwrot pieniędzy i stwierdziłem, że przeżyje z myszką bez kółka.

Jednak jakiś czas temu znowu stwierdziłem, że sprawna myszka się przyda. Pamiętając złe doświadczenia kupiłem taką za 50 zł. Minęły dwa miesiące, kółko zaczęło się zacinać, a i lewy przycisk też daje objawy jakby zaraz miała zacząć sprawiać problemy.

Ktoś mnie oświeci ile mam wydać na myszkę, żeby działała? Nie widzi mi się wydawanie paru stów na coś co służy mi tylko do wygodnego przeglądanie stron internetowych.

Skomentuj (44) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 75 (239)

#55595

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ciekawa sprawa.

Pewna telewizja emituje serial paradokumentalny o zdradzających się parach. Paradokumentalny, czyli grany przez "aktorów" z castingu. Mimo to twarze niektórych bohaterów (tych złych) są zamazane. I to na tyle dokładnie, że nawet gdyby ktoś znał "aktorów", miałby duży problem z rozpoznaniem ich, dodatkowo w wypowiedziach na koniec odcinka siedzą w cieniu i mają zmienione głosy.

Ta sama stacja emitując w wiadomościach materiał o przemocy w szkołach i wypowiedź dziewczyny, która o przemocy wobec siebie opowiadała zaprezentowała w której szkole się uczy, pokazała jej sylwetkę, ubrania, plecak, w taki sposób i tak delikatnie rozmazała jej twarz, że każdy kto ją zna rozpozna ją w dwie sekundy.

Ciekawe czy "koleżanki" o których opowiadała odwdzięczą się jej za mówienie o tym w telewizji. A może nawet władze szkoły przyznają jej jakąś specjalną nagrodę za psucie opinii.

To by było na tyle jeśli dziennikarz obiecuje wam, że nie pokażą, że to wy się wypowiadacie.

A przecież jak pokazują we własnym serialu da się.

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 472 (562)

#55493

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tata otrzymał termin pobytu w sanatorium. Problem w tym, że termin ten pokryłby się z terminem komisji lekarskiej orzekającej o niepełnosprawności(koniec ważności poprzedniego orzeczenia).

Niestawienie się na komisji wiązałoby się z utratą renty i pracy (pracodawca wymaga orzeczenia, a wysokość renty wymaga dorabiania) dlatego tata napisał podanie do NFZ o przełożenie terminu pobytu w sanatorium z powodu komisji orzekającej.

Podanie odrzucono i uznano to za rezygnację, co równa się z rozpoczęciem procedury od początku, czyli kolejne półtora roku w kolejce.

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 615 (677)
zarchiwizowany

#55492

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dziś dwie historię sanatoryjne, jedna o kuracjuszach, druga o NFZ. Zacznijmy od kuracjuszy na rozluźnienie.

Tata pojechał do sanatorium. Opowiadał mi to ponad rok temu więc nie pamiętam dokładnie okoliczności, ale pamiętam sens. Nie wiem czy to było w czasie przyjęcia, obchodu czy jakiegoś spotkania turnusu. W każdym razie na początku pobytu. Ordynator(sanatorium podlegało pod szpital) rzekł do nich tak:

- Proszę państwa, ja wiem, że wszystko jest dla ludzi, rozumiem, że można wyjść gdzieś do kawiarni czy innego lokalu, wypić trochę alkoholu i generalnie nie mam nic przeciwko, ale pić alkohol też trzeba umieć. Jak mi kiedyś trzech wracało po schodach na czworaka i szczekało to już przesada i musiałem panów do domu odesłać.

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 101 (215)

#55339

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolega przegiął. Ale czy nie miał racji?

Mam kolegę, który jeśli nie jest pewien swojej wiedzy w danym temacie to się nie odzywa. Ale jeśli jest pewny swoich racji to potrafi wygrać dyskusję z każdym. Jest jeden warunek. Musi być wystarczająco trzeźwy, żeby składać zdania, a zdarzało mi się go już widzieć po takiej ilości alkoholu, iż mimo, że rozumiałem o co mu chodzi i o dziwo nadal argumenty były sensowne to nie był w stanie się wysłowić i 5 minut składał jedno zdanie. Natomiast jeśli jest tylko podpity, to w dyskusji nie przebiera w słowach.

Nieraz zdarzało mu się pojawić na uczelni pod wpływem alkoholu. I tak było też dziś. Nie był jakoś bardzo pijany, raczej wstawiony. Był to wykład, więc nic nie zapowiadało katastrofy: posiedzi, pogra na telefonie, podpisze listę obecności i pójdzie do domu.

Jednak wykładowca postanowiła zacząć wykład od polityki, konkretnie wczorajszego referendum. Po co, skoro rzecz nie dzieje się w Warszawie, a kierunek z polityką, ani prawem niezwiązany? Nie wiem.

W: Już wczoraj napływały informacje o oczywistych fałszerstwach władzy. Nie wiem czy państwo słyszeli. Na listach uprawnionych do głosowania znajdowały się martwe osoby. To oczywisty skandal, gdyż w ten sposób obniżono frekwencję, dodatkowe osoby na listach do głosowania obniżyły procentowy współczynnik frekwencji i wpłynęły na nieważność referendum, ponieważ nie osiągnięto 29%.

Kilka osób na sali zaczęło szeptać. Kolega jednak nie szeptał, powiedział tak, że było go dokładnie słychać w całej 500 osobowej auli.

K: Pan kłamię. Albo jest pan idiotą. Nie wiem co gorsze.

W: Słucham?! Jak pan się nazywa?!

K: Żeby referendum było ważne musiało wziąć w nim udział 60% osób liczonych z ważnych głosów w wyborach z 2010 roku. Inaczej 3/5. 3/5 razy liczba głosów daje wynik liczbowy, a nie procentowy. Tym wynikiem dla referendum było 389 tysięcy z groszami. To, że telewizja na kółeczku pokazała 29% nie ma znaczenia. Nawet jakby Tusk rano w dzień wyborów obleciał komisje wyborcze i długopisem dopisał do list 5 miliardów osób, to nadal do ważności referendum potrzeba 389 tysięcy, mimo, że będzie to jedna setna procenta na kółeczku w telewizji. Jeśli pan to wie i opowiada takie rzeczy, to jest pan kłamcą. Jeśli pan tego nie wie, a mimo to opowiada takie rzeczy to jest pan idiotą. I zaciera pan problem, bo problemem jest to, że martwe osoby na listach wyborczych się znalazły. To jest skandal. Ale nie miały wpływu na wynik. A pan swoim pieprzeniem o fałszerstwie wyników zaciera ten problem.

Oburzony wykładowca zaczął pytać jak kolega się nazywa, jednak ten miał na tyle instynktu samozachowawczego, że od razu po swojej wypowiedzi wstał i ruszył do drzwi. Nikt z pozostałych na sali nie odpowiedział na pytanie o jego nazwisko.

Student pod wpływem alkoholu w czasie zajęć odnoszący się w ten sposób do wykładowcy jest zjawiskiem nagannym. Ale co powiedzieć o człowieku ze stopniem doktora mówiącym nie na temat i wprowadzającym studentów w błąd?

A komentarz kolegi gdy się z nim później spotkałem: "egzamin dopiero latem, zapuszczę brodę, przefarbuję włosy i jakoś to będzie".

Skomentuj (85) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 844 (1064)

#54533

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zwariuję, oszaleję, serio.

Nie dość, że od jakiegoś czasu poruszam się o kulach i ten stan jeszcze pewnie trochę potrwa, to do popsutych nóg popsuli mi samochód.

Wracałem do domu, jeszcze dwa zakręty i mój blok. Skręcam w prawo, skrzyżowanie tak zbudowane, że do końca nie bardzo widać co jest za zakrętem, widać przejście dla pieszych, drogę za nim zasłania budynek stojący na rogu. Jako, że za kolejne kilkanaście metrów miałem skręcać w lewo od razu zapuściłem się do lewej krawędzi.

Skręcam i... kopię hamulec, krzywię się przy tym, bo noga sprawna na tyle, żeby prowadzić, ale gwałtowne kopnięcie w pedał okazało się bolesne. Samochód stanął w miejscu. Krzywię się jednak mocniej, bo kierująca samochód z przeciwka w hamulec najwyraźniej nie kopnęła, za to wjechała we mnie.

Blondynka wyskoczyła, krzyczy na mnie, zanim ja się wydostałem minęła dłuższa chwila, ona dalej krzyczy, próbuję coś powiedzieć ona dalej krzyczy, czekam chwilę i znowu chcę coś powiedzieć, nadal krzyczy.

Co było robić, odszedłem kawałek wyjąłem telefon i zadzwoniłem po policję, ona też gdzieś zadzwoniła i krzyczy tym razem do telefonu, że w nią wjechałem, krzyczy, że wjechałem w nią na Mickiewicza, tu otworzyłem szeroko oczy, ale że nie przestaje krzyczeć to nic nie mówię.

Przyjechała policja, a ona dalej krzyczy. W końcu policjant jej przerwał i pyta dlaczego jechała pod prąd.

- Ale jak to pod prąd?!?!
- Ta ulica jest jednokierunkowa, pani jechała pod prąd.
- Od kiedy?! Mickiewicza zawsze była dwukierunkowa!
- Proszę pani, to jest Sienkiewicza, Mickiewicza jest równoległa, 30 metrów dalej.

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1248 (1276)

#54352

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Roboty drogowe.

W miasteczku, w którym mieszkam, przez wakacje przeprowadzono sporo remontów ulic. Co prawda w większości wypadków wymieniano tylko chodniki, ale nie wszędzie.

Na ulicy, przy której mieszka mój kuzyn, oprócz wymiany chodników zerwano również asfalt i to nie tylko górną nawierzchnię, ale wszystkie warstwy.

Było to spowodowane tym, że gdy padał większy deszcz można było tam urządzać spływy kajakowe.

Niedawno położono nowy asfalt, prace zakończono, nowa nawierzchnia bardzo ładnie wyglądała.

Wczoraj idąc na mecz wpadłem po kuzyna, żeby iść razem. Skręcam w jego ulicę i... "co ja pacze"?! Cały nowiutki asfalt zerwany (sfrezowany?)! Spytałem kuzyna co się stało. Jego odpowiedź:

- A, bo ostatnio popadało trochę i można było się kąpać na ulicy.

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 392 (428)

#54265

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Usterka...

Popsuł nam się kombiwar, konkretnie pokrywa. Znaleźliśmy serwis. Zasada była taka, że mogą przyjąć. Może naprawią, może nie, ale za samo przyjęcie należy się 14 złotych. Niech będzie.

Dziś odebraliśmy. Pan w serwisie stwierdził, że nie naprawili, gdyż pokrywa jest tak skonstruowana, iż nie da się jej rozkręcić i dostać do mechanizmów w środku. Trudno, 14 złotych skasował.

Dziewczyna kazała wyrzuć i poszła do pracy.

A że mi się nudzi i do śmietnika iść się nie chce, to wziąłem śrubokręt i zacząłem się bawić.

Rozkręcenie jej zajęło mi 15 minut. Jest złożona normalnie za pomocą śrubek, wykręcenie ich pozwala bez problemu rozłożyć na części. Ułożenie podzespołów i okablowania w żaden sposób w tym nie przeszkadza. Naprawić co prawda nie potrafię, ale i tak doszedłem o wiele dalej, niż profesjonalny serwis.

Ach, ci fachowcy...

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 514 (558)
zarchiwizowany

#54611

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ciekawa forma komplementowania oferty.

Zaobserwowane w salonie Orange. Wchodzi klient i od progu zwraca się do konsultanta:

- Burdel tu macie niesamowity.

Szybciej, niż konsultant zareagował inny klient:

- To po co pan przychodzi jak burdel?

I komplement wchodzącego:

- Bo k*rwy mają najlepsze.

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 4 (70)

#53957

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sąsiad ma przeze mnie problem...

Kiedyś w rozmowie zwróciłem się do niego per panie doktorze. Usłyszała to inna sąsiadka (typ moherowego beretu) i od tego czasu przychodzi do niego zawsze gdy ją coś boli, albo gdy jest chora.

Sąsiad rzeczywiście jest doktorem. Nawet wykłada na uniwersytecie. Prawo karne.

Sąsiadka jednak nie chce przyjąć do wiadomości, że doktor to niekoniecznie lekarz, a dodatkowo źle o nim mówi wśród sąsiadów, bo on jej pomóc w chorobie nie chce, pewnie łapówkę by chciał.

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 707 (767)