Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Kacek3city

Zamieszcza historie od: 21 listopada 2014 - 22:07
Ostatnio: 14 lutego 2024 - 13:50
  • Historii na głównej: 15 z 20
  • Punktów za historie: 1765
  • Komentarzy: 30
  • Punktów za komentarze: 85
 

#87562

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wracam do pisania historii po długiej przerwie.
Nadal pracuję przy obsługiwaniu parkingu w galerii handlowej, firma ta sama, ale już inna galeria a w międzyczasie zdarzyło mi się przenieść się na inny obiekt, zostać zwolnionym (nie wiadomo za co), przywróconym, przeniesionym na obecny obiekt i zaliczyć kilka razy po kilka dni na innym naszym parkingu, gdy kolega był chory a później został zwolniony.
Opiszę kilka rzeczy z parkingu, na który się przeniosłem:

Był to parking małego centrum handlowego a sklep będący głównym najemcą (delikatesy premium) już nie istnieje. Zasady parkowania były w skrócie takie: przy wjeździe pobierasz bilet z maszyny, przy wyjeździe podajesz mi go, ja skanuję bilet i mówię Ci, ile jest do zapłaty.

Jeśli stałeś do 5 minut to system sam otwierał szlaban, jeśli dłużej to płacisz 4zł za każdą rozpoczętą godzinę (niepisaną zasadą było to, że do 15 czasem 20 minut wypuszczaliśmy, bo to jednak trochę sporo za tak krótki czas).

Od opłaty były 2 wyjątki: klienci kawiarni, restauracji, kwiaciarni, gabinetu dentystycznego oraz laboratorium diagnostycznego które były obok i nasz parking był najwygodniejszy dla nich mieli parking za darmo (firmy te płaciły ryczałtem za to) a klienci SKLEPU (podkreślam, SKLEPU a nie całego centrum które miało tę samą nazwę co delikatesy) mieli pierwszą godzinę za darmo (powiedzmy godzinę i 15 minut bo patrz wyżej) pod warunkiem pokazania paragonu za zakupy a przynajmniej zakupów ewidentnie wskazujących, że kupione tamże.

Typowa sytuacja nr1:
Ja: Dzień dobry…
Klient: (bez słowa podaje bilet i odwraca głowę w stronę szlabanu)
J: To będzie XX złotych
K: (podniesionym głosem) Ale ja w xyz byłem!
J: Mogę zobaczyć paragon?
K: (z fochem pokazuje paragon)
J: (nabijam zniżkę) to będzie YY zł
K: (już krzykiem) W XYZ BYŁEM, za darmo jest!
J: Pierwsza godzina tylko…
K: ja tu jestem codziennie! Nigdy nie musiałem płacić! (ja też od kilku miesięcy i widzę Cię pierwszy raz…)

Z pretensją płaci a często nawet rzuca we mnie pieniędzmi i paragonem. Często trafiali się prawdziwi stali bywalcy, mieli już przygotowany paragon, pełna kultura „Dzień dobry, dziękuję, do widzenia” i w sumie wracali trochę wiarę w kulturę ludzi.

Typowa sytuacja nr 2:
Dzień dobry, dzień dobry, to będzie tyle i tyle
K: A to nie ma darmowej godziny?
J: Tylko dla klientów xyz.
K: A to nie wiedziałem, puści mnie Pan ten jeden raz?
J: Niestety nie mogę, trochę już Pan/Pani stoi a ja jestem rozliczany z takich wypuszczeń.
Klient cofa, idzie do sklepu i kupuje byle co by z triumfem na twarzy wrócić do mnie i nie zapłacić za parking (przypominam, 4 zł a delikatesy premium więc mała woda to ponad złotówka) marnując swój czas.

Typowa sytuacja nr 3:
Podobnie jak w sytuacji nr 1 tylko, że klient ma paragon ze sklepu w centrum handlowym, ale nie z tego konkretnego (też dla mnie głupota, ale nie poradzę). Tłumaczę, że niestety, ale regulamin i cennik są jasne i jest tam wytłuszczone, że paragon ze sklepu xyz a nie z centrum xyz. Krzyk, oburzenie i albo zapłata jak w sytuacji nr 1 albo zakup wody, bułki, zapałek (wycofali je z tego sklepu w pewnym momencie, bo schodziły tylko w takiej sytuacji) jak w sytuacji nr 2.

Jednorazowa na szczęście sytuacja:
Na parkingu był postój taksówek konkretnej korporacji, mieli swoje abonamenty, spoko ludzie swoją drogą. Do wyjazdu podjeżdża taksówka
Taksówkarz: Dobry, klienta przywiozłem. (po tych słowach patrzy w szlaban gotowy do odjazdu)
ja: (skanuję bilet) To 4 zł poproszę.
T: Jak? Toć Wam klienta przywiozłem i od razu wyjeżdżam.
J: Stał Pan ponad 40 minut (swoją drogą, zaparkował niedaleko mojej budki i miał auto, które przyciąga wzrok więc nie wiem, czy liczył, że się nie zorientuję, czy jak?)
T: Ale przecież przed chwilą taksówka wyjechała bez problemu?!
J: Tak, bo ta korporacja ma z Nami umowę i na parkingu jest postój tej korporacji.
T: To ja nie zapłacę! I co?
J: To Pan nie wyjedzie.
Taksówkarz wycofał i stanął z boku a ja zadzwoniłem po policję, że klient się awanturuje. Widziałem, że też gdzieś dzwoni, co się później okazało, również na policję. Miałem też wrażenie, że jest nienaturalnie pobudzony więc albo leki albo coś gorszego. Gdy mundurowi przyjechali Taksówkarz szybko podszedł do budki, że chce zapłacić a ja mu to uniemożliwiam.

Powiedziałem, że to nieprawda i jaka jest prawda, nie zaprotestował co Policja uznała za przyznanie mi racji. Pouczyli Taksówkarza, że ja mam rację i kazali zapłacić te 4 złote a mnie poprosili bym najpierw załatwiał takie rzeczy przez ochronę a potem służby choć mnie rozumieją.

Klasycznym problemem byli też niepełnosprawni domagający się krzykiem, że mają za darmo jako inwalidzi i machając tym niebieskim identyfikatorem (nie, nie mają darmowego parkowania. Odsyłam do Ustawy o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych „nie uprawnia do darmowego m.in.: parkowania”)

Z ciekawszych rzeczy usłyszałem kiedyś, że jestem „słoikiem pi***” choć mieszkam w tej metropolii całe życie oraz tekst osoby odpowiedzialnej w centrum za sprawy techniczne „no, to jeszcze tydzień i zamykamy, ale wasza firma o tym wie co nie?” No właśnie nikt nic nie wiedział a sklep działał jeszcze ponad prawie rok w międzyczasie przedłużając kasjerkom umowy co miesiąc aż się nie zbuntowały.

parking

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 117 (137)

#78800

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję na parkingu galerii handlowej:

Telefon z kasy:
Klientka: Dzień dobry, ja wsadziłam bilet i mi pokazało 5 zł a jak wsadziłam drugi raz to pokazało już 9 zł.
Ja: Najwidoczniej przekroczyła Pani już 4 godziny parkowania i stąd ta opłata.
K: Ale jak wsadziłam bilet najpierw to pokazało 5 zł i ja chcę tyle zapłacić!
J: To proszę zapłacić te 9 zł które zostało naliczone.
K: Ale mi pokazało najpierw, że 5 zł!
(Jej chłopak/mąż/kolega który z nią był jej mówi, że sama jest sobie winna)
K: Ja jako klientka mam prawo się rozmyślić i zapłacić później!
J: Czyli idąc Pani tokiem rozumowania: Mogła Pani podejść do kasy od razu po wjeździe, pokazałoby Pani 0 zł do opłaty i tyle by Pani chciała zapłacić?
K: Proszę coś z tym zrobić, bo już się robi kolejka.
J: To proszę zapłacić za parking, by tej kolejki nie blokować.
K: Ja nie będę z Panem dyskutować! Ja chcę zapłacić 5 zł.
J: Jeśli nie chcę Pani ze mną dyskutować, to proszę zapłacić za parking i nie blokować kolejki, która jak sama Pani zauważyła, już się stworzyła.
K: Gdzie mogę złożyć reklamację?
J: Za chwilę podam Pani numer do centrali naszej firmy. Ma Pani jak zapisać?
K: Niech to Pana nie interesuje!
(Jej partner ją uspokaja)
J: Mogę już dyktować?
K: Jak będę mogła pisać to Panu powiem! Już!
J: (podaję numer) O ile dobrze pamiętam, centrala jest czynna od 9 rano.
K: Pana numer służbowy.
J: Nie posiadam takiego... (jest to prawda, nie mam numeru służbowego).
K: (śmiech) PANA NUMER SŁUŻBOWY!
J: Nie posiadam takiego numeru. Mogę...
K: Niech Pan nie będzie bezczelny. Ja sobie Pana zidentyfikuję! Ostatni raz pytam o numer służbowy.

Tu następuję kilkukrotne powtórzenie Klientce, że nie mam takiego numeru i mogę podać nazwisko - "MNIE NIE INTERESUJE JAK PAN SIĘ NAZYWA!"

J: Czy w czymś jeszcze mogę pomóc?
K: Już niech się Pan nie odzywa dla własnego dobra.

(Jej partner mówi jej, że sama jest sobie winna, a "drze ryja na mnie").

Z niecierpliwością czekam na skargę na mnie, bo nie mam numeru służbowego.

Parking Galeria Handlowa 3Miasto

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 261 (265)

#78165

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Może mało piekielne, ale dosłownie sprzed chwili:

(Dla przypomnienia: pracuję na parkingu galerii handlowej)

Dzwoni interkom:
Ja: Obsługa parkingu, słucham?
Klient: No słuchaj, bilet nie działa.
J: Jak to bilet nie działa?
K: No normalnie, czego nie rozumiesz, że bilet nie działa?!
J: Na pewno...
K: Wkładam z obu stron i nic.
J: Na pewno wkłada pan bilet prawidłowo, czyli tą strzałką do przodu?
K: O...
I tu słychać dźwięk odjeżdżania w stronę zachodzącego słońca! WRÓĆ! W stronę zachmurzonego nieba.

Pomijam już przejście od razu na ty, ale na każdym wyjeździe przy otworze do wkładania biletu jest naklejka jak ten bilet włożyć...

Parking Galeria Handlowa 3Miasto

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 164 (180)

#76769

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak już wspomniałem w poprzedniej historii, pracuję na parkingu galerii handlowej. Tym razem wspomnę o sytuacjach związanych z klientami kina.

Drobne wyjaśnienie: Idąc do kina można skorzystać z tego, że płaci się 5 zł mniej na parking (w efekcie pierwsze 3 godziny parkowania są za darmo). Kino ma naszą maszynkę o nazwie „Walidator” i, fachowo ujmując, walidują bilety, by kasa odliczyła te 5 zł. Informacja o tym jest na stronie internetowej galerii oraz w kinie.

Dzwoni interkom z wyjazdu:
- Ja byłam w kinie i mi każe zapłacić.
- Momencik… Faktycznie, przekroczyła pani te 3 godziny parkowania.
- Ale jakie 3 godziny?! Miało być za darmo!
- Darmowe są pierwsze 3 godziny parkowania.
Dźwięk odjeżdżającego samochodu.

Tym razem z kasy.
- Byłam w kinie i kasa chce ode mnie 5 zł.
- Czy bilet był walidowany w kinie?
- Nie?
- To proszę się cofnąć do kina, by to zrobili i powinno być dobrze.
Ani dziękuję, ani nic i nie wiadomo, czy sobie klientka poszła, czy tam stoi…

W listopadzie walidator się zepsuł i nie można było zrobić walidacji. W związku z tym ustalone z kinem, że klienci podjadą do wyjazdu i powiedzą, że są z kina i zdalnie wypuścimy. Po miesiącu walidator nowy dojechał i wszystko działa.

Standardowa sytuacja do dziś (miesiąc ponad odkąd wszystko działa), interkom z wyjazdu.
- Z kina. (Pomijam już formę tych słów, momentami mam ochotę odpowiedzieć „A ja z Gdańska, miło mi”)
- Tak, w czym problem?
- No wyjechać chciałem.
- Jeśli bilet jest opłacony, to proszę go włożyć do wyjazdu i szlaban się podniesie.
- JAKIE OPŁACONE?! PRZECIEŻ WYPUSZCZACIE!
- Od miesiąca kino waliduje bilety i nie wypuszczamy.
- I co teraz? Ja chcę wyjechać!
- Proszę wrócić do kina i ewentualnie zapłacić, jeśli będzie jeszcze coś do zapłaty.

- Ja z kina.
- Kino waliduje bilety i trzeba zapłacić, jeśli przekroczyło się 3 godziny.
- Ale ostatnio jak byłem, to wypuszczaliście...
- Ale od miesiąca już wszystko działa.
- I co teraz? Kino już zamknięte?
- Proszę zapłacić za parking.
Gość pruł po parkingu chyba z 50 na godzinę i omal nie wyrżnął w ścianę na zakręcie.

O tym jak próbować oszukać:
- Ja z kina.
- Walidacje w kinie już działają.
- A to nie wiedziałem. To wypuści mnie pan?
- Proszę iść do kina, żeby przewalidowali bilet.
- Ale ja jestem pracownikiem kina.
- Gdyby wasz kierownik powiedział naszemu kierownikowi, a on nam, to bym wypuścił…
- Ale ja jestem kierownikiem kina.
- To proszę wrócić zwalidować sobie bilet.
Minutę później bilet opłacony.

Nie mam pretensji do kina, że są takie sytuacje, bo przecież nie będą pytać każdego, czy przyjechał autem. Informację wywiesili o walidacjach i nam to wystarczy. Zastanawiam się tylko ile ludzie zrobią i jak nakłamią, żeby nie zapłacić kilka złotych...

parking galeria handlowa 3miasto

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 141 (173)

#76767

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję na parkingu galerii handlowej. Chciałbym podzielić się z Wami paroma sytuacjami, które są standardem w mojej pracy.

Zanim zacznę wspomnę tylko, że na parkingach naszej firmy płaci się w kasach automatycznych (wg klientów "bankomatach"). Na 3 poziomach parkingu jest ich 8.

Podchodzenie do okienka, bez słowa dawanie biletu i po 3-5 sekundach „Mogę tu zapłacić?”.

Dzwoni interkom z kasy:
- Kasa nie oddała mi biletu.
- Nie ma takiej fizycznej możliwości, gdyż maszyna nie może połknąć biletu. (Kasy są tak skonstruowane, że bilet wchodzi do połowy i można go od razu zabrać)
- ALE JA TEGO BILETU NIE MAM!
- Dobrze, już idę panu/pani udowodnić, że maszyna nie może połknąć biletu.

Jak mam szczęście, to zdążę podejść zanim klient znajdzie ten bilet w kieszeni, ale uparci też się zdarzają.

- Ja chciałem wyjechać. A mi tu pokazuje do opłaty.
- Faktycznie, w systemie widzę, że bilet jest nieopłacony.
- A to trzeba zapłacić?

- Zgubiłem bilet. I co teraz?
- Opcje są dwie: pozytywna wersja - znaleźć bilet, zapłacić i wyjechać, mniej pozytywna to podejść do kasy automatycznej, wybrać opcję „zgubiony bilet” i zapłacić 50 zł.
- Ile/Ile, ku***?

Są jeszcze sytuacje związane z klientami kina, ale to już na inny wpis. Sytuacje bardziej śmieszne niż piekielne, ale jak ma się z nimi do czynienia po parę razy dziennie, to człowiek zaczyna się zastanawiać nad inteligencją narodu.

Parking Galeria Handlowa 3miasto

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 100 (132)