Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Lasterhaft

Zamieszcza historie od: 14 sierpnia 2014 - 18:38
Ostatnio: 18 marca 2016 - 14:22
  • Historii na głównej: 2 z 3
  • Punktów za historie: 720
  • Komentarzy: 11
  • Punktów za komentarze: 47
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
18 marca 2016 o 14:22

Odpuścić sobie to całe UOKiK. Dwa razy miałam z nimi przeprawy, za każdym razem "całuj psa w nos, firma może wszystko" - bo o łamanie umowy przez firmy wtedy poszło. Allegro ma opcję rozpoczęcia sporu - może tak to rozwiązać? Jak mnie kiedyś pewien prywaciarz zaczął na alledrogo dymać, rozpoczęłam spór i sprawa w try-miga się rozwiązała ;) Pozdrawiam i życzę dobrego zakończenia sprawy.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
7 lutego 2016 o 18:22

Również jestem mizofonikiem. Uszy wiecznie obtarte od zatyczek, w których spędzam czas niemal 24/7, albo one, albo słuchawki. Nawet jak sama sobie przypadkiem ciągnę nosem, to mam ochotę się ukatrupić. Niestety, w Polsce z diagnozowaniem mizofonii jest potwornie ciężko (mi się udało dopiero po latach u mojej kochanej pani doktor, wcześniej wpierano mi nerwicę natręctw i faszerowano tabletkami, po których było jeszcze gorzej). Wszystkim hejterom powiem jedno: Kochani, cieszcie się, że nie padło na Was. To potworna przypadłość i skutecznie odsuwa taką osobę od życia społecznego. Mizofonik na dobrą sprawę skazany jest na samotne życie ze słuchawkami w uszach. Żeby było zabawniej, mizofonia z wiekiem się pogłębia i mogą w jej zakres wchodzić bodźce... wzrokowe, co też jest uciążliwe. Nie wiem, skąd tu tyle minusów. Wiem, że o mizofonii jako chorobie mówi się od niedawna, ale warto poczytać. Naprawdę. Jeśli macie w otoczeniu osobę nerwowo reagującą na ciąganie nosem/chrapanie/charczenie/etc. czy kwitnącą w stoperach, to może być właśnie mizofonik, który zwyczajnie... cierpi przez te dźwięki. @czemuwszystkienawyzajete - łączę się w bólu. Znam to. Nawet na Facebooku jest grupa mizofoników, także jeśli czujesz się osamotniona z problemem, serdecznie zapraszamy, wesprzemy, pogadamy i pośmiejemy się z naszej przypadłości ;) PS: zdarza się, że mizofonia może się łączyć ze... słuchem absolutnym. Tak jest w moim przypadku i mam też podobnego znajomego, który mizofonię wykorzystał jako atut i jest realizatorem dźwięku, także głowa do góry ;)

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
6 lutego 2016 o 0:43

Witam w klubie, w LO miałam podobną sytuację. Nawet wypis ze szpitala był "symulowaniem"... Takich ludzi trza niestety jakoś przeboleć. Trzymam kciuki!

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
5 lutego 2016 o 22:50

1120 zł, i to pewnie jeszcze okraszone podatkami. W tym kraju to wcale nie tak dużo, także piekielny jest tu autor.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 6) | raportuj
2 lutego 2016 o 19:47

Znam ból. Przeżywałam coś takiego w ogólniaku, powtórka na uczelni i powiem tylko tyle, że do tej pory leczę się z depresji. Trzymaj się cieplutko tam!

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
2 lutego 2016 o 5:45

@crocoduck: Mnie zawsze zastanawiało, jak to jest, że prowadzący zajęcia muzyczne mają obiekcje, że ktoś ma taki, a nie inny głos... Niby mieli to na studium, niby wiedzą, jak struny głosowe i krtań są zbudowane, niby wiedzą, że to kwestia indywidualna... Posiadacze niskich głosów - łączmy się w bólu ;) PS: Biochemia to zuo, ale za to jaka dobra podkładka pod myszkę! :D

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
2 lutego 2016 o 5:41

@Polacca: U nas "organiścina" mawia się na organistę o umiejętnościach i słuchu ameby (i tyczy się to obu płci!), taki prowincjonalizm, ale poprawiam i pozdrawiam serdecznie, życząc jak najmniej "poprosimy Barkę na wejście i na wyjście też" :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
2 listopada 2015 o 23:26

@katem: U mnie było na odwrót: ja ratownikom odlatywałam, a oni dowody osobiste, legitymacje szkolne, legitymacja ZUS...

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 15) | raportuj
2 listopada 2015 o 9:44

Niestety, to są autentyki z mojej kochanej uczelni. Od razu mówię - nie jest to WUM (ja nawet stolicy nie lubię, by tam studiować). Z jednego komentarza: "Pielęgniarki i położne służą jedynie za pomoc lekarzowi" - i tu leży cały problem. Wielu ludzi (nie tylko lekarze, których nie demonizuję, bo znam kilku naprawdę świetnych i ludzkich) dalej tak uważa. " Ich kompetencje, wiedza i możliwości w szpitalach są bardzo ubogie w porównaniu do tego, za co odpowiedzialni są lekarze" - skoro my, kobiety w czepkach, jesteśmy takie ubogie w wiedzę, na tydzień zostawmy wszystko wszechwiedzącym lekarzom - zobaczycie, jak błyskawicznie wszystko się posypie ;) Czas pogodzić się z prawdą? Owszem. Koleżanki w czepkach, nie dajmy sobą pomiatać. Pomijam fakt, że pielęgniarka/położna przez 3 lata studiów musi wyrobić ok. 5 tys. godzin, lekarski tyle wyrabia przez... 6 lat. Pozostawiam to do osobistej refleksji.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
1 listopada 2015 o 23:22

Położne pozdrawiają siostrzyczki po fachu z czarnym paseczkiem na czepku - skąd my to znamy... ;)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
15 sierpnia 2014 o 17:17

Dziękuję wszystkim za wskazówki - dziś udało się zamówić telefonicznie :) Pozdrawiam!

« poprzednia 1 następna »