Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Nemka96

Zamieszcza historie od: 1 sierpnia 2019 - 22:33
Ostatnio: 23 października 2020 - 8:41
  • Historii na głównej: 3 z 6
  • Punktów za historie: 343
  • Komentarzy: 8
  • Punktów za komentarze: 14
 
zarchiwizowany

#86327

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ostatnio ktoś pisał o piekielnych sąsiadach i przypomniała mi się historia mojej babci z piekielna sąsiadka.


Za dzieciaka co wakacje jeździliśmy z bratem do babci. Jako że babcia mieszka sama to i duże mieszkanie nie jest jej potrzebne, a co za tym idzie w przypadku gości każde miejsce jest na wagę złota. Swoje rzeczy trzymaliśmy też w takich otwieranych pufach, które zamykane, nie były jakieś specjalnie głośne, ale (P)iekielnej sąsiadce przeszkadzało. Za każdym razem było stukanie w sufit, by się uciszyć ewentualnie stukała nam w okno i krzyczała by siedzieć cicho. Mój brat jak to dziecko dużo biegał i skakał po mieszkaniu co faktycznie mogło przeszkadzać, ale czego się spodziewać skoro to tylko dziecko. Ona jako stara panna widocznie tego nie rozumiała, ale staraliśmy się żyć z nią w zgodzie i zdarzyło się że szliśmy do niej z czekoladkami i z przeprosinami. Latem jak była ładna pogoda było robione pranie i wieszane na tzw. Rzygownik. Pościeli wieszać nie mogliśmy bo zawsze był problem ze jej słońce zabieramy pomimo tego, że mieszkanie było bardzo słoneczne a okien było sporo i jedynie wisiały tam ubrania. Nie raz nam coś spadło i zawsze był problem by to odebrać. Najlepszym sposobem było użyć takiego długiego haka od razu jak spadło bo inaczej byśmy mogli tej rzeczy nie otrzymać. Moja babcia nie jest osobą, która z powodu jakiejś szmatki leci zgłosić fakt na policję, za to P notorycznie składała wizyty na komisariacie. Zdarzało się, że była tam nawet codziennie że względu na "zakłócanie spokoju". Przez "żółte papiery" P, mało kto to brał na poważnie, ale dzielnicowy musiał się pojawić u babci co jakiś czas, by sprawdzić czy coś się nie dzieje.

Po wielu latach, gdzie unikaliśmy owej P i nawet nie mówiliśmy jej dzień dobry, coś się odmieniło. Zaczęła nam się kłaniać i przestała stukać w sufit. Szkoda tylko, że zmądrzała dopiero po tylu latach i chwilę później rzadko kiedy widywana rodzina oddała ją do domu starcow/wariatkowa (tego nie wiem dokładnie, nie pamiętam). W ten oto sposób zamiast cieszyć się wizytami u babci musieliśmy użerać się z Piekielna sąsiadka. Chociaż teraz babcia ma od niej spokój. :)

policja

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -8 (20)
zarchiwizowany

#85845

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Rodzina bardzo często lubi wtrącać się w nie swoje sprawy..

Z moim lubym chcemy kupić dom. Mamy już podpisana umowę przedwstępna, więc praktycznie nie ma odwrotu i tylko czekać na udzielenie kredytu. Dom ten znajduje się na obrzeżach dużego miasta, ale właśnie czegoś takiego szukaliśmy, tym bardziej, że do granic miasta mamy jakieś 10km. Nam wydaje się to nie dużo, tym bardziej że obecnie mieszkamy niedaleko centrum a i tak do pracy dojeżdżalam 15km.. Cisza, spokój, duży dom z równie dużym ogrodem, jednym słowem sielanka.
Ale gdyby miało być tak cudownie to by nie było tej opowieści..

Obecnie mieszkamy jeszcze z moimi rodzicami i spodziewamy się za kilka dni maleństwa. Moi rodzice, a zwłaszcza mama należą do osób, które chcąc dobrze wymagają tego by zrobić coś tak jak oni mówią. Mam plan jak umeblować mieszkanie to oczywiście stwierdzenie mojej mamy, że "tak będzie źle.! Powinno być tak i tak." . Kupujecie dom tak daleko.? A kto będzie wozil dziecko do szkoły.? (tak, właśnie to które jest jeszcze u mnie w brzuchu). Nie dociera żaden argument, że przecież to jeszcze tyle lat i wszystko się może zmienić, że mamy oboje samochody i to nie będzie problem, że przecież można znaleźć pracę, która nie będzie z tym faktem kolidowac a poza tym może jest lub będzie autobus szkolny, który zawiezie go na zajęcia. Chcemy się usamodzielnic, moc wyremontować SWÓJ własny dom tak jak MY tego chcemy a nie ktokolwiek inny.
Innym przykładem jest mój związek. Nie należy on do takich co to miłość widać na odległość że ciągle się tulimy, całujęmy i jemy sobie z ręki.. Jesteśmy po prostu dwójka osób, która czułości zostawia na czas sam na sam, a sposób okazywania miłości jest w postaci częstych wyjazdów i zartowania z siebie. Każdemu to przeszkadza, bo przecież tak być nie powinno.! Mój luby powinien mnie na rękach nosić.!
A nie daj Boże zejdzie temat na ślub.. Zdecydowaliśmy się na inną kolejność, czyli najpierw dziecko i dom a jak uzbiera y na wesele to takowe się odbędzie. Każdy, dosłownie każdy w rodzinie mówi, że on powinien mi się oświadczyć i to teraz, już, bo przecież dziecko w drodze.! Nawet moja mama zrobiła kolacje zaręczynowa i kazała zaprosić rodziców lubego. Gdybyście tylko widzieli jej minę jak się okazało, że żadnych zereczyn nie będzie( a przynajmniej nie ona będzie wyznaczać nam terminu)..
Już brak mi sił, by po raz kolejny mówić, by każdy patrzył na siebie a nie na nas. To nasze życie i nawet jak popełniamy błąd to chcemy się o tym przekonać na własnej skórze. Niech tylko szybko minie ten czas, byśmy mogli być tylko w trójkę we własnym cudownym domu..

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 36 (84)
zarchiwizowany

#85056

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Sytuacja z wczoraj. Bardzo mnie irytują ludzie, którzy patrzą się na cudze błędy a swoich nie widzą..

Jechałam ja autobusem z jednej miejscowości do drugiej z milionem mniejszych miejscowości po drodze. Gburowaty kierowca zwrócił uwagę jednemu facetowi, że na przystanku się nie pali i nie rzuca niedopalkow gdzie popadnie, bo następnym razem jak zobaczy to nie wpusci go do pojazdu. Facet stwierdził, że ten ma rację i usiadł po prostu na miejsce. Później na następnych przystankach wsiadali uśmiechnięci ludzie ale jak kierowca się tylko odezwał od razu uśmiech znikał, bo nikt nie lubi takich ludzi.

Gdy nadeszła moja kolej na wysiadke i przy okazji faceta od niedopalka jak przystało na normalnych ludzi powiedzieliśmy do widzenia a usłyszeliśmy tylko ciszę. Wróciłam się i zwróciłam mu uwagę, że skoro wymaga przestrzegania pewnych zasad od innych powinien też sam niektóre reflektowac a nie, że nawet odpowiedzieć nie potrafi.

Może historia mało piekielna ale jak widzę takich ludzi to mnie aż telepie.. Zamiast normalnie rozmawiać to tylko burczy do wszystkich dookoła. Jeśli ma dobrą żonę to jej współczuję..

uslugi

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -7 (25)

1