Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

PaniFilifionka

Zamieszcza historie od: 17 lutego 2016 - 19:40
Ostatnio: 16 kwietnia 2024 - 17:23
  • Historii na głównej: 12 z 12
  • Punktów za historie: 3637
  • Komentarzy: 132
  • Punktów za komentarze: 925
 

#58011

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Sprzed dwóch dni.
Wróciłem po trzech latach do jeżdżenia w mieście zamieszkania.
Ostrzegali, że jeździ się dużo więcej, niż na wysuniętej rubieży. Ale co tam, dam radę.

Pierwsze trzy wezwania nawet uzasadnione.
Koło północy wyjazd marzeń: bóle w klatce piersiowej.
Na miejscu gość mojej postury, znaczy spory, koło sześćdziesiątki. Sam otwiera drzwi. Po czym, na pytanie co dolega, jęczy jak dziewica na widok smoka.
Umierać będzie. Rozrywa mu klatkę. A w ogóle to on chce umrzeć. Bo ma tyle problemów...
Grzecznie pytamy, skoro deklaruje chęć przejścia przez tunel, po jaką cholerę nas wzywał.
Odpowiada, że chce jakiś Pavulon może...
I tu, jak mawiają Kaszubi, ma mnie wku...wione.
Zjechałem gościa za wyjątkowo idiotyczne poczucie humoru.
Przeprasza. Po czym nadal użala się nad sobą. Próbuje zwrócić na siebie uwagę, gra wielce poturbowanego życiowo.
Naprawdę żałosny obrazek.
Podczas zakładania wkłucia niemal płacze, jak to wkłucie jest nieważne w porównaniu z bólem życia...
Jakoś to wszystko znosimy.
Zabieramy faceta do szpitala, bo w końcu podejrzenie zawału. Do tego mówi, że jest już po trzech, ale nie ma dokumentów - wypisy są bez sensu przecież, kto by to trzymał...
Gość jest o tego stopnia teatralny, że odmawia ubrania się i wlecze się do karetki przez śniegi, odziany w rozciągnięte kalesonki i łapcie.
Jakoś mi podpada symetria jego chodu, ale przecież pytałem, czy pił dzisiaj. Nie pił, no skąd...
Wracamy do bazy w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku.

Druga w nocy. Sygnał do wyjazdu. Idę do karetki i ... deja vu.
Ten sam adres, ten sam wzywający.
Jedziemy.
Gość od wejścia wkurzony, nieprzyjemnie humorzasty...
Wezwał, bo mu w szpitalu za bardzo ciśnienie obniżyli. Mierzymy - g..wno prawda. Środek normy.
Robimy po raz kolejny EKG, bo zidiocenie zawału nie wyklucza.
Normalne, bez zmian.
Na stole leży za to karta informacyjna z SORu. I wszystko nagle się wyjaśnia. Nabiera sensu.
EKG w normie, parametry zawału ujemne. Za to alkohol... 2.77 promila...
Informuję go o przyczynie jego dolegliwości i o tym, że nie podoba mi się wykorzystywanie Ratownictwa do pijackich zachcianek podczas, gdy ktoś może ginąć czekając na nasz powrót.
Budzę bestię.
Koleś robi się agresywny, wrzeszczy, wyzywa.
Sporo się dowiaduję na temat mojego wyglądu, pochodzenia i pokrewnych. Na koniec gość wyzywa mnie na ring...
Oszczędzę Wam szczegółów awantury. Było gorąco, nawet jak na mnie.

Tylko tak się zastanawiam: skąd się biorą takie kołki?
Czy to tylko alkoholizm przerobił człowieka na rozmazane, użalające się nad sobą stworzenie?
Jeżeli tak, to potężna choroba...

ponura wyjeżdżalnia

Skomentuj (56) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 642 (728)

#59499

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Witam wszystkich ponownie. Tak, po odpoczynku, były hellraiser powraca.
Zapewne każdy z nas widział kiedyś wypadek, zdarzenie losowe.
Na to nie ma mocnych.

Przedwczoraj przywieźli mi motocyklistę.
Jechał wąską uliczką w mieście, w ruchliwej dzielnicy. Z boku drogę zajechał mu starszy kierowca samochodu.
Ciąg dalszy do przewidzenia: huk, karetka, SOR.
Zmiażdżona klatka piersiowa, rozerwane narządy jamy brzusznej, Mnogie złamania kończyn, to już najmniejszy kłopot.
Niby sprawa jasna: starszy kierowca nie zauważył, wymusił, rozwalił chłopaka - dzisiaj go widziałem, walczy o życie, ale marnie to wygląda.

Piekielność?
Zanim go uśpiliśmy, zdążył wyznać, że jechał co prawda na dwójce, ale coś koło 100 na godzinę.
W środku miasta, w godzinach szczytu.
Patrzmy w lusterka. A może... obowiązkowe radary przeciwmotocyklowe? W każdym samochodzie?

słuzba_zdrowia

Skomentuj (55) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 443 (571)

#43284

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Czasem pamięć płata figle... Przywołuje obrazy z pracy, które chciałoby się natychmiast zapomnieć.
I które chwieją moją wiarą w istnienie inteligentnych przedstawicieli gatunku homo sapiens.
Za to ich piekielność można mierzyć na tony...

Pewnego razu wezwano karetkę do nietypowego pożaru. Już ugaszonego. Tyle, że o dziwnej genezie.
W dzielnicy seksu, biznesu i latających noży mieszkał sobie osobnik w wieku średnim. Za to o inteligencji mebla składanego.
Nudził się chłopina okrutnie, samotny jako kołek w płocie. Bo ile można zapraszać kumpli na wino? Po każdej wizycie rezydencja podupadała na wyglądzie okrutnie, a i sąsiedzi łomot obiecali...

Pewnego wieczora, siedział sobie gość w chatce i myślał. A że nie nawykły, to i na pomysł wpadł cokolwiek dziwny...
Wlazł do wanny, obnażywszy się uprzednio starannie. Następnie oddał się tak zwanym innym czynnościom seksualnym. Czyli takim, do których obecność drugiej osoby jest zbędna, ba, nawet krępująca. To się podobno zdarza. Tylko, nie wiedzieć czemu, w trakcie aktu polewał się denaturatem...
Może chciał się oczyścić, a może po prostu lubił zapach wina przy okazji miłości?
Tego nie wie nikt.
Skończył.
A po seksie?
Papierosek, oczywiście...
Głuche łumpfff i atmosfera stałą się mocno gorąca.
Strażacy, którzy przyjechali ugasić ogień namiętności, pierwotnie wysnuli teorię, że z racji wprawy gość osiągnął taką prędkość, że zapalił się od tarcia.
Dopiero niedopałek wyjaśnił rzeczywistą przyczynę wybuchu.
A pechowy Narcyz?
Miał taką rozległość i stopień oparzeń, że bez trudu zakładaliśmy wkłucia - żyły były na wierzchu...
Tylko podczas przewozu na lotnisko, z którego pofrunął do centrum oparzeniowego, a stamtąd wprost na chmurkę, musieliśmy mocno uważać, żeby nie odpadły kończynki...

I do dziś nie rozumiem, o co chodziło z tym denaturatem...

służba_zdrowia

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1028 (1114)