Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Peter87

Zamieszcza historie od: 13 maja 2011 - 3:36
Ostatnio: 13 grudnia 2016 - 12:22
  • Historii na głównej: 11 z 24
  • Punktów za historie: 4722
  • Komentarzy: 75
  • Punktów za komentarze: 177
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
23 października 2014 o 14:57

@Armagedon: Nie no, jak zacząłem coś krzyczeć, gdy dojeżdżałem, to się zatrzymał. Trochę się źle wysłowiłem. Ten mój "monolog" pod koniec na kilka zdań- bardziej chaotycznie pewnie, ale ogólny sens jest tu zachowany. Poza tym ruszył jak jeszcze nie skończyłem mówić...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
23 października 2014 o 13:28

@Zlotowa85: Zapewne by to rozwiązało całą sytuację... -_-'

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
23 października 2014 o 13:25

@Xirdus: Już

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
23 października 2014 o 13:22

@Eko: poprawione

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
12 września 2014 o 17:19

@ncc1701: Dzieki za odpowiedź! Źle mnie zrozumiałeś. Moja zakontraktowana pozycja to dyrektor programu. Pieniądze ze zdjęć miały pójść na sprzęt dla obozu do realizacji programu. Czyli np. lornetki, piłki, namioty, nowe scyzoryki. Nic dla mnie, wszystko miało zostać na obozie. Niestety ale 3/4 zamówionych przeze mnie rzeczy nie zostało kupione. W związku z tym musiałem zmieniać zajęcia itp. bo nie miałem sprzętu (trudno jest obserwować ptaki z grupą 25 dzieciaków mając... 7 lornetek, z czego jedna była moja prywatna). NA koniec okazało się, że pieniądze na to były. Najbardziej mnie irytuje fakt, że rok temu robiłem coś charytatywnie, co przynosiło zysk praktycznie bez kosztów, a w tym roku odmówiono mi refundację szkolenia- po durne 20 dolarów dla chyba 14 czy 15 osób. To by ich wyniosło góra 3 stówy- ze zdjęć tygodniowo powinni mieć ok. 700. I jakbym ja je robił profesjonalnym sprzętem, który niepotrzebnie targałem z Polski, to by tyle, albo i więcej było. Jednak oni woleli "zainwestować" w obozowy aparat i robić szajs i to z wielkim fochem. Rodzice widzieli co kupują... Zdjęcia, na których nie widać twarzy z praktycznie białym tłem, z poobcinanymi głowami, krzywe itd. Jak ze 150 osób 20 kupiło, to sie bardzo cieszyli. W rezultacie są na zdjęciach ok 3000 dolarów w plecy.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
12 września 2014 o 11:43

@Bydle: Moje robienie zdjęć zostało podciągnięte pod moją umowę o wolontariat (oprócz tego miałem normalny kontrakt, ale na inną pozycję). Nie jest tam sprecyzowane co mam robić i na jakiej zasadzie. Była to słowna umowa. Posiadam natomiast e-maile, gdzie to ustalaliśmy. Kilkukrotnie się też o to upominałem- bez skutku. Jednak zdjęcia nie były przesyłane, ale przegrane bezpośrednio na pen drive z mojego komputera. Czyli fakt, ja nie mam na papierze, że oni się zobowiązują do podpisywania zdjęć moim nazwiskiem (oprócz e-maili). Natomiast oni nie mają na papierze mojej zgody na publikację moich zdjęć gdziekolwiek,a tym bardziej na ich dystrybucję. A to ja posiadam pliki raw tych zdjęć przed obróbką. I to moje nazwisko i numer seryjny mojego aparatu są w danych exif. Tu nie chodzi o zdjęcia. Tu chodzi o to, ze 2 miesiące mojej pracy przeleżało na koncie bankowym, mimo, że miało być wydane na sprzęt programowy w 2014 roku, którego zakup ja miałem zaplanować (a pożałowali mi niecałe 20% tej kwoty...). Tu chodzi o to, że mimo, ze płacili nam grosze, mieli czelność żądać po 20 dolarów za "szkolenie". Tu chodzi o to, ze każda moja propozycja dogadania się pozostaje bez odpowiedzi, a problem "rozwiązują po swojemu" (mówię tu o zakupie zabawkowego aparatu- refundacja szkoleń by kosztowała mniej niż 500 dolarów, a przez byle jakie zdjęcia wpływ za nie do kasy był o połowę mniejszy niż w ubiegłym roku). Tu chodzi o to, że nikt mi nie powiedział prostego "dziękuję" za to.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
27 marca 2014 o 14:56

Kiedyś moja firma (windykacja) obsługiwała zlecenia dla takich oszustów. Żeby było śmieszniej faktycznie prąd jest tańszy. Ale sie płaci za przesył krocie... O tym się nie wspomina i nie ma tego na umowie. Na szczęście wstępna umowa z tymi gnojami sie nam skończyła i nie przedłużyliśmy... MASAKRA TO BYŁA!

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
14 marca 2014 o 10:51

@Draco: Własnie dlatego starałem się rowerzystów zjechać za nieprzestrzeganie przepisów. Łamią je tak samo jak wszyscy inni. Z drugiej strony piszesz, że kilka razy niemal na Ciebie wpadli. Kilka to mam sytuacji, gdzie kierowca łamie przepisy wobec mnie, podczas jednego przejazdu (aż 4 km) do lub z pracy. Obiektywnie rzecz biorąc szansa wypadku jest mniejsza gdy rowerzysta jedzie po chodniku. I masz rację, zgadzam się, że powoli i ostrożnie. Ja schodzę z roweru na przejsciu... Ale wiem, bo widzę, ze ludzie to olewają.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
14 marca 2014 o 10:38

@mariamasyna: mniej więcej to chciałem przedstawić, że wariaci są we wszystkich trzech grupach. Jednak mam wrażenie, że rowerzyści od zawsze są traktowani jak wróg nr 1 zarówno pieszych, jak i kierowców. To jednak rowerzysta musi się bujać gdzieś pomiędzy jezdnią, a chodnikiem, bo jak tu może, to tu nie może, a tu nagle ma się chyba teleportować. Apel o ścieżkach- o który fragment konkretnie Ci chodzi? Bo jeśli o stwierdzenie, że rowerzysta musi jechać po ścieżce gdy ona jest... No to szczerze mówiąc bardziej mnie interesuje fakt, że ja tak robię. Nikogo na siłę nawracał nie będę. Wiedz jednak, że jadąc po jezdni gdy obok jest ścieżka rowerowa, łamiesz przepisy i za to jest przewidziany mandat. Ja rozumiem, że z tak napompowanymi kołami nieszczególnie dobrze sie jedzie po kostce brukowej (kolejny "genialny pomysł", żeby takie były ścieżki), ale to Ty się będziesz tłumaczyć policji/straży miejskiej. I co wtedy powiesz? "Łamię przepisy, bo mam tak napompowane koła, że się niedobrze jedzie"? Ale Twój wybór, Twoja decyzja :)

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
17 stycznia 2014 o 9:23

Masz rację- właśnie wszedłem w regulamin :) Natomiast nie znalazłem też żadnej informacji nt. godziny doręczenia takiej przesyłki... Tylko już mniejsza o to. Przesyłka miała być szybsza, a przyszła później niż tańsze i tu była piekielność ;)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
17 stycznia 2014 o 9:15

No właśnie... ale nie zadzwonił :) A na pomysł by u sąsiadów (właściwie współlokatorów- firmy, która razem z moją wynajmuje dane miejsce) nie wpadł... Może też kwestia tego, że to nowy jakiś :)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
17 stycznia 2014 o 9:12

Wybacz- nie to miałem na myśli. Praktycznie tam tylko kupuję i to kilka razy w miesiącu. Nie chciałem powiedzieć, że jest tam drogo. Po prostu gdzieś takie przezwisko dla tego serwisu przeczytałem i wydało mi się zabawne- tyle. Jestem jego wiernym użytkownikiem- kupuję i sprzedaję :D

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
17 stycznia 2014 o 9:06

Nie no... z smsami była i odebrałem i w systemie- sprzedawca dobrze wysłał ;) Zwykłe listy przychodzą w normalnych godzinach pracy... także nie rozumiem czemu ekspresowe mają później.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
16 stycznia 2014 o 12:46

Nie, no ja nie mam nic przeciwko temu, że moja paczka nadrobiła koło 200 km. Przecież nikt nie przywiezie tego specjalnie dla mnie samochodem. Natomiast problem polega na tym, że dopłaciłem za ekspresową, a idzie dłużej niż zwykłe polecone, gdzie dopłata kosztuje poniżej 1zł. Interwencja jest z 18.28 w systemie. Może był wcześniej. W każdym razie po 16.00, bo wtedy zamykamy. Dla mnie logiczne jest, że jeśli przesyłka jest adresowana do firmy i ma status "biznesowa", to powinna być dostarczona w takich standardowych godzinach pracy- 8.00-16.00. W razie czego do 17.00 pod tym samym adresem jest jeszcze jedna firma i czasem nam odbieraja. Więc był po 17.00 też :D

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
7 stycznia 2014 o 21:44

Mówiąc "zgadza się, jest oznaczona" miałem na myśli, że po podejściu, na kiosku faktycznie był napis "kasa biletowa". Jednak nie był on widoczny z daleka. Kioski wyglądały jak kiosk na przystanku MPK, albo budka z hot-dogami

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
7 stycznia 2014 o 21:41

Zgadza się, jest oznaczona(tzn. nie byłem w Zgorzelcu od wtedy, wiec nie wiem jak teraz- mówię o sytuacji z przed co najmniej 4 lat). Jednak stojąc na peronie, przed głównym (zabitym wielką płytą paździerzową) wejściem do budynku, czy w dowolnym innym miejscu tej stacji, nigdzie nie zobaczyłem ani jednej tabliczki ze strzałką i napisem "kasa biletowa, o tam". Jeździłem wcześniej z wielu dworców, gdzie kasy nie było (np. Wrocław- Mikołajów, Wrocław- Kuźniki, Wrocław- Nowy Dwór). Jeżeli gdzieś nie ma żadnej informacji o kasach to jakoś nie wpadłem na pomysł, że mogą one być w oddalonych i kilkadziesiąt metrów od peronu kioskach, nad którymi de facto nie ma dużej tablicy z napisem "KASA". Cały czas powtarzam, że dziś ta kasa może być oznakowana (może nawet na skutek skarg, ze nie było oznaczeń). We Wrocławiu kasy są na dworcu, w głównym hallu. Wiec chyba nie trafiona uwaga. Gdzie muszę przejść kawałek? Jestem na dworcu, są kasy. A w czasach remontu co 15 metrów były drogowskazy w trzech językach.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 2) | raportuj
11 października 2013 o 15:38

Pokaz mi w miastach pobocza (a jak już jakieś znajdziesz to takie, które nadaje się do jazdy na rowerze). Pobocze to nie jest brzeg jezdni przy chodniku, tylko obszar przy jezdni, czasami wyodrębniony pasem, gdzie można w razie awarii się zatrzymać. Może być asfaltowe, albo gruntowe. Jakie by nie było, to w dużych miastach na większości ulic jego nie doświadczysz, więc wtedy wchodzi w grę ustęp 4 paragrafu 16, czyli jadę po ulicy. A przepisy poruszania się roweru i auta po pasie ruchu są dokładnie takie same. Teraz weź definicję wyprzedzania. Kierowca ma zachować 1m odległości. Jak bardzo z brzegu bym nie jechał, to musi wjechac na sąsiedni pas. Więc co za różnica, czy jadę z brzegu, czy po środku? Korzystam legalnie z pasa ruchu. A, że rowerzyści jadą przy krawędzi, a debile- spychacze wyprzedzają zahaczając lusterkiem o rowerzystę na tym samym pasie, to nie oznacza, ze możesz wyprzedzać na jednym pasie. Bo co? Bo tak sie robi? Raz jeszcze mam jechać tak, by jazda była bezpieczna. Jesli uważam, że jazda środkiem jest bezpieczna, bo- przy krawędzi jest metr piachu, szkło, koleina, uszkodzenia, kraty od kanalizacji- wszystko to potencjalny wypadek. Jeśli nie ma tych rzeczy, zjeżdżam ku krawędzi. Wsjo

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
11 października 2013 o 13:34

Aha, to rowerzysta, który stosuje się do przepisów i je zna, ma akceptować łamanie przepisów przez kierowców? Bo nie zdał egzaminu. Dlatego wobec niego przepisu można łamać, tak? Mam obowiązek jechania w taki sposób, aby nie utrudniać jazdy oraz nie zagrażać bezpieczeństwu. Jest przepis, który mówi, ze pojazd (każdy, nie tylko rower) powinien jechać MOŻLIWIE blisko prawej krawędzi. Można to interpretować w różny sposób- np., ze gdy mam np. 2 pasy, mam jechać prawym. NIE MA, ze rower musi ryć o krawężnik, nie ma też, że nie może jechać środkiem. Ma jechać w sposób bezpieczny. A co jak mam np. koleinę wypełnioną wodą po deszczu? To eni ejst bezpieczne- jade środkiem. Jest też przepis, który zmusza mnie do jazdy poboczem. Problem zaczyna się w miejscu, gdy pobocza nie ma (dla porządku wszystko jest w artykule 33 Prawa o Ruchu Drogowym. Poruszanie się po jezdni reguluje art. 16, ustępy 4 i 5).

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
11 października 2013 o 9:45

IMO powinno sie karać tych rowerzystów, którzy tak robią. Normalnie mandatem.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
11 października 2013 o 0:47

To ja czekam na Twoją historię o piekielnym policjancie, który dal Ci mandat za jazdę po chodniku. Bo co? No bo boisz się, ze będziesz mieć takie sytuacje jakie ja mam? Czyli jednak coś w tym jest? To po co wsiadasz na rower? Jeżeli jadę po ulicy, bądź po ścieżce rowerowej zgodnie z przepisami, ja zagrożenia w ruchu drogowym nie stwarzam. Mogą je jednak stwarzać kierowcy łamiący przepisy. Koniec, kropka! Zagrozenia, które opisałem nie wynikały z mojej obecności na jezdni, ale z tego, że kierowcy guzik wiedzą o przepisach. Groźne sytuacje na drogach będą zawsze i nie ważne, czy jadę skuterem, rowerem, autem, czy hulajnogą. Ale są kierowcy, którzy gdy zauważają, ze popełnili wykroczenie, przeproszą itp. A w tym co opisałem nie chodzi juz o te groźne sytuacje. Chodzi o to, ze gość złamał przepisy, stworzył zagrożenie mojego życia lub zdrowia i po tym wszystkim miał jeszcze czelność zatrzymać się, wysiąść i na mnie nawrzeszczeć. Rozumiesz? Ja jestem śmieszny bo jeżdżę zgodnie z przepisami (czyli po ulicy tam gdzie to przepisu regulują)? Nie! Wiesz dlaczego? Bo sama obecność rowerzysty na drogach, gdzie jest to dozwolone, nie stwarza zagrożenia w ruchu. Za to obecność rowerzysty na chodniku stwarza takie zagrożenie każdorazowo.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
11 października 2013 o 0:31

No niestety tak jest. Ale uwierz mi, jakbym nie uważał na drodze, to dzisiaj nie pisałbym tego posta ;)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
11 października 2013 o 0:26

Drobna uwaga- nie chcą, ale są równoprawnymi uczestnikami ruchu drogowego. I jestem jak najbardziej sa tym, aby np. teoria prawka była czynnikiem dopuszczającym do ruchu rowerzystów. Tak jak powiedziałem- nie są oni święci. Nawet dzisiaj widziałem debila, który o 16.30 zasuwał na rowerze po Legnickiej we Wro. NIE WOLNO! Jest ścieżka rowerowa! Tam ma jechać!

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
11 października 2013 o 0:22

Chyba popełniłem małą gafę. Rowerzyście nie wolno "wyprzedzać" z prawej, ale "omijać" z prawej. Z kursu na prawko: wyprzedzanie- oba pojazdy jadą; omijanie- jeden stoi, drugi jedzie i go omija. Mój błąd. Także rowerzysta wyprzedzający samochód,który zwalnia przed skrzyżowaniem, aby skręcić (jeszcze sygnalizuje to kierunkowskazem)- łamie przepisy ruchu drogowego. Taczer- na rowerze jeżdżę tylko po Wrocławiu. Też mamy obwodnice, które mają górne 70. I co? I mam tam ścieżkę rowerową. A jak jest ścieżka rowerowa, to rowerzysta MUSI jechać po niej, inaczej łamie przepisy. Nie ma od tego wyjątku! Poza tym są drogi, gdzie rowerom, koniom, traktorom itp. jechać nie wolno. Zdaje się, ze wszystkie ekspresówki. Są drogi z dolnym limitem prędkości. Jednak część rowerzystów ignoruje te przepisy- pierwsze zdanie z tekstu- rowerzyści nie są święci. Ale jeśli jedzie zgodnie z przepisami, ale wolno, to aby go wyprzedzić masz mieć 1m przestrzeni. Nie masz- trudno. Analogiczna sytuacja- zamiast roweru jedzie furmanka. Swoja drogą... a weź kiedyś przywal w leniwie jadący 20km/h... ciągnik. Będzie ciekawie.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 3) | raportuj
11 października 2013 o 0:05

Od chyba czerwca ubiegłego roku moge używać obu świateł migających. Poza tym przednie mam jeszcze na dynamo, więc jest też stałe.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
11 października 2013 o 0:02

Kumpel ma GoPro- jutro powiem mu, ze bede chciał na parę dni wypożyczyć :D Myślę, że jestem bliski temu aby zacząć zgłaszać to wszystko... Tylko nie zawsze zdążę zapamiętać numery. A ten sobie pojedzie i co? wzywam policję, oni przyjeżdżają i: "yyy... bo tu mi wymusiła byłbym przydzwonił w niego- taki ma numer", a gość od 15 minut w robocie gdzieś na drugim końcu miasta... Ale taka kamerka by rozwiązała problem :)

« poprzednia 1 2 3 następna »