Profil użytkownika
Peter87
Zamieszcza historie od: | 13 maja 2011 - 3:36 |
Ostatnio: | 13 grudnia 2016 - 12:22 |
- Historii na głównej: 11 z 24
- Punktów za historie: 4722
- Komentarzy: 75
- Punktów za komentarze: 177
« poprzednia 1 2 3 następna »
Sa to dość rzadkie i sporadyczne sprawy- z korespondencji, która jest zwracana, może 5% to nieodebrane przesyłki awizowane. Idzie jeszcze coś takiego jak weryfikacja adresu po bazie PESEL. Jeśli adres jest na 100% prawidłowy i uda się udowodnić, ze dłużnik świadomie nie odebrał danej przesyłki (są sposoby, żeby to legalnie zrobić), to wtedy jest tak jak piszesz. Z tym, ze to są już sprawy prowadzone przez sądy, nie przez windykację... więc nie rozumiem do czego pijesz... Swoja drogą- moja firma nie składa wniosków do sądu, jeśli nie uda się potwierdzić adresu w 100%. Ale jak zostało powiedziane, firmy działają różnie...
Ok. Myślę, ze wszystko już zostało powiedziane, wiec jeśli ktoś ma jakies pytania jeszcze, zapraszam na prywatną wiadomość. Myślę, że nie ma sensu, żebym się tu więcej produkował :) 94x w dół i 162x w górę, co daje wynik dobry- 63% uważa, że mój wpis jest udany i sie podoba. Nie sądziłem, ze będzie taka dyskusja... Oczywiscie standardowo pierwsi swoje żale musieli wylać "hejterzy". I właściwie potwierdziło się to co podejrzewałem. Z jakiegoś nieznanego mi powodu, niektórzy ludzie lubią sobie i innym utrudniać życie. "Bo wiedzą lepiej". No ok... skoro tak uważają- proszę bardzo :) Chciałem pokazać problem z innej strony. Cieszę się, że u większości znalazłem zrozumienie. Moje przesłanie: windykator też człowiek, nieporozumienia można wyjaśnić w prostu sposób, kombinowanie nie popłaca. Dzięki!
Oczywiście, że jest sens, aby podać firmę windykacyjną do sądu, jeśli łamie ona prawo. Tylko wczesniej trzeba mieć 100% pewność, ze faktycznie łamie prawo, a nie, jak to niestety bywa, "wydaje mi się, że złamał prawo, bo tak chyba nie powinno być- a, podam go do sądu". Co to jest "uporczywe wydzwanianie"? Jeśli firma próbuje sie z dana osobą skontaktować, ale ta osoba nie odbiera (ani razu), odrzuca połączenia, nie oddzwania i tak sie dzieje przez np. 3 dni. Czy to wg Ciebie jest uporczywe wydzwanianie? Bo jakby raz odebrał, kolejny telefon by był po kilku dniach, albo w ogóle (zależy od sprawy). Ale ludzie wiedzą swoje...
W takim wypadku windykacja jest chwilowo wstrzymana, windykatorzy kierują się do zleceniodawcy, któremu przedstawiają rozbieżności. Problem w tym, że 99% dłużników wyjedzie z tekstem: "niech pan sobie to sam wyjasni, ja mam mniej" i nawet nie spróbuje tego udowodnić. Czyli właściwie sprowadza sie to do tego, o czym pisałem :)
Właśnie dlatego Cię prosiłem abyś to rozwinęła... Ktoś mówi, ze masz dług, Ty mówisz, że go nie masz. I teraz Twoja logika: zamiast już na tym etapie udowodnić, że go nie masz (dane się nie zgadzają, masz jakieś alibi- nie było Cię w kraju- cokolwiek), to Ty "wolisz uczciwą sprawę sądową". Niestety na pierwszy ogień idą, tak jak piszesz, e-sądy. Dopiero tu możesz się odwołać. Tylko po co sobie nerwy psuć, jeśli można spróbować to wyjaśnić wcześniej?
podworkowy_chuligan, nie wiem czy po prostu trollujesz, czy co, ale- przesyłka dwukrotnie awizowana jest zwracana adresatowi. Nie wprowadzaj w ludzi w błąd, bo piszesz głupoty. Powie Ci to każdy listonosz, możesz to przeczytać w regulaminie Poczty itp.
W momencie zakupu wierzytelności jest przekazywana cała dokumentacja danej sprawy- nie ma w tedy mowy o pomyłce. Jeśli coś się nie zgadza- patrzę w papiery- tyle. W momencie zlecenia, już inaczej jest. Mam kwotę 10k, windykuję 10k. Z tym, ze firma nie ma go nigdzie głęboko, bo wciąż to im zalega. Jak grzecznie się z nimi kontaktuje, to nawet po godzinie mamy korektę zlecenia. Jak robi problemy i wydziwia- z czystym sumieniem wymagam płatności 10k. Od firmy mam dokument zlecający taka kwotę, od niego ustne oświadczenie o pomyłce.
Ale głupoty piszesz... I na co to wprowadzać ludzi w bląd? 1. Pokaż mi JEDNEGO komornika, który windykuje. Lista komorników sądowych jest jawna- który? Podpowiem Ci- z definicji żaden. Komornik ma wyegzekwować należność określoną prawomocnym wyrokiem sądu. Czy komornik wysyła pismo "jestem komornikiem sądy takiego i takiego w Gdańsku. Masz zapłacić za tydzień bo jak nie, to przyjdę i zabiorę Ci 42 calowy TV"? Nie! Komornik przychodzi i zabiera 42 calowy TV!!! Komornik siada na pensję. Komornik zablokuje Ci konto bankowe. Czy to mieści się w definicji windykacji, która ma na celu nakłonienie do polubownego uiszczenia danej zaległości i poinformowaniu o skutkach, które nastąpią w przypadku jej nieuregulowania? No chyba nie... 2. Dajmy na to taką rozmowę: -Dzień dobry, windykator piekielny z firmy Wrona, czy z panem Janem Kowalskim? (i dajmy na to, ze tak i, że potwierdził, ze to on na 100%). - Masz pan dług w firmie Żaglówka, boś pan nie zapłacił dwóch rat za 42 calowy TV 3D full HD Smart z wbudowanym masażerem stóp i ekspresem do kawy. Dlaczego pan nie płacisz? -Bo ni mom piniendzy... -A kiedy pan zapłacisz? -Nie zapłacę w ogóle! -W takim razie muszę pana poinformować, ze jak pan nie zapłacisz w ogóle, to sprawa zostanie skierowana z etapu polubownego do sądu i może skończyć się dla pana sądowym nakazem zapłaty, który będzie zwierał nie dość, że całą kwotę na raz, bez możliwości rozłożenia na raty to jeszcze ze wszystkimi opłatami sądowymi i odsetkami. A jak pan tego nie zapłacisz to przyjdzie komornik i Ci ten Twój masażer do kawy z funkcją czytania książek w 3D zabierze... -O nie!!! -Czy w takim razie zapłacisz -mimo wszystko nie zapłacę -Ok, to masz 5 dni, na zastanowienie, zmianę zdania i wykombinowanie kasy- wtedy zadzwonię i zapytam co postanowiłeś. Jeśli zapłacisz to ok, jeśli nie, to słyszałeś. Pa! I teraz kłamstwo i żerowanie na ludzkiej niewiedzy... Co było w tym kłamstwem? W jaki sposób windykator piekielny żerował na niewiedzy? Dodam, ze nie mój kierownik (nad moim stanowiskiem kierownika nie ma! podlegam bezpośrednio prezesowi, który w firmie pojawia się sporadycznie, gdyż biuro znajduje się gdzie indziej niz centrala), ale poziom irytacji nad rozmową telefoniczną z godziny 10.00 tego poranka zadecydował, ze wywlokłem wszystko to co myślę na ten temat. Sprawa dotyczyła wyłudzenie kredytu w jednej z firm "kredytowych" (no ok, obsługujemy 3 takie firmy, na szczęście są to niewielkie zlecenia , może kilka % całości). Miało to iść jako osobna historia, ale niech będzie... Facet dzwoni do mnie i awantura! Dostał pismo od nas. Jak smiemy mu grozić sądami! On nie brał kredytu żadnego. Wyzywa mnie od złodziei i oszustów... 15 minut nie daje mi dojść do słowa. Ciągle, ze na policje poda, że do TV zgłosi. A na koniec dodał- "a w ogóle to nie moje nazwisko tu jest". Oczywiście sprawę wyjaśniliśmy w 10 minut po rozmowie- otrzymaliśmy kopie umowy... No i dane były z fałszywego dowodu, a kredy wzięty w innym mieście, zaświadczenie o pracę z nieistniejącej firmy... A po co była ta awantura? Czemu ja byłem winny? Ludzie ogarnijcie się!
Absolutnbie nie! Windykator ten złamał prawo o ochronie danych osobowych. Jedyne co może zapytać w przypadku nieobecności dłuznika, to czy taka osoba w ogole tam mieszka- aby potwierdzić adres (znów wracamy do tematu nieswojej poczty... ileż razy kolega jechał, bo mieliśmy potwierdzenie odbioru, a okazywało się, ze dana osoba tam nie mieszka... -_-). W każdym razie masz prawo zgłosić, że ten pan (może glupek się przedstawił i podał nazwę firmy- byłoby ciekawie :D) przekazał poufne dane osobie trzeciej (Tobie) do Głównego Inspektoratu Ochrony Danych Osobowych :)
A co? Prywatnego detektywa może wynająć? Jeśli żyrant nie chce płacić, niech znajdzie dłużnika. Myślisz, ze sąd i komornik będzie na to patrzył? Patrzy kto jest odpowiedzialny za dług- jest żyrant i jest on osiagalny. Sam dłużnik zniknął, wyprowadził się na Syberię, jest, ale nie ma kasy. Żyrant ma- płaci.
Wiecie, debile znajdą się wszędzie... I nie będę tu bronił nawet mojej firmy, bo tu też się tacy zdarzali. Mimo wszystko bede sie trzymał, że w większości przypadków ludzie nie ułatwiają im zadania. Czasami kilkuminutowa dyskusja mogłaby sie zakończyć prostym "przepraszam, dane sie nie zgadzają, to nie z panem mam rozmawiać- zbiezność nazwisk, pomyłka". Ale ludzie są uparci jak osły...
To proste- zależy od typu sprawy. Niektóre mają jedynie obsługę listowną. A wysłać kilkanaście, nawet, tysięcy upomnień to chwila moment. Oczywiście to się zmienia. Okres spraw jest różny- od kilku dni, to nawet kilku lat. Więc to nie jest tak, że jak jest 20 000 dłużników to każdy dostanie telefon jednego dnia.
Możesz rozwinąc myśl? Nie bardzo rozumiem...
Odwołam się tu do tego co pisałem w teście: jeśli przesyłka jest adresowana nie do mnie, nie odbieram jej. Jeśli do mnie przychodzi list adresowany do Józefa Nowaka na mój adres, a ja nazywam się Jan Kowalski i nie wiem kim jest Józef Nowak, to nie odbieram danej przesyłki. Powiem więcej, teoretycznie, gdy odbieram taką przesyłkę i ją otwieram, łamię prawo. Zwrot do nadawcy z hasłem "adresat nieznany" i po problemie. W systemie to zapisane i po "nękaniu". Zwrot do wierzyciela, kopie dokumentów do mnie z adnotacją, ze adres błędny i gościa szukamy (weryfikacja dowodu, peselu, podpisu itd.). A tu nie dość, że odbierają, otwierają, to jeszcze dzwonią z awanturą... Przecież nikt Cie nie bedzie zmuszał do spłacenia danej wierzytelności, bo mieszkasz pod podanym adresem! Czasem wydaje mi się, że ludzie wręcz chcą być "ofiarami" -_-'
Niestety to prawda. Tacy klienci również sie zdarzają. Była u mnie w obsłudze jedna z firm, które opisujesz. Na szczęście nie przez długi czas. Co ciekawe wewnętrzny strajk pracowników, którzy stwierdzili, że nie będą windykować starszych ludzi, którzy zostali naciągnięci zakończył współpracę z daną firmą po 2 miesiącach.
Jak od nas sie dzwoni równiez weryfikujemy. Najczęściej jest to data urodzenia porównywana z peselem, który posiadamy na ekranie monitora. W przypadku firm, jest to NIP na tej samej zasadzie.
Oj firma, w której pracuję molochem nie jest ;) Firma nie musi być duża, by obsługiwać nawet kilkadziesiąt tysięcy spraw. Indywidualnie są traktowani co najwyżej dłużnicy instytucjonalni oraz hipoteczni. Nikt nie będzie traktował sprawy 19-latka, który nie opłacił karty kredytowej przez 3 miesiące- łącznie 523zł. Takich spraw są setki...
Jak już mówiłem nie ja dzwonię, tylko to do mnie dzwonią. Gdzie można dostać kredyt na podana datę urodzenia? Jakby to był numer dowodu, albo pesel- to co innego...
Ciekawe czy tez byś w garniturze zasuwał na rowerze. Wpuścił jednego, potem drugiego. A zamierzał kolejnych dwóch. Jakoś inni pasażerowie mnie poparli, ale widzę, że tu są bardziej wyrozumiali...
Tu akurat jest powód. Muszą zmienić kierunek toru. W starszych tramwajach ręcznie. Ale też nie zawsze. Np. jak jedzie 2 za 5 to jednym ciągiem jadą. Ale jak 2 za 10 to musi sie zatrzymać...
Moim zdaniem jest to kompletnie bez sensu. Robi się zielone, wtedy tramwaj ma przejazd wolny, na nic nie musi patrzeć. zamyka i jedzie. A jak ktoś nie zdążył to trudno- "po sygnale nie wsiadać". Co innego jak biegnę do tramwaju, a ten zamyka drzwi i odjeżdża, a co innego jak biegnę, a ten zamyka i podjeżdża 3 metry (albo w ogóle się nie rusza) i stoi jeszcze tak 2 minuty. Zapewniam Cię, że ciśnienie wtedy potrafi skoczyć natychmiast.
We Wrocławiu są chyba tylko 2 czy 3 przystanki zbudowane w ten sposób. Większość (w tym opisywany) działa niezależnie od ruchu samochodów :) (wpisz "Wrocław, Plac Jana Pawła II" w google earth i zobacz jak to wygląda).
Ojj... chyba jeszcze 3 jeździła do Leśnicy... :]
Też raz tak zrobiłem... kobieta miała kiełbasę za 20zł w torebce. Zapłaciła i ja puściłem :)
Otóż to! 5zł/ minutę, naliczane od każdych rozpoczętych 30 sekund. W przypadku połączenia z pocztą głosową w USA, wygląda to tak, że: połączenie zostaje zarejestrowane jako odebrane (prawie 5zł), a następnie, na mój koszt przekierowane na pocztę głosową, która jak ktoś już słusznie zauważył nie pojechała ze mną do USA. Łącznie za połączenie z pocztą głosową, choćby trwało tylko ułamek sekundy, kosztowało prawie 15zł !!! btw... tak! niebiescy, co będą różowi!
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 25 maja 2011 o 2:47