Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Poecilotheria

Zamieszcza historie od: 28 listopada 2011 - 13:47
Ostatnio: 24 marca 2024 - 7:42
  • Historii na głównej: 29 z 41
  • Punktów za historie: 13300
  • Komentarzy: 1042
  • Punktów za komentarze: 8088
 
zarchiwizowany

#21360

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pracuję w całodobowym sklepie monopolowym. Piekielnych przewija się co niemiara, na początek zaserwuję historyjkę o piekielnym żuliku.

Żulik jak żulik, jeszcze nie z tych najgorszych, śmierdzących itp. bezdomny też chyba nie jest, ale regularnie kupuje alkohole z najniższej półki i próbuje oddawać tony butelek.
Co w nim piekielnego? Za każdym razem, kiedy jest obsługiwany mamrocze sobie coś pod nosem. Niby nic nadzwyczajnego u zwykle podchmielonego facecika, ale ostatnimi czasy zaczął docierać do mnie sens tej jego mamrotaniny, na którą nigdy wcześniej specjalnej uwagi nie zwracałam. Mianowicie facecik rzuca niewybrednymi tekstami o podtekście seksualnym. Przy czym słowo "podtekst" na określenie tego, co ten pajac wygaduje to stanowczo za mało. Przez jakiś czas to ignorowałam, ale ostatnio jestem dość podminowana, więc nerwy mi puściły. I tutaj następują dwie sytuacje, a właściwie rozmowy moje z tym... kimś:

sytuacja nr 1:
[J]ja
[Ż]żulik

[Ż]- Ale masz fajną dupę.
[J](najsłodszym tonem, na jaki mogłam się zdobyć)- A ty mordę, jakby cię walec przejechał:)
[Ż]- Ale bym ci wylizał.
[J]- A ja bym ci oberżnęła ten głupi łeb przy samych jajach. Tępą piłą.

Tutaj następuje zwrot akcji, ponieważ żulik zakończył ustawianie butelek na ladzie.

[Ż] - Zwrot.
[J] - Paragon.
[Ż] - No weź mi te butelki. (oczywiście, od początku jesteśmy na ty, więc w jakieś subtelności typu "poproszę" nie będę się z nim bawić)
[J] - Nie przyjmuję żadnych butelek bez paragonu.
[Ż] - A to się pierd*l.
[J](Na odchodne, bo spakował się z tymi butlami pięć razy szybciej niż się rozpakowywał) - Ja przynajmniej mogę, bo takiemu dziadowi jak ty na pewno nie staje.

Chyba się obraził, bo przez parę dni na mojej zmianie go nie widziałam, pewnie mnie unika;) Ale wszystko co dobre szybko się kończy i mój ukochany żulik znów przybył oddawać butelki, zapewne mocno go przycisnęło.

Sytuacja nr 2:

(Dodam tylko, że był to dla mnie dzień bardzo nerwowy. Pod koniec zmiany miałam już serdecznie dość miłych uśmiechów i przyjacielskich pogawędek ze stałymi i przelotnymi klientami, na co wybitnie nastroju nie miałam. Irytowało mnie wszystko po kolei - ton głosu klientów, stwierdzenia "ale dziś pani ładnie wygląda", no wszystko - część dziewczyn pewnie zna to uczucie:))

I właśnie pod koniec zmiany przychodzi pan żulik od piachu(tak go z dziewczynami nazywamy, ale o tym, dlaczego, na końcu historii :P)

[Ż](zamiast dzień dobry) - A czym się podcierasz jak idziesz do kibla?

No nie powiem, pękłam. W pierwszej chwili chciałam przywalić mu w twarz, a byłby to pierwszy raz w moim życiu, kiedy kogoś uderzyłam. Ostatecznie się zreflektowałam(mamy całkiem niezły monitoring, za uderzenie spokojnie stojącego klienta zapewne wyleciałabym z pracy, czegokolwiek ten by nie wygadywał) i machnęłam mu ręką przed samym nosem, wskazując na drzwi. Wrzasnęłam tak, że aż podskoczył.

[J] - WYNOCHA!!! NO CO SIĘ TAK GAPISZ, WYPIE**ALAJ MI STĄD TY STARY OBLEŚNY CHU*U! JESTEŚ ZWYKŁYM SKU*WYSYNEM! NUDZI CI SIĘ?! TO DO ROBOTY DARMOZJADZIE!! A TERAZ WYNOŚ MI SIĘ STĄD, A JAK CIĘ JESZCZE RAZ TU ZOBACZĘ, TO POWYBIJAM TE ZĘBY CO CI JESZCZE ZOSTAŁY. WYPAD!!!

Jeszcze przez chwilę postał sobie jak zamurowany, ukazując braki w uzębieniu, o których chwilę wcześniej wspomniałam, po czym zawinął się i poszedł. Kiedy był w drzwiach, usłyszałam jeszcze:

[Ż] - Zobaczysz, pójdziesz do piachu...

Co jest jego stałym tekstem.
Na razie od kilku dni go nie widać, zobaczymy, czy jeszcze przyjdzie.

Nawiasem mówiąc jestem bardzo spokojną osobą, z reguły nie podnoszę głosu nawet kiedy jestem porządnie zdenerwowana. Wiem, że najlepiej na takich nie zwracać uwagi, bo to może ich jeszcze rajcuje, ale po prostu tym razem nie wytrzymałam.

Do piachu też się na razie nie wybieram:)

Monopol pod blokiem

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 55 (251)