Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Starscream

Zamieszcza historie od: 1 lipca 2011 - 23:51
Ostatnio: 19 maja 2023 - 13:47
  • Historii na głównej: 12 z 24
  • Punktów za historie: 14107
  • Komentarzy: 40
  • Punktów za komentarze: 291
 
zarchiwizowany

#20145

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pracuje w jednej z sieciówek w której sprzedają dużo fajnych rzeczy takich jak pralki, telewizory, gry, muzykę ale wg niektórych klientów sprzedajemy też rowery i wihajstry do muzyki (nie wiem o co chodzi do dzisiaj).

Jeden z takich dni kiedy klienci są mili, współpracownicy się dogadują i ogólnie jest sielanka. Niestety zawsze w taki dzień musi przyjść klient zwany przeze mnie niszczycielem systemu. Jedno zdanie i już wiesz, że łatwo nie będzie.
Pan przyszedł z grą NFS The Run. Oczywiście na twarzy czerwony jak piwonia i prawie można było dostrzec jak z uszu leci para a sam gwiżdże niczym czajnik z gotującą się wodą.
Pan podchodzi i do mnie rzuca na wstępie
K - Chcę zwrot gotówki bo gra nie działa.
J - Dzień dobry przede wszystkim. A w czym jest problem?
K - No mówię panu, że gra nie działa.
J - Dobrze może inaczej. Czym się objawia problem zawarty w tej grze?
K - Kod aktywacyjny nie działa.
J - A jaki się komunikat pojawia kiedy pan go wprowadza?
K - No, że kod nieaktywny.
J - Rozumiem. Czy kontaktował się pan z centrum pomocy technicznej EA. Z tyłu pudełka jest numer telefonu i w przypadku błędnego kodu można to załatwić telefonicznie.
K - Proszę pana (tutaj się chyba lekko zdenerwował bo głęboko i głośno wciągnął powietrze) Ja nie po to kupiłem grę aby ona nie działała i mój syn nie mógł w nią grać. Chcę aby coś z tym zrobiono.
J - Dlatego też podałem panu rozwiązanie. W przypadku niedziałającego kodu nie mogę nic tak naprawdę zrobić. Należy się skontaktować z EA w celu sprawdzenia czy kod faktycznie jest nieaktywny. Chyba nie myśli Pan, że Ja mogę tutaj na miejscu sprawdzać czy kody działają?
K - Słuchaj mnie (nagle poczułem, że staliśmy się kumplami) tak się składa, że pracuje w firmie walczącej z pirackimi oprogramowaniami.
Tutaj mnie zatkało. Chciałem powiedzieć "No i jaki ma to związek z naszą rozmową?" ale powstrzymałem się choć nie bez trudu bo facet zwykły burak i zachowywał się jak urażony Książę. Zebrałem się tylko na:
J - Cieszy mnie pana stałe zatrudnienie. Jednak tutaj nie mamy do czynienia z łamaniem prawa w postaci pirackiego oprogramowania. Problemem jest niewłaściwy kod. Jako pracownik nie mogę z tym nic zrobić. Gra jest bez folii czyli wymiana nie wchodzi w grę. Zwrotu nawet bym nie musiał Panu robić bo takie jest prawo. Nie mamy obowiązku robienia zwrotu towaru a na pewno nie towaru otwartego w którym jest jednorazowy kod. Nie rozumiem dlaczego pan wymaga ode mnie zwrotu towaru kiedy Ja bym musiał to dalej sprzedać a niestety towar bez folii to towar niepodlegający wymianie. Przykro mi.
W tym momencie przekroczyłem chyba jakąś barierę bo zagotował się i stwierdził tylko
K - Proszę zawołać kierownika.
Tak też zrobiłem, krótki telefon na służbowy i po chwili kierownik był na miejscu. Tutaj muszę nadmienić iż jestem osobą niewysoka o szczupłej budowie ciała. Zupełnie odwrotnie od kierownika, który ma prawie 2 metry wzrostu i jest osobą potężnie zbudowaną. Kieras uprzejmie się przedstawił i spytał w czym problem. Klient zdziwiony, że przyszedł facet większy od niego 2 razy nagle stał się miły i pierwsze co powiedział to:
K - Ta gra nie działa. Nie mogę się połączyć ze strona origin.com i przez to nie mogę wystartować gry...

Reszty pisać nie ma sensu bo tutaj nastąpił koniec piekelności klienta.

Apel do was jako do klientów - przemyślcie każdy zakup gry gdyż wiele z nich obecnie posiada takie jednorazowe kody i po otwarciu gry nie mamy możliwości wykonania wymiany a już na pewno nie zwrotu :)

usługi

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 84 (162)

#13176

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ok jedna krótka historia.
Przyszła raz kobieta i chciała oddać książkę (okres po świętach to wiele takich jest bo nieudany prezent albo coś).
Miałem tego dnia dyżur i podchodzę jako osoba decyzyjna.
Pani od razu widać, że dama i God Save the Queen. Na oko 35-40 lat.
Ja (1) i pani (2) rozpoczynamy dialog.
- Dzień dobry. Chciała pani oddać książkę, zgadza się?
- (Spojrzała na mnie jak na robaczka i rzuciła zmęczone...) Tak.
- A mogę wiedzieć dlaczego?
- Nie trafiłam z prezentem. Moja córka która mieszka w Lys Andżelys (naprawdę tak powiedziała) nie chcę tej książki bo jest zbyt płytka.
Ja w głowie mam tekst, "to może niech w wannie ją poczyta" ale zachowuje spokój.
Otwieram książkę w celu jej obejrzenia a tam... każda strona pokreślona długopisem, kilka zdań na każdej stronie podkreślone czarnym (!) markerem i notatki w stylu "WTF?" "OMG" i tym podobne.
Odwracam książkę do pani i jej mówię.
- Bardzo mi przykro ale książka jest w stanie mocno używanym. Nie mogę jej przyjąć na zwrot.
- Ależ proszę pana! Ja jestem waszą stałą klientką!!! Domagam się potraktowania mnie należycie!!! (pracuje tam kilka lat ale pierwszy raz ją widzę a uwierzcie mi - taki typ osoby zapada w pamięć na dłuuuugo)
- Proszę Pani. Chętnie bym przyjął tą książkę i oddałbym pani pieniądze ale książka jest cała pomazana. Czy pani na moim miejscu by ją przyjęła???
- No ale moja córka jest wielką miłośniczka książek! Ona musi sobie zaznaczać co ważniejsze fragmenty.
Ja tak przeglądam strony i widzę, że cała książka jest ważna. Do ostatniej strony.
- Czy pani córka przeczytała tą książkę? Bo pozaznaczała fragmenty na każdej stronie.
- Tak. I chciała, żebym ją oddała bo jej się nie spodobała.
- To nie jest wypożyczalnia. Do widzenia.

Empik

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 975 (1043)
zarchiwizowany

#13238

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Stoję sobie raz na kasie i podchodzi pani.
Widać od razu, że jest mocno zaaferowana bo oczy rozbiegane i cała nerwowa.
Nabijam po kolei wszystkie produkty, pytam przy okazji czy dać pani do tego reklamówkę.

Po nabiciu wszystkiego mówię ile do zapłaty (ponad 300zł) i pani daje mi kartę kredytową.
Wybieram na kasie taką opcję płatności, wkładam kartę do czytnika, czekam na komunikat i mówię standardowe:
Ja - Poproszę o Pin.
Klientka - 5538.

Empik

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 198 (242)
zarchiwizowany

#13173

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pracuje w jednym z wielu Empików na terenie Polski i co kilka dni trafia mi się jakiś piekielny.
Dzisiaj przypadek pierwszy.

Przyszedł pan, który kupił u nas grę ale chciał ją zwrócić.
Jako, że miałem tego dnia dyżur to byłem osobą decyzyjną w tej sprawie.
Podchodzę do gościa i od razu widzę, że będzie ciężko bo stoi zły na cały świat a obok niego jego synek tak na oko 10 lat ale już z pyska lecą panienki.

Podchodzę Ja (1) i pytam pana (2)
1 - Witam. W czym mogę pomóc?
2 - Nie chcę tej gry. Oddajcie mi pieniądze.
Ja już uczulony na takie zachowanie uznałem, że na spokojnie to wezmę.
1 - A czy mogę wiedzieć dlaczego chce pan ją oddać?
2 - Bo mi nie działa.
1 - A czy sprawdzał pan może czy spełnia pan wymagania sprzętowe?
2 - A co ja jestem? (debil? pomyślałem) Po co mi to? Grę kupuje to ma działać.
1 - Niestety ale możemy grę przyjąć tylko na reklamację ponieważ ma w środku kod aktywacyjny a została już rozpakowana.
2 - A co mnie obchodzi jakiś kod??? Ja przyszedłem odebrać pieniądze a nie kłócić się z jakimś gówniarzem. Mógłbym być twoim ojcem smarku (szczerze wątpie. Koleś wyglądał na maks 30 a ja mam 24 tylko młodo wyglądam) Jednak nauczony cierpliwości do obłąkanych na wolności kontynuuję spokojnie.
1 - Nie jesteśmy wypożyczalnią gdzie można coś oddać bo komputer jest za stary, żeby uruchomić grę sprzed trzech lat (w tym momencie wyciągam grę z pudełka i po spojrzeniu na płytę prawie wybuchłem śmiechem - zaznaczam, że gra była kupiona 3 godziny wcześniej). Kojarzycie jakieś swoje stare CD z muzyką nagrywaną 10 lat temu a potem je gdzieś rzuciliście i po latach znaleźliście? No więc płyta którą mi pan przyniósł wyglądała mniej więcej tak samo.
Patrzę na gościa z politowaniem, kieruję w jego stronę płytę pokazując mu to co ja właśnie zobaczyłem i oznajmiam:
1 - Dodatkowo fakt, że gra nie działa nie oznacza, że należy nią szorować ściany. Normalnie bym chciał przyjąć dalej reklamacje ale, że Pan jest od samego początku rozmowy niemiły i zachowuje się jak gbur to ja odmawiam Panu obsługi i zaznaczam, że jako sprzedawca mam do tego pełne prawo.

Pan skwitował to tylko tym, że mam szczęście, że są tu ludzie po czym wziął płytę i poszedł.
Wieczorem przy wspólnym piwie z ludźmi z pracy mieliśmy ubaw z tej całej przygody :)

Empik

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 186 (228)