Profil użytkownika
SylaPopyla
Zamieszcza historie od: | 20 lutego 2015 - 14:02 |
Ostatnio: | 29 kwietnia 2019 - 13:35 |
- Historii na głównej: 7 z 14
- Punktów za historie: 2909
- Komentarzy: 14
- Punktów za komentarze: 34
« poprzednia 1 następna »
Jak dla mnie to piekielne jest ocenianie człowieka po takiej sytuacji. Czy wiesz co robił tato z córką przed wizytą w banku albo po niej? Może specjalnie wziął sobie wolne w pracy, żeby załatwić kredyt na samochód, a potem cały dzień spędzą na sali zabaw, w parku albo gdzieś indziej? Ma nie kupić samochodu, bo dziecko płacze? Ja pracuję w domu, przy komputerze właśnie i według moich dzieci też cały czas "gram" na komputerze albo gapię się w dokumenty. No sorry, taka praca. Kolejna sprawa - dzieci kłamią i wyolbrzymiają. Czasami można też im tłumaczyć coś 100 razy, a one i tak swoje. Może ojciec mówił jej już 10x przed wejściem do banku, że potem będą się bawić i nie chce tłumaczyć kolejny raz. Moje dzieciaki zaczynają wyć jak syreny jak im coś tłumaczę, zamiast się uspokoić. Też bym wolała jak najszybciej załatwić sprawę i wyjść niż robić jeszcze większą dramę. Być może tatuś był piekielny. A może córka? Nie wiesz tego, nie oceniaj.
Uważam, że decyzja o zmianie zawodu była bardzo słuszna. Żaden pedagog nie powinien wyzywać dzieci od bałwanów itp., podważać diagnozy lekarskiej, ani odsyłać sprawnych umysłowo dzieci do szkoły specjalnej. Dla mnie są to jednoznaczne oznaki braku wiedzy na temat niepełnosprawności i pedagogiki specjalnej. Według mnie opisana sytuacja wynika ze zbyt dużego odsetka dzieci z orzeczeniem w stosunku do zdrowych, niekompetencji nauczyciela wspomagającego i braku współpracy nauczycieli z rodzicami. To, że dziecko na lekcji rzuca scyzorykiem wcale nie oznacza, że zachowuje się tak też w domu. Dzieci z dysfunkcjami zachowują się gorzej w sytuacjach stresowych i między innymi od tego jest nauczyciel wspomagający, żeby umiejętnie sobie z tym radzić. Jeśli nauczyciel tego nie rozumie, to na pewno sobie z tym nie poradzi. Na szczęście od tego roku nauczyciele wspomagający muszą zdobyć wykształcenie kierunkowe, więc może będzie poprawa.
Przepraszam, ale nie rozumiem gdzie tu brak empatii. Sama mam dziecko z autyzmem i drugie zdrowe. Jedna moja koleżanka ma dziecko z AZS, druga urodziła właśnie bliźniaki, a trzecia ma dziecko z autyzmem, ale dużo poważniejszym niż nasz. Jak rozmawiam z każdą z nich, to rozmawiam tak samo. Ja wysłuchuję ich problemów, one moich i nie licytujemy się kto jest mniej wyspany, kto kupuje więcej leków dla dziecka, a kto ma więcej terapii albo dalszy dojazd na hipoterapię. Czy Twoim zdaniem rozmawianie na tematy, które dla jednej osoby są łatwe, a dla drugiej trudne, są nietaktem? Ja nie mam prawa pochwalić się matce bliźniaków, że jadę na urlop, bo ona jest zmęczona? A ona nie ma prawa się pochwalić, że jej starsze dziecko w wieku 1,5 roku nauczyło się sikać na nocnik, kiedy mój autystyczny syn w wieku lat 3 nadal nie ogarnia? Przecież to absurd i zaprzeczenie przyjaźni. Empatia polega na zrozumieniu drugiej osoby, pocieszeniu jej, może daniu rady albo pomocnej dłoni, a nie na gadaniu tylko o przyjemnych nic nie znaczących sprawach, żeby drugiej osobie nie zrobiło się przykro. Co innego jeśli ta druga osoba nie chce tego słuchać i wyraźnie prosi o zmianę tematu, ale jak rozumiem tutaj czegoś takiego nie było.
Toksycznych ludzi najlepiej zostawić daleko za sobą. Może nie miałaś dobrego startu ale teraz już możesz osiągnąć wszystko co zechcesz bez niczyjej łaski.
Trzymaj się dziewczyno. I nie zwracaj uwagi na hejt. Ja też się przekonałam, że można nieźle oberwać za to, że chce się bronić swoich praw, a ciąża szczególnie wyzwala w ludziach agresję. A propos astmy w ciąży: też przez to przechodziłam ale miałam bardzo dobrą opiekę. Ja dostałam zalecenia, żeby nie brać nic w tabletkach, a z leków wziewnych najlepiej Pulmicort/Budesonid. Reszta może zaszkodzić dziecku ale jeśli nie możesz oddychać to lepiej wziąć silniejszy lek niż narażać dziecko na niedotlenienie. Warto kupić inhalator i robić profilaktycznie inhalacje z solanki, w razie duszności dodać leki - te do inhalacji działają o niebo lepiej niż zwykłe wziewne. Pisałaś o aspirynie - nigdy w życiu! Ani przy astmie, ani w ciąży. Na bóle podbrzusza dostałam luteinę i nospe, mi pomagały ale nie wiem jakie masz podłoże tych bóli.
Po 1, drogi autorze, pytanie czy młodzi myślą, że goście zorganizują im całe wesele to spora przesada. Wesele to nie tylko talerzyk, ale też kościół/urząd cywilny, sukienka, garnitur, buty, makijaż, kapela, fryzjer, fotograf i wiele wiele innych. Za talerzyk zazwyczaj nie zna się całkowitej ceny przed weselem. Jeśli młodzi założyli sobie, że zapłacą z pieniędzy od gości a resztę ewentualnie dopłacą jak się dowiedzą ile wyszło, to mnie to dziwi. Kto chciałby nosić przy sobie kilka tysięcy? Jeśli poprosili o 1-2dni zwłoki tylko po to żeby dojechać do domu czy do banku to o co właściwie chodzi? Co innego jeśli poprosili o miesiąc. Po 2: ja idąc na wesele zawsze staram się dać tyle pieniędzy żeby talerzyk się zwrócił, wszyscy moi znajomi i cała rodzina też tak robią. Na moim weselu niektórzy dali mniej bo ich nie stać, a inni dali więcej bo stać. Ale ok 90% kopert pokrywało talerzyk, ni mniej, ni więcej, tak się przyjęło. Czy to naprawdę takie dziwne?
A czy PUP w przypadku zakupu sprzętu nie oferuje opcji przewłaszczenia zamiast poręczenia? Jak ja korzystałam z dotacji, to się zgodzili na przewłaszczenie + dodatkowe poręczenie na 50% wartości pożyczki, więc dochód poręczyciela mógłby być o połowę mniejszy. Inna opcja to wzięcie dotacji na część wartości sprzętu, np jeśli potrzebujesz 18tys, to dotacja na 12tys, a pozostałe 6tys z innego źródła. Wtedy poręczenie być może nie byłoby wcale potrzebne. Ale tak jak pisałeś, każdy urząd ma swoje procedury i sam z siebie raczej nie podpowie...
@Agnieszka Olędzka: Bardzo mnie rozbawił Twój komentarz. Przecież Piekielni.pl właśnie po to są, żeby Polak mógł sobie ponarzekać na to, co mu się nie podoba. Czy na tym portalu ktokolwiek robi coś innego?
@mamaOli: Jak wspomniałam na początku historii, teściowa na ogół nie jest piekielna. Raczej określiłabym, że przez 90% czasu jest wszystko OK, tylko czasem jak coś palnie, to się robi niemiło. Mąż mnie zawsze broni, a ja nie biorę takich uwag do siebie. Nie podejmuję z nią dyskusji na takie tematy, co by sobie nerwów nie psuć. Na szczęście ona tylko gada, a nie goni mnie na spacery, do roboty itd.
@PiekielnyDiablik: Nie wiedziałam, że powinna być naklejka. Dzięki za podpowiedź. Niestety nikt mi jej nie dał... Brak naklejki nadal jednak nie tłumaczy brak awiza, a listy nie były za zwrotnym potwierdzeniem.
@ZaglobaOnufry: Masz rację - diagnoza może być trudna. Być może gdybym miała bardziej książkowe objawy, np. ból jajnika, ktoś szybciej zwróciłby uwagę w odpowiednią stronę. Nie rozumiem jednak dlaczego fakt, że "coś jest nie tak" zauważyła już przy pierwszym kontakcie osoba, która robiła USG, a wszyscy kolejni lekarze ten fakt zignorowali. Nikt też przez ponad pół roku nie skierował mnie na powtórzenie USG. Kiedy mówiłam, że od pół roku odczuwam silny ból przy oddawaniu moczu, a badania moczu nie wskazywały na zakażenie, lekarze woleli stwierdzić, że kłamię lub jestem hipochondryczką, niż potraktować mnie poważnie.
@gumis1412: Innych pacjentów w rejestracji akurat nie było, tylko same panie, które tam pracują, ale być może masz rację. W całej tej historii ta pani akurat jest najlepszym co mi się przytrafiło.
@GoHada: Masz rację, nie powinnam tego robić, jednak byłam w domu sama, mąż w delegacji, pies na dworze i już zaczyna roznosić śmieci po całym podwórku, a nie sądzę, żeby bez interwencji Straży Miejskiej sąsiadka posprzątała te śmieci. Mniejszym obciążeniem było dla mnie po prostu to zebrać niż się denerwować jeszcze przez długi czas.
@funmilayo: Moim zdaniem to robi ogromną różnicę. Sąsiadka wiedziała doskonale, że jestem w ciąży i mogła sobie darować takie zachowanie. Nie bez powodu ciężarnym powinno się ustępować miejsca w autobusach i kolejkach. Każda kobieta, która była w ciąży wie co to znaczy.