Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Ticho

Zamieszcza historie od: 19 lipca 2012 - 10:26
Ostatnio: 1 grudnia 2013 - 14:12
  • Historii na głównej: 7 z 12
  • Punktów za historie: 5423
  • Komentarzy: 43
  • Punktów za komentarze: 155
 
zarchiwizowany

#56333

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W związku z dołożeniem mi obowiązków, nie związanych ze stanowiskiem, poprosiłam szefa o podwyżkę (obecnie wykonuję pracę swoją + 2 zwolnionych osób).
Szef podwyżkę dał, a jakże! Przecież obiecał!
Dodano mi "aż" 500 zł na rękę...

Teraz zgadnijcie ile potrącono mi z premii? :)

..::Welcome to Poland!::..

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 118 (332)
zarchiwizowany

#39377

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jestem kociarą. Kocham koty, uważam je za bardzo mądre i zaradne zwierzęta. Miałam parkę, kota i kocicę. No właśnie ... miałam.

Maj 2012r.
Godz. 6.45, parkuję pod firmą, na parkingu spotykam kolegów i koleżanki z firmy, wchodzimy- każdy siada do swojego biurka lub idzie do kuchni zrobić sobie kawę. Rozpoczynamy dzień pracy. Biuro dzielę z 3 osobami.

Ok. godz. 7.20, wpada kolega i wrzeszczy:
- KU*RWA LUDZIE, NA PŁOCIE WISI DZIECKO!!!
Przerażenie w jego oczach nie pozwoliło nam w to zwątpić, więc lecimy za nim.
Płot ~3,5 m. wysokości, a na nim... wisi worek (gruby, czarny) z którego słychać płacz!
Najwyższy z nas z szybkością błyskawicy wskakuje na płot i chce worek rozwalić, ciągnąć, rozedrzeć ręką (drugą się trzyma płotu) by już dostało się do niego powietrze, nie udaje się w końcu zrywa końcówkę na której wisi i razem z workiem spada na ziemię. Wszyscy spanikowani wyciągamy ręce, szarpiemy, bo słyszymy przeraźliwe "młeee" - w końcu worek puszcza, a wypływa z niego....ostry, kwaśny odór, żółta ciecz i 3 łebki.

3 maleńkie kotki, zostały zamknięte w worku, który jak się okazało- u nasady supła był nakłuty (dziurki po szpilce chyba).

Przyjechała policja, pokazujemy co znaleźliśmy. No a oni co? Opieprzają nas, że to nie oni od tego są, a schronisko i że mogą przyjąć tylko zgłoszenie wtargnięcia na posesję!
Oczywiście, nikt nie wtargnął, bo worek był przerzucony od drugiej strony płotu, a worek lecąc zahaczył o odstające końcówki drutu. Odjechali.

Domyśliliśmy się, że koty ktoś przerzucił późnym wieczorem dnia wcześniejszego, więc siedziały tak zamknięte przez całą noc! Sikały pod siebie, jednocześnie w tym się tarzając, a płacząc nawoływały matkę. Ich miauczenie w pierwszej chwili wszyscy odebraliśmy jako płacz niemowlaka.

Umyliśmy nieszczęśników w łazience, daliśmy rozrzedzoną z wodą śmietankę do kawy, ktoś wyjął ze śniadania wędlinę. Wsadziliśmy ich do koszyka wyściełanego ręcznikiem papierowym.
Decyzja kierownika- schronisko.

Dwie koleżanki wzięły po jednym kocie- ktoś z rodziny, podjechał i zabrał. Został trzeci, którego kazano zawieźć do przytułku.

No, a co zrobiła Ticho? Pojechała z kuleczką do domu! :)

Został z nami do dziś. Jest wesołym rozrabiaką. Moje dwa stare koty pozwalają mu ze sobą robić co chce, są cierpliwe.

Jednakże to zdarzenie nie odbiło się na nim bez echa...
Panicznie boi się worków, foli i wszystkiego co szeleści. No i z powodu zbyt szybkiego oderwania od sutka matki, ssie swoje futro , przez co całe na "klatce piersiowej" i brzuchu ma ciągle mokre, sklejone, łysawe.

Zastanawiam się tylko, co by było gdyby kolega się nie spóźnił do pracy i pojechał na parking przed budynkiem, a nie od tyłu, tak żeby go kierownik nie zobaczył? Nikt na "tyły" nie chodzi i nic nie widać z okien budynku.

Zdjęcie kotka z tego felernego dnia:
http://imageshack.us/photo/my-images/208/zdjcie0067l.jpg/

Na osłodę inne zdjęcia:
http://imageshack.us/photo/my-images/15/zdjcie0070k.jpg/

http://imageshack.us/photo/my-images/846/zdjcie0125y.jpg/

http://imageshack.us/photo/my-images/17/zdjcie00900.jpg/

---------
KOMENTARZ:
Na płot wszedł NAJWYŻSZY z nas. Wspiął się po nim, nie PRZESKOCZYŁ go! Worek wisiał OD strony firmy.
Proszę, czytajcie ze zrozumieniem!

Skomentuj (47) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 199 (261)
zarchiwizowany

#37402

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przesyłam serdeczne pozdrowienia dla Pana z serwisu Fiata, który zostawił pod maską mojego samochodu...bułkę.

Donośne "stuk-puk" narobiło mi niezłego strachu!

′o_O′

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 231 (309)
zarchiwizowany

#37267

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Opowiem Wam historię, która wydarzyła mi się b. dawno temu.

Pracowałam w innej niż obecnie firmie, w której miałam koleżankę Olę. Fajna dziewczyna, szybko nawiązała się między nami nić porozumienia. Ona świeżo po macierzyńskim, mój syn kończył wtedy 2 lata, tematów było mnóstwo.

Mimo, że Ola i ja pracowałyśmy w innych działach, razem umawiałyśmy się na parzenie kawy w firmowej kuchni.
Obie zaczynałyśmy pracę o tej samej godzinie, wywiązał się między nami pomysł, że na przemian rano tydzień przez tydzień, jedna przyjdzie 15 min. wcześniej i zaparzy kawę, dzięki czemu mamy chwilkę dla siebie na rozmowę rano (które normalnie byłoby na owo parzenie kawy).

Pomysł fajny, czemu nie?
W pierwszych dniach, nie bardzo zwróciłam na to uwagę, kawa dobra, nic specjalnego, proporcje takie jak poprosiłam. Tak przez tydzień, następny tydzień ja parzyłam- ona też zadowolona, ja moją kawą zaskoczona. No cóż, pewnie mi się wydaje, bo sama zrobiłam. No nic.

Następny tydzień, kolej Oli. Siedzimy popijamy i w końcu pytam:
- Ola skąd takie bąbelki na górze? Ty takich nie masz? Chcesz trochę takich fajnych?- pytam lekko uśmiana.
- Nie no swojego nie chcę.
- Co swojego? (mówi o kawie?)

Otóż nie! Stwierdziła, że skoro mam bardzo cienkie i słabe włosy, a czytała gdzieś, że mleko matki jest pełne witamin i substancji odżywczych wyciskała mi je do kawy!
Na moje zaskoczone:
- Żarty sobie stroisz?!
- Niee, no coś Ty! Przecież Mateuszek tyle nie spotrzebuje, a widzę, że się męczysz, bo włosy słabe to nic fajnego!

Będę szczera, różnicy smakowej nie widziałam, wyglądem też kawa nie była bardzo inna niż normalna. Mleko matki jest bardzo "cienkie", więc nie miało mocy przebicia, ale siła wtłaczania je w kawę powodowała owe bąbelki. Obrzydzenie? Sama nie wiem, poczułam się dziwnie.

Wiecie co? Ja chyba dla własnego bezpieczeństwa powinnam mieć na szyi przewieszoną informację: "To tylko trich".

Kawy już razem nie parzyliśmy, w ogóle od tamtego czasu, odstawiłam ją zupełnie, pijam tylko klarowną herbatę. Po 2 miesiącach odeszłam do innej firmy.

Olę i mlecznego brata od czasu do czasu spotykam...

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 201 (243)
zarchiwizowany

#37225

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Będzie o teściowej.

Aby nakreślić temat, muszę wspomnieć o tym, że moja teściowa jest osobą dość specyficzną. Cechuję ją szalenie wielki spryt i doza tak wielkiej złości na świat, że Al-Kaida to przy niej grupa "gimbusów".

Nie mam prawa mówić, że nie lubi tylko mnie, bo to nieprawda. Ona nie lubi nikogo. Jest typem człowieka: "Tylko ja, tylko moje".

Dlaczego napisałam, że jest sprytna? Otóż zawsze obraża mnie w sytuacji, gdy przychodzę do niej sama, a w pobliżu nie ma mojego teścia i męża. Niczym zwierz na ofiarę czatuje, czeka i atakuje...

Tak też było w piątek, po pracy przyjechałam do niej odebrać syna. Wchodzę do pokoju, czekam aż mały się ubierze. No i zaczęło się:

- Fuj, jak ty wyglądasz?- odparła z obrzydzeniem na twarzy.
- ?
- Jesteś strasznie brzydka! Ja w twoim wieku miałam nienaganną figurę! Jesteś cholernym grubasem! Jakby nie to, że tata chciał tego cholernego dzieciaka (?!), do teraz byłabym szczupła niczym niejedna modelka!
- Aha. No nie szkodzi, nigdy mi to jakoś nie przeszkadzała moja waga. (To są szczere słowa, nigdy nie miałam kompleksów na jej tle, tylko włosy są dla mnie problemem. Mierzę 165 cm, ważę 60 kg).
- W twoim wieku miałam szczupłą figurę, bujną czuprynę czarnych włosów lekko zakręconych, każdy mężczyzna się za mną oglądał!

(Nie mam widocznych dziur czy łysych placków, mam po prostu krótkie włosy)

- Fajnie- odparłam lakonicznie (wiedząc, że szuka zaczepki).
- Co ty właściwe masz z tymi włosami?!(ooo zaczyna się, pomyślałam)
OK, nie wie o trich, ale myślę, że ta wiedza i tak na nic by jej była potrzebna. Mogłam tylko milczeć.

- No mów coś idiotko!!!
- Ubrałeś się już kochanie, możemy iść?- pytam syna, odwracając się tyłem do teściowej w stronę dziecka.
- No jak Ty wyglądasz?! Te dupsko i cyce! Obrzydliwe!
- Dziękuję za opiekę nad dzieckiem, do widzenia.- odparłam przy drzwiach. Dzieciak nacisnął windę, wchodząc do niej odparłam (kiedyś sama prosiła o przejście na "TY", tudzież "mamo", więc wykorzystałam sytuację):
- Ja przynajmniej nie będę w Twoim wieku wyglądała jak Ty teraz. (Tak, to był bluff, bo nie wiem co będzie ;)

Obecnie teściowa ma 162 wzrostu, i wagę ok. 100 kg. Rzadko korzysta z daru natury w postaci wody oraz cudu techniki jakim jest łazienka. Latem zbliżenie się do niej jest bardzo uciążliwe.


Koniec końców jej mina na moją odpowiedź- bezcenna.
Szkoda mi tylko teścia, bo wywiązała się z tego afera przeddzień jego urodzin...
Rozegrała to słowami: "bo ta cholerna pi*da", "starej schorowanej", "ledwie żywej", "matce!", "do chorej w taki sposób?!"...

′o_O′

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 258 (326)

1