Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Vesania

Zamieszcza historie od: 6 lipca 2011 - 15:57
Ostatnio: 10 marca 2018 - 12:53
  • Historii na głównej: 3 z 5
  • Punktów za historie: 1269
  • Komentarzy: 39
  • Punktów za komentarze: 180
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
24 lutego 2018 o 19:42

Niestety, norma. Mam psa o niemałych gabarytach (dwuletni owczarek niemiecki) i nie zliczę, ile razy ktoś, kto mijał nas na spacerze albo np. przychodził do poczekalni u weterynarza, uznał za stosowne pogłaskać obcego psa po pysku(!), zanim zdążyłam w ogóle powiedzieć cokolwiek. Na szczęście mój pies jest łagodny, więc nigdy nie skończyło się źle, ale ludzie... co trzeba mieć w głowie (albo czego nie mieć), aby pchać się z łapami do pyska obcego, dużego psa?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
19 grudnia 2017 o 21:07

@logintoo: Dokładnie - można :) Ja od lat chodzę do tego samego zakładu, gdzie za usługę farbowania (bez kosztu farby, bo tę z własnej woli przynoszę ze sobą), podcięcia i wycieniowania płacę ok. 30 zł, przy włosach sięgających za ramiona. Farba zawsze położona równo, ścięcie i wycieniowanie wykonane tak, jak chcę. Jeszcze nigdy nie wyszłam stamtąd niezadowolona :)

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 5) | raportuj
30 stycznia 2017 o 14:56

@Caron: To nie pani mnie poinformowała, aby czekać na sms-a z bonusem, ale sama sieć, bo ten komunikat widniał na wydrukowanym potwierdzeniu rejestracji jako "wiadomość od operatora". Wiem, że mogę sobie to aktywować samodzielnie, ale dziwne, jak wiele "automatycznej energii" operator potrafił poświęcić na to, aby zachęcić mnie do rejestracji i straszyć wyłączeniem numeru i jak trudno mu teraz znaleźć czas i sposobność, aby wysłać mi jednego smsa z propozycją skorzystania z bonusa (który i tak jest kiepski). Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o tych, którzy nie są świadomi tego, że sms włączający tę unikalną premię można wysłać samemu - zawsze sieć coś na tym zyska, a raczej: nie straci... no, może poza wizerunkiem, ale ten i tak jest nadszarpnięty, więc czym się przejmować :).

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 15) | raportuj
30 października 2016 o 18:01

Niby mała rzecz, ale wkurza niemiłosiernie ;). Mieszkałam kiedyś na stancji z dziewczyną, która nie dość, że w naszym malutkim pokoju rozkręcała kaloryfer na maksymalną temperaturę, to jeszcze nie uznawała wietrzenia. Powietrze w pokoju można było kroić, mimo że porządnie wietrzyłam, kiedy tylko mogłam i redukowałam moc kaloryferów przynajmniej na noc. Najlepsze, że takie nawyki wcale nie przeszkadzały jej utyskiwać na "jakieś takie słabe zdrowie, bo ciągle łapie infekcje" - nie potrafiła zauważyć związku między niezdrowym, gęstym i dusznym powietrzem w pokoju a kiepską odpornością. Brrr... aż mi się duszno robi na samo wspomnienie! ;)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
16 września 2016 o 6:09

Nie tak dawno temu wracałam z pracy autobusem. Z racji tego, że podróż w jedną stronę zajmuje mi godzinę, a wsiadam na jednym z początkowych przystanków, zajmuje miejsce siedzące i wyciągam gazetę/książkę, żeby czas szybciej zleciał. Tak było i tym razem aż nagle usłyszałam poirytowany głos "czy panie są inwalidkami?!". Podniosłam głowę i okazało się, że wraz ze współpasażerkami zajmujemy miejsca oznaczone ludzikiem z laską, co widocznie zdenerwowało autorkę pytania - panią w starszym (ale nie mocno starszym) wieku, bez widocznych oznak niepełnosprawności. Od razu po tym jakże uprzejmym pytaniu wstałam, ustąpiłam pani miejsca i stanęłam niedaleko, kontynuując lekturę. Co usłyszałam po zwolnieniu siedzenia? Utyskiwanie uciemiężonej pani do współpasażerów, że "co to jest, żeby inwalida musiał prosić o miejsce!", "młodzi siedzo, a ona musi prosić!" - jednak źli, wredni i nieczuli ludzie zamiast dołączyć się do skarg i zażaleń, polecili pani "więcej życzliwości". Pani, niezadowolona z takiego obrotu sprawy, zamilkła urażona... także - nie dogodzisz ;).

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
5 września 2016 o 19:45

Powtórzę to, co sugerowali inni - użycie magicznego słowa "kuratorium" w rozmowach z dyrekcją potrafi zdziałać cuda. W latach szkoły średniej moja klasa miała bardzo podobny problem z sympatyczną, ale niezbyt kompetentną nauczycielką przedmiotu wiodącego - negocjacje rodziców z dyrektorem szły opornie do momentu użycia przez jednego z nich właśnie tego magicznego słowa :).

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 22) | raportuj
5 września 2016 o 19:11

Książek do religii nie dostaje się w pakiecie darmowych podręczników, więc nie wiem, co Cię tak oburza. Nie mam również pojęcia, co wspólnego ma Caritas z zapewnieniem uczniom materiałów do katechezy. Tak szczerze, według mnie w tym dialogu, jeżeli ktoś z Was był piekielny, to na pewno nie klient.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
14 sierpnia 2016 o 11:05

Nie tylko Ty, ale część moich sąsiadów raczej nie podziela Twojego zdania - śmieci, czasem w liczbie kilku worków, leżące przez 1-2 dni to dla niektórych rzecz normalna. Podobnie jak walające się po klatce schodowej upuszczone przez kogoś bilety, chusteczki, paragony itd., bo przecież "przewróciło się, niech leży" - ktoś kiedyś posprząta. Czasem pomaga dopiero dobitne zwrócenie uwagi śmieciarzowi, ale i tak nie wszyscy łapią za pierwszym razem :).

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
8 czerwca 2016 o 12:26

@pierdut: Pewnie nakarmię trolla, ale człowieku... czy Ty jesteś normalny? Ach, ta brawurowa odwaga w internecie, aby pokazać się jako nieczuły twardziel bez sentymentów! Zaproponowałabym: idź, zadaj takie pytanie rodzicowi niepełnosprawnego dziecka w twarz... ale nie proponuję, bo - wnioskując po poziomie Twojego komentarza - jeszcze taki pomysł mógłby Ci przyjść do głowy, aby tylko wszystkim wokół udowodnić, jaki to z Ciebie kozak. Myśl na przyszłość, bo taki debilny komentarz, w którym nazywasz człowieka "warzywem", sarkastycznie wypowiadając się o rehabilitacji, po drugiej stronie monitora czyta bliska temu człowiekowi osoba. @lemongirl - mam nadzieję, że ten idiotyczny komentarz za bardzo Ciebie nie dotknął, choć pewnie trochę tak. Trzymaj się ciepło i powodzenia w rehabilitacji synka - z całego serca życzę Wam powodzenia! :)

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
3 czerwca 2016 o 17:33

Pisałam pracę magisterską na polskiej uczelni i wymogi były trzy - wzór strony tytułowej, trwałe złączenie kartek, druk obustronny. Nawet nie mieliśmy żadnego nakazu odnośnie marginesów, co do interlinii i czcionki, pisaliśmy w ten sposób, jaki obowiązywał na uczelni przy oddawaniu wszystkich prac pisemnych. Nikt niczego nie mierzył przy oddawaniu. Zdecydowana większość wykładowców również chętnie kontaktowała się mailowo, duża część zresztą była bardzo otwarta na studentów. Niemniej, cieszy mnie, że zajęcia nie upływały w nastroju karczemnym - pewne wymogi co do manier i zasad zachowania w określonych sytuacjach zdecydowanie uczą ogłady i przydają się na przyszłość. U opisanej przez Ciebie doktorantki były oczywiście piekielności, ale zwrócenie uwagi studentce wygłaszającej referat z ręką w kieszeni było jak najbardziej uzasadnione, choćby przez wzgląd na szacunek do słuchaczy, który wyraża się również postawą.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
30 maja 2016 o 11:01

@marcinn: Nie odbieram Ciebie jako skompromitowanego ;). Masz dużo racji, że wiele w tym winy systemu edukacji, zwłaszcza w zakresie historii, gdzie do znudzenia wałkuje się Egipt, Mezopotamię czy rewolucję francuską, a na rzetelne przekazanie wiadomości z historii Polski, szczególnie tej najnowszej, zwyczajnie brakuje czasu. Dlatego bardzo podoba mi się takie podejście, jak Twoje, czyli uzupełnianie wiedzy, gdy jej brakuje, a przy naszym wspaniałym systemie szkolnictwa takich braków zauważam sporo również u siebie :).

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
29 maja 2016 o 15:58

@Posey: Może błąd nie jest ważniejszy od historii, ale nie rozumiem tylu minusów przy wypowiedzi @Jorn. Być może jego słowa nie zabrzmiały szczególnie sympatycznie, ale to rzeczywiście kiepsko wygląda, gdy ktoś tłumaczy mylenie "Armii Poznania" z "Armią Poznań" tym, że nie jest poznaniakiem ;). Nie trzeba być alfą i omegą ze wszystkiego, nie o to chodzi, ale świadomość co do istnienia takiej formacji jak Armia Poznań to faktycznie wiedza podstawowa, ogólna, którą powinien mieć człowiek po odebraniu standardowego wykształcenia, nawet jeżeli jego konikiem nie jest historia :).

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
29 maja 2016 o 14:47

@Ara: Otóż to. Przyznaję, że mocno wkurza mnie ten niemalże społeczny wymóg, aby facet w takich sytuacjach koniecznie reagował fizycznie, wszystko jedno, czy napastnicy mają jakąkolwiek broń, wszystko jedno, czy jest ich dziesięciu, a on jeden, wszystko jedno, czy ma przed sobą napakowanego typka na dopalaczach itd. - bo inaczej jest ciotą (i przy tym najdelikatniejszym chyba określeniu pozostańmy). Bycie "prawdziwym facetem", "bohaterem" czy jak jeszcze takiego człowieka można nazwać nie powinno wykluczać myślenia - rzucanie się w pojedynkę na grupę napastników jest najlepszą drogą do zwiększenia liczby potencjalnych ofiar o jeden, a nie do udzielenia komukolwiek SKUTECZNEJ pomocy. I piszę to jako kobieta :). Taką skuteczną pomocą jest choćby to, co zrobiłaś Ty - czyli wezwanie służb, które faktycznie mogą pomóc i w miarę możliwości monitorowanie całego zdarzenia. To, że ktoś romantycznie nie rzuca się w pojedynkę na silniejszego/silniejszych nie oznacza jeszcze znieczulicy - bo tak, jak pisali tutaj już inni, szybki przyjazd policji prawdopodobnie świadczy o tym, że nie Ty jedna wezwałaś pomoc.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
23 maja 2016 o 23:33

@Rak77: I właśnie na tym - moim zdaniem - polega piekielność. Po tej kontroli byłam przekonana, że wszystko gra, bo protokół wprowadził mnie w błąd. Nie było tam użytego sformułowania "szczelność", ale jedynie "piec gazowy" i adnotacja, że w porządku. Jeżeli jest tak, jak mówisz i kontroler nie ma obowiązku sprawdzać wnętrza pieca, w sprawozdaniu powinno być to inaczej sformułowane, bo takie nieporozumienie może być bardzo przykre w skutkach. I nawet jeżeli nie będzie to niczyja wina, jest to przecież rzecz, której łatwo można zapobiec przez proste wyjaśnienie. W każdym razie dziękuję za wyjaśnienie i - aby nie wprowadzać nikogo w błąd - dokonałam zmian w tekście :).

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 23 maja 2016 o 23:37

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
23 maja 2016 o 22:34

@Rak77: Dlatego zaznaczyłam, że nie wiem, czy zajrzenie do środka piecyka należało do obowiązków pana, który przeglądu dokonywał. Być może nie. Tylko w takim układzie nie rozumiem jednej rzeczy. Protokół z kontroli miał formę tabeli, w której przy poszczególnych elementach zaznaczony lub wpisany, nie pamiętam już dziś dokładnie, był wynik przeglądu. Jedną z pozycji w tabeli był "piec gazowy" - i właśnie przy tej pozycji widniała adnotacja o pozytywnym rezultacie przeglądu. Według mnie właśnie na tym polega piekielność i wprowadzenie w błąd - skoro kontrola de facto nie sprawdza sprawności pieca (przy założeniu, że to nie należało do obowiązków tego człowieka), po co jest on ujęty raporcie i na jakiej podstawie w zaświadczeniu jest wpisana opinia o jego właściwym funkcjonowaniu?

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
23 maja 2016 o 19:20

@bloodcarver: Zdarzenie miało miejsce kilka lat temu, właściciel mieszkania oczywiście został poinformowany o całej sytuacji, włącznie z faktem przeprowadzonej kontroli, przekazałam mu również wystawione przez kontrolującego zaświadczenie o sprawności urządzeń.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
29 kwietnia 2016 o 11:17

@burninfire: Zgadzam się z tym całkowicie. Raz ja korzystałam z czyichś wrzuconych na grupowego maila, przepisanych lub skserowanych notatek, innym razem reszta uczyła się z moich. Jeżeli robiłam sama dla siebie skrypt czy opracowanie materiału na jakieś kolokwium czy egzamin, najczęściej też udostępniałam je całej grupie, wychodząc z założenia, że co mi szkodzi, skoro i tak mam to zrobione. Uprzedzając pytanie - nie szukałam w ten sposób przyjaciół ;).

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
28 kwietnia 2016 o 21:27

@Day_Becomes_Night: Przyjaciół/kolegów miała i bez dzielenia się notatkami. Nie chodziło jej ani o czyjąkolwiek dozgonną wdzięczność, ani o rzewne podziękowania, ani o zdobycie popularności - robiła to ot tak, po prostu. Można tego nie rozumieć czy nie popierać takiego postępowania, ale nie uważam, że uprawnia to do nazywania jej niemądrą czy podejrzewania o poszukiwanie poklasku.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
4 stycznia 2016 o 16:41

@shane: Na pewno grał to sławetny InPost - już ze 2 awiza na polecone przesyłki sądowe(!) "ratowałam" zza domofonu, zanosząc sąsiadom do mieszkania lub wrzucając do skrzynki, jeśli akurat nie zastałam ich w domu ;).

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
18 listopada 2015 o 16:10

@recaptcha: Nie zamierzam przekonywać Cię o autentyczności epizodu z podręcznikiem, który opisałam. Mi dość często zdarzało się spotykać w komunikacji miejskiej osoby, które wykorzystywały czas podróży do nauki. Dlaczego nie ustąpiłam? Odsyłam do tego, co pisałam wyżej. Pewnie będziesz w szoku, ale często zdarzało się, że jednak wstawałam z miejsca, nawet bez uprzedniej prośby - ale nigdy, przenigdy nie ustąpiłam siedzenia komuś, kto zachował się wobec mnie czy innego współpasażera jak cham. I właśnie do tego się odniosłam - do (niestety) sprawdzającej się w życiu reguły, że pozytywna reakcja na chamskie zachowanie utwierdza chama w takim właśnie zachowaniu. I do tego, że nie zgadzam się z prezentowaną przez Ciebie "logiką", zgodnie z którą prostacka reakcja nie jest winą braku kultury, ale "sprowokowania". I na tym kończę swój udział w tej dyskusji - nie zrozumiemy się.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 9) | raportuj
18 listopada 2015 o 14:37

@recaptcha: "Ok, owe "sapanie" czy głośne komentowanie jest niezbyt kulturalne, ale nie doszłoby do niego, gdybyście do jasnej anielki tym ludziom ustępowali!" - serio? Zaiste, ciekawa logika. Do takiego zachowania nie doszłoby, gdyby ta osoba była kulturalna. To, że ktoś nie spełnia moich oczekiwań nie upoważnia mnie do zachowywania się wobec niego po chamsku. Tylko tu ujawnia się właśnie to, o czym wspomniałam - młody to na pewno prostak, za to starsza osoba do niekulturalnego zachowania z pewnością została sprowokowana ;). I zgadzam się z tym, co napisała sla - ustępowanie przed chamskim zachowaniem jedynie utwierdza w jego słuszności. Pamiętam sytuację, w której starsza pani zaczęła głośno, oburzonym głosem ochrzaniać młodego chłopaka, zaczytanego w podręczniku, że ten nie ustąpił jej miejsca. Chłopak wstał i grzecznie, ale stanowczo powiedział jej coś w stylu: "Nie zauważyłem pani, wystarczyło poprosić. Szkoda, że osoba w moim wieku musi uczyć kultury kogoś w pani wieku". Kto wie, być może dzięki temu następny raz, w analogicznej sytuacji, ta kobieta zwyczajnie poprosiła o ustąpienie miejsca?

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
18 listopada 2015 o 12:15

@recaptcha: Oczywiście, bo każdy młody, który nie ustępuje miejsca, to niewychowany cham :). Obecnie nie jestem już skazana na podróże komunikacją miejską, ale parę lat temu jeździłam nią codziennie. I - o zgrozo! - nie zawsze ustępowałam miejsca. Może komuś nie mieści się to w głowie, ale młoda osoba również ma prawo źle się czuć i nie musi z tego tytułu czuć się zobowiązana do tłumaczenia się przed wszystkimi w autobusie. Aaa zresztą, jak młoda, to na pewno udaje ;). Mnie również uczono kindersztuby, być może jesteśmy z tego samego pokolenia. Ale nie przypominam sobie, aby zasady dobrego wychowania obowiązywały jedynie ludzi młodych. Jeżeli ktoś woli ostentacyjnie sapać komuś nad uchem lub głośno, w trzeciej osobie, komentować czyjeś zachowanie zamiast zwyczajnie wyartykułować swoją prośbę, to jest niekulturalny - niezależnie od wieku.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 15) | raportuj
17 listopada 2015 o 23:09

@pasia251: Problem w tym, że nie każdy, kto napastliwie dopomina się o miejsce, jest osobą starszą, ciężarną czy matką z małym dzieckiem. Ja nie widzę powodu, aby ustępować komuś miejsca siedzącego tylko dlatego, że stoi nade mną i prycha, bo "jemu się należy". Nie uważam, że pozostanie na fotelu w takiej sytuacji jest przejawem braku kultury.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
17 listopada 2015 o 23:04

@ZimnaBlondyna: Mnie w sumie dziwiło, że ten pan akurat uparł się stać tuż nade mną - autobus nie był zatłoczony, dało się znaleźć bardziej komfortowe miejsce, no i nie wiem, co chciał osiągnąć, komentując "dzisiejszą młodzież" nad głową osoby z słuchawkami w uszach ;).

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 20) | raportuj
17 listopada 2015 o 16:29

Aż mi się przypomniała tyrada na temat "dzisiejszej młodzieży", wygłoszona parę lat temu przez pana uczepionego rurki wiszącej nad siedzeniem, które zajmowałam. Słyszałam ją mimo słuchawek w uszach - nie słucham muzyki głośno, a pan nie mówił bezpośrednio do mnie, tylko dzielił się spostrzeżeniami z jakąś inną osobą. Dla wyjaśnienia, ten człowiek nie był w mocno zaawansowanym wieku, raczej średnim. Ani razu też bezpośrednio nie zwrócił się do mnie z prośbą o zwolnienie miejsca. Cóż, mam nadzieję, że pogadanka sprawiła mu ulgę ;).

« poprzednia 1 2 następna »