Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

alex

Zamieszcza historie od: 7 marca 2011 - 20:50
Ostatnio: 16 sierpnia 2013 - 10:30
  • Historii na głównej: 5 z 8
  • Punktów za historie: 944
  • Komentarzy: 74
  • Punktów za komentarze: 251
 
zarchiwizowany

#23216

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
jakiś czas temu u mnie w sklepie zjawił się klient chcący wymienić spodnie. Ma do tego prawo. Proszę go o paragon, a ten twierdzi, ze ma mi go tylko "okazać" więc nie podaje mi go nawet do ręki. Sam natomiast jest bardzo zorientowany w tym co też ja powinnam zrobić. Mam mu przynieść, wymienić, ładnie się uśmiechać, a tak generalnie to robić to co on mi każe... W takich sytuacjach na prawdę ciężko zachować spokój. Jak słyszę co ja powinnam i jaki jest zakres moich obowiązków (o czym tak na prawdę wiem tylko ja i pracodawca, z którym podpisywałam umowę, a nie jakiś głupi klient) to od razu włącza mi się agresor. W związku z wykonywaną pracą i tym, że w niej nie reprezentuję siebie, lecz firmę zachowuję zewnętrzny spokój (choć w środku wulkan czeka na wybuch). Pan był typem chama w białych rękawiczkach - upodli człowieka używając przy tym tylko kulturalnych określeń. Zaczął mnie straszyć niewiadomo czym, ja jednak twardo stoję przy swoich zasadach (zwrot towaru łączy się ze zwrotem od Państwa podatku VAT, więc nie mi, a Skarbówce potrzebny jest paragon, jako dowód zakupu, a potem zwrotu towaru).
Pan zarządał ode mnie adresu firmy, gdzie mógłby na mnie złożyć skargę. Ja grzecznie podaje mu adres. On jednak nie ma na czym tego zanotować. Mówi mi (wręcz rozkazuje!) bym mu podała kartkę i długopis. Ja jednak ze stoickim spokojem odpowiedziałam, że to nie należy do zakresu moich obowiązków!
pewnie byłam i ja piekielna w tej sytuacji,ale na chamstwo nie odpowiem uśmiechem!

sklepy

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 153 (197)
zarchiwizowany

#15839

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
może nie piekielne, ale zabawne:)
kilka dni temu roznoszę przymierzalnię na sklepie. Przy kabinach stoją takie wieszaki, na które klienci odwieszają rzeczy, których nie chcą kupić po przymiarce. Zbieram stamtąd ubrania kiedy wchodzi do kabiny mężczyzna, a za nim [s]ynek może 4, 5-cioletni, który chciał pokazać, że umie czytać. Krzyczy więc do [O]jca
tato, a tu pisze, że można wnieść maksimum 5 rzeczy do przymierzalni
[o] synu, nikt mnie nie zmusi do zakupów częściej niż raz w roku, do mierzenia więcej niż trzech rzeczy na raz a na to wszystko mam jedną polówkę. Chodź do kabiny i zasuń zasłonkę, bo jak mnie ta pani zobaczy gołego to się wystraszy
[j]a spokojnie, ja taka płochliwa nie jestem:)
[s] no, ale Pani nie widziała, jakie tata ma wielkie cycki!
po tym tekście wszystkie kobitki w przymierzalni razem ze mną śmiały się do rozpuku, a biedny tata wstydził się wyjść z kabiny:) ale przynajmniej dzięki temu miałam dobry humor do końca zmiany

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 149 (207)
zarchiwizowany

#7628

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
A teraz coś na mój ulubiony temat - reklamacje:)
Na początku mojej pracy kiedy nie znałam jeszcze ani zasad ani asortymentu przyszła pewna para tuż po otwarciu sklepu. Żołnierskim krokiem podeszli do kasy i rzucili reklamówkę na ladę. Kłótliwym głosem zaczyna
(K)lientka - to skandal w takim sklepie, żeby takie gówno sprzedawali
(J)a - w czym mogę pomóc?
K - niech pani zobaczy na te spodnie kupiłam je córce 3 miesiące temu jeszcze nie prane (!) a co się z nimi stało!
Spodnie rzeczywiście rozerwane na tyłku wyglądały jakby to ona próbowała się w nie wbić a nie córka w dodatku ta informacja o niepraniu...
J poproszę paragon
babka nerwowo szuka w portfelu i rzuca na ladę
K jest
J ale to jest paragon z Reserved... spodnie zresztą też
babka puściła buraka zabrała spodnie i wyszła
Biedny mąż cały czas stał cicho:)

odzieżowy

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 142 (192)

1