Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

alex

Zamieszcza historie od: 7 marca 2011 - 20:50
Ostatnio: 16 sierpnia 2013 - 10:30
  • Historii na głównej: 5 z 8
  • Punktów za historie: 944
  • Komentarzy: 74
  • Punktów za komentarze: 251
 

#8435

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak powszechnie wiadomo złodzieje mają swoje sposoby...
Pewnego dnia stałam "na przymierzalni". Dbałam o czystość w kabinach, wynosiłam rzeczy i przy stole przygotowywałam ubrania, żeby móc je wynieść na sklep.
W pewnym momencie usłyszałam dziwne dźwięki takie "pyk, pyk", które kojarzyło mi się z rozcinaniem zabezpieczeń. Podeszłam do kabiny i zaglądam z dołu... widzę męskie buty. Pierwsza myśl jest taka, że facet kradnie naszą najdroższą męską kolekcję (która cieszy się sporym powodzeniem u złodziei). Biegnę po koleżankę, mówię jej w czym rzecz, a sama idę na kasę, bo zjawił się tam klient. Koleżanka narobiła szumu, dźwięki ucichły. Gdy znowu się pojawiły odsunęła z impetem kotarę a tam mężczyzna obcinał sobie paznokcie. Wiąchę, którą mu puściła na temat kultury osobistej i przeznaczenia przymierzalni chyba zapamięta na długo.
Ja z koleżanką długo jeszcze śmiałyśmy się z naszego "złodzieja"

odzieżowy

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 461 (625)

#7999

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia sprzed wielu, wielu lat opowiadana przez jedną ze znajomych. Były to czasy kiedy jeszcze nie było bankomatów, przelewów internetowych, kiedy transakcje były po prostu "gotówkowe". Znajoma chciała kupić samochód (wtedy jeszcze kupowało się nowe samochody) potrzebne były więc pieniądze. Udała się w tym celu do banku. Zamiar kupna samochodu ujawniła znajomym, i niestety doszło to do niepowołanych uszu. Była śledzona. Wypłaconą gotówkę włożyła do koperty, a tą do torebki. Po wyjściu z banku została zaatakowana przez dwóch mężczyzn, którzy zmusili ją do oddania koperty. Rzecz działa się na ulicy sprawdzili tylko, czy grubość koperty odpowiada na oko spodziewanemu łupowi i uciekli.
W stanie dość kiepskim wróciła do domu, ze łzami w oczach opowiada zdarzenie mężowi i zagląda do torebki. Okazało się, że ma kopertę z pieniędzmi, zniknęła natomiast ta, w której miała... podpaskę.

bank adult

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1214 (1358)

#7898

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w jednym ze sklepów odzieżowych. Jest u nas zasada, że w ciągu 7. dni klient ma prawo do zwrotu, a w ciągu 30. do wymiany towaru.
Przyszła Pani, nasza stała klientka, która oddawała rzeczy kupione dla męża. Za nią w kolejce stał (M)ężczyzna, który usłyszawszy że pani robi zakupy mężowi zaczął strasznie wyzywać ją i jej męża. Wykrzykiwał, że 'to dupa, a nie facet' jeśli żona mu rzeczy kupuje, że ona jest nieodpowiedzialna pozwalając mężowi na to, by sam sobie nie kupował, a poza tym jak mogła wyjść za takiego, co sobie koszuli nie może sam kupić... Uszy nam więdły, ale rzuciłyśmy sobie z klientką porozumiewawcze spojrzenia i postanowiłyśmy owego pana zbyć milczeniem. Za nim w kolejce stała jeszcze jedna pani. Gdy dokończyłam sprawę ze zwrotem, klientka odeszła, a mężczyzna wyciąga z torby koszulę i mówi, że chce ją zwrócić. Wzięłam koszulę, sprawdzam paragon, i okazuje się, że od zakupu minęły prawie dwa miesiące. Mówię więc, że nie mogę przyjąć zwrotu, ponieważ został przekroczony termin 30 dni. Facet zaczyna robić kolejną awanturę. Na to odzywa się pani stojąca za nim w kolejce:
- A co za dupa to panu kupiła?

odzieżowy

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 622 (848)

#7630

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jest już chwila przed zamknięciem sklepu. Zmęczona po całym dniu kręcę się bez celu. Podchodzi klient i pyta:
- Czy u państwa można zwracać?
- U nas nie, toaleta na końcu korytarza, a jeśli chciałby pan oddać niepasującą rzecz, ma pan na to 7 dni.
Klient stanął jak wryty, po czym głośno się roześmiał. Zapewne na przyszłość będzie inaczej formułował pytania :)

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 543 (743)

#7608

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję od dłuższego już czasu w jednym ze sklepów powszechnie znanej firmy odzieżowej. Zdarzają się nam różni klienci. Raz przyszła pewna Pani ze swoją siostrą (obie w słusznym wieku) i oczywiście nic im nie pasuje... A że za małe, a że za duże, a że nie ten kolor... Narobiły nam strasznego bałaganu i na sklepie i w przymierzalni. W końcu nadszedł ten radosny moment, kiedy musiały podejść do kasy. I tu po raz kolejny marudzenie, że one chcą coś tam i ja mam im to sprowadzić z innego sklepu, bo one chcą (a ja nie chcę i nie mogę, bo nie robimy takich rzeczy). Tłumaczenie zdaje się tylko na to, ze jestem niekompetentna, niemiła w obsłudze i takich tam różnych rzeczy musiałam się nasłuchać z uśmiechem na twarzy. Na dodatek jeszcze miała naszą kartę i SMSa promocyjnego ze zniżką na spodnie do... wczoraj. Więc ja uprzejmie informuję, że wczoraj skończyła się promocja i dziś nie mogą z niej skorzystać. Wtedy dowiedziałam się, że firma ją oszukuje, że ona wczoraj przyjść nie mogła i że mam jej uwzględnić tego SMSa. Ja twardo stałam przy swoim, więc po raz kolejny mi się oberwało. Dawno nie usłyszałam tyle nieprzyjemnych słów. Panie odeszły, ja obsługuję dalej kolejkę, która zdążyła się zrobić i słyszę, że bramki "piszczą". Trochę mi ciśnienie podskoczyło myśląc, że czegoś im nie odbezpieczyłam i będę miała kolejną "przyjemność" rozmowy z nimi. Podeszła koleżanka, która nasłuchała się o mojej niekompetencji... Zachowała jednak zimną krew. Wzięła reklamówkę przeciągnęła przez bramki a one milczą. Wychodzi paniusia i piszczy. Robi awanturę, że ktoś jej coś przyczepił. Moja koleżanka spojrzała na nią i pyta co to za spodnie ma zarzucone przez rękę. Pańcia zrobiła się czerwona, złapała reklamówkę ze swoimi zakupami, i siostrę wybiegła ze sklepu nie powiedziawszy nawet 'przepraszam'.

odzieżowy

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 396 (542)

1