Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

cathyalto

Zamieszcza historie od: 1 maja 2011 - 23:59
Ostatnio: 8 lutego 2017 - 10:15
  • Historii na głównej: 23 z 38
  • Punktów za historie: 18711
  • Komentarzy: 565
  • Punktów za komentarze: 3536
 
zarchiwizowany

#55925

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Do napisania tej historii skłonił mnie artykuł w dzisiejszym wydaniu londyńskiego "Metra". Czteroletnia dziewczynka została pogryziona przez swojego psa, adoptowanego kilka tygodni wcześniej mastifa.
Pierwszą piekielnością, którą chcę opisać jest reakcja ludzi w metrze. Dwie panie były bardzo oburzone, ze matka, chcąca jakkolwiek wyrwać swoje dziecko ze szczęki psa (wielkości małej krowy), złapała za nóż i go nim dźgnęła. Też jestem przeciwna okrucieństwu wobec zwierząt, ale to akurat nie było okrucieństwo, a konieczna obrona.
Druga rzecz to bezmyślna promocja adopcji psów (ba! Doszło już to potępiania kupna rasowych psów od sprawdzonych hodowców) przez wszelkiej maści media i celebrytów. Rozumiem, że mają dobre intencje, ale czasem to sie zwyczajnie nie sprawdza (a smierć małej Lexi to niestety najlepszy dowód), bo przygarniajac psa ze schroniska, nie zna się jego historii ani charakteru. Tylko kupno psa ze SPRAWDZONEJ hodowli może mniej więcej zagwarantować stabilny, zgodny ze wzorcem charakter.
Poza tym, adopcja MASTIFA przy małym dziecku w domu? Nie lepiej jakaś mniejsza rasa, którą w razie czego będzie można łatwiej kontrolować i w razie wypadku obezwładnić?

Tylko dziecka szkoda...

Ludzie i psy

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 12 (118)
zarchiwizowany

#55731

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z czasów, gdy szukaliśmy z mężem mieszkania do wynajęcia.
Jest pewna polska strona internetowa, skupiająca mieszkańców Londynu. Znaleźć tam można wszystko: wiadomości z miasta, kraju i swiata, ogłoszenia o pracę i właśnie nieruchomości. Większość ofert dotyczy tylko pokoi do wynajęcia, ale raz na jakiś czas zdarza sie trafić na mieszkanie, wiec postanowiłam sprawdzić i znalazłam: mieszkanie z jedną sypialnią, dobre położenie i wyglądało na całkiem zadbane. Postanowiłam zadzwonić.

Odebrał facet, który już po swoim "halo" wydawał sie amatorem siłowni, ubrań sportowych i spędzania czasu pod blokiem. Nie należy jednak oceniać po głosie, wiec brnę dalej:
Ja - Dzień dobry, czy to mieszkanie z ogłoszenia jest nadal aktualne?
Facet - No chyba jakby nie było aktualne, to bym nie gadał, nie?
J - Okeeej... To kiedy możemy je obejrzeć? Kiedy panu pasuje?
F - Ale zaraz, zaraz. Najpierw to ja mam kilka pytań. Kto będzie mieszkał w tym mieszkaniu?
J - yyy... No ja...
F - Ale z kim, się pytam.
J - Z mężem.
F - To ile osób?
J - Dwie? (Tu już w głowie kołacze mi stare angielskie przysłowie "what the f*ck".)
F - Pracujecie?
J - Tak, oboje.
F - Ale nie macie dzieci?
J - No nie. Jak już mówiłam, tylko ja i mąż. (W tym momencie już wiedziałam że chcę zakończyć dyskusję, ale zanim zdążyłam podziękować i sie pożegnać, zadał kolejne pytanie.)
F - A nie jest pani w ciąży? Bo wie pani, ja nie chce ludzi na benefitach.

Wtedy stwierdziłam ze to już koniec i nie ma sensu tego dłużej ciagnąć. Zapytałam sie go tylko czy po wynajęciu co miesiąc musiałabym przy nim sikać na test ciążowy, a zanim sie rozłączyłam, to usłyszałam jak mówi do siebie (a może do kogoś?) że jestem "jakaś popier*olona".

Przyjemniaczek...

Wynajem mieszkania

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 11 (49)
zarchiwizowany

#55598

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z dzisiaj. Siedzę sobie na miejscu pasażera w samochodzie na stacji benzynowej i czekam na męża, który wszedł do środka zapłacić za paliwo, gdy nagle otwierają się drzwi i wychyla się jakiś facet. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć zaczyna sie wydzierać (po polsku, a mieszkam w UK):
"Czemu sie przesiadłaś?! Mówiłem ci k*rwa że jeszcze pijany jestem i nie mogę prowadzić!"

Ja skołowana zdążyłam zrobić tylko wielkie oczy i wtedy coś mu zaświtało... Rozejrzał się w lewo, w prawo, spojrzał na mnie i na wnętrze samochodu i, już po angielsku, powiedział: "przepraszam, samochód mam podobny, a dziewczyna też blondynka" i sobie poszedł.

Cóż, może faktycznie lepiej, żeby nie prowadził, bo jego samochód był tego samego koloru, ale innej marki i raczej niepodobny do naszego...

zagranica

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 19 (49)

#54129

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem w pracy. Klient poprosił mnie o chusteczkę higieniczną, więc mu ją dałam, nie ma problemu. Problem pojawił się, gdy klient już wysmarkał swój szanowny nos, ponieważ... chciał mi ją podać, żebym wyrzuciła za niego do śmieci. Zużytą, osmarkaną chusteczkę. Ponadto bardzo się zdziwił gdy mu oznajmiłam, że akurat to nie wchodzi w zakres moich obowiązków.

Ja rozumiem zasadę "klient nasz pan", ale bez przesady.

uslugi

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 548 (610)

#53502

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wczoraj przez przypadek wpadłam na koleżankę, która opowiedziała mi swoją historię. Za jej zgodą zamieszczam ją tutaj.

Koleżanka dorobiła się córki, która jakoś niedługo skończy 6 lat. Jako że sama kiedyś padła ofiarą lekkiego molestowania (taki przyjaciel rodziny, przysłowiowy wujek, brał ją na kolana i czasem się spojrzał w nieprzyjemny sposób, czasem powiedział coś co wtedy nie miało dla niej sensu, a teraz jak o tym myśli o włos sie jej jeży na głowie), od zawsze wpaja małej pewne zasady: że z obcymi się nie rozmawia, ze jeśli czuje się nieprzyjemne podczas rozmowy z dorosłym, to ma natychmiast uciekać, że jedynymi osobami które mają prawo mówić/patrzeć/dotykać pewnych miejsc jest ona sama i ewentualnie pani doktor itd. Generalnie stara się jak może żeby mała uniknęła takich incydentów.
Dziecko, jak to dziecko, powiedziało o wszystkim koleżance z podwórka, a ona swojej mamie. Właśnie - kilka dni temu mama tej dziewczynki przyszła do mojej koleżanki do mieszkania i wyzwała ją od zboczonych pedofilek i chorych ścierw, bo tylko dewianci i wykolejeńcy zapoznają swoje dzieci z takimi wstrętnymi rzeczami. Krzyczała podobno tak, że cała klatka ją słyszała.

A ja się zastanawiam jak to jest, że osoba która chce tylko zapewnić dziecku bezpieczeństwo jest wyzywana od tych, przed którymi chce je ochronić.

Sąsiedzi

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 798 (902)

#53017

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z dzisiaj. O tym jak ludzie nie myślą i nie mają wyczucia i szacunku do cudzej prywatności.
Byłam u kosmetyczki i robiłam sobie pedicure. Salon ustawiony jest w ten sposób, że po prawej stronie są krzesła przy lustrach do nitkowania brwi, doklejania sztucznych rzęs, woskowania twarzy itd, po lewej są dwa stanowiska do pedicure, a na wprost jest recepcja/kasa.

Akurat kosmetyczka ścierała mi pięty, gdy do salonu weszła pewna pani i udała się do recepcji w celu, jak się potem okazało, umówienia się na wizytę. Przytoczę rozmowę:
P(pani klientka): Szzzzz szszzzz (czyli słyszałam jej głos, ale nie dało się usłyszeć słów)
K(kosmetyczka w recepcji): AHA! WOSKOWANIE BIKINI. JAKIE SOBIE PANI ŻYCZY?
P: Szzzz szszzz.
K: CZYLI CO? TYLKO LINIA MAJTEK, TAK?
P: Szzz szszz.
K: NIE? TO JAKIE? HOLLYWOOD CZY BRAZYLIJSKIE?
P: Szzz szzz.
K: AHA, NO TO HOLLYWOOD, CZYLI CAŁĄ CI*KĘ.

Po tym zdaniu niedoszła klientka wyszła (żeby nie powiedzieć "wybiegła"), a ja się zastanawiam czemu dopiero teraz.

Czy naprawdę nie dało się dyskretniej?

uslugi

Skomentuj (50) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 795 (851)
zarchiwizowany

#47365

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia, którą dodał lordvictor (o scyzoryku MacGyvera), przypomniała mi moją własną. Żeby jednak dobrze oddać dramatyzm sytuacji, w której się znalazłam, muszę napisać troszkę o sobie.

Jestem osobą szczupłą, jednak nie należę do ludzi smukłych z natury - bez zdrowej diety i (przede wszystkim) wielu godzin intensywnych ćwiczeń łatwiej byłoby mnie przeskoczyć niż obejść. Do tego nie jestem fanką ani biegu, ani żadnych sportów, ani tym bardziej ćwiczeń na siłowni (wstydze się ćwiczyć przy ludziach i nic tego nie zmieni), więc znalezienie "tego jedynego" sposobu aktywności fizycznej zajęło mi sporo czasu, ale udało się - DVD z fitnessem! Dzięki temu dokładnie wiem co mam robić, mam spory wybór trenerów i nikt mnie nie widzi:)
Niecałe dwa lata temu miałam szczęście spotkać w Kanadzie mojego idola, guru fitnessu - Shauna T (Jest to autor programów "Insanity" i "Asylum" , które są ekstremalnie trudne i wykańczające, ale dają niesamowite efekty w bardzo krótkim czasie (kolejno 2 miesiące i miesiąc), a sam Shaun T prowadzi je z uśmiechem na ustach, ciągle zachęcając do dalszych prób, motywując i wspierając) z którym zrobiłam sobie zdjęcie (Shaun jest bardzo serdecznym człowiekiem, więc mnie objął)
Za każdym razem gdy miałam kryzys (a chyba każdemu się czasem zdarza), patrzyłam na to zdjęcie i to właśnie ono dodawało mi otuchy i zapału do dalszej pracy nad sobą.

Czemu piszę w czasie przeszłym? Bo kilka miesięcy temu miałam gości i jedna "koleżanka" mi je podarła. Jej argument: "po co trzymasz zdjęcie ze swoim byłym, tym bardziej że masz już męża?". Przyznam szczerze - popłakałam się.

Dodam 2 rzeczy, żeby było "śmieszniej":
1) Mój mąż sam jest fanem pracy Shauna T i zazdrości mi spotkania z nim.
2) Z tego co wiem Shaun T jest gejem.

Nie mogę go zwyczajnie jeszcze raz wydrukować, bo zdjęcie zrobiła swoim aparatem i wydrukowała dla mnie koleżanka, którą poznałam na miejscu, a teraz nie mam z nią żadnego kontaktu. Także przepadło na dobre:(

ludzie

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 327 (477)
zarchiwizowany

#46719

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dzisiaj w pracy jadłam banana. Tak niefortunnie wyszło, że ugryzłam się w wargę od środka. Ba, ugryzłam to mało powiedziane - ja praktycznie odgryzłam sobie kawałek "mięska". Przez kilka sekund bolało jak jasna choroba, potem ból się uspokoił i zauażyłam że krew lekko cieknie mi z ust. Niby nic poważnego, ale trzeba się ogarnąć, więc wzięłam chusteczkę i zdążyłam pobieżnie wytrzeć dolną wargę, gdy przyszła moja piekielna klientka...

Od wejscia zbombardowała mnie pytaniami dotyczącymi naszego serwisu, a ja musiałam na nie odpowiadać stojąc przy niej jak głupia z chusteczką nasączoną krwią, trzymaną na wardze i czerwonymi śladami na rękach, brodzie i ustach. Dwa razy próbowałam ją przeprosić na pół minuty, by doprowadzić się do porządku, ale za każdym razem mi przerywała.
Gdy zdecydowała się na skorzystanie z usługi, kazałam jej się przygotować (zdjąć buty), a sama skorzystałam z okazji i złapałam za Dettol, by wyczyścić ręce (musiałam to zrobić ze względów higienicznych - praca wymaga dotknięcia specjalnej poduszki, na której klienci kładą swoje twarze). Pani piekielna jak tylko to zobaczyla, zaczęła się skarżyć że zajmuję jej cenny czas i że mam natychmiast rozpocząć sesję.

Jestem w stanie zrozumieć brak szacunku i współczucia dla kogoś, kto jest "tylko" pracownikiem, ale nie mogę sobie wyobrazić co siedzi w jej głowie, jeśli woli mieć kontakt z cudzą krwią, niż stracić 5 sekund...

usługi

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 219 (287)
zarchiwizowany

#42076

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Długo się zastanawiałam nad dodaniem tej historii, ale stwierdziłam, że to, co sie stało JEST piekielne i musi zostać napiętnowane.

Pewnie niektórzy wiedzą, że mój mąż jest Pakistańczykiem. Wielu zapewne nigdy mi nie uwierzy, że jest wspaniałym, miłym i sympatycznym człowiekiem, jednak nie przeszkadza mi to, o ile nikt nie próbuje mi wmawiać, że się mylę, a mój wybranek w rzeczywistości jest podłym bydlakiem, tylko tego nie widzę...
I tak przechodzimy do maila, którego dostałam tu, na (nomen omen) piekielnych:

'(...)Uważam, że niektórych kultur nie powinno
sie mieszać. Jeśli chcesz być z Arabem proszę bardzo, nikt ci nie
broni. Ale nie zdziw się, jeżeli pewnego dnia po prostu cię
stłucze i nie będzie w tym widział nic złego.
Z pozdrowieniami,
xxxxx'

Odpisałam, że Pakistańczyk to nie Arab i nie mam zamiaru dyskutować o sprawie z kimś, kto nie ma nawet podstawowej wiedzy geograficznej, że nie obchodzi mnie opinia tej, zupełnie dla mnie obcej, osoby na temat mojego małżeństwa oraz poprosiłam o zaprzestanie grożenia mi moim własnym mężem.

Co dostałam 3 dni później?
'Nikim Ci nie grożę. Ty natomiast zobacz sobie film, chociażby,
"Biała Masajka". Wychodzi na jedno. Arab, nie Arab, to wszystko jest
tak nie niebezpieczne.
Adieu'
Po czym zostałam zablokowana.

No więc po pierwsze: tytuły można sobie mnożyć po obu stronach: ty mówisz 'Biała masajka', ja na to 'Nazywam się Khan',
a po drugie, najważniejsze - ja nikogo nie zmuszam do powielania, ani nawet aprobacji mojego wyboru, ale nie widze też powodu do ukrywania pochodzenia i religii mojego męża, bo to nie jest dla mnie żaden wstyd.
Sama nigdy nie napisałabym takiej wiadomości do nikogo, nie ważne jak odmienny od mojego światopogląd by reprezentował. Tym bardziej, że to absolutnie nic nie zmienia, przecież się po takim liście nie rozwiodę...

piekielni

Skomentuj (55) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 201 (455)

#39684

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wracając dzisiaj z pracy, mimowolnie byłam świadkiem kolejnej odsłony Ojca Roku. Ostrzegam, będzie obrzydliwie.

No więc mniej więcej metr od wejścia do londyńskiej stacji metra stał Ojciec Roku trzymając swojego dwu, może trzyletniego synka za ramiona, zwracając go twarzą ku ścianie.
Na pierwszy rzut oka nic piekielnego, ale potem zauważyłam, że młody robi kupę! Już nawet nie chodzi o to, że był wykręcony tyłkiem do ludzi i że wypróżniał się na środku ulicy, ale o to, że Pan Tatuś podtrzymywał go w pozycji pionowej, więc dziecko automatycznie, za przeproszeniem, obsrało sobie całe uda, spodnie, a nawet buty...

Bezpłatne łazienki znajdują się na stacji - jakieś 20 sekund spacerkiem...

stacja metra

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 539 (577)