Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

celica

Zamieszcza historie od: 28 maja 2015 - 15:02
Ostatnio: 1 grudnia 2018 - 21:19
  • Historii na głównej: 7 z 15
  • Punktów za historie: 3432
  • Komentarzy: 231
  • Punktów za komentarze: 1462
 
zarchiwizowany

#67625

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Chciałabym podzielić się z Wami moimi odczuciami na temat wychowywania psów... a raczej ich szczucia.

Otóż od pewnego czasu wraz z lubym poszukuemy psa. Myśleliśmy o kupnie szczeniaka konkretnej rasy. Jednakże ze względu na to iż oboje pracujemy w tych samych godzinach, stwierdziliśmy, że dla szczeniaczka nie będzie to dobre. Aby pies się dobrze rozwijał potrzebuje odpowiednią ilość uwagi, tak jak dziecko. Ponad 8 godzin samotności nie będzie dla niego dobre. Tak więc decyzja zapada. Szukamy dorosłego psa. W końcu tyle jest psów w schroniskach a i sporo ludzi chce oddać psa z różnych przyczyn.

Syt.1
Znaleźliśmy pięknego psiaka. Około 2letni. Małżeństwo się rozwodzi i rzadne nie może go zatrzymać. Ogłoszenie dodane w lutym, więc obawialiśmy się że nie aktualne. Dzwonimy. Mówimy że jesteśmy zainteresowani, że mamy piękną okolice na spacery z psem, duże mieszkanie, że takiego psa szukamy. Kobieta zadała pytanie gdzie mieszkamy. Po uzyskaniu od nas odpowiedzi mówi, że nie bo ona chce mieć kontakt z psem... aha... okej... Mówimy, że zawsze może przyjechać, nie ma problemu dla nas. Ona że nie bo dojazd ją za drogo wyniesie!
Nie mam pojęcia co tą kobietą kieruje bo na pewno nie dobro psa...

Syt.2
Przeglądamy ogłoszenia ze schronisk. I jest! Piękny i taki smutny... W opisie spokojny i nieśmiały w kontaktach z ludźmi, lubi dzieci itp itd. Dzwonimy po więcej informacji. Jak się okazuje pies agresywn w kontaktach z ludźmi nie nadaje się do dzieci, nie nadaje się do domu...

Ludzie jeśli decydujecie się na psa to zastanówcie się 100razy! Wziąć psa bo ładny to nie sztuka. Trzeba poświęcić mu czas i nauczyć by bez powodu nie atakował! Pies ma być posłuszny a nie agresywny! Pies to nie zabawka tylko żywa istota i wymaga uwagi! Nie bierzcie psa bo dziecko chce! Dziecko się po pewnym czasie znudzi i co wtedy? Psa trzeba oddać czy może wyrzucić?

Niestety, będziemy musieli szukać dalej... A już się cieszyliśmy że stworzymy dom dla niechcianego czworonoga.

P.S. Na wypadek dlaczego konkretna rasa, odpowiem od razu, że te psy z natury uwielbiają kontakt z dziećmi i są spokojne. Jednak ludzie zmienili im nature...

zwierzęta

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -11 (35)
zarchiwizowany

#67078

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Juz ladnych kilka lat minelo odkad uczeszczalam do liceum. Jednak kilka kwiatkow w postaci nauczycieli utknelo mi w pamieci:

1. Pierwsze spotkanie klasowe zapoznawcze. Nasza wychowawczyni informuje nas by zwracac sie do nauczycieli per Pani/Pan Profesor. Z sali pada pytanie czy wszyscy nauczyciele sa tytulowanymi profesorami. Odpowiedz wychowawczyni : akurat to nie powinno was interesowac (WTF?!)

2. Nasza wychowawczyni to fanatyczka natury. Kawy niet, herbata tylko zielona i to bez cukru!, zero slodyczy, napojow gazowanych, chipsow, gum do zucia. Co do kosmetykow: zero antyperspirantow, dezodorantow, perfum. Tylko szare mydlo ( sama nas poinformowala na pierwszym spotkaniu), a juz nie wspomne o makijazu. Ostrzezenie dla uczniow: jesli zlapie kogos na tym ze je chipsy lub pije cole ta osoba ma obnizone zachowanie na koniec roku. A panienki z makijazem to juz wszystkie maja na start skreslenie!
Zapomnialam dodac do listy papierosow. Ale to chyba wiadomo...

3. Geografia. Na pierwszy rzut oka babeczka za chwile na emeryture idzie. Ale nie! Ona miala wtedy 38lat! Jakie bylo nasze zdziwienie! Ponadto wegetarianka, obecnie Adwentystka dnia siodmego ( zmieniala wiare srednio co 3 lata), zona nauczyciela fizyki, weganina (swoja droga mowil ze slonce jest czarne), matka dwoch corek ktore uwaga!: nie chodzily do szkoly bo jak twierdzila nasza geografica SZKOLA TO ZLO! Wiec co ona tam robila? Kazala uczyc sie podrecznika na pamiec po czym wszystkim wstawiala dst... No chyba ze ktos wplacil pieniazki na biedne dzieci w Afryce to wtedy mial szanse na lepsza ocene...

4. Nauczycielka wf. Medalistka olimpijska z ktoregos tam roku. Szacun dla niej bo jak na swoje lata to swietna forme miala. Jednak nie rozumiala ze ktos moze poprostu nie kochac sportu tak jak ona.

5. Technologia informacyjna. Przepisywanie tresci ksiazki do zeszytu. Zero praktyki. Na koniec sprawdzian praktyczny. Kto uwielbial komputeromanie ten mial 5 a kto nie, ten mial problem...

Na temat szkolnych sytuacji mozna by wiele pisac.

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -9 (35)

#66506

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wczoraj koleżanka dzwoni na infolinię jednego z banków. Opłata za minutę połączenia wg taryfy operatora. Dzwoni i co słyszy...? 25 minut słuchania wnerwiającej muzyki przerywanej co 2 min komunikatem PROSIMY O CIERPLIWOŚĆ!!!! Nie doczekała się rozmowy z konsultantem...

Czy nie można zatrudnić większej liczby konsultantów na infolinii banku? Rozumiem, że nie ma nic za darmo i że za informacje trzeba płacić... no właśnie za informacje, a nie za słuchanie tej jakże doprowadzającej do furii muzyczki...
Czy wy też uważacie, że naliczanie opłat na infoliniach powinno się zaczynać od momentu połączenia z konsultantem?

call_center

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 318 (428)
zarchiwizowany

#66507

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia Danielaq o przebiegu rozpraw przypomniała mi jak z klasą w liceum odbyliśmy lekcję w sądzie.
Sprawa cywilna. Kobieta pozwała konkubenta już nie pamiętam o co. W każdym razie ich sytuacja wyglądała mniej więcej tak: razem od 7lat, od 4 lat mieli dziecko. Razem z nimi mieszkała jej siostra z dwójką dzieci w wieku 6 i 3 ( swoją drogą chyba spore mieszkanie mieli skoro tyle osób się pomieściło ). Jak się okazało na rozprawie. Cała trójka dzieci była od jednego ojca. Zapewne domyślacie się kto był ojcem? Tak konkubent tej pani...

Tylko jeden komentarz nasuwa mi się do głowy: CO W RODZINIE TO NIE ZGINIE...

rodzina

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 2 (44)
zarchiwizowany

#66483

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam wszystkich. Piekielnych czytam od dawna jednak nie miałam wcześniej czasu na to by podzielić się z Wami tym co mnie spotykało piekielnego w życiu. Jednak to co przytrafiło mi się ostatnio o mały włos nie zaprowadziło mnie do szptala...
Na wstępie dodam, że kilka lat temu wyjechałam z naszej ojczyzny w poszukiwaniu LEPSZEGO JUTRA. Obecnie mieszkam w kraju tulipanów i wiatraków. Jakiś czas temu poznałam bardzo wspaniałego człowieka i gdyby nie on nie wiem jak by się to zakończyło. Przejdę do rzeczy :
U mnie w rodzinie chyba za sprawą genów wszyscy mamy problemy z zębami. Tak więc i mnie to nie ominęło... W czwartek wieczorem zaczął tlić mnie ząb który ponoć miał być ZATRUTY ( czyli nerwy w tym zębie nie powinny reagować ), dodatkowo wyczuwalne było to, że jest podniesiony lekko. Zaciśnięcie szczęki lub jedzenie stawało się z każdą godziną mniej możliwe. Luby w piątek zaczął wydzwaniać po różnych gabinetach stomatologicznych ( w Holandii umówienie się do specjalisty wygląda troszeczkę inaczej niż w Polsce ). W końcu umówił mnie na sobotę do miejscowości oddalonej o ok 20-30km. Ja na lekach przeciwbólowych od kilku dni i na dodatek głodna i nie wyspana jadę. Na miejscu lekarka robi zdjęcie daje znieczulenie i informuje nas że ząb otworzy i da lek, ale zęba nie wyrwie tak jak chciałam. No ok. Pomijając fakt że nie dała mi sączka do ust i o mały włos bym się udławiła własną krwią to na dodatek zamknęła ząb z którego wypływała krew!!! W samochodzie o mały włos nie zemdlałam z bólu ( będąc na znieczuleniu ). Luby co chwile zatrzymywał się na poboczu by sprawdzać czy wszystko ze mną ok. Wkurzył się i zadzwonił do tego gabinetu i mówi w jakim jestem stanie, a mianowicie : blada, mam gorączkę, drgawki, ledwo siedzę a raczej leżę w aucie i na dodatek mdłości. W odpowiedzi usłyszał że tak może być jeśli mam niski próg bólu... HELLO!! Próg bólu to ja mam niestety wysoki... Cóż lekarz wie lepiej... Najdziwniejsze jest to że lek pooperacyjny (Tramal czy tramadol), który dostałam od znajomego by móc spać normalnie, nie działał. W nocy nie spaliśmy wogóle, ja wiłam się z bólu. Z niedzieli na poniedziałek Luby zadzwonił do tej poradni że ból mam coraz gorszy. Lekarka stwierdziła że jeszcze raz otworzy zęba i sprawdzi co się dzieje ale zęba nie wyrwie... Jak to usłyszałam to mimo bólu wpadłam jeszcze w histerię na myśl o tym ile jeszcze mam cierpieć. Bunt z mojej strony i dzwonimy do innej poradni. Wizyta w naszym mieście o 13. Lekarze bardzo mili. Standardowo fotel, zdjęcie zęba, znieczulenie i... co słyszę? Ząb powinien być wyrwany w sobotę gdyż zapalenie okostnej jakie się wytworzyło musiało być widoczne już w sobotę. W rezultacie: ząb wyrwany a ja już żadnych leków przeciwbólowych nie potrzebuje...

Powiedzcie mi co kierowało tą Piekielną Dentystką że nie chciała mi pomóc a wręcz dołożyła mi cierpienia? Chęć zarobku? Niechęć do Polaków? A może to że mój partner jest Holendrem a ja Polką?

Troszkę długo wyszło mam nadzieję, że Was nie zanudziłam.

zagranica

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -3 (35)