Profil użytkownika
didi_madloba
Zamieszcza historie od: | 1 maja 2013 - 18:47 |
Ostatnio: | 9 października 2016 - 18:20 |
- Historii na głównej: 16 z 16
- Punktów za historie: 10510
- Komentarzy: 28
- Punktów za komentarze: 289
« poprzednia 1 2 następna »
No cóż, może to jest mało piekielne w jednorazowej dawce, jednak ja sobie wyobraziłam takiego sprzedawcę, który całymi dniami wysłuchuje podobnych pytań. Może i część to były skróty myślowe, ale czy sprzedawca to wróżka i ma się domyślić, o co chodzi klientowi? I jeszcze każdemu miło i wyczerpująco odpowiedzieć, trafiając w jego gust i potrzeby. No ratunku. A przecież czasami klient też mógłby nieco poużywać szarych komórek i sprecyzować, o co właściwie mu chodzi.
@bloodcarver: Historia nie była modyfikowana.
@hola: Zgadzam się. Szczególnie, że nawet super znajomość angielskiego w pewnych krajach człowiekowi niewiele pomoże (przykład: Gruzja).
@notaras: Kto nie chce- szuka powodów, kto chce- szuka sposobów. Panience się po prostu nie chciało i tyle. Faktycznie, nie napisałam o tym w historii, ale dowód przeleżał cały ten czas w biurku pani w banku.
@notaras: Bzdura. Pani z banku jest taką sama osobą i obywatelem jak ja czy ty. Adres widnieje na dowodzie osobistym i nie trzeba dokonywać żadnych innych sprawdzeń. Odesłać dowód za potwierdzeniem odbioru listem poleconym to żadna filozofia i żadne prawo tej pani tego nie zabrania. No ale jak komuś się nie chce to znajdzie każdą wymówkę.
Nie wiem jak wyglądają przepisy ubezpieczeniowe w Gruzji, bo to byo auto służbowe i nie ja zajmuję się takii formalnościami. Bardzo możliwe, że mój ubezpieczyciel będzie PGT ścigał, ale to już nie mój problem.
Samo auto nigdy nie moze spowodowac kolizji, kolizje powoduje mianowicie czlowiek, w tym przypadku kretyn, ktory otworzyl drzwi, gdy mial na wysokosci swojej maski drugi samochod. Gdyby wyskoczyl dzieciak z pilka, to staloby sie to samo, bo prawa fizyki sa nieublagane, zaden samochod nie zatrzyma sie w miejscu. Poczytaj kodeks drogowy to dowiesz sie, kto ma jakie obowiazki na drodze, bo zal sluchac glupot, ktore wypisujesz.
Hm, po pierwsze wystarczyło przyprowadzić psa od materiałów wybuchowych. Po drugie gdyby to był akurat ten jeden raz na milion...
Czyżby? A mogę zapytać ile czasu spędziłeś w Gruzji żeby tak twierdzić?
Jest dużo zarysowań i otarć samochodów, lekkich wypadków nie ma praktycznie wcale, za to jak już coś się dzieje to najczęściej ze skutkiem śmiertelnym.
Nerwicy na pewno, weszło mi już w krew myślenie na trzy samochody naprzód na zasadzie co oni mogą wykombinować i jak ja powinnam jechać żeby tego czegoś uniknąć. Najgorzej jest, jak przylatuję do Polski, bo strasznie nerwowo jeżdżę.
Gruzja, Kazachstan, Turcja, kraje bałkańskie... ale wbrew pozorom te same problemy występują też na teoretycznie bardziej "cywilizowanych trasach" jak Szwajcaria, Niemcy czy Austria.
Piekielne jest wtedy, gdy powoduje jeden wielki korek i deptanie sobie po piętach. Ewentualnie gdy wstając za wcześnie nie utrzymasz równowagi przy gwałtowniejszym hamowaniu i wpadniesz na kogoś spokojnie sobie siedzącego. A już szczególnie piekielne jest wtedy, gdy i tak wszyscy czekają potem w autobusie na dowóz do terminalu, jaki ma wtedy sens gnać na oślep?
Tu nie chodzi o to, czy powodują problemy czy nie, ale jeśli jest zasada, która obowiązuje wszystkich na pokładzie to po cholerę się wykłócać??? Ja np. nie widzę sensu w zapinaniu pasów ale skoro taka jest zasada to po prostu zapinam i tyle.
@Drill- wybacz ale głupszego pytania dawno nie słyszałam. Jeśli znasz lepszy sposób na przebycie kilku tysięcy kilometrów w kilka godzin to chętnie posłucham.
Oczywiście, że się da, przecież po półtora roku nadal żyję ;-) Zatrzymuje się jakieś 2% kierowców, zwalniania przed przejściem raczej nie zaobserwowałam, jeśli już to raczej przyspieszanie...
Też taki miałam :)))))
Przepis takowy jest.
Pół metra? Tu ludzie gnają jak szaleni jeden drugiemu na zderzaku!!! W dodatku stan techniczny samochodów to kolejny koszmar (popatrz tutaj http://innagruzja.blogspot.com/2013/01/samochodowe-zycie-po-zyciu.html). Przejście przez ulicę to walka o życie, patrzysz czy coś jedzie, idziesz parę kroków, znowu patrzysz, stajesz w połowie drogi, samochody jadą za tobą i przed tobą, w taki sposób pokonujesz po kolei każdy z pasów ruchu aż dobrniesz na druga stronę. W dużych miejscowościach są światła ale z ich przestrzeganiem różnie bywa.
Zugdidi, Samegrelo
Odnośnie 1- tu nie Europa, tu Gruzja! Ustalać sobie można wszystko, ale o umowie zapomnij, na nawet delikatne sugestie o umowie reakcja jest "ty mi nie ufasz?" i foch, nie ta kultura i nie ta mentalność! Odnośnie 2- tak są zbudowane gruzińskie domy, że wchodzi się przez taras od razu do salonu, bez żadnych przedpokoi. Często buty zostawia się na tarasie przed drzwiami, żeby nie wnosić całego syfu ze sobą. Proponuję najpierw zainteresować się nieco zwyczajami w Gruzji a dopiero potem krytykować.....
პატივი ხალხს, მაშინ ხალხი პატივს სცემს თქვენ
Łatwo nie jest. Po półtora roku jestem już bardziej "oblatana" w tym świecie, co wcale nie znaczy, że z entuzjazmem przystaję na wszystko. Miejsce zamieszkania zmieniałam już dwukrotnie, rekordziści dochodzą do 6-7 mieszkań w ciągu roku.
Hm, wydaje mi się, że większość ludzi wynajmując nam mieszkania nadal traktuje je jak wyłącznie swoją własność, nie rozumiejąc, że płacimy i chcemy spokoju i prywatności. Taka mentalność.
Komentując pamiętajcie proszę, że co innego przyjechać do jakiegoś kraju jako turysta na tydzień czy dwa, a co innego mieszkać w nim i borykać się z problemami dnia codziennego!