Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

funkypumpkin

Zamieszcza historie od: 12 grudnia 2010 - 20:38
Ostatnio: 3 kwietnia 2012 - 17:48
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 1177
  • Komentarzy: 13
  • Punktów za komentarze: 62
 
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
20 marca 2012 o 19:09

i wrzuć do netu, żeby na pewno nie przepadło, a i by ludzie docenili swoją administrację ;)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 9) | raportuj
29 lutego 2012 o 22:11

Jak Cie obchodzi, to ubieraj się tak jak one, a Tariji pozwól się ubierać, jak jej wygodnie, zwłaszcza jeśli nie ma określonego dress code'u. Goła nie przyszła.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 13) | raportuj
29 lutego 2012 o 20:19

a co ja obchodzi to jak się ubierają inne dziewczyny? :) gdyby chodziły w worach pokutnych, to też by się miała tak ubierać? :)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 20) | raportuj
29 lutego 2012 o 18:40

Widzę, że zawiść i na Piekielnych się szerzy :) Dziewczyna napisała, że lubi ubierać się w szorty i buty na obcasie, a już można czytać komentarze o wysokim mniemaniu o sobie, uszczypliwości, oceny odnośnie jej stosunku do oficjalnych sytuacji. Dekolt, krótka spódnica i szpilki nie równa się wyzywającemu strojowi. Można nosić takie rzeczy i nie być wyzywająco ubranym, jak i można być opatulonym ciuchami od kostek po szyję, a mieć wyzywający strój. Nie widzę by Tarija umieściła swoje zdjęcie, nie wiecie jak wygląda, nie oceniajcie. "Za moich czasów to się nie robiło tego, a tego...". Uwielbiam takie stwierdzenia... A za czasów moich praprapraprapradziadków myło się raz w tygodniu, a szczyny wylewało z nocnika na ulicę. Pewne rzeczy się zmieniają, a modą jest jedną z nich. Nie rozumiem, dlaczego, ktoś, kto jest czysty, schludny, zadbany i ma wyprasowane, czyste ubrania, jest piętnowany za to, że ubiera spódnicę, w której dobrze wygląda, albo buty w jakich mu jest wygodnie. Chyba taka jest idea noszenia ciuchów - żeby człowieka upiększały, wyolbrzymiały jego zalety i ukrywały wady - nie dla każdego takim ciuchem jest garnitur lub garsonka (choć też zależy jaki ;) ).

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 29 lutego 2012 o 18:41

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
21 lutego 2012 o 21:28

może i dobrze, że go nigdy nie spotkałeś... Przydarzyła mi się bardzo podobna sytuacja. Weszliśmy na egzamin jako pierwsi z kolegą i profesor postanowił się na nas wyżyć. Przyczyna jego braku humoru była zgoła odmienna, ale skończyliśmy z trójami, gdy reszta dostała minimum 4,5. Po egzaminie postanowiłem powiedzieć profesorowi, co o tym myślę. Skończyło się w ten sposób, że spotkałem go w komisji na studia doktoranckie. Po, jak nietrudno się domyśleć nieudanej rozmowie, on podszedł do mnie i stwierdził, że póki on żyje, studiów doktoranckich na tej uczelni nie rozpocznę :). Nigdy nie wiadomo, co przyszłość przyniesie...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
22 stycznia 2012 o 23:39

Na PKO metoda jest dość prosta, przynajmniej w moim przypadku zadziałała. Jak masz pewność, że bank coś namieszał, nie zastanawiasz się co i nie prosisz o wyjaśnienia, tylko piszesz reklamacje: Bank postąpił niezgodnie z umową, złamał punkt taki i taki, swoje koszty z tego tytułu wyceniasz na tyle i tyle (mnie zwrócili za wszystkie monity i jeszcze sobie odsetki naliczyłem). W przypadku braku rozpatrzenia w określonym w umowie terminie lub rozpatrzenia negatywnego podejmiesz odpowiednie kroki prawne. I żadnego dochodzenia się. Dostałem na konto po tygodniu kwotę równą co do grosza tej, jaką podałem w reklamacji..

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 6) | raportuj
29 grudnia 2011 o 21:57

Sorewicz, ale kolega albo miał strasznego, wręcz niewytłumaczalnego pecha, albo jest idiotą, który nie potrafi zrozumieć prostych reguł, a na których prof. M. jest uczulony... Można nie lubić jego wybuchowego charakteru, mieć pretensje za czasem niepotrzebne złośliwości (dla niektórych chamstwo), ale nigdy nie uwierzę, że puścił ładną studentkę za wygląd. Prędzej by ją zwyzywał od lafirynd, które powinny szukać kariery gdzie indziej niż postawić 3 za urodę. A co pierwszej historii to kolega i koleżanka są sami sobie winni. Reguły egzaminu ustnego i sposób zdawania są banalnie proste i przedstawiane wielokrotnie podczas wykładów (ktoś nie chodził? :P). Jak ktoś nie potrafi ich zrozumieć i się dostosować, to pozostaje jedynie poprawka... :)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
27 października 2011 o 15:05

Szczerze mówiąc nie rozumiem za bardzo tej powszechnej w miastach nienawiści kierowców do rowerzystów... Generalnie nie ma chyba siły, która by mnie przekonała do przesiadki w sezonie wiosna-jesień z roweru na inny środek transportu. Powód jest prosty. Licząc czas "drzwi w drzwi" rowerem do pracy jadę 15 minut, autobusem 20-30, a samochodem w zależności od ruchu 20-40. Jeśli dzięki byciu miłośnikiem dwóch kółek mogę zaoszczędzić prawie godzinę dziennie, kalkulacja jest prosta :) Staram się jeździć zgodnie z przepisami, gdzie się da ścieżką rowerową, chodnikiem w ostateczności, ZAWSZE (nauczony doświadczeniem) stosuję zasadę ograniczonego zaufania w stosunku do samochodów i ich kierowców, którzy nierzadko prawa nadane ostatnio rowerzystom całkowicie ignorują, ale i tak zdarza mi się brać udział w nieprzyjemnych sytuacjach. Czasem tylko dlatego, że nie potrafię powstrzymać się od pokazania środkowego palca facetowi co mnie wyprzedza na centymetry, by zaraz skręcić w prawo bez migacza... Chciałbym jeszcze nadmienić, że życie rowerzysty w polskich realiach jest dość trudne. Infrastruktura rowerowa jest mizerna (a nawet jak już jest, to przygotowana jest w sposób dramatycznie słaby), na chodniku rower traktowany jest jak intruz, na drodze jeszcze bardziej. Wyeliminowanie rowerów z codziennego (pozarekreacyjnego) życia będzie się wiązało z jeszcze większym zapchaniem ulic naszych miast, a pod ziemię rowerzyści się nie zapadną... Szanujmy się nawzajem i miejmy w stosunku do siebie odrobinę wyrozumiałości.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
5 września 2011 o 16:23

To jest jakaś epidemia... Też mi ostatnio z koszyka wyciągnęli w supermarkecie wędlinę... Gdzie tu logika? Kolejki do stoiska mięsnego brak, płacone dopiero przy kasach, zapakowane w papier więc nie widać nawet co to jest... Co z tymi ludźmi się dzieje?!

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 5) | raportuj
3 sierpnia 2011 o 19:35

@zaszczurzony Przykro mi, ale się z Tobą nie zgodzę. Pijany rowerzysta stwarza zagrożenie niewspółmierne do zagrożenia stwarzanego przez kierowcę samochodu. Rowerzysta może skrzywdzić przede wszystkim siebie (abstrahując od skrajnych sytuacji, prawdopodobieństwo poważnych obrażeń u innych jest bardzo niewielkie), kierowca dużo innych osób. Należy również pamiętać, że 0,5 promila choć jest sposobem mierzenie stanu upojenia alkoholowego, nie oddaje rzeczywistego wpływu alkoholu na daną osobę. Są ludzie z pół promila, których zachowanie i reakcje nie odbiegają od reakcji trzeźwego człowieka, a są ludzie, którzy z taką zawartością alkoholu we krwi bardzo średnio kontaktują. Będę się trzymał stwierdzenia, że to nie alkohol jest problemem, a głupota ludzi i sami ludzie, którzy nie potrafią się zachować po alkoholu. Przytoczę pewną ciekawą historię: Lat temu kilka pracowałem w wakacje na północno-zachodnim wybrzeżu Danii. Mieszkając u lokalnego gospodarza poznałem dość dobrze zwyczaje miejscowych. Ich wspólną cechą było to, że lubili wypić wieczorem kilka piw. Ku mojemu przerażeniu po takich imprezkach raźno siadali za kółkiem i ruszali do oddalonych nawet o kilkanaście kilometrów domu. Wieczorami większość kierowców na lokalnych drogach jeździło na podwójnym gazie! Tylko wszyscy jeździli spokojnie, bez szaleństw i choć brzmi to strasznie, dość dobrze zdawali sobie sprawę z tego, co robią. Mój gospodarz wyjaśnił mi, że oczywiście nie powinni tak robić (i generalnie jeśli są mocno wcięci, to tego nie robią) i jeśli będą mieli wypadek lub kolizję, to oczywiście będą mieć straszne problemy zarówno prawne, jak i finansowe. Tylko od czasu, jak tu mieszka była w okolicy jeden (!) wypadek z udziałem nietrzeźwego kierowcy. Kilka lat wcześniej pijany Polak wjechał w drzewo... Nie chcę w żaden sposób gloryfikować jazdy "po piwku" zarówno samochodem, czy też na rowerze (choć porównywanie tych dwóch rzeczy jest wg mnie zdecydowanie nie na miejscu, bo są one nieporównywalne). Uważam, że tak się nie powinno robić. Jednak walką z tym zjawiskiem nie powinno być podżeganie do linczu na pijanych kierowcach, czy manipulowanie fałszywymi statystykami, ale społeczna edukacja i ewentualnie promowanie określonej kultury picia alkoholu.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
3 sierpnia 2011 o 17:02

Te 2-3 tysiące pijanych kierowców to bujda na resorach i manipulacja dziennikarska. Nie twierdzę, że pijani kierowcy nie są problemem, albo, że jest to ok. Sam nigdy nie wsiądę za kółko choćby po małym piwku, aczkolwiek nie demonizuje ludzi, którzy wypiją kieliszek wina i będą jechać. Natomiast polskie prawo i statystyki takich kierowców jak najbardziej wyłapuje. Do tych 2 tysięcy "pijanych" kierowców należy zaliczyć: - Rowerzystów. W policyjnych statystykach pijany rowerzysta jest ujmowany jako pijany kierowca. Ilu ich jest, nie jestem w stanie stwierdzić, ale mieszkańcom Warszawy proponuje przejść się do knajp nad Wisła w letni weekend. Zawsze stoją w pobliżu dzielni stróże prawa, którzy czyhają na rowerzystów, którzy przyjechali na piwko. Sam byłem świadkiem jak w pewny cudowny piątkowy wieczór zgarnęli 8 chłopaków na rowerach, z których każdy wypił po jednym piwie i każdy miał pomiędzy 0,2-0,5 promila alkoholu. - Tu przechodzimy do drugiej grupy, którą uwzględniają statystyki. Kierowców, którzy popełnili wykroczenie (mieli 0,2-0,5). Do nich należą wszyscy, którzy zostali złapani, jak w sobotę, czy w niedzielę jechali rano samochodem, a poprzedniego dnia mieli imprezę. Mogą zupełnie nic nie czuć, wydawać się im, że są trzeźwi, ale w alkoholu jeszcze trochę promili buzuje. Zdarzyło mi się dwa razy w życiu uczestniczyć w policyjnej akcji, gdy o 9 rano w sobotę dzielni Panowie policjanci sprawdzali trzeźwość wszystkich kierowców jadących daną drogą. Pragnąłbym zauważyć jeszcze jedną ciekawostkę. Media o wszystkich kierowcach złapanych z dużą ilością promili we krwi (powiedzmy 1,2-1,5 w górę), czyli o ludziach, którzy bezapelacyjnie byli pijani robią osobne newsy (przypomnijcie sobie te wszystkie nagłówki: "Policja złapała x-letniego mężczyznę. Miał 2,2 promila alkoholu". "Kobieta zatrzymana za jazdę po pijanemu w Y. 1,8 promila alkoholu!" Jak wspomniałem: alkohol za kółkiem jest zły! Ale nie dajmy się zwariować i manipulować telewizyjnym nagłówkom! To nie alkohol zabija w samochodach, tylko głupota ludzka! W Polsce dodatkowo wspomagana kiepskim stanem części dróg i fatalnym ich oznakowaniem. Howgh!

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 9) | raportuj
18 kwietnia 2011 o 18:40

60 lat i staruszek? :) niektórzy to pół życia w starości spędzą ;)

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 19) | raportuj
12 grudnia 2010 o 20:41

Kurczę... Już czwarty raz słyszę, jak kogoś ta historia spotkała... Nie wiedziałem, że tyle szefów kuchni w Polsce się nazywa Daniela Kąsek...

« poprzednia 1 następna »