Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

gmorekk

Zamieszcza historie od: 16 grudnia 2016 - 19:30
Ostatnio: 11 grudnia 2023 - 21:08
  • Historii na głównej: 23 z 26
  • Punktów za historie: 4026
  • Komentarzy: 50
  • Punktów za komentarze: 286
 

#78228

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ponad 2 lata temu zachorowałem, właściwie wtedy choroba się ujawniła. Którejś nocy obudził mnie straszny ból w okolicach przepony. Wyszedłem na dwór by zaczerpnąć świeżego powietrza, skończyło się tym, że zwymiotowałem. Wymiotowałem, co 10 minut przez 16 godzin.

Po silnych naciskach mojej dziewczyny zgodziłem się by wezwała pogotowie. Przyjechali, z łaską zabrali mnie na SOR. Tam zrobiono mi tylko badania krwi, podali kroplówkę i około 2 w nocy wypisali.

Myślałem, że może się czymś zatrułem i tyle.

Po kilku miesiącach znowu taka sama sytuacja, ból i wymioty. Po 6 godzinach wezwana karetka. Przyjechali znowu z łaską zabrali mnie na SOR. Otrzymałem jeszcze opieprz, że do takiej pierdoły wzywam ratowników.

Na SOR czekałem około 4 godzin, gdy w końcu zbadała mnie Pani Doktor, trafiłem na OIOM.

Diagnoza: Ostre zapalenie trzustki oraz wielonarządowe zatrzymanie.

Generalnie przestały mi pracować: nerki, wątroba, trzustka oraz miałem płyn w płucach. Moja luba od lekarza dowiedziała się, że najprawdopodobniej nie przeżyje nocy.
W szpitalu spędziłem 6 tygodni na kroplówkach i karmieniu do bezpośrednio do dwunastnicy.

Kto w tym wszystkim jest piekielny? Ratownicy za takie traktowanie pacjenta oraz moja lekarka rodzina, która zaleciła mi dietę. Dieta była idealnie dopasowana do tego, by zapalenie trzustki wywołać. Co najważniejsze lekarze w szpitalu, którzy podejrzewali u mnie alkoholizm. Po wielu badaniach okazało się, że mam wadę genetyczną i nie była to moja wina.

Minęły ponad 2 lata, dalej jestem chory, biorę leki, byłem kilka razy w szpitalu. Nie mogę wykonywać większości normalnych czynności.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 152 (210)

#76842

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Od ponad 2 lat mieszkam z moją ukochaną. Gdy tylko się poznaliśmy, to zawarliśmy umowę, że nie chcemy mieć dzieci. Dwóm stronom to pasuje. Ja nie uważam, że będę dobrym ojcem. Moja narzeczona natomiast przez 11 lat była zmuszana do tego, by zrobić wnuki i już nie chce.
Nie mamy awersji do dzieci, tylko uważamy, że jeśli ktoś nie chce, to po co krzywdzić te małe niedorajdy.

Zostaliśmy wykluczeni z grona znajomych. Dlaczego? Bo obrażamy ich uczucia mówiąc, że nie chcemy dzieci. Następnie nasz „przyjaciel” zasugerował, że może zaczniemy mówić, że jesteśmy bezpłodni.
Temu samemu przyjacielowi oraz jego żonie pomagaliśmy, gdy ona była w ciąży. Codziennie wyprowadzałem psy na spacer, robiłem zakupy lub pomagałem sprzątać. Po urodzeniu się pierwszego dziecka, moja ukochana czasem się opiekowała maluchem.

Więc kto jest piekielny? Ja, mówiąc, że nie lubię dzieci? Czy znajomi, którzy by bez nas nie przetrwali, a nas nienawidzą za to, że też nie mamy dzieci i już nie pasujemy do towarzystwa?

znajomi

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 234 (286)

#76652

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia #76650, przypomniała mi sytuację u mnie w rodzinie.

Moja kuzynka my syna, miał wtedy bodajże z 12 wiosen. Rodzinne spotkanie, u mnie w domu. Jakiś obiad i herbatka potem. Hubert bardzo mnie lubił i szanował, wiec chciał siedzieć koło mnie. Dla mnie nie stanowiło to problemu a nawet trochę się cieszyłem.

Obiad został podany. Wszyscy biorą się do pałaszowania, a Hubert siedzi i nic. Myślę sobie, że mu coś nie odpowiada. Wiec zapytałem się go czy wszystko ok. Odpowiedział, że kotlet z kurczaka niepokrojony. Wskazałem mu nóż i powiedziałem, że pewnie sobie poradzi. Zadowolony wziął wiec nóż w swoje ręce i dawaj zaczyna kroić. Kiepsko mu to szło ale nie mi oceniać kunszt krajalniczy.

Na to siedząca po jego lewej stronie Babcia wyrwała mu go z rąk i sama zaczęła kroić jego mięso. Ja patrzę jak wryty, co się dzieje. Podsumowaniem był komentarz Babci. „On jeszcze taki młody, jeszcze sobie krzywdę zrobi”.

Potem Baby marudzą, że facet nie wie, którą stroną trzyma się młotek.

rodzina dzieci babcia

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 343 (361)

#76513

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wszyscy rozpisują się o piekielnych kurierach, właściwie ostatnio mam wrażenie jakoby piekielni.pl stali się centrum opinii o kurierach.
Postanowiłem, więc opisać inna sytuację. Parę lat temu pracowałem w firmie, która raz w tygodniu wysyłała paletę 500 kg. Czasem zdarzały się mniejsze paczki, wtedy jednak to ja jechałem do kuriera i nadawałem osobiście.

Raz w tygodniu po paletę przyjeżdżał Pan Kurier, wiek około 50 lat. Zawsze był na czas, +-15 minut. Wiedział o tym, że specjalnie przyjeżdżam do firmy by nadać paletę. Po 2 palecie zapytał, więc, czy może będziemy się umawiać na telefon. On będzie dzwonił do mnie wcześniej z orientacyjną godziną przyjazdu. Sytuacja dla mnie idealna, wyskakiwałem z biura i leciałem do magazynu. Dzięki temu Panu nie marzłem i nie marnowałem czasu.

Kolejne zamówienie, kolejna paleta. Ja w okolicach godziny 14 już przebieram nogami, bo zaraz będzie dzwonił. Zadzwonił po godzinie, że nie wie, o której będzie. Jako, że Pan Kurier był bardzo miły i wielokrotnie pomocny dla mnie, to powiedziałem, że nie ma problemu i czekam na telefon. Zadzwonił około 18, czy jeszcze jestem. Powiedziałem, że jasne i w magazynie mogę być za 15 minut. Byłem przed Panem Kurierem. Przyjechał i opowiedział mi, co się stało.

Rano miał dostawę na budowę jakiegoś wypasionego domku. Dostawa to same palety z oknami. Płatność przy odbiorze. Spora kwota około 50 000 zł. Pan wcześniej zadzwonił powiedział, o, której będzie i przypomniał, że to za pobraniem.

Przyjechał na miejsce, rozładował towar, Pani domu postanowiła sprawdzić czy wszystko jest ok i nic się nie zniszczyło w transporcie. Kurier dał jej dokumenty do podpisu i zażądał zapłaty. Pani tylko powiedziała o jej, ale ja nie mam. To on szybko skoczy do banku, bo to tuż za rogiem.
Pan kurier czekał 4 godziny aż jaśnie Pani wróci. Towaru nie mógł zapakować, bo był już pozdejmowany z palet i rozpakowany.
Czasem wiec to nie wina kuriera tylko klienta, że ktoś inny musi dłużej czekać.

kurierzy

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 194 (214)

#76362

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia nie moja, jednak przekazana mi bezpośrednio przez zainteresowaną. Młoda dziewczyna 22 lata. Okazało się, że ma nowotwór na jajniku lub coś w tym stylu. Wymagana była operacja i usunięcie felernego narządu. Skutek taki, że stała się bezpłodna. Sytuacja dla niej bardzo niemiła, ale co zrobić. Po operacji leżała jeszcze w szpitalu. Chemia itp. Leżała taka obolała i lekko zamroczona na sali pooperacyjnej.

Przyszło dwóch lekarzy, stanęli nad nią i dyskutują o stanie pacjentki. Medycyna ma do siebie to, że generalnie używa się łacińskich nazw. Przerażona pacjentka zapytała się lekarzy czy wszystko poszło dobrze i czy jeszcze coś jej dolega, bo nie rozumie tego, co oni mówią.

W odpowiedzi usłyszała „Trzeba się było uczyć łaciny” i poszli sobie.

Osobiście bym takiego łapiducha zaciukał.

PS. Nie podałem dokładnie medycznych aspektów, bo się nie znam :) pamiętam tylko, że jednym z elementów usuniętych był jajnik.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 194 (256)

#76336

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Często ludzie narzekają na autobusowych DJ-ów. Nie wnikam, ale ja również. Wychodzę z założenia, że nie każdy lubi ciężki metal lub mongolski śpiew gardłowy. Tak, słucham takich rzeczy.

Jak wybieram się w miejsca publiczne, to zabieram słuchawki, gdy ich zapomnę, to słucham sobie szumu ulicznego. Tyle tytułem wstępu.

Dzisiaj poszedłem do prywatnej przychodni ortopedycznej, niestety nie ja potrzebowałem takich zabiegów, a moja ukochana. Niestety coś jej się z ścięgnami i kręgosłupem stało i wymaga rehabilitacji. W szczegóły nie będę wnikał. Obawiając się, że może ją po wszystkim boleć, pojechałem z nią i czekałem sobie spokojnie w poczekalni. Dla zabicia czasu wyciągnąłem telefon i czytałem sobie wiadomości ze świata i Polski. Spokojnie sobie siedziałem, nikomu nie przeszkadzając. Odzywałem się tylko wtedy, gdy wchodził ktoś nowy lub ktoś wychodził. Takie zwykłe dzień dobry i do widzenia, i tyle. Właściwie nikt się nie odzywał, wszyscy siedzieli jak mysz pod miotłą. Jedynie czasem ktoś o coś zapytał bardzo miła Panią recepcjonistkę (takie chyba stanowisko ta Pani piastuje). Gdzieś tam jakieś dzieci siedziały przy małym stoliczku z kolorowankami i kredkami. Jak na dzieci były wyjątkowo grzeczne, zero wrzasków itp. Czasem jakieś tupnięcie lub inny mechaniczny dźwięk. Jednak nikt nie zabije dziecka za to, że jeszcze nie do końca potrafi się posługiwać kończynami.

Jednak po mojej prawej stronie siedział facet koło 50-tki i kobieta koło 60-tki. Ona o kulach, więc raczej to ona miała być pacjentem. Siedzieli, rozmawiali, nie wiem o czym, nie słuchałem. Zazwyczaj wyłączam się w miejscach publicznych i zagłębiam się w lekturze. Oboje siedzieli z telefonami w rękach i coś czytali, i następnie między sobą dyskutowali.

Jednak w pewnym momencie usłyszałem skandowanie „WOLNE MEDIA”. Pomyślałem, że pewnie Pan jakiś portal na O lub W czyta i się włączyło. Niestety nie, skandowanie trwało przez jakieś 3 minuty. Radośnie słuchał i oglądał. W mojej głowie szybko pojawił się plan by puścić z telefonu coś na wzór „ZAMKNIJ RYJA”. Pohamowałem się na szczęście lub nie.

By wszystko wyjaśnić, nie wnikam w poglądy polityczne Pana oraz moje, właściwie cała sytuacja nawet nie była związana z polityką. Po kolejnych 5 minutach, Pan znowu puścił coś z telefonu na cały regulator. Wytrzymałem 3 minuty. Grzecznie nie unosząc głosu, zapytałem Pana czy mógłby uszanować fakt, że jest w miejscu publicznym i nie wszyscy mają ochotę słuchać tego samego, co on.

Dołączył się wtedy inny starszy Pan, który powiedział „To są gabinety lekarskie, a nie sala sejmowa. Oraz jeśli ma ochotę tego słuchać to powinien użyć słuchawek”. Pan Piekielny odparł, że słuchawek nie ma i już. Odpowiedziałem mu, że wygląda na osobę inteligentną i czytać umie. Więc jest w stanie czytać sobie na bieżąco na portalach typu W lub O. Nie przeszkadzając innym.

Wtedy usłyszałem „TY lepiej spójrz jak ty wyglądasz” i trochę innych barwnych słów skierowanych w moim kierunku. Szczerze nie miałem już ochoty dalej z tym Panem dyskutować. Po pierwsze, jak stara maksyma mówi „Nie wdawaj się w dyskusję z głupkiem, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i pokona doświadczeniem”. Dwa, Pan się tak poirytował, że nie chciałem wszczynać awantury. Miłym aspektem było to, że Pani z rejestracji się uśmiechnęła i podziękowała za interwencję, bo jej nie wypadało.

Zastanawia mnie tylko, jakim trzeba być bucem, by w wieku 50+ zachowywać się jak DJ z autobusu. Nie wspomnę o fakcie, iż do końca mojego czekania, Pan pod nosem mamrotał wyzwiska w moim kierunku. Jego żonie zrobiło się tak głupio, że zostawiła kulę i „poszła” sobie z dala od niego.

Różnica wieku pomiędzy mną a tym Panem to około 30 lat. Teraz pewnie jestem obmawiany, jaka ta dzisiejsza młodzież niewychowana.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 176 (220)