Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

gontier

Zamieszcza historie od: 20 stycznia 2016 - 21:04
Ostatnio: 11 sierpnia 2016 - 22:33
  • Historii na głównej: 4 z 11
  • Punktów za historie: 1452
  • Komentarzy: 69
  • Punktów za komentarze: 321
 

#71725

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja siostra wyczuła u siebie guzek w piersi.

Nie ma jeszcze 15 lat, więc do "normalnego" ginekologa iść nie może, nawet z rodzicem.

W naszym mieście są dwa miejsca, a właściwie szpitale, gdzie "dziecko" może umówić się do ginekologa. W jednym ze szpitali powiedzieli jej, że tutaj jednak nie, że tylko w tym drugim. Dzwoniłyśmy do tego drugiego szpitala chyba 30 razy przez kilka dni - nikt nie odebrał.

Na szczęście siostrze niewiele zostało do tej 15..

EDIT: Z braku czasu nikt do tego drugiego szpitala pojechać nie mógł, więc zrobiła to nasza babcia. Odesłali ją do zupełnie innego szpitala, twierdząc, że tutaj żadnego "dziecięcego ginekologa" nie ma. W tym kolejnym szpitalu natomiast skierowali ją do jeszcze innego..
I weź tu się dostań do jakiegoś lekarza...

Historia z happy endem, przyjęli siostrę na pogotowiu, usg zrobione, to tylko jakiś stan zapalny, dostała antybiotyk i zobaczymy. :)

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 156 (204)

#72370

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Może to nie jakaś wielka piekielność, ale we mnie sie gotuje.

Moja mama ma takie hobby, a przy okazji może dodatkowo zarobić. Maluje obrazy akrylowe. Talent ma, obrazy są świetne, chociaż wiadomo, nie każdemu do gustu przypadają abstrakcje, szczególnie że na przynajmniej połowie pojawiają się półnagie kobiety. Jeden taki obraz, w zależności od wielkości, wykorzystanego materiału i oczywiście czasu poświęconego na namalowanie potrafi sprzedać za 300-2000 zł. Bywa i tak, że mama po prostu jakiemuś bliższemu znajomemu czy komuś z rodziny daje jeden obraz, lub nawet kilka, no bo kto jej zabroni.

1. Nie wiem, czy jakaś plotka poszła, ale jej znajomi, często nawet ci dalsi albo nawet tacy, co przez ostatnie lata mieli moją mamę w czterech literach, nagle odzywają się, przymilają, a potem "słyszałam/em, że malujesz obrazy. Widziałem nawet kilka, jeden mi się super spodobał, sprzedasz po znajomości/oddasz za coś tam/dasz mi go (to już w ogóle bezczelność)?.

2. Też właśnie o takim znajomym jak wyżej, tylko trochę inna sytuacja. Od początku napisał z zamiarem kupna, do nowego mieszkania czy coś. No bo szukali z żoną czegoś fajnego, no i on na oku miał ten jeden konkretny od dawna, żaden inny się mu nie podoba, tylko ten chce i w ten deseń, ale no za drogo, po znajomości ile? Mama zeszła z 1000 na jakieś 300 zł. Co dostała w odpowiedzi? "Staremu przyjacielowi (słucham?) tak drogo? Myślałem, że mi za jakąś stówę sprzedasz. To my jednak nie chcemy, weźmiemy taki, co w Zakopanym widzieliśmy, 150 zł kosztował". Szkoda tylko, że 100 zł to zwrot za podobrazie, farby i pędzle. Później obraz kupił ktoś ze Stanów.

3. Mama wystawia obrazy na zagranicznej stronie, na której są artyści i potencjalni kupcy, ewentualnie miłośnicy sztuki wszelkiego rodzaju. Generalnie kupcy z całego świata. Przesyłka jakimś kurierem z Polski np. do Anglii kosztuje około 1000 zł, a Pocztexem około 160, wiadomo, zależy od przesyłki. Mama wysyła Pocztexem, bo taniej, zresztą jak ktoś kupi ze 4 obrazy w miesiącu (mama ma tydzień na wysyłkę), to ciężko by było pokryć koszty przesyłki na czterech kurierów, a wyłożyć musi z własnej kieszeni. Pewien pan, nie pamiętam już z jakiego kraju, chciał kupić obraz, dosyć mały, więc i lekki. Mama ma ustawioną przesyłkę na około 200-300 zł, w zależności od kraju. Obraz kosztował jakieś 400 zł, z czego ponad 30% to podatek pobierany przez stronę. Później jeszcze przelewy, przewalutowanie. Niewielki zarobek. Przesyłka do tego kraju kosztowała więcej niż sam obraz, pomimo jego lekkości. Pan oburzony, on chce tańszą przesyłkę, bo to niemożliwe, że aż tyle. Gdyby mama obniżyła koszt na taki, jaki ten pan sobie życzył, wyszłaby stratna. Musiałaby dopłacać z własnej kieszeni. Ale facet nie rozumiał, oburzony, obrażony i wielki foch.

4. Kilka miesięcy temu facet kupił dwa obrazy. Cena już nieważna, ale tanie nie były (a nawet mama obniżyła mu cenę). Później okazało się, że facet kupuje od wielu artystów dzieła, które potem sprzedaje ludziom dwa razy drożej.

Ale no cóż, mimo wszystko mama szczęśliwa, że komuś się podoba jej praca, że ktoś docenia, że ktoś chce to na swojej ścianie mieć powieszone.

Skomentuj (78) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 207 (255)

#71437

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zazwyczaj kiedy muszę udać się do apteki, robię to wieczorem. Dlaczego? Bo nie lubię stać w kolejkach, bo apteka całodobowa, skoro wieczorem z psem idę, to wejść przy okazji mogę, a że zazwyczaj kupuję po max. 3 rzeczy, to po co zajmować miejsce w kolejce, skoro pewnie ktoś czegoś potrzebuje na już teraz i pewnie nie ma czasu.

I tak zrobiłam ostatnim razem, czyli jakieś 3 tygodnie temu.

Wzięłam psiaka na spacer, przypięłam go przed apteką i wchodzę. Do zakupienia miałam dosłownie dwie rzeczy.
Przede mną dwie osoby. Pani z pieskiem, która w kolejce druga była. Przy kasie stał pan. W wieku około lat 40, taki w typie turysty (duży plecak, ubrany w 10 warstw ciuchów).
Obsługiwała nas jedna, trochę już starsza pani aptekarka, która zazwyczaj jest na nocki.

Ów pan zaczął sobie chodzić i oglądać gablotki, w których wystawione są różnej maści kosmetyki.
Chodził, pytał, chodził. Podchodził do kasy. A bo może to on by wziął? A bo on czytał w internecie o czymś takim, macie to? A ile to kosztuje? Bo on w sklepie internetowym widział to za tyle, a on przepłacać nie będzie. Jak to tak drogo?! Przecież w internecie to taniej kosztuje! On przepłacać nie będzie. A toto na co jest? A bo on potrzebuje jeszcze czegoś na to i tamto.

Generalnie jego wybieranie między kosmetykami trwało tak z dobre 10 minut, pani aptekarka w tym czasie musiała wyjść zza lady, podejść do odpowiedniej gabloty, znaleźć odpowiedni klucz, wybrać to, co pan akurat chciał obejrzeć, a potem podejść znowu do kasy i sprawdzić panu cenę, ewentualnie jeszcze poszukać czegoś podobnego, a w dodatku wysłuchiwać jego narzekań, że toto takie drogie jest, on w internecie to taniej widział.

No cóż. W ciągu tych 10 minut pani aptekarka kilka razy obeszła wszystkie gabloty, kolejka zrobiła się na jakieś 7 osób, pani stojąca przede mną pod nosem zaczęła przeklinać pana bardzo zdecydowanego, a pani aptekarka posyłała klientom przepraszająco-błagalne spojrzenia. W którymś momencie nie wytrzymała i wywiązał się taki dialog między nią [PA], panem piekielnym [PP], panią, co stała przede mną [P1] oraz pewnym panem o wyglądzie... dosyć groźnego osobnika [G]:

[PA]: Pan coś weźmie z tego w ogóle? Bo ja tutaj mam ludzi do obsłużenia.
[PP]: A nie wiem jeszcze co wezmę.
[P1]: Przyszłam po jedną rzecz, a stoję już 15 minut w kolejce, bo pan się nie może zdecydować!
[PP] (dosłownie zaczął krzyczeć): JA MAM PRAWO BYĆ OBSŁUŻONY! MOGĘ SOBIE WYBRAĆ CO CHCĘ I PRZEZ ILE CHCĘ! JA MAM PRAWO WYBRAĆ! NIE BĘDĘ PRZEPŁACAŁ! NIE SRAM PIENIĘDZMI! NIE DAM SIĘ NACIĄGNĄĆ! MUSZĘ WSZYSTKO DOBRZE SPRAWDZIĆ!
[G] (z rozbrajająco stoickim spokojem): Pan już nie dyskutuje.
[PP]: PAN SIĘ NIE WTRĄCA, PAN TEŻ JUŻ NIE DYSKUTUJE!
[G]: Słuchej no, k*rwa, debilu, nie dyskutuj, bo jak ci zaraz wypi*rdolę...

Momentalnie pan bardzo zdecydowany podziękował za większość kosmetyków, kupił jedną rzecz, po czym pośpiesznie wyszedł. Kiedy już ja dokonałam zakupu i zbierałam się do wyjścia, usłyszałam jak Pan Groźny zwraca się do Pani Aptekarki:
[G]: Ja przepraszam panią za bluzgi, ale z takimi idiotami to się inaczej nie da...

apteka

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 319 (365)

#71226

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przypomniała mi się historia opowiadana jakieś 3 lata temu przez moją babcie.
Babcia to kobitka starsza, dobra i pomocna, ale wyjątkowo ostrożna i wyczulona na oszustów...

Często w okolicy mojej babci chodził sobie lub stał pan żebrak. Około 30coś lat, może nawet bliżej mu do 40 było, nie śmierdział, nie czuć od niego było alkoholu, nie był wulgarny. Po prostu wyglądał na biednego. No więc babcia kilka razy dała mu parę groszy, zresztą nie tylko ona... Nie wiem dokładnie ile razy babcia dała mu pieniądze, wiem natomiast, że te kilka bądź kilkanaście razy miało miejsce w ciągu kilku miesięcy. A pan żebrak bywał w okolicy mojej babci prawie codziennie.

Pewnego dnia, dzień po tym jak znowu podarowała żebrakowi jakieś drobne, spotkała go w innej dzielnicy. Chociaż może "spotkała" to trochę nieodpowiednie słowo. Zobaczyła. Zobaczyła go prowadzącego samochód, w garniturze, rozmawiającego przez telefon. Babcia co prawda nie zna się za bardzo na samochodach, markach odzieży lub telefonów, ale powiedziała, że wszystko było "z górnej półki".

Kilka dni później facet znowu chodził w okolicach bloku i poprosił moją babcie o drobne. Nie dała. Powiedziała mu tylko, że oszustom dawać nie będzie. Ostrzegła wszystkich sąsiadów jakich znała, chociaż to konieczne chyba nie było, bo facet w tamtej okolicy więcej się nie pojawił.
A ja zaczęłam się zastanawiać ile razy ja się dałam na coś takiego nabrać.
Jak można robić coś takiego, kiedy jest cała masa ludzi, którzy naprawdę pomocy potrzebują?

żebranie

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 149 (189)

1