Profil użytkownika
kasia ♀
Zamieszcza historie od: | 17 kwietnia 2011 - 17:55 |
Ostatnio: | 29 maja 2020 - 13:42 |
O sobie: |
(Były) pracownik socjalny. Próbuję przetrwać w korpo ;) |
- Historii na głównej: 12 z 43
- Punktów za historie: 6838
- Komentarzy: 137
- Punktów za komentarze: 467
ja też nie zrozumiałam niestety
nie wiem czy był chirurgiem - bo do chirurga nie zostałam dopuszczona przez tamtą niemiłą kobietę... to był chyba po prostu lekarz, który miał akurat dyżur na izbie przyjęć, miał co prawda identyfikator, na którym zapewne była podana jego specjalizacja, ale szczerze mówiąc, po tych ponad 3 godzinach czekania nawet na nią nie spojrzałam...
z przecinkami mam problem - przyznaję - zawsze stawiam je na czuja ;) w ogóle z moim językiem jest tak, że znam go z życia - w sensie np. nigdy nie uczyłam się żadnych zasad, a wiem co wiem bo czytałam i wciąż czytam masę książek, ale fakt, czasem pomyłki się zdarzają.. ;) Pozdrawiam również ;)
ja podróżuję osobowymi, jeżdżę na trasie Łódź-Kalisz. Mimo sezonu grzewczego w pociągach owych jest zawsze przeraźliwie zimno - po pierwsze z powodu nieszczelnych okien, po drugie dlatego, że zawsze, ale to zawsze grzeją tylko przez połowę drogi. Pośpieszne z kolei grzeją tak jak w Twojej opowieść - gorący marzec, ale ogrzewanie na fulla i gorzej niż w saunie. Ot, całe nasze PKP ;]
Nie wiem czy zareagowałam dziwnie, po prostu się zdziwiłam, że taka dyskusja się wywiązała w związku z tym tematem. Ale oczywiście na nikogo się nie gniewam, bo fakt, nie ma co tworzyć strony o piekielnych użytkownikach ;) Pozdrawiam wszystkich ;)
do lenny : jestem studentką, fakt, ale filologii angielskiej :) bynajmniej racja - bycie studentką do czegoś mnie zobowiązuje. jedno mnie tylko zastanawia : czy poza tym, że rozpoczynałam zdania z małej litery coś jest nie w porządku z moim językiem? wydaje mi się, że nie, i, że umieściłam tu tę historię po to, aby pokazać jaka mnie spotkała sytuacja z piekielnym klientem, a nie po to, żeby rozgorzała wielka i gorąca dyskusja na temat tego, że nie szanuję polszczyzny bo śmiałam napisać zdanie po kropce z małej litery ;)
Dojeżdżają, dojeżdżają, czasem z różnych powodów nawet sam korepetytor woli dojeżdżać, czasem to ważne dla ucznia, a mnie np. w sumie wszystko jedno, czy jadę do kogoś czy ktoś do mnie przyjeżdża
umyślili jak umieli, fakt, tylko wciąż się zastanawiam po co :D
może i nienajlepiej, ale pisałam to dość szybko, mając na uwadze, że to nie jest strona dla polonistów, gdzie wszystko jest tak bardzo brane pod lupę :P Poza tym język internetu rządzi się swoimi prawami, wg mnie ważne jest to, czy użyty język jest poprawny i adekwatny do treści i czy treść jest zrozumiała, a nie to, czy Łódź jest mała :)) I nie ciurkiem, używam znaków przestankowych przecież :D
Fakt, to czy zaczęłam zdanie z małej czy dużej litery jest najistotniejszą częścią tej opowieści...
miałam ochotę powiedzieć coś w stylu ''co mi tu pani pier....", ale to by świadczyło, że posiadam taki sam stan kultury osobistej jak ta pani (czyli żaden ;P) tak, na drugi raz poszukam biletów np w bieliźniarskim albo może jakiejś castoramie ;)) nie ma co radzić pani inwestować w długopis i kalkulator - skoro uznała mnie za wariatkę, że kupuję bilet w kiosku ruchu to ona sama zapewne udałaby się po ten kalkulator i długopis np do rzeźnika, co raczej niewiele by jej pomogło :D
cóż, jakbym była sprzedawczynią to pewnie bym się cieszyła, ale że stałam w tej kolejce to nie było zabawne... ;)