Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

kulka

Zamieszcza historie od: 7 marca 2012 - 17:02
Ostatnio: 24 kwietnia 2018 - 18:45
  • Historii na głównej: 8 z 11
  • Punktów za historie: 4925
  • Komentarzy: 175
  • Punktów za komentarze: 843
 
[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
24 kwietnia 2018 o 18:45

W prawie żadnej knajpie, w której zdarzyło mi się być i mieć problem, nikt nie był w stanie przyjąć na klatę konstruktywnej krytyki. Chlubnymi wyjątkami były dwa steakhouse'y: w Warszawie i Wrocławiu. Kiedyś w Bolkowie, po konsumpcji pstrąga z pieca (który pipczał na zapleczu), a mąż po jakimś mięsiwie (słonym jak z Wieliczki), podeszliśmy i półgłosem przekazaliśmy info, że mięsko dobre, ale niech uważają z czasem marynowania, bo strasznie słone. Reakcja pana za barem: pogardliwe spojrzenie i słowa "pierwsze słyszę". Inni, po dowiezieniu nam pizzy rozjechanej jak zupa, nie reagowali na próbę kontaktu i załatwienia sprawy polubownie przez DWA dni. Poleciała opinia. To pod spodem publiczne żale i nerwy, że "teraz to szczekam, a zadzwonić to nie było komu".

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 6) | raportuj
21 kwietnia 2018 o 13:33

Jeśli to w PL - co za wymysł z ważnością skierowania?? Skierowanie jakiekolwiek jest ważne, do chwili, kiedy występują przyczyny, aby z niego skorzystać. Jeden miesiąc ważności mają tylko skierowania na rehabilitację. Jeśli źle napisałam, niech mnie ktoś poprawi, ale taką wersję słyszałam od osoby wiarygodnej.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
27 stycznia 2018 o 15:27

Kiedyś zaparkowałam auto na nieregionalnych tablicach pod wieżowcem, przednią szybą do okien. Parkowałam tam niejednokrotnie, nic się nie działo. Akurat ten jeden raz dzieciaki z wyższych pięter urządziły sobie rzucanie do celu balonami z wodą. I szyba do wymiany... Więc może ciesz się, że to tylko jajka ;) Poza tym, ludzie to mają czasami naprawdę nudne życie.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 27 stycznia 2018 o 15:32

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 9) | raportuj
19 stycznia 2018 o 17:03

A co to za apka??

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 5) | raportuj
18 stycznia 2018 o 13:43

Tak się zastanawiam: czy istnieje stanowisko, na którym pracownik byłby zadowolony z minimalnej pensji..?

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 8) | raportuj
15 stycznia 2018 o 13:01

Wiecie co to savoir vivre? Dyskusja, kiedy można/wypada/nie można/nie trzeba mówić 'dzień dobry' jest bez sensu. Powitanie mówi się zawsze po wejściu - bez względu czy kogoś widzimy czy nie. Wchodzę do piekarni, ekspedientka jest na zapleczu: witam się, ona odpowiada, a dopiero za chwilę podchodzi i obsługuje. Problem? Żaden. "Wielkopańskie" mówienie dzień dobry też mnie rozwaliło... To objaw kultury i dobrego wychowania. To, że wejdziesz i przywitasz się nie jest również jednoznaczne z tym, że chcesz dokonać zakupu. Aczkolwiek chyba widzę w tym wytłumaczenie wielu moich klientów... Pracuję w salonie, który ma około 40m kw., widać mnie od razu po wejściu i niestety - może 20% wchodzących powie dzień dobry. Najgorsze, kiedy to ja pierwsza się przywitam, a z drugiej strony cisza. Też powiecie, że to normalne?

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
2 stycznia 2018 o 13:07

@lucy1980: Niby masz rację. Tylko, że nagrodzenie buraka darmochą nie jest żadną gwarancją braku ewentualnego smrodu.

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 13) | raportuj
22 grudnia 2017 o 18:42

Wesołych świąt Tobie i Twojej autokorekcie! :D

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 8) | raportuj
22 grudnia 2017 o 13:49

Z mety takiej paniusi w dokumenty wbić informację, że nie chce przyjmować krwi w razie zagrożenia życia. Jakby tak każdy miał 5% więcej empatii...

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
22 grudnia 2017 o 13:38

Muszę przyznać, że z US nigdy nie miałam problemów. Raz dostałam mandat, ale przez swoje gapiostwo, więc nie było się po co rzucać i robić z siebie idiotki. Przysyłają pisma nawet z informacjami o nadpłacie. Za to ZUS... inna para kaloszy. W tym roku dostałam od nich pismo o zaległościach z pierwszego kwartału... 2013 roku. Co prawda kwoty niewielkie, ale były skutkiem pomyłki księgowej.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 7) | raportuj
25 sierpnia 2017 o 14:34

Minusy od ludzi w życiu nie pracujących w handlu ;)

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 9) | raportuj
25 sierpnia 2017 o 14:23

To jak przed epoką oznaczenia "Nie zawiera glutenu" dawali sobie radę chorzy na celiakię?? ;)

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
24 sierpnia 2017 o 17:46

Aktualnie prowizja przy niezłym obrocie to około 0,5%. Zakup czegokolwiek za 5zł to dodatkowy koszt dla sklepu 0,03zł. Ok, dochodzi jeszcze koszt dzierżawy samego terminala. Ale zakup jest. W tej chwili konkurencja na rynku terminali jest wysoka, więc bez problemu można coś dla siebie znaleźć. Podsumowując: posiadanie terminala się opłaca. Są to pewne dodatkowe koszty, ale sporo ludzi płaci kartą - bez tej możliwości płatności w ogóle by nic nie kupili. Najbardziej rozwalił mnie pewien wyspecjalizowany sklep, w którym na pytanie o terminal sprzedawczyni dość opryskliwie poinformowała mnie, że nie można, bo wtedy ich produkty byłyby sporo droższe... Niestety, nie trafiła na laika w tym temacie, powiedziałam co sądzę, a do sklepu już nie zaglądam. Ze względu na podejście do klienta, nie na brak terminala ;)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
26 lutego 2017 o 13:29

A czy jesteś w stanie zrobić cokolwiek z błędnym PITem, wystawionym na kogoś innego?

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 17) | raportuj
21 stycznia 2017 o 14:03

A teraz wyobraźcie sobie, że uczestniczyłam w takiej akcji na koloniach. Taką płaczliwą, wyjącą, panikującą dziewczyną, była koleżanka z klasy, w moim wieku. W wieku lat szesnastu. Pobyt trwał około 10 dni, ZAWSZE trzeba było być blisko niej, głaskać ją do snu wieczorami (spać z nią też, co noc się zmieniałyśmy...), bo ona sama nie zaśnie. Codziennie telefony do mamy, przynajmniej dwa: rano i wieczorem. Gdzieś w połowie turnusu jej matka się ogarnęła i przyjechała ją zabrać. Tysiąc kilometrów w jedną stronę.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
5 stycznia 2017 o 14:53

Mam nieco wspólnego z tym światem i mimo wynagrodzenia prowizyjnego, taka jestem niedzisiejsza, że najbardziej biorę pod uwagę zadowolenie klienta. I czy wyda 2tys czy 20tys - wszystkich traktuję tak samo. Mimo oczywistej różnicy we wkładzie pracy w projekty. Ale mam świadomość, że miło obsłużony klient może wróci, a jeśli nawet nie, to przynajmniej nie będzie miał powodu narzekać. Kilka razy zdarzyły mi się osoby, które mimo nieco wyższej ceny wróciły do mnie, bo "byłam sympatyczniejsza niż pani z tamtego salonu". Nie wciskam nic na siłę tylko bardzo dużo rozmawiam. Oczywiście wszystko tyczy się klientów normalnych, a nie piekielnych ;)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
29 grudnia 2016 o 19:13

Serio? Nie dostarczają - źle. BARDZO chcą dostarczyć - też niedobrze...

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
22 grudnia 2016 o 14:42

Pracuję przy projektowaniu kuchni między innymi, zawsze zwracam się do obydwojga małżonków odnośnie ustawienia mebli czy oczekiwanych wymiarów - wtedy również zawsze wychodzi, kto więcej czasu spędza w kuchni. No i w 90% nadal jest to kobieta. Więc raczej chodzi o podejście sprzedawcy, który powinien być otwarty i umieć słuchać, ewentualnie coś doradzić - bo z założenia niejedną kuchnię projektował ;) A odnośnie wysokości blatów: jak będziecie mieć płytę gaz/elektr. wpuszczaną w blat, to pomyśl jak niewygodnie będzie się mieszać w dużym garze, stojącym na takiej płycie :) Gdzieś czytałam też, że podobno najzdrowsza wysokość blatu do krojenia np, to około 10-15cm poniżej łokcia opuszczonej ręki.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
8 października 2016 o 14:31

I co, udało się zerwać umowę i odebrać zaliczkę? Z tego co wiem, jeśli zamawiasz coś na indywidualny wymiar, nie masz prawa rezygnacji. Aczkolwiek jeśli w umowie był zapis, że realizacja do 14 dni (roboczych?) to firma dała ciała i nie dotrzymała warunków. Ciekawam :)

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
20 września 2016 o 15:58

Najbardziej zastanawia fakt, że rodziców nie ma, a pojawiają się dopiero, gdy zdarzy się nieszczęście. I oczywiście wszystko wina galerii/ochrony/pracowników itd Nie generalizuję, ale wszystkie tego typu sytuacje, których byłam świadkiem, właśnie tak się kończyły...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
17 września 2016 o 14:36

Jedyny stacjonarny telefon mam w pracy. Dzwonią, a jakże. ZAWSZE działa hasło: ale wie pani/pan, że dodzwonili się na numer służbowy? I wtedy jest zawiecha i odpowiedź: a to przepraszam...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
6 września 2016 o 16:23

Konto założone na "słupa" i nic mu nie zrobią. Tak jak nic nie zrobili kolesiowi, który mnie oszukał. Co prawda chodziło o jakieś 70zł i wiele osób śmieje się, że chciało mi się robić cokolwiek za takie grosiki. Cóż, może i niewiele, ale skoro to taki grosz, to niech mi ktoś da? :D Inna sprawa mi się przypomniała: kilka dobrych lat temu otwierałam pierwszy sklep internetowy. Malutka popularność, dosłownie kilkanaście transakcji w miesiącu, a czasami i to nie. Dostałam info od klienta, że coś nie grało technicznie. Loguję się i widzę zmieniony opis sposobu zapłaty i inny nr konta. Momentalnie screen, zmiana danych na prawidłowe i zmiana hasła. Trochę śmieszna sytuacja, biorąc pod uwagę żadną popularność sklepu, ale z drugiej strony... przy tworzeniu sklepu pomagała mi koleżanka... Sprawa zgłoszona na policję, po jakimś czasie przyszło umorzenie.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 8) | raportuj
28 sierpnia 2016 o 14:20

Też kilka miesięcy temu zdawałam egzaminy - poza tym, że musiałam wyrobić PKK w miejscu zameldowania, czyli ponad 300km od aktualnego miejsca zamieszkania (co poszło dość sprawnie) - nic nie było piekielnego w samym procesie. W mojej szkole nauki trzeba było podać nr PKK i więcej na niego nie patrzyłam. W WORDzie też wystarczyło tylko podanie PESELu. Opłata była darmowa, kiedy robiło się przelew za egzamin i donosiło potwierdzenie, a na miejscu przy płatności kartą faktycznie pobierali sobie kilka złotych prowizji. A może to jakieś regionalne fanaberie? :)

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
29 lipca 2016 o 17:21

Zaparkowałam kiedyś niedaleko wieżowca. Wychodzę rano do auta, szyba pięknie pęknięta na styl pajęczyny, a w okolicy wycieraczek leży, jeszcze wilgotny, pęknięty, zielony balon.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
16 kwietnia 2016 o 17:17

A potem taki jeden z drugim wystawia negatywną ocenę, a Ty możesz się najwyżej pogotować za niesprawiedliwości tego świata.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 następna »