Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

lift_man

Zamieszcza historie od: 20 stycznia 2015 - 11:58
Ostatnio: 9 grudnia 2018 - 7:35
O sobie:

Jestem osobą o wielu zainteresowaniach, jednak z tych największych mogę wymienić: - nurkowanie, strzelectwo, pożarnictwo i elektronikę. Można powiedzieć że to na nich jestem skupiony ^^

  • Historii na głównej: 10 z 10
  • Punktów za historie: 3971
  • Komentarzy: 86
  • Punktów za komentarze: 630
 
[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
1 grudnia 2015 o 13:44

@zyxxx: to raczej nie ma racji bytu. Nie obrażając ludzi pracujących na kontroli, filmiki jakie krążą w necie, pokazują że z takimi uprawnieniami, mogło by być gorzej niż jest. Niestety w tej branży pracują różni ludzie, w tym tacy z których agresja wręcz "bije" nawet teraz. Zdarzają się przecież "zatrzymania" ludzi w celu kontroli, okupione siniakami. Najgorsze jest to że nie jest to przysługujące kontrolerom "zatrzymanie obywatelskie" (którego zastosowanie w przypadku osoby bez biletu jest sporne), a zwykła napaść. A co do bezdomnych, ten temat na chwilę obecną jest nie do przejścia. Wyrzucisz jednego, wejdzie do następnego autobusu jaki się zatrzyma. W Warszawie np. jest brak miejsc w noclegowniach w okolicach końca listopada.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 9) | raportuj
1 grudnia 2015 o 13:38

Cóż, z tego co zauważyłem rekordy nieuczciwości, biją "kontrolerzy" z firmy na "R" co raczej przeczy ich pełnej nazwie. Wiadomo, sku*** są wszędzie, ale jeśli mi przydarzyły się "nieprofesjonalne" kontrole (dwa razy), to albo mam zwykłego pecha, albo jest to fenomen w tej firmie (ilość podobnych historii w necie). Na dzień dzisiejszy nie mam zaufania do kontrolerów, nauczyłem się nie oddawać dokumentów do ręki (nie ma takiego obowiązku) i zachowuję się w sposób adekwatny. Jeśli kontroler jest miły, to i ja jestem miły. Jak burczy to i ja burczę. By było śmieszniej problemem nie są kontrolerzy w autobusach, tramwajach (wysoka kultura osobista i znajomość swojej pracy)... Tylko Ci "pracujący" w pociągach.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
24 listopada 2015 o 23:53

@Jezebel: Nope, Spitfire-a :P Dla chcących spróbować i nie tylko: http://www.smaki-piwa.pl/piwo/spitfire-shepherd-neame/

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 7) | raportuj
24 listopada 2015 o 9:38

Za PRL-u to Milicja potrafiła podobne numery odwalać. Np. wywieźć pijaczka na granicę powiatu i tam porzucić. Z tego co wiem, pobicia też się zdarzały, acz słuchy o stratach w majątku do mnie nie doszły (takie rzeczy ponoć tylko na Kolskiej :D). Podstawowa zasada: nie umiesz pić, nie pij. A jeśli już łamiesz powyższe: pij z kolegami MOŻE któryś cię odprowadzi...

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 9) | raportuj
24 listopada 2015 o 9:34

Jak to mówią: "głodnemu chleb na myśli", widocznie panie miały parcie :D Ja i tak nie zapomnę tych wściekłych spojrzeń (i nie tylko) moher-commando jak kupowałem w aptece prezerwatywy (w wieku 22 lat), by było śmieszniej, akurat wtedy kupowałem je na zabawę, powiedzmy, weselną... (takie coś dla par, w każdym razie chodzi o pęknięcie gumy z hukiem :D ). Aż do drzwi słyszałem że jestem winny niżowi demograficznemu...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
24 listopada 2015 o 9:20

@PaniPatrzalska: Oj, nie stosujmy do przepisów się wtedy kiedy nam nie są na rękę. Tak więc skoro Tobie i Tobie podobnym, zwyczajnie ciężko ruszać się z siodełka co te 200-300m w mieście, to czemu ja mam się ograniczać tylko do chodnika i nie wchodzić na DDR? Sorry, ale takim myśleniem nie zajedziemy daleko. Przepisy mamy jakie mamy, czasem bzdurne. Ale jeśli chcemy by ktoś ich przestrzegał na naszą korzyść, to przestrzegajmy ich i w drugą stronę. Tak się składa że jeżdżę rowerem, w sezonie codziennie. Jakoś dla mnie nie jest problemem zsiadanie i wsiadanie z roweru (naprawdę, po kilku dniach takiej jazdy to już wchodzi w krew!:) ), albo ustalenie trasy tak by korzystać z przejazdów. Bądź lecieć czarnym tam gdzie wiem że mogę i nie będę przeszkadzał. Szczególnie że w ten sposób dbam i o własne bezpieczeństwo jak i bezpieczeństwo innych. Na rowerze jesteś większym celem niż idąc z nim ręka w kierownicę. Przy hipotetycznym wjeździe wariata na pasy, idąc z rowerem za rączkę masz większe szanse że nic Ci się nie stanie lub stanie Ci się mniej... Na rowerze... cóż, może się okazać że rower będzie już niepotrzebny, a przyda się bardziej inny rodzaj pojazdu kołowego... Mówisz że nie raz spotkałaś się z agresją ze strony pieszych, cóż... każdy, komu ktoś na pasach zaciągnął gumą łydkę, jest nieco usprawiedliwiony w takiej reakcji. Zresztą kiedyś ludzie potrafili jeździć rowerami, dziś niestety nie. Ogólnie, pieszym jest każdy, rowerzystą, kierowcą itp. już niekoniecznie. Fajnie zaś wiedzieć co widzi kierowca, co rowerzysta co motocyklista, co pieszy itp... Nie mówiąc o tym że wyobraźnia też się przydaje. :)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
23 listopada 2015 o 15:19

@Shaienne: Zasmucę Cię, obowiązkiem każdego Chrześcijanina jest nawracanie w wierze :) Rzecz się rozbija o metody, niektóre nachalne i agresywne do niczego nie prowadzą. Swoja drogą co innego stanowi wymiana argumentów (sensownych) a co innego rzucanie hasłami bez pokrycia. Ja uważam że przekonywanie do swojego to najgorsza metoda, lepszy jest dialog, stawiający pytania zmuszające do przemyśleń niż narzucanie gotowego światopoglądu. :) Pozdrawiam, wszystkich :)

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 11) | raportuj
23 listopada 2015 o 15:13

@plokijuty: Stąd że była ogólnie dostępna po łacinie (obowiązkowy język księży) a także z tłumaczonych na nasz język fragmentów. Zresztą z racji tego ile kosztowała Biblia, raczej nie znalazła by się pod każdą strzechą. W dodatku obowiązek przekazywania wiary spoczywał (tak jak i teraz) na księżach, zakonnikach itp. Szukanie nie boli, tysiąclatka nie jest pierwszą biblią w języku polskim... Biblia Leopolity z 1561r., czy też Biblia ks. Wujka z 1599r. były tłumaczeniami katolickimi.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
19 listopada 2015 o 12:30

@sufrazystka: I tak trzymać! Niestety frustratów jest coraz więcej, ponoć dlatego, iż mało kto ma obecnie hobby, ale to już temat do badań dla amerykańskich naukowców :) A tak swoją drogą, zlewka obli najbardziej, nie mniej jednak z takimi trzeba uważać. Nie dalej jak pół roku temu widziałem bójkę dwóch kierowców na światłach w mojej miejscowości... MadMax wojny drogowe. By było śmieszniej lało się dwóch kurierów :)

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
19 listopada 2015 o 11:50

@Draco: Co do panów, pojęcia nie mam ile mogli mieć, raczej więcej niż 70, choć nie jestem najlepszy z określania wieku po wyglądzie. Co się tyczy starszej pani, z ich rozmowy dało się dojść że była łączniczką. Ogólnie bardzo ładny komentarz, dużo wyjaśnia :)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
19 listopada 2015 o 8:48

@apoptoza: nawet niekoniecznie mówienie. Ale w dzisiejszych czasach wszystko jest źle rozumiane. Ot na przykład taka tolerancja: def. Tolerancja (od łac. tolerare = znosić, wytrzymywać) co oznacza że możemy czegoś nie popierać ale to znosimy. Obecnie zaś pojęcie to przyjęło formę pustego hasła piętnującego posiadanie własnych, odmiennych (od szerzących "tolerancję) poglądów i ich wyrażania :)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
19 listopada 2015 o 8:42

"biję się w jędrną pierś" You make my day. A co do frustratów na drogach, część ludzi czuje ogromną potrzebę wyładowania się na kimś "słabszym" od siebie. Ci frustraci dostają bielma i odwalają takie głupie numery jak ten który opisujesz. Miałem niegdyś podobnie, tylko ja byłem na dwóch kółkach a frustrat w puszcze (dokładniej w Patrolu). Coś tam sobie ubzdurał i jechał tak blisko, że obawiałem się że zaraz mnie zrzuci z siodła. Odpuścił dopiero jak zjechałem do stojących na poboczu policjantów. O ilości wyzwisk jakie rzucał (piękna mimika twarzy w lusterku) aż cały poczerwieniał :) .

[historia]
Ocena: 28 (Głosów: 32) | raportuj
19 listopada 2015 o 8:28

Ja nie wiem co się dzieje z nami, ludźmi. Stajemy się strasznie roszczeniowi. Momentami odnoszę wrażenie, że jeśli mamy szanse komuś wytknąć błąd, robimy to wytaczając największe armaty. Kto był w małych miejscowościach ten wie, one rządzą się innymi prawami niż miasto, nawet policja inaczej w nich działa. Skoro nie gubił paczek, nie wydawał cudzej kasy itp. a w dodatku rozdawał przesyłki w drodze do domu (de facto po godzinach pracy), to te piwko sam bym mu postawił. Tak został pozbawiony pracy, ludzie przesyłek na czas. W dodatku każdy musi tracić czas na dojazdy. Dobry listonosz to skarb, mimo iż brak poszanowania do funkcji i munduru jest tutaj straszny...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
28 września 2015 o 18:00

@imagi: Wiem że po czasie ale... Powiem tak, zależy od konserwatora, są tacy (jak np. ja) którzy wyciągają zguby (zabawki, klucze itp.) opisują je adresem z którego zostały wyjęte i trzymają w kartonie, szufladzie etc. a np. pod koniec miesiąca oddają administracji. Czasem da się zgłosić zgubę do administracji i wtedy przy np. przeglądzie konserwator wyjmie i zaniesie do adm. zgubę. Ale... może być też tak że trafisz na chama, powie że nic nie ma a klucze wyrzuci ze śmieciami. Minimum raz w miesiącu serwisant musi odwiedzić urządzenie, ale czasem to aż 29 dni czekania :D Pozdrawiam serdecznie. Ps. mam nadzieję ze klucze się wróciły do właścicielki :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
28 września 2015 o 17:50

@sotalajlatan: No dobra, z tym powszechnie "nieco" poleciałem :P Co do KONE, powiedzmy że znam kogoś kto tam pracuje. Dziwne podejście do konserwatorów, jeszcze dziwniejsze do klienta. Wiadomo, są wyjątki od reguły. Ale że nie mogliście się połączyć z linią alarmową to aż dziwne. Nie powiem, w każdej firmie czasem nie ma siły ludzi, ale jakieś informacje zawsze się pojawią, gdzie kiedy, dlaczego...

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
25 września 2015 o 14:12

Koleś miał pomysł, trzeba przyznać. Swoją drogą strasznym s*suństwem było zabranie przez ZTM biletów 40minutowch. W dodatku kolejnym jest zapis w regulaminie o tym że bilet nie ulega przedłużeniu w postojach od wydarzeń losowych czy jakoś tak. Tzn. Jak utkniemy w korku, ponieważ na trasie z wwy do Pruszkowa rozwalił się typ osobówką i zamknięto cały przejazd, to kasuj panie co 20min bilet. Ot logika zarobku :) A co do kanarów, często też nie znają swoich przepisów, chwytają za dokumenty, czasem dosłownie wyrywają je z rąk. Najgorsza w tym względzie jest firma na R bodajże z 3-city. Było raz tak że pan piekielny kanar nie chciał przyjąć do wiadomości iż w danym dniu na KM obowiązywał również bilet 20-min. Efekt mandat którego nie przyjąłem. Straciłem też masę czasu na udowadnianie tego iż racja była po mojej stronie.

[historia]
Ocena: 21 (Głosów: 21) | raportuj
25 września 2015 o 13:49

@Draco: Być może pracowałeś w dobrej administracji, moje kontakty z administracją bywają różne. O ile na Mokotowie wszystko działa pięknie, mam kartę dostępu, numery prywatne do administracji, gorącą linię do ochrony. Tak na Pradze niektórzy mają taki burdel w papierach że nie wiedzą nawet że na danym budynku jest winda i wymaga ona naprawy/wymiany części/modernizacji. Informacje o tym jakie to są windy, zazwyczaj także trzeba zweryfikować, osobiście, na miejscu. Swego czasu przeżyłem szok jak administrator osiedla dzwonił do sekretarki po kody do klatek, bo sam ich nie miał, by było śmieszniej szliśmy na wizualne oględziny windy, więc miał czas się wcześniej przygotować. Tak więc różnie to działa. A w naszym pięknym kraju jest masa rzeczy która nie działa tak jak powinna. Swoją drogą kontakty z administracją to coś z czego może powstać kolejna historia.

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 25) | raportuj
25 września 2015 o 12:28

@Draco: Chciałbym by administracja nam te kody tak chętnie dawała. Powinno być tak jak mówisz. Ale bywa często gęsto tak, iż jedziesz na obiekt i kod który posiadasz nie wchodzi. Dlaczego? Adm. zmieniła kod i nie raczyła poinformować Cię o zmianie. Mamy w firmie ok. 50 konserwatorów, wiele rejonów. Na dyżurze obrabiasz takich rejonów kilka. Windy doszły kilka dni przed moim powrotem z urlopu. Do tej pory kodów nie ma. Administracja nam ich nie dała. Najczęściej kody dostajemy od sprzątaczek, ochrony itp. (o ile szczęście dopisze i się ich złapie). Jeśli nie, zostaje dzwonienie. Większą pewność na wejście, mam jak zadzwonię do kogoś na miejscu, niż jak zadzwonię do kumpla/szefa/sekretarki i usłyszę : "Nie wiem, radź sobie..." A tu liczy się czas.

[historia]
Ocena: 20 (Głosów: 28) | raportuj
25 września 2015 o 11:42

@victoriee: O, doprawdy dziwne. Może za dużo siedzicie w domu? Bywam dość często we Wrocku, szczególnie w pewnym lokalu prowadzonym w starym więzieniu :) A już tak w zupełności na poważnie. Chodziło mi o osoby czytające moje historie na tym portalu. Pozdrawiam :)

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 16) | raportuj
25 września 2015 o 11:40

@Kropucha: Owszem, też to rozumiem, ale powyższe to przykład cwaniactwa w czystej postaci. Swoją drogą jak schodziła to słyszałem dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi, tak więc problemu z dostaniem się do mieszkania nie miała :)

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
25 września 2015 o 11:37

@butterice: Czasem wpadają takie rzeczy że aż wierzyć się nie chce, pęki kluczy, samochodziki, lalki, ale też miecze, torebki (typu kopertówka), telefony, etc.

[historia]
Ocena: 20 (Głosów: 20) | raportuj
25 września 2015 o 9:46

@butterice: Dokładnie, by było śmieszniej dość spory pęczek. Do tej pory zastanawiam się jak tego dokonała.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
12 sierpnia 2015 o 22:30

@gbdlin: jest to odrębna instalacja, jedyne co powoduje otwarcie klapy (w tym konkretnym przypadku) to zjazd pożarowy windy na parter i jej zablokowanie. A co do zabezpieczenia klapy, ciężko mi to sobie wyobrazić :)

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
10 sierpnia 2015 o 5:41

@PiekielnyDiablik: co prawda za taką tabliczkę ktoś mógłby się przyczepić, ale koszulkę z takim logiem na plecach, chyba sobie zamówię ^^

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
10 sierpnia 2015 o 5:39

@Rak77: Jeśli wyje syrena to wyjazd (przynajmniej u mnie) akceptowany jest przez dyżurnego z powiatowego PSP (w ramach KSRG), jeździliśmy już do kotów na drzewach, do psów w pojemnikach na ubrania, etc. Jeśli gmina (jak moja) nie posiada straży miejskiej z eko-patrolem (który zresztą nie posiada drabin czy sprzętu do cięcia) to kogo ma wysłać? Jedyne co mnie dziwi to 8 osób w bojówce :P Jaką wy macie furę? :D u nas najliczniejszy to 7os na GBMie... :D

« poprzednia 1 2 3 4 następna »