Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

maciek_pyp

Zamieszcza historie od: 24 kwietnia 2015 - 19:25
Ostatnio: 7 listopada 2023 - 5:46
  • Historii na głównej: 7 z 7
  • Punktów za historie: 1062
  • Komentarzy: 17
  • Punktów za komentarze: 33
 

#86748

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem sobie dzisiaj w galerii na zakupach, konkretnie krakowska Serenada. Zaczepia mnie facet z bardzo prowizorycznie zrobionej wyspy, wstępnie odmawiam, ale że mam czas i wiem, że to jego praca, to podchodzę, co mi tam, niech sobie pogada.
Opowiada mi o ich stronie internetowej z perfumami, pokazuje jakie mają zapachy, pyta się o moje preferencje, zadaje pełno pytań, typu czemu używam perfum, jakie korzyści z nich wynikają itd. Już samo jego nagabywanie sprawiło, że nabrałem podejrzeń, a im dłużej z nim stałem, tym bardziej byłem ciekaw przekrętu jaki szykuje. W końcu spryskał mnie dwoma różnymi zapachami i dalej może opowiem w formię dialogu:
- O, te drugie znacznie lepsze - mówię wyrażając opinię.
- Tak, one są właśnie moje ulubione. (ta, jasne) U nas są w cenie 150zł, myśli Pan że to dobra cena?
- Ładnie pachną, butelka spora, więc cena jest okej - powiedziałem, choć nie do końca szczerze, bo tańsze i lepsze kupuję w Zarze, po prostu chciałem być miły.
- To ma je Pan za darmo, proszę - i wręcza mi nowe opakowanie. - Mamy taką promocję przygotowaną dla pierwszych 30 osób, a Pan jest siedemnasty. (yhym, tak, o 16:45 jestem siedemnastą osobą, jasne). W zamian poprosimy, aby Pan nas polubił na Facebooku, a jak już poużywa, to napisze recenzję.
- No okej, nie ma problemu - odpowiedziałem, choć i tak bym ich nie polubił.
- Wie Pan co, a może chciałby Pan zrobić prezent komuś bliskiemu? Dziewczyna, mama, siostra?
- Ktoś by się znalazł - odpowiadam. Wtedy wręcza mi kolejne zapakowane pudełko, tym razem z damskimi perfumami.
- Bo wie Pan co, na naszej stronie teraz mamy promocję, dwie butelki perfum w cenie jednej, myśli Pan że to dobra oferta?
- Tak, dobra oferta - odpowiadam bezmyślnie.
- Preferuje Pan płatności kartą czy gotówką? - zapytał, ja mam w głowie WTF? Przecież mówił że daje za free, no ale w końcu przecież musiał być jakiś przekręt.
- A co to ma do rzeczy? Zawsze płacę kartą, a co? - odpowiadam myśląc, że to może jednak coś do ankiety, jak poprzednie pytania.
Nagle koleś dumny z siebie wyciąga terminal, wbija 150zł i podstawia go pode mnie.

Uśmiechnąłem się szeroko, choć przez maskę pewnie nie było widać, odłożyłem mu te perfumy i ulotkę na półkę, pożyczyłem miłego dnia i poszedłem, zwyczajnie bez zbędnego gadania.
Może i to nie było jakoś bardzo piekielne, ale cholera no, wkurzyłem się, że w normalnej galerii są tacy naciągacze. Rozumiem na super mega prezentacjach dla starszych pań z darmowym tosterem dla każdego uczestnika i genialnymi garnkami czy pierzyną za 8k, ale nie kurna w porządnej galerii.
Mam tylko szczerą nadzieję, że nie znaleźli żadnego frajera, który dał się wmanewrować.

Teraz tak sobie myślę, że ostatecznie 75zł za jedne perfumy, to nie jest wygórowana cena i w dodatku zapach jest okej, ale sposób w jaki chciał mi je opchnąć, już absolutnie nie jest okej. Poza tym, nie zdziwiłbym się, gdyby tester zawierał zupełnie co innego niż butelka.
Pozdrawiam!

sklepy

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 160 (168)

#86477

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnio przypomniała mi się historia sprzed paru lat.
Piekielna ona nie jest, ale myślę, że zasługuje by tu się znaleźć.

Jechałem szeroką drogą w terenie niezabudowanym, ulica pusta więc przekroczyłem dozwoloną prędkość dosyć znacznie, miałem na liczniku coś powyżej 130km/h. W końcu w oddali zauważyłem, że zza billboardu wyłonił się policjant z lizakiem, noż kurrr.... moja wina, wiem.

Jak się zatrzymałem to standard, czy wie pan ile jechał, to nie autostrada, czy znaku nie widziałem itd. Poprosił o dokumenty, to mu dałem taki mały portfel/pokrowiec na same tylko dokumenty. Poszedł do radiowozu, zniknął na chwilę, po czym wrócił, udzielił mi pouczenia, zrobił krótki wykład i oddał portfel z dokumentami. Odjechałem w szoku, że nie skończyło się mandatem, a za to kilka stów by wlepił.

Tak jadę sobie i jadę przepisowo i rozmyślam o sytuacji aż mnie olśniło, miałem tam w portfelu wsadzone 50 zł w kieszonkę koło prawa jazdy. Zatrzymałem się na poboczu i zajrzałem do środka, kasy nie było. Nie wiedziałem czy się śmiać czy płakać.

policja

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 142 (164)

#85027

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnio jak co lato jest nagonka na ludzi zostawiających zwierzaki w nagrzanych samochodach. Oczywiście uważam, że jest to okropne i nigdy bym tak nie zostawił żadnego psa ani nic. Jednak chciałbym też poruszyć temat nas, ludzi.

My również jesteśmy narażani na podobne warunki. Komunikacja miejska, a raczej międzymiastowa, mały bus prywatnego przewoźnika. Zero klimatyzacji, otwarte jedynie małe lufciki na suficie, które w korku na nic się zdają i w środku nie ma absolutnie żadnego przepływu powietrza.

Słońce praży przez szybę, w środku tłum że nie ma gdzie wcisnąć palca, bo oczywiście trzeba napchać całego busa. Temperatura wewnątrz co najmniej 50 stopni, nie ma czym oddychać, człowieka już oczy pieką od potu który leje się po twarzy, głowa boli, nie wiadomo czy od gorąca czy braku tlenu.

Ubrania całe mokre i przylepione do ciała. Czy to są odpowiednie warunki do jazdy? W dodatku z jednego miasta do drugiego jest to około 1,5 godziny jazdy, z czego godzina w korku. Jakby jechała starsza osoba, mogłaby zemdleć albo dostać udaru. Gdzie nagonka na prywatnych przewoźników, którzy skazują swoich pasażerów na te nieludzkie warunki? Gdzie są jakieś kontrole, przepisy nakazujące używanie klimatyzacji albo regulujące ilość przestrzeni wokół pasażera? Bo jak kierowca napakuje ludzi do środka, to na prawdę ścisk jest okropny, że nawet nie ma jak sięgnąć do torby po butelkę wody.

Wiem co powiecie, nie jestem zamknięty, mogę wysiąść na najbliższym przystanku. Oczywiście, macie rację, ale jaki to ma sens? Miałbym czekać w prażącym słońcu pół godziny na kolejnego busa, w którym warunki będą identyczne? Również zero klimatyzacji i ogromny tłok. A podkreślam, flota przewoźnika z którego niestety muszę korzystać, nie ma ani jednego busa z klimatyzacją. Nie widzę również sensu, by czekać pięć godzin aż słońce zajdzie i schłodzi się na tyle, by móc jakoś komfortowo wytrzymać w metalowej puszce bez klimatyzacji.

Nie wszyscy mają też możliwość podróży samochodem, wiele osób jest wręcz skazanych na te warunki, jak te psy zamknięte przez właścicieli. Zastanówcie się proszę nad tym.
Jeśli to czyta jakiś właściciel takiej firmy przewozowej, to niech sobie weźmie do serca i przestanie torturować swoich klientów zaślepiony chęcią zysków i oszczędności na klimatyzacji.

Natomiast jeśli to czytają jacyś urzędnicy odpowiedzialni za transport publiczny, wprowadźcie nakazy montowania klimatyzacji, bardzo proszę, bo w końcu skończy się to tragedią.

komunikacja_miejska

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 140 (184)

#84356

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Może i nie było to piekielne, ale trochę żenujące.

Jechałem busem, jednym z tych małych międzymiastowych - dajesz znak kierowcy, zatrzymuje się, wsiadasz, płacisz, jedziesz, kojarzycie zapewne.

W każdym razie na jednym przystanku wsiadła grupa osób, wśród nich na końcu około osiemnastoletni chłopak. Kierowca zamyka drzwi, powoli rusza z przystanku i ustawia się, by włączyć do ruchu. Wtedy przed busa wyszła jakaś bardzo roześmiana baba, zaczyna machać ręką i się szczerzyć.

Kierowca więc otwiera drzwi, czeka na nią, ta tylko podchodzi pod drzwi i się drze:
- Nie wsiadam, ja tylko wnusiowi machałam!

Wcześniej wspomniany chłopak momentalnie zrobił się czerwony, myślałem, że się spali ze wstydu... Z jednej strony miło, że ma taką babcię, z drugiej strony mu totalnie współczuję.

komunikacja_miejska

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 56 (158)

#79420

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z pewnego dużego spożywczaka w Bonarce, godzina późna, kilkanaście minut przed zamknięciem, więc kolejki przy kasach spore. Niestety stałem w kolejce przy kasie, w której kobiety w ciąży mają pierwszeństwo. Zaraz za mną stały dwie typowe Karyny, w koszyku miały jakieś chipsy, czteropak Harnasia, czyli klasyk. Ciągle z ich strony słyszałem tylko ku**wa, ch*j i ja pie***dolę, norma. Ciągle tylko narzekały że kolejka, że Seba czeka itd. Ale w końcu w pewnym momencie jedna podchodzi do pracownika obsługi, który składał koszyki i mówi mu że jest w ciąży i chciałaby być obsłużona. Facet idzie do kasjerki poinformować żeby "panią" obsłużyć. Wtedy słyszę mniej więcej taki dialog:
- Hahaha, Aśka, to jesteś w ciąży? Hahaha!
- No! Hahaha! Nie wiedziałaś?

No co za chamstwo - sobie myślę, nie chciałem nic mówić, komentować, bo wiadomo jak to jest z taką patologią. Spojrzałem na nie z powątpiewaniem, ta niby w ciąży ewidentnie widziała że nie wierzę w tą jej "ciążę", jedynie patrzyła się na mnie z głupim uśmieszkiem, po chwili poprosił je facet z obsługi i te z triumfem przeciskały się przez kolejkę.

Powiedzcie mi proszę, jaki trzeba mieć tupet, ignorancję w stosunku do innych, dwóm młodym dziewczynom (28-30 lat), nie chciało się stać w kolejce więc skłamały o ciąży, żeby tylko wpieprzyć się w kolejkę. Nie ważne że sporo starszych ludzi też stało, ważne że Seba czeka. Widziałem też że bliżej kasy ktoś im chyba zwrócił uwagę bo coś trochę pyskowały, ale i tak kasjerka je obsłużyła i poszły. Może i mało piekielne, ale jak się tak patrzy na takie chamstwo które się udaje, w dodatku ten parszywy uśmieszek, to nóż się w kieszeni otwiera.
PS: Do wszelkich obrońców, nie, na pewno NIE była w ciąży, w ogóle nie było wystającego brzucha, poza tym ich zachowanie, rozmowa w tym utwierdzały. Jeśli któraś z was to czyta, to nie pozdrawiam.

sklepy

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 137 (193)

#76806

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Miałem dzisiaj kolejną nieprzyjemną przygodę z typowym moherem w komunikacji miejskiej. Tym razem o dziwo nie chodziło o miejsce siedzące, ale od początku.

Może kojarzycie te busy międzymiastowe, miejsc jest tam napchanych tyle, że przejście miedzy nimi jest tak wąskie, że ledwo się jedna osoba mieści. W takim właśnie przejściu jedna baba położyła dwie wielkie, wypchane torby (niewiele mniejsze do tych z IKEA) skutecznie tarasując przejście.

Miałem pecha że ja jako pierwszy musiałem wysiadać i przejść przez tą barykadę. Jednym krokiem nie dałbym rady, a na skok nie było miejsca. Gdy podszedłem, pani oczywiście toreb nie wzięła, nie przesunęła, więc musiałem sobie sam poradzić. Zrobiłem krok między jej torby i je trochę rozsunąłem butem żeby na czymś stanąć, wtedy się zaczęło darcie:

Moher: Co ty robisz gówniarzu?! Ja tam mam jajka - wydarła się głośno że w całym busie było słychać.
Ja: To niech pani przesunie te torby bo przejść się nie da.
M: A gdzie je mam dać gówniarzu? Na kolana? Ja mam pierwszą grupę inwalidzką! - nic nie zmniejszając tonu.
J: Czyli że grupa inwalidzka uprawnia również do chamstwa?

Trochę się zapowietrzyła i zaraz po tym leciały jakieś ku**wy z jej strony ale nie słyszałem dokładnie, bo wysiadłem z busa. Ale wzrok miała taki, że jakby mogła to by nim zabiła. Na koniec dodam, że już na początku, jak słyszałem jej ton, gdy się odzywała do kierowcy przy wsiadaniu, jak widziałem jej wyraz twarzy i ten wielki beret, to wiedziałem że będzie ciekawie, szkoda że padło na mnie.

Pewnie powiecie, że to nie było piekielne, bo torby leżały na ziemi, ale uwierzcie mi, takie wielkie, wypchane torby skutecznie blokowały wąskie przejście.

komunikacja_miejska

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 185 (227)

#69161

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pełno było historii osób skarżących się na piekielność, lenistwo czy bezradność pracowników ochrony, ja jednak jako taki pracownik chciałbym naświetlić niektóre sytuacje z drugiej strony.

Mały koncert na rynku pewnego miasta, otwarty dla wszystkich, pod scenę bardzo powolutku i chwiejnie zmierza mocno pijany jegomość. Facet nikogo nie zaczepiał, więc sam nic nie robiłem, wtedy podeszło do mnie kilku facetów z pretensjami. Dlaczego ja tego pijaka nie wywalę, jak ja porządku pilnuję, tutaj są dzieci, ja się nic nie znam na robocie, bo powinienem go od razu usunąć itd. Dopiero po kilkudziesięciokrotnym powtórzeniu, że będę miał go na oku, panowie dali mi spokój. Swoją drogą pijaczyna spokojnie słuchała koncertu trzymając się barierki, bez żadnych awantur ani niczego w tym stylu, ale to oczywiście ja tu byłem piekielny.

Inny podobny koncert na rynku, tylko że ostrzejszy. Zgromadziła się pod sceną grupka metali i zaczęli robić pogo. Nic w tym dziwnego, sam nie raz brałem udział w czymś takim. Kilka chłopaków nieźle się bawi podskakując i zderzając się w rytm piosenki. Że nie dostrzegłem w tym nic groźnego, to nie znaczy że nie zauważyli tego inni, i znowu do mnie z pretensjami co chwilę ktoś podchodzi że ja ich nie rozdzielę, przecież się biją, jak ja mogę pełnić służbę skoro nic nie reaguję. Żadne tłumaczenia nic nie dały, kto tu jest piekielny? Ochrona.

Polska wieś się bawi czyli... dożynki. Dwóch pijanych facetów się leje więc normalne, że interweniujemy, ja odciągam jednego, kolega drugiego, facet wielki jak stodoła, ja wzrostem nie grzeszę, więc ledwo go utrzymywałem. Wtedy od tyłu atakuje mnie jakaś baba. Szarpie i się drze co ja wyprawiam, przecież to jej mąż, jak ja mogę go atakować, przecież jestem ochroną, więc jak ja mogę tykać jej męża. Dziesiątki razy jej powtarzałem że ten facet jest agresywny, atakuje innych, ale to ja tutaj jestem piekielny, bo się szarpię z jej mężem.

Znowu dożynki, z pretensjami przychodzi kolejny facet. Uświadamia mi że jestem cholernym leniem, tylko stoję z założonymi rękami i nie pilnuję porządku itd. Gdy w końcu się wyżył i powiedział mi o co chodzi, okazało się że za budynkiem są jacyś gówniarze, piją piwo, wódkę, drą się i w ogóle pretensje, że nie zrobię z nimi porządku. Idę na miejsce, a tam siedzi na murku może z 15 osób w wieku 13-16 lat. Siedzą, rozmawiają i tyle. Żadnego alkoholu, żadnych awantur, nic, totalny spokój, sam się zdziwiłem że młodzież może być taka grzeczna, piekielność moja bo nic nie robię.

Reasumując, strasznie to niewdzięczny zawód, ale biedny student nie narzeka.

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 250 (298)

1