Profil użytkownika
macieyek ♂
Zamieszcza historie od: | 5 stycznia 2013 - 2:57 |
Ostatnio: | 16 sierpnia 2013 - 17:01 |
O sobie: |
Człowiek anomalia. |
- Historii na głównej: 1 z 2
- Punktów za historie: 937
- Komentarzy: 52
- Punktów za komentarze: 256
« poprzednia 1 2 3 następna »
"pogardliwe określenie osoby o poglądach lewicowych" Ach, gdyby jeszcze granica była jaskrawa... Sam fakt, że poglądy polityczne, ekonomiczne i społeczne to różne bajki czyni sprawę niesamowicie rozmytą. Słowo lewak pasuje dzięki temu do praktycznie każdego i staje się obelgą równie uniwersalną jak swojska "urwa". Nie dorabiaj do mojej wypowiedzi ideologii. Nie popieram takiej formy przekazu i nie przepadam za Biedroniem i spółką. Przedstawiłem jedynie sytuację, gdzie przekaz został przejaskrawiony. Najzabawniejsze, że nawet przez samą paradę. Dzięki ubranemu w pudełko rzecznikowi odbiorca, jakim jesteś ty uznał, że większość tam obecnych to zboczeńcy... Cóż, powtórzę: 90 parę procent obecnych wyróżniało się niczym. O Korwinie czy kibicach nie będę się wypowiadać. Nie znam się, mogę tylko podejrzewać, że u kibiców tak jak wszędzie kilka procent głośnej patologii zdefiniowało cały obraz.
@dnr Ach, lewactwo. Nikt nie potrafi mi tego zdefiniować, każdy za to może użyć tego słowa przeciwko rozmówcy w zasadzie każdej sytuacji. Pozwól że z braku jasnej definicji potraktuj to jako biały szum, a nie próbę obrażenia. Znam paru narodowców. Część to idioci, większość jest normalnymi ludźmi. Różnica jest jednak taka, że ci drudzy potrafią po pierwsze normalnie rozmawiać, a po drugie z reguły obstają przy stanowisku, że tą agresywną część narodowców najlepiej wrzucić do dołu z wapnem. Którzy poszli na protest? W przypadku błędu postawmy sprawę jasno. Jeśli ktoś próbuje sobie przypisać monopol na polskość, to mam prawo oczekiwać bezwzględnej poprawności językowej tekstu. To jest w moim odczuciu absolutne minimum, którego na tej paradzie narodowcy nie osiągnęli. Lewactwo kontratakuje!
@dnr "Koleś" odpowiada. Nie narzekam, że nie wszyscy byli ubrani jak choinki. Wręcz odczułem pewną ulgę, że takich przypadków było stosunkowo niewiele. Dalej, nigdzie nie pisałem, że tyczy się to tylko parad. Cała historia była o szukaniu sensacji, a nie o ucisku LGBT. Jakbym poszedł na marsz niepodległości to bym pisał o marszu niepodległości. I nie byłoby aż tyle bólu okrężnicy w komentarzach. Do narodowców nie mam zamiaru podchodzić bez wyraźnej potrzeby. Ani nie identyfikuję się z większością poglądów, ani nie widzę w takim rozmówcy na tematy ogólne. Poglądów politycznych oczywiście- gej może być ekonomicznym prawicowcem. Ogólnie sama idea jeden naród-jeden kraj w tak bogatej historycznie i kulturowo Polsce jest bez sensu od podstaw. Nikt nie zabrania pisać narodowym na piekielnych, choć chyba niewielu umie pisać dobrze. Prawdziwi "męszczyźni".
@barnaba90 Nie mówię o takim wyolbrzymieniu, że kilkunastu partnerów w ciągu roku, ale i tak na tym polu mamy pewną rozwiązłość u statystycznego geja. Niestety chciałoby się rzec. Nie będę próbował negować tego, co sam zaobserwowałem. Ale.. nie wiem jak to jest u pań LGBT. Wspierać misję mam zamiar, ale po jednym marszu i obejrzeniu sporej liczby "fajnych" fotek z innych parad odechciało mi się na nie chodzić. Wolę raczej pokazywać, że nie jestem trędowaty aniżeli podkreślać swoją inność praktycznie tylko w tym zakresie. Jak zaznaczając na każdym kroku swoją inność możemy wymagać, aby nikt nas za to nie krytykował? Krytykował, nie gnoił. Dziecko z kolei to chyba stosunkowo prosty do podsumowania temat. Wychowanie przez homiki? Bez problemu. Gorzej z otoczeniem, które może być okrutne i gnoić dzieciaka na każdy możliwy sposób. Zmienić podejście, potem prawo. Takie jest moje zdanie. Ja też cenię sobie uczucie w kontaktach z innym człowiekiem. W sumie... głównie uczucie. Z własnych obserwacji zauważyłem, że (niestety) takie podejście jest dość rzadkie.
Meena jakoś potrafiła przekazać informacje bez inwektyw. Opiernicz nie jest niczym złym, to samo nakłanianie czy odsyłanie do źródeł. Przekonała mnie do swoich racji w stylu, który uważam za akceptowalny w trakcie dyskusji. Nie widzę kłopotów, bo omawiamy głównie mój odbiór rozmowy. A druga strona medalu... Tak tak, fenir zaczął na mnie naskakiwać dopiero kiedy zacząłem przeczyć sam sobie. Pytanie: gdzie? Każda moja odpowiedź była zbijana jakże celnym argumentem z wachlarza, który można streścić w haśle "byłeś na paradzie==popierasz każdego zboczeńca w 100%". Otóż nie. Powtarzam jeszcze raz: 1. Nie manifestowałem a poszedłem zobaczyć jak się sprawy mają na żywo. 2. Parada równości nie jest moją wizją tolerancji, a ich rzecznik nie jest moim rzecznikiem 3. Można się z kimś zgadzać częściowo. Podejście zerojedynkowe jest w tym wypadku strasznym uogólnieniem. 4. NIE sympatyzuję ani z KPH, ani Palikotem, ani żadną inną podobną formacją. Ich argumenty nie mą moimi. I odnośnie tego, że wg ciebie wiedziano o tym w wyższych kręgach. Wielkim i znanym wolno było więcej. Zawsze. Wszędzie. Ci mniej ważni byli jednak skazani na co najmniej ostracyzm więc ujawniali się w ostateczności, np w przypadkach praw wstydliwych jak na przykład choroby weneryczne. Zgadnij którą grupę mógł badać lekarz piszący potem pracę naukową?
@zendra Pomiędzy fenirem a Meeną jest zasadnicza różnica. Fenir szukał każdego możliwego punktu zaczepienia, aby mnie obrazić bądź zdyskredytować, ponadto stosował przeciwko mnie uogólnienia (pomimo upomnień), wyzwiska i od czasu do czasu argumenty na których zbicie reagował tak, że szedł w zaparte wmawiając mi że nie mam pojęcia o czym mówię. Przykład takiego argumentu? Głosowanie na temat zdjęcia homoseksualizmu z listy chorób. Kiedyś homo byli spotykani tam, gdzie ujawnić się w końcu musieli- w więzieniach, szpitalach, zakładach psychiatrycznych etc. Tam ktoś uznał, że skoro widzi tylko homiki z zaburzeniami to pewnie homoseksualizm idzie z tym w ścisłej korelacji. I tak to poszło. Nie został wciągnięty na tą listę na podstawie rzetelnych badań, ale należy dokonać takowych żeby go z niej wypisać? Od kiedy to oskarżony musi udowadniać, że jest niewinny? Meena zaś... tu mamy nieco inną bajkę. Uświadomiła mi ona jak niewiele wiem na temat forsowanych przez siebie samego prawnych argumentów. Bez inwektyw, bez zmuszania do przyjęcia własnej wizji świata. I jakoś to jej podejście sprawiło, że czytam sobie ustawę o prawie spadkowym. Mała różnica, prawda?
Ciężko zrozumieć... Byłem, bo chciałem skonfrontować wyobrażenia parady kreowane z obu stron. Przybyłem, zobaczyłem, nie pójdę więcej, bo totalnie nie moje klimaty. Co do samego manifestowania faktycznie nie mam pomysłu jak taką paradą można osiągnąć cokolwiek, no ale po prostu uznałem, że chcę wiedzieć jak sprawy mają się realnie. A chcieć? Chciałem przedstawić piekielność w postaci wybiórczego dobierania informacji przez 'wolne media'. Tylko tyle :)
Na to odpowiem tak: Znajomi, którzy byli na paradzie w Niemczech uważają, że tamtejsza parada jest "ciekawsza, fajniejsza i bardziej kolorowa". Ta w Polsce jest uznawana za najwyżej skromną. Właśnie w relacjach z tej Warszawskiej często wplata się migawki z Berlina, dodaje w ten sposób pikanterii całej sprawie. Fakt faktem jednak, że byłem, zobaczyłem i cała otoczka średnio mi odpowiada. Może jestem dziwny gej, ale wolę kiedy facet jest ubrany w garnitur czy skórzaną kurtkę, niż w styl Gracjanka. Nawiasem mówiąc kiedy swego czasu powiedziałem, że parady mogłyby być mniej kolorowe, a bardziej merytoryczne to niemal mnie nie zjedli że odbieram innym prawo do wyrażania siebie. Taka jest nasza tolerancja.
Dlaczego poziom dyskusji spada? Ponieważ wachlarz religia-polityka-pogoda-związki partnerskie to słowa klucze pozwalające rozkręcić każdą umierającą rozmowę. Szkoda tylko, że tak często biorą górę emocje i niekiedy trudno normalnie porozmawiać. To smutne, ale nagle ludzie będący otwarci na argumenty dostają małpiego rozumu i stosują możliwie wszystkie brudne chwyty, aby tylko poniżyć rozmówcę. Ani to merytoryczne, ani kulturalne. Zresztą widać to w niektórych komentarzach: fenirgreyback tutaj nie polemizował, a szukał każdej możliwej nieścisłości, każdego możliwego błędu aby tylko móc mnie ośmieszyć. Tak działa człowiek pod wpływem emocji właśnie...
Choć skąd babcia miałaby znać takie określenia? Sam musiałem się dowiadywać po googlach.
Ależ nie mówię o ogóle. W tym semestrze mieliśmy laboratoria z języka C i miałem okazję być świadkiem niemal kropka w kropkę tego, co opisujesz. Nie zmienia to faktu, że są ludzie którym się chce. Ogólnie zauważyłem, że więcej mam znajomych klasycznych humanistów wśród ludzi na kierunkach technicznych niż na humanistycznych. Proporcjonalnie kilka razy więcej. Ktoś mi wyjaśni ten fenomen?
A kiedy los cię rzuci w otoczenie obcojęzyczne, to komunikatywnie szprechasz i po dwóch miesiącach.
Zależy od studenta. Ci lepsi i bardziej ambitni jednak bawią się w koła naukowe. Klasyczne wykłady, jak to nam mówił profesor, to nie są nawet podstawy. Fakt- niektóre przedmioty traktujemy dość pobłażliwie, no ale jak poważnie podchodzić do nauki czegoś, co jest przestarzałe technologicznie o dwadzieścia lat? Ambitni na polibudzie uczą się sami. Nie martw się gremlinie. Ci, którzy będą budować mosty będą już raczej ludźmi rozgarniętymi ;)
Fenirku, nie pochlebiaj sobie. Odpowiedziałem komuś innemu, jak tobie. Ciebie tylko informuję: dyskutować z tobą nie będę, bo nie umiesz czytać ze zrozumieniem. Kurtyna!
Meena Wygląda na to, że będę w najbliższej przyszłości musiał przeczytać sobie kodeks cywilny. Naniosło się tego nieco. I może źle się wyraziłem. Owszem, napisałem o czymś kontrowersyjnym. Owszem, byłem gotowy na dyskusję. Uważam jednak, że pomimo najszczerszych chęci do debaty zostałem zakrzyczany przez wiedzącego-wszystko-lepiej-fenira. Wiem po co tam poszedłem, wiem jakie mam poglądy i nie widzę opcji sensownej rozmowy na ten temat, kiedy w każdym momencie może się wciąć człowiek zagarniający sobie monopol na wiedzę. Tak więc: nie tyle nie ma sensu, co po prostu mam chwilowo dość.
Czytam, czytam i... niestety muszę się pod większością punktów podpisać. Tylko bez pomysłu z pedofilią. I z zaznaczeniem, że mówimy o większości, a nie wszystkich. Stereotyp ciągnie się za tą mniejszością jak smród szamba. Eh...
Hm... najbliższe nie oznacza najbliżej spokrewnione. Co do aktu notarialnego- powiem szczerze, powtarzałem to, co usłyszałem. Jeśli ogarniasz jak to działa, to byłbym wdzięczny za poinformowanie, czy jakieś kompetentne źródło informacji. Kiedyś może się przydać. Mógłbym teraz wylecieć z opodatkowaniem spadku dla partnera, niemożliwością wspólnego rozliczania podatku, czy prawa do wiedzy o stanie zdrowia (co w Polsce jest traktowane wg widzimisię lekarza. Wiem co mówię). Nie ma jednak sensu wyszukiwać kolejnych argumentów i próbować przeciągnąć linę na swoją stronę. Dyskusja z fenirem odebrała mi chęć na rozmowy na ten temat na co najmniej tydzień.
Nie zgodziłbym się. Wykorzystywanie konkretnych przypadków dla uogólnienia obrazu, próba wmawiania mi co i jak chciałem zrobić, olewanie moich wyjaśnień i dalsze utożsamianie moich poglądów z poglądami parady... Nie, fenir nie podał żadnych argumentów poza sprawą o głosowanie. Akurat ten argument jest nieco bez sensu, bo samo wciągnięcie na listę chorób było dokonane na podstawie obserwacji metodą doboru wyników do oczekiwań. Nie mam jednak zamiaru polemizować z kimś, kto myśli w stylu "moja racja jest najmojsza". Zbyt dużo nerwów straciłem na rozmowę z tym człowiekiem, aby to kontynuować. Jestem idiotą? Hipokrytą? Lewakiem? Szczególnie ostatnie określenie utwierdza mnie w przekonaniu, że fenirgreyback nie jest w tym wypadku partnerem do dyskusji. Nie, nie jestem propagandzistą. Mam własne zdanie na ten temat i będę go bronić, jednakże na pewno nie wezmę udziału w pojedynku na inwektywy.
Myślę, 'że zazwyczaj' jest tutaj kluczowym słówkiem. Zdarzają się sytuacje śmierci nagłej, wielu homo ma dzieci (wyrodne mogą być) itp itd. W końcu jakie to równe prawo, które działa tylko dla określonych przypadków?
Meena Z grubsza to oznacza, że choćbyś zapisała cały majątek na sąsiadkę, która jest w praktyce Twoją prawdziwą rodziną, to i tak rodzina spokrewniona, która dawien dawna się Ciebie wyrzekła może żądać prawa do majątku. I w aktualnym systemie prawnym wywalczyć połowę, jak nie podważyć autentyczność testamentu i zgarnąć całość.
Więc przychodzi moment na podsumowania. Czytam Piekielnych od dobrych dwóch lat i zdążyłem wielokrotnie zidentyfikować Cię jako mąciwodę i ziejącego jadem użytkownika. Ta wymiana zdań utwierdziła mnie w tym przekonaniu. Spokojnie możesz konkurować w tym względzie z użytkownikiem gorzkimem. Przedstawiłem historię, sprecyzowałem okoliczności i rozmawiałem kulturalnie (do czasu oczywiście). Wielkie G mnie obchodzi, co uważasz o hipokryzji czy mojej inteligencji. Nie mam się zamiaru tłumaczyć ze swoich decyzji przed obcym człowiekiem, który próbuje zdobyć przewagę wyzywając przeciwnika. Tą dyskusję uważam za zakończoną, miej swe małe zwycięstwo.
Po Twoich odpowiedziach widać, że jesteś mocno ograniczony, z całym szacunkiem. Będąc w centrum manifestacji nie muszę manifestować. Po prostu. Uznawanie, że w tę, albo wewtę, ale trzeba wybrać którąś z opcji jest nieco głupie. Jestem sobą, reprezentuję swoje poglądy i na paradzie znalazłem się nie w celu dołączenia do niej, a we wspomnianych celach badawczych. Nie obchodzi mnie twoja interpretacja na siłę, gdzie próbujesz mi wmówić co robiłem, jak i po co.
Więc odbijam piłeczkę. 1. Można być w centrum wydarzeń i się nie utożsamiać z otoczeniem. Poszedłem z ciekawości, żeby zobaczyć jak to wygląda i nie tobie dane oceniać, czy wybrałem dobrą metodę. 2. Kiedy mam do czynienia z dwiema przeciwstawnymi opiniami wolę niekiedy sprawdzić jak coś wygląda w praktyce. Jedni twierdzą, że to zbieg kolorowych przebierańców, drudzy że to tylko wizerunek sceniczny... Prawda jak zwykle w takich przypadkach leży gdzieś między obiema wersjami. Badanie empiryczne jest wykonalne tylko na żywo. 3. Znowu, nie zauważasz tego, co podkreślam. Poszedłem z zamiarem poznania prawdy i to mi się udało. Zagadanie się ze znajomym i pójście z tłumem nie czyni ze mnie hipokryty. 4. Nagle opisałeś to w sposób pod którym mogę się z grubsza podpisać. Co prawda sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, ale jesteś dość blisko. I nie mówimy o adopcji. 5.Okoliczności wrzucenia homoseksualizmu na listę były takie, że wpisano je tam przez aklamację po obserwacji kilku patologicznych przypadków. W czasach, kiedy bycie homo było czymś nielegalnym lekarze mieli do czynienia z nimi głównie w więzieniach i przy leczeniach chorób wenerycznych. Po prostu uznano, że bycie homikiem idzie w parze z różnymi patologiami, jak chociażby nadmierna agresja. 6. transseksualizm- rozbieżność płci genitalnej i psychicznej transwestytyzm- skłonność do ubierania się w ubrania przynależne drugiej płci. Lwia część transwestytów jest hetero i ich odchył jest rodzajem fetyszu. Ty stosujesz je zamiennie, chociażby w punkcie czwartym. "Ja nie see żadnych reasons żeby speak po angielsku." Warum? ;)
@Soraja Nie sposób się z Tobą nie zgodzić. Cała sprawa sprowadza się w gruncie rzeczy do ograniczonej wolności jednostki. Kiedy prawo ograniczy zakazy do niezbędnego minimum, to będzie dobrze. :) fenir, Jestem jednym z tych ludzi, którzy podpisaliby się rękami i nogami przed ustawą blokującą napływ muzułmanów pochodzenia arabskiego. Minusujcie mnie lub nie, dla mnie islam arabski jest patologiczny. Po raz kolejny apeluję: nie rozmawiasz ze stereotypem, a z konkretnym człowiekiem.
Fenirgreyback, mam kilka spraw do wyjaśnienia. 1. Nie potrzebuję jakiegokolwiek rzecznika prasowego, mówię sam za siebie. Nie jestem częścią parady, a konkretnym jej uczestnikiem i nie próbuj mi przypisywać ogólników. 2. Niektórzy mają tak, że chcą na własnej skórze sprawdzić pewne rzeczy. Należę to tego odsetka ludzkości, który musi się sparzyć czy naciąć, aby być usatysfakcjonowanym. Poza tym swoją rolę odegrała duma, która nie pozwoli innemu człowiekowi mówić do mnie "nie byłeś, nie wiesz, nie wypowiadaj się". 3. Byłem, zobaczyłem, raczej nie pójdę. Nie moje klimaty, wolę jednak stroje tradycyjne. 4. NIE muszę i nie chcę rzygać tęczą na widok jakiegokolwiek człowieka przebranego za kobietę. Drag queen jest dla mnie niesmaczne, parę innych ciekawostek również. Potrafię jednak się zamknąć i nie jołczyć na inność. 5. Ogólnie proszę Cię jednak, abyś się nieco dokształcił w kwestii tego głosowania. Nie mam siły po raz enty tłumaczyć historii tego wypisania z listy chorób. Uważam jednak, że wrzucenie tego na listę metodą "ten gejuch był patologią to pewnie wszyscy są" jest samo w sobie metodą usprawiedliwiającą wiele odwetów. 6. Nie wypowiadaj się o transseksualnych i transwestytach, bo widzę że mylisz pojęcia aż smutek bierze. Apeluję o szybki kurs na wikipedię. Any questions?