Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

margor

Zamieszcza historie od: 28 czerwca 2012 - 14:20
Ostatnio: 15 września 2022 - 0:19
  • Historii na głównej: 7 z 38
  • Punktów za historie: 4924
  • Komentarzy: 34
  • Punktów za komentarze: 48
 

#89487

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracowałem kilka miesięcy na stacji paliw i będę pamiętał te cyrki do końca życia.

Wiedziałem już wcześniej, że wśród nas Polaków jest wielu chamów, prostaków ale i tak zachowanie klientów mnie zmiażdżyło. Kilkudziesięciu buraków wyżywało się na pracownikach stacji o zbyt drogie ceny. Prawie codziennie słyszałem teksty klientów typu "już nigdy tu nie przyjadę", "chcecie się wzbogacić na naszych portfelach", "można nabierać łyżką lub chochlą, ale jak nabierzcie chochlą to się wam wyleje" i dość często tradycyjne "ku...a" i inne przekleństwa.

Rozwalali mnie zjeby, którzy podchodzili do kasy i gadali przez telefon blokując na długo kolejkę, często z zestawem głośnomówiącym i migająca diodą przy uchu. Nawet nie próbowali kończyć rozmowy.
Największy pojeb, dziad z 55 lat, z dużym brzuchem, podszedł do 30 letniej kumpeli i zapytał ją czy się z nią umówi. Ona odmówiła, a koleś powiedział, że nie muszą się spotykać bo chodzi tylko o seks.

Kolejna grupa klientów asów, prosili o nawet trzy sosy do małego hotdoga. Przy dużej ilości sosu bułka pęka na pół. Inna sprawa, że prowadzący stację wysyłał oficjalne komunikaty, że zużywamy za dużo sosów i mamy lać tyle i tyle sosu do hotdogów i dwa zygzaki do zapiekanki.

Praca na stacji paliw

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 129 (151)

#87973

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Znajome małżeństwo poinformowało, że jakiś czas temu przechodzili covid. Nie chcieli mi mówić wcześniej bo odwiedzamy się średnio raz w miesiącu. Według nich za bardzo panikuję w sprawie pandemii, bo nie chciałem przyjść na imprezę na 15 osób. Covid mieli na pewno (brak węchu i smaku), kolegi siostra i rodzice zdiagnozowali covid i byli na kwarantannie. Kolega z żoną nie diagnozowali bo chcieli pracować. Ciekawe ile osób zaraziła ta koleżanka fryzjerka...

covid

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 122 (148)

#83856

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Obok mojego domu wprowadza się rodzina, która przyjechała z Krakowa. W weekend z ich komina leciał całkowicie czarny dym tak jakby palili styropian albo plastik (zostało im sporo śmieci z budowy).

Kumpel poszedł ich poprosić żeby przestali, ale nowa sąsiadka powiedziała "a co pan zrobisz? na policje zadzwonisz? W Krakowie to jest nie do pomyślenia żeby sąsiad donosił na sąsiada".
Na to kumpel odpowiedział "dlatego macie taki smog w Krakowie" :)

dom

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 188 (200)

#72654

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wystawiłem w Internecie, na trzech stronach z usługami, zlecenie instalacji sieci wod-kan dla domu.
Odpowiedzi i oferty fachowców znacznie przerosły moje wyobrażenia.

Jeden z fachowców bardzo długo rozmawiał ze mną przez telefon. Zadał mnóstwo pytań, a na końcu okazało się, że pomylił województwa.

Kilka ofert miało ceny wzięte z kosmosu, nawet o 4 tys. drożej niż średnia cena.

Najgorsi byli ci, którzy umawiali się na obejrzenie terenu i nie przyjeżdżali.
Wielu z nich nie przyjechało na umówione spotkanie, mimo że dwie godziny wcześniej potwierdzali przyjazd.

Jakim trzeba być człowiekiem, żeby umówić się z kimś w niedzielę na godzinę szesnastą, blokować komuś wolny dzień i nie przysłać SMS-a z informacją, że się nie przyjedzie?

usługi

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 194 (206)

#49413

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W mojej pierwszej firmie, kilka lat temu, dostaliśmy zlecenie sprzedaży i montażu pamięci ram do notebooków pracownikom dużej firmy ubezpieczeniowej.
Zaczęli pojawiać się u nas ubezpieczyciele, ja wystawiałem faktury a kolega montował pamięć w serwisie (około 5-8 minut).

Zaczął się dla mnie horror, ponieważ każdy z tych ubezpieczycieli próbował mi wcisnąć jakieś ubezpieczenie, podpisanie umowy itp. Pierwszych kilka rozmów jakoś strawiłem, ale ile razy można tłumaczyć komuś, że już się posiada ubezpieczenie i nie interesuje mnie inne.
Dobrze, że przyszło ich około dwudziestu bo pięćdziesięciu ofert nie dał bym rady wysłuchać spokojnie.

Jeden z nich fajnie skwitował moją sytuację „wie pan co jest najgorsze na świecie? Zatrzasnąć się w windzie z agentem ubezpieczeniowym”.
Pewnie ci ludzie zamęczają ofertami swoje rodziny i znajomych.
Siostra odwiedziła kiedyś wujka i ciocię. Nie udało się jej odmówić kupna jakichś sekciarskich kosmetyków bo nie była w stanie przejść do normalnej rozmowy bez kupna.

agenci ubezpieczeniowi

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 471 (553)

#48372

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nic w przyrodzie nie ginie. W mojej poprzedniej historii na piekielnych zyskałem 100 zł, a kilka dni później moja matka straciła 300 zł.

Chciała wypłacić z bankomatu Euronet trzy stówki, a dostała tylko potwierdzenie wypłaty bez żadnej gotówki. Alior Bank w którym stoi bankomat, nie przyznaje się do tego bankomatu. Powiedzieli żeby dzwonić na infolinię. Rodzice dzwonili przez dwa dni na infolinię Euronetu i nikt nie odebrał telefonu. Wysłali reklamacje przez Internet i dostali odpowiedź, że sprawdzenie może potrwać kilkadziesiąt dni.
Z tego co znalazłem w google to jest takich historii z Euronetem pełno i prawie nie ma szans na odzyskanie pieniędzy.

Wczoraj mój znajomy wypłacał kilkaset złotych w Euronecie i dostał jakiś kwitek bez pieniędzy. Ciekawe czy jako kolejny stracił kasę.

bankomaty euronet

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 555 (631)

#34739

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja piekielna mamuśka zadzwoniła kiedyś z krzykiem, że podali w telewizorze o pożarze szkoły mojego syna. Syn był wtedy w szkole.

Matka mnie obudziła, jeszcze nigdy tak szybko się nie ubierałem. Nie wiedziałem co robić, ponieważ w domu spał mój drugi, roczny syn. Zostałem z nim w domu, był chory, a żona pojechała do pracy. Myślałem, że dostanę zawału, syn który był w szkole nie odbierał komórki.
Już miałem przed oczami obraz, że nie może się wydostać z płonącej szkoły. Nie wiedziałem czy ubierać i zabrać drugiego syna, czy zanieść go do sąsiadów. Sąsiedzi nie odbierali telefonu. Nawet myślałem czy go nie zostawić na 10 minut samego w domu. Zacząłem go szybko ubierać i po około 5-7 minutach zadzwoniła jeszcze raz matka. Powiedziała, że to primaaprilisowy żart.

Opowiedziałem kilku znajomym o piekielnym żarcie matki. Nawet nie wspominałem jak bardzo byłem zdenerwowany. Byli w szoku, że można zrobić tak podły żart.

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 969 (1109)

1