Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

observator

Zamieszcza historie od: 17 listopada 2010 - 0:29
Ostatnio: 14 listopada 2015 - 21:55
  • Historii na głównej: 17 z 28
  • Punktów za historie: 12181
  • Komentarzy: 136
  • Punktów za komentarze: 327
 
zarchiwizowany

#11318

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Z innej beczki.
Scyzoryk noszę od siódmego roku życia. Kilka modeli przeszło mi przez ręce. Teraz mam scyzoryk dobrej, szwajcarskiej firmy, sporych gabarytów.
Godzina druga w nocy, wracam z pracy, parkuję pod domem. Kątem oka widzę, że jakaś postać stoi koło auta. Podnoszę głowę i dostrzegam policjanta. Prosi o dokumenty, zaprasza do radiowozu. Tu drugi policjant. Sprawdzają mi dokumenty i zadają pytania: skąd jadę, dlaczego tak późno, czy nie mam nic podejrzanego w aucie i... czy nie mam broni? Jeszcze z taką sytuacją się nie spotkałem więc wolę nie ryzykować:
-Mam scyzoryk...
-Proszę pokazać!
Policjant rozkłada ostrze:
-A wie pan, że to ostrze ma więcej niż pięć centymetrów i to już jest niebezpieczne narzędzie?!
Cholera, jeszcze zabiorą mi nóż, podarunek od osoby dla mnie bardzo ważnej.
-To za gwałt mnie zamkniecie...
Policjant ożywił się:
-A zgwałcił pan kogoś?
-Nie, ale mam narzędzie...
Wybuchnęli śmiechem, oddali scyzoryk i puścili wolno.
Dopiero w domu przypomniałem obie, że w bagażniku jeszcze miałem świeżo zaostrzoną siekierę a w torbie z narzędziami nóż kuchenny.

branża grzewcza

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 193 (275)
zarchiwizowany

#11287

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Co roku, mniej więcej o tej porze, zjawia się w naszej firmie nowy narybek - świeżo upieczeni magistrowie-inżynierowie. Wchodzą zazwyczaj z miną dumną i hardą, bo właśnie skończyli studia i "klękajcie narody". Rozmawia z nimi komisja w składzie: prezes, dyrektor do spraw inwestycji, kadrowa i informatyk czyli ja. Jestem w tej drużynie "piekielny". Dlaczego? Wszystkich "z biegłą znajomością angielskiego" proszę o skreślenie kilku zdań, po angielsku oczywiście, czego dotyczyła ich praca dyplomowa. I nagle kandydat zdaje sobie sprawę, że biegła znajomość języka obcego to nie jest rozumienie słów piosenki a posługiwanie się tymże językiem w swojej dziedzinie, ze znajomością specyficznych dla niej zwrotów i terminów technicznych. Daje do narysowania w programie ZWCad prosty schemat. Najczęściej magistrowie tłumaczą się, że na studiach mieli AutoCada. Dla niezorientowanych: to jest tak jakbym kazał jechać Oplem Astrą osobie z prawem jazdy a ona się tłumaczyła, że nie pojedzie, bo na kursie jeździła Fiatem Pandą... Nie do pobicia był jeden z inżynierów, który w prostym zadaniu miał do policzenia wynik działania 12x1,2... i wyciągnął telefon komórkowy by to wymnożyć.

branża grzewcza

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 177 (227)

#9090

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Opowieść mojego znajomego.
Pojechał kiedyś do Belgii po auto. Kiedy wracał przez Niemcy, auto się zepsuło. Wieczór, małe miasteczko, całe szczęście, że jest warsztat samochodowy. W nim młody mechanik. Znajomy wyciągnął słownik i zaczął szukać właściwych sformułowań. Niemieckiego nie znał ni w ząb. Próbował wyjaśnić co się zepsuło. Mechanik nie mógł zrozumieć jego niemczyzny... W pewnym momencie znajomy wycedził przez zęby:
-K... mać!
-K... mać? Trzeba było tak od razu! - odpowiedział mechanik.

w drodze

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 696 (796)

#8918

przez (PW) ·
| Do ulubionych
No to o lekarzach. Dziwne, mam pecha i trafiam na strasznych konowałów.
Kiedyś moja mama spadła z roweru. Niby nic się nie stało, ale kciuk ją bolał. Następny dzień, niedziela, ból się wzmaga, ręka spuchła. Nie ma wyjścia, jedziemy do szpitala.

Lekarz, chirurg, zbadał rękę, kazał zrobić prześwietlenie. Na zdjęciach rentgenowskich się nie znam, ale na mój chłopski rozum, widzę złamanie... Lekarz stwierdził, że kciuk mocno stłuczony, usztywnił szpatułką i zawiązał bandażem. Trochę się zdenerwowałem ale mama uspokajała.

Po dwóch dniach ból nie przechodzi choć opuchlizna mniejsza. Idziemy do przychodzi do chirurga. Okazuje się, że to ten sam lekarz który wcześniej był w szpitalu.
Ogląda dłoń, spogląda na zdjęcie i rzuca tekstem:
- Co za baran złamany kciuk szpatułką usztywnił?!
Miałem nieodpartą chęć by... dać baranowi w mordę...

lekarze...

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 810 (898)
zarchiwizowany

#8959

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O piekielnych "dochtorach" część dalsza.
Właśnie wchodziły kasy chorych. Zachorowałem. Niby niewinne przeziębienie ale temperatura bardzo wysoka, dochodząca do 40 stopni. Mama przerażona zadzwoniła do najlepszego lekarza o prywatną wizytę. Przyjechał, stwierdził zapalenie oskrzeli i dał jakieś leki. Nawet nie trzeba było do apteki się fatygować. Faktycznie poczułem się lepiej na tyle, że mogłem zasnąć. Budzę się w środku nocy, cały opuchnięty. Do rana opuchlizna nie schodziła. Rano Mama ponownie zadzwoniła do lekarza, przyjechał. Stwierdził, że... wszystko w porządku, dodał jeszcze jakieś piguły i pojechał. Opuchlizna zaczęła schodzić ale po kolejnej dawce leków poczułem się źle. Znowu zacząłem puchnąć. Po dwóch dniach nie ma śladu po mojej chorobie tylko ta opuchlizna. Z Mamą się kłócę, że to leki. Oczywiście nie mam racji, bo jak nastolatek może być mądrzejszy od najlepszego doktora w mieście? Zakładam cichy "strajk lekowy". Biorę tylko wapno, które wydaje się, że mi pomaga. Resztę tabletek skrzętnie chowam "pod poduszkę". Po kolejnych 4 dniach opuchlizny prawie nie ma. Przyjeżdża doktor na kontrolę. Zadowolony z zaaplikowanej kuracji która potwierdza jego dobrą renomę. Na oczach triumfującego konowała wyciągam woreczek z tabletkami. Jego mina - bezcenna.
Oczywiście miałem uczulenie na któryś z leków, prawdopodobnie antybiotyk. I wcale nie miałem zapalenia oskrzeli!

chory w domu

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 135 (189)

#8232

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Namówiłem przyjaciółkę, mieszkającą na wsi, na kolektory słoneczne zwane popularnie solarami. Podczas montażu przychodzili sąsiedzi, zaglądali co się dzieje, pytali. Wieś gminna się rozniosła, że solary są w M.
Następnego dnia przyjechała dziewczyna z sąsiedniej wsi z pytaniem kiedy można się opalać. Chodziło jej o... solarium.

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 446 (676)
zarchiwizowany

#4622

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pracuję w firmie branży ciepłowniczej. Kolega zwrócił się do mnie z prośbą o doradzenie w sprawie zakupu nowego kotła do centralnego ogrzewania. Swoje potrzeby określił krótko:
-Potrzebuję kocioł dobry i tani!
Ja, patrząc przeciągle na kolegę:
-A po cholerę Ci dwa kotły?

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 53 (147)

#4422

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mamy pewną klientkę. Osoba ta jest bardzo dystyngowana w zachowaniu i słownictwie. Jej specyficzne zachowanie określane jako "bułkę przez bibułkę" często było tematem żartów i komentarzy. Swego czasu udzieliła mi reprymendy w temacie używania słów powszechnie uważanych za wulgarne. Wypsnęło mi się jedno słówko w rozmowie z magazynierem, której była przypadkowym świadkiem.
Kiedyś wyszedłem na plac od podwórza firmy zapalić papierosa. Ukryłem się między stojącymi ciężarówkami. Po chwili z firmy wyszła owa dama. Nagle jakby się potknęła a po chwili usłyszałem jak pod nosem mówi do siebie:
-Kur** mać! Osiem stów poszło się jeb**!
Na kratce ściekowej złamała obcas swojego kozaczka.

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 512 (674)