Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

odzunia

Zamieszcza historie od: 7 lipca 2011 - 8:45
Ostatnio: 2 marca 2023 - 19:21
  • Historii na głównej: 11 z 11
  • Punktów za historie: 7867
  • Komentarzy: 51
  • Punktów za komentarze: 524
 

#69928

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pewna dziewczyna postanowiła zrobić prezent wybrankowi swego serca, niewiele myśląc pstryknęła sobie kilka nagich zdjęć i wysłała ukochanemu. Chłopak tak bardzo ucieszył się z podarunku, że postanowił podzielić się nim z kolegami. W ciągu doby zdjęcia trafiły do kilkunastu niepowołanych osób. Sprawa nabrała dużego rozgłosu.

Smaczku historii dodaje fakt, że sprawa dotyczy dwojga 13-sto latków. Nawet nie wiem jak to skomentować.

Skomentuj (47) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 273 (377)

#63533

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przedświąteczny weekend, wszystkie kasy pracują, kolejki jak okiem sięgnąć. Koleżanka stara się zamknąć i zejść do toalety, ale klient zaczyna awanturę, że on już, teraz, natychmiast ma zostać skasowany. Dziewczyna tłumaczy, że musi zejść, że tylko na chwilę, na co słyszy:
- A szczaj w pampersa jak się uczyć nie chciało!

Skomentuj (45) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 859 (943)

#63407

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wczoraj kierownik wywiesił kartkę, na której pracownicy mają wpisywać propozycje swojego planu urlopowego.

Kartka błyskawicznie zapełniła się wpisami, obdzwoniliśmy tych, którzy byli nieobecni. Sprawiedliwie podzieliliśmy miesiące letnie i termin w którym przypadają w szkołach ferie zimowe. Każdy zadowolony, bo uda się spędzić urlop z dziećmi, mężem, żoną.

Dzisiaj zawisła pusta kartka... pod spodem adnotacja
"W związku ze wzmożonym ruchem klientów w miesiącach letnich, plan urlopowy nie uwzględnia urlopów w miesiącach czerwiec, lipiec, sierpień, listopad, grudzień oraz styczeń" Miłego wypoczynku.

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 534 (576)

#61292

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Spotkałam wczoraj znajomą i przypomniała mi się historia z Jej udziałem.

Kasia ma synka, chłopiec rozpieszczony do granic możliwości. Synek chce pieska, więc Kasia przy okazji wizyty na wsi wzięła szczeniaczka kundelka. Psinie dane było być kochanym tylko trzy dni. Wył po nocach, sikał na podłogę...
Kasia stwierdziła, że psiaka odda na wieś, ale synek w płacz, bo on chce pieska i już. Kasia myślała, myślała i wymyśliła... przywiązała szczeniaka do drzewa w lesie do którego chodzili na spacery, a młodemu powiedziała, że kundelek uciekł. Co stało się z psem nie wiem, może ktoś go uratował, może zdechł przy tym drzewie. Kasia była strasznie dumna, że tak sprytnie wymyśliła.

Jak Ją spotkałam, to szła akurat kupić świnkę morską. Biedne zwierzę.

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 644 (720)

#60669

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Krótka instrukcja zapraszania na wesele według kuzynki męża:

-wręcz zaproszenie dwa tygodnie przed weselem (reszta gości dostała je 3 miesiące temu)
-zaproś zainteresowanych z jednym dzieckiem, mimo, że mają dwoje (starsza córka jest z mojego pierwszego małżeństwa)
-zaznacz, że plany które masz już poczynione są niczym w porównaniu z weselem (nie dostaliśmy zaproszenia w pierwszym terminie, więc zarezerwowaliśmy i zadatkowaliśmy wczasy)

Ktoś mi powie czy tak to się teraz robi, czy może ktoś się w ostatniej chwili rozmyślił i z nas zrobiono "zapchajdziury", bo i tak już zapłacone, a kopertę dadzą, więc stratni nie będziemy?

Odrzuciliśmy zaproszenie.

P.S. Pisząc o zaproszonym dziecku miałam na myśli wspólną córkę, "moja" nie została objęta zaszczytem.

Skomentuj (43) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 672 (744)

#60269

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Iwonka, odcinek 2
Kto jeszcze nie zna Iwonki, zapraszam do lektury http://piekielni.pl/59872

Jak co roku wyjeżdżamy z dzieciakami na trzy tygodnie nad morze, taki już nasz utarty zwyczaj. Dzisiaj Iwonka wyskoczyła z genialną propozycją, mianowicie oni na Mazury, my Kubusia nad morze, bo co on biedny będzie na tych Mazurach robił? Wynudzi się, rodzice na piwko i potupajkę wieczorkiem nie wyskoczą, no rozpacz totalna. Logika jej rozumowania powaliła mnie na łopatki:
- I tak płacicie za pokój, bez względu na liczbę osób, więc co za różnica?
- Kubuś malutko je, podje coś z waszych talerzy, nic to was nie kosztuje.
- Dostanie ze trzy dyszki i na lody będzie.
- On was tak kocha, że będzie zawiedziony jak nie pojedzie.
Taaa... już się rozpędziłam.
P.S. Kubuś ma w rodzinie ksywkę "Galopujące ADHD"

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 704 (778)

#59872

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem szczęśliwą posiadaczką męża i mniej już szczęśliwą posiadaczką szwagierki Iwonki, o której będzie dzisiejsza historia.

Mąż od miesiąca przebywa na kursie na drugim końcu kraju, córki w domu dwie pod moją opieką. Pech chciał, że na początku tygodnia obie zaczęły chorować. Gorączki, katary, kaszle, antybiotyki, marudzenie, wstawanie w nocy... Kto ma 1,5 roczne dziecko wie o czym mówię. Tydzień z piekła rodem. Na domiar złego i mnie świństwo złapało, ledwo z łóżka mogę się podnieść. Iwonka doskonale zorientowana w temacie, ale nie zrobi i nie podrzuci zakupów, bo przecież podając reklamówkę z bułkami przez drzwi zarazi się świństwem i przeniesie na syna.

Dzisiaj po południu sms od Iwonki: rób kawkę, będziemy za 5 minut, nie zdążyłam nawet oddzwonić, a już u mych drzwi Iwonka, mąż Iwonki i synek Kubuś, rezolutny, pełen energii i werwy trzylatek. Młody od razu do pokoju starszej córki, Iwonka z mężem jakoś stoją w progu i wchodzić nie mają zamiaru. Rzucili tylko, że jadą kupić Iwonce sandałki, wrócą za godzinkę. Zanim się zorientowałam już ich nie było, a telefony wyłączyli.

Nosz ku...wa, dzieci chore, ja ledwo nogi za sobą ciągnę, a tu jeszcze Kubuś do ogarnięcia. Wrócili po trzech godzinach, uśmiechnięci, zadowoleni, bo jeszcze dobry obiadek w knajpce zjedli. Do domu nie weszli, kazali małemu pożegnać się z kochaną ciocią i zniknęli, ani dziękuję, ani przepraszam. Czekam tylko na telefon z pretensjami, że młodego zaraziłyśmy.

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 785 (855)

#59768

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sezon komunijny w pełni, więc przypomniałam sobie historię koleżanki z pracy Anetki.
Anetka i ja przygotowywałyśmy dzieci do tego szczególnego dnia w tym samym terminie, choć w różnych parafiach. Wspólnych tematów do rozmów nam zatem nie brakowało. Pewnego dnia padło pytanie ze strony Anetki ile wódki na osobę liczę, bo oni kupili po pół litra na głowę, ale boją się, że może jednak mało będzie. Zebrałam szczękę z podłogi i zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że u mnie zero alkoholu, na co usłyszałam, że pazeruję, pewnie liczę, że zwróci mi się z nawiązką i to pewnie dlatego.

Zorganizowała imprezę na 60 osób, dwudniową, ostro zakrapianą alkoholem, normalnie małe wesele. Po wszystkim pochwaliła się, że syn uzbierał prawie 4000 zł, więc prawie całą chwilówkę udało się za to spłacić. Ot taką przyjemność dziecku sprawiła.

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 559 (659)

#56312

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Staraliśmy się z mężem o dziecko, staraliśmy się długo i rzetelnie ;) W końcu po półtora roku udało się, są dwie kreseczki. Lekarz na wizycie potwierdza radosną nowinę.
Nasze szczęście nie trwało jednak długo. w trzecim miesiącu ból, krwawienie, szpital i wyrok, serduszko nie bije.

Ze względu na wiek ciąży konieczny zabieg, który ma być wykonany następnego dnia rano. Postanawiamy wrócić do domu i stawić się rano na oddziale. Lekarz wyraża zgodę, ostrzega przed krwotokiem, daje wytyczne jak przygotować się do zabiegu i umawiamy się na 9.
Noc to był prawdziwy koszmar, ale najgorsze miało dopiero nadejść.

Parę minut przed 9 stawiamy się z mężem na izbie przyjęć i czekamy. Zaczyna robić się ruch, pacjentek coraz więcej, głównie kobiet w ciąży. Siedzimy i czekamy, a panie kolejno wchodzą na badanie, doskonale słyszę bicie serduszek ich dzieci i płacze mężowi w rękaw. W końcu po dwóch godzinach słyszę swoje nazwisko i tekst pielęgniarki, że to ta na usunięcie ciąży. Cała poczekalnia zamiera, kobiety patrzą na mnie jak na mordercę.

Konsylium lekarzy wykonuje USG i jednogłośnie potwierdzają koniec ciąży, jedziemy na zabieg.
Po wejściu na salę widzę grupę 10 praktykantów i stażystów, nikt mnie nie pytał o zgodę, nikt tego ze mną nie ustalił. Wyraziłabym zgodę, ale o zasadę chodzi.
Potem pamiętam już tylko lampę nad fotelem i ciemność.

Budzę się na sali, naga, niedbale nakryta prześcieradłem, zakrwawiona, a pacjentka na łóżku obok właśnie ma odwiedziny. W końcu wpuszczają męża, okrywa mnie, prosi odwiedzających o opuszczenie sali, ubiera mnie, a ja co chwilę odpływam. Budzi mnie dźwięk, początkowo nie wiem co to, ale po chwili orientuje się, że to badanie KTG i ten dźwięk to bicie serduszka. Płaczę, a właściwie wyję, nie potrafię zrozumieć jak kobietę, która właśnie straciła dziecko, można położyć na sali z ciężarną. Mąż prosi o zmianę sali, ale stwierdzają, że wybrzydzam i nie wyrażają zgody. Spędzam tam jeszcze 4 godziny i są to najgorsze godziny mojego życia.
Na odchodne lekarz rzuca, że płód zostanie wysłany do badań, że taka procedura.

Nie oczekiwałam luksusów i czerwonego dywanu, nie oczekiwałam, że wszyscy będą skakać jak koło księżniczki, dla personelu to tylko praca. Oczekiwałam odrobiny empatii i człowieczeństwa, poszanowania mojej godności.
Po jakimś czasie dowiedziałam się, że mogłam odebrać to co zostało z mojego dziecka i godnie pochować, że nie ma procedury obowiązkowych badań płodu.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (65) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1060 (1194)

#54715

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w markecie z owadem w tle, jak ogólnie wiadomo jest się tam kasjerem, piekarzem, wykładaczem towaru i sprzątaczem w jednym.

Sobota, godziny poranne, ludzi ogrom. Pomiędzy dzwonkami na kasę i piszczeniem pieca usilnie staram się rozłożyć towar, dwa kartony ciastek w łapę i biegiem do regału. Na mojej drodze dziewczynka, na oko 10-cio letnia, stoi akurat przy rzeczonych ciastkach, grzeczne przepraszam i dziewczę odsuwa się.

Co w tym piekielnego?
Tatuś dziecka szarpie mnie za ramie i z wyższością do córki:
- Stój do cholery w miejscu, uczyć się nie chciało, to niech teraz innym usługuje, ona tu po to jest, a klient nasz pan...

sklepy

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 618 (698)