Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

petitemelodie

Zamieszcza historie od: 21 maja 2018 - 15:23
Ostatnio: 22 grudnia 2018 - 17:42
  • Historii na głównej: 5 z 7
  • Punktów za historie: 680
  • Komentarzy: 34
  • Punktów za komentarze: 190
 
[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 9) | raportuj
22 grudnia 2018 o 17:42

@misiafaraona: Rozumiem, że we Włoszech tak jest, ale jeśli jedzie się za granicę, to trzeba wziąć poprawkę na to, że wszędzie nie jest tak samo „jak u nas”.

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 8) | raportuj
22 grudnia 2018 o 10:42

@mietekforce: Drzwi są szklane. Oczami wyobraźni widziałam już jak to szkło rozsypuje się w drobny mak. Ochrony jeszcze nie było, a policja nie przyjedzie do czegoś takiego. Chyba, że oskarzylabym ich o próbę przeprowadzenia zamachu. ;)

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 12) | raportuj
22 grudnia 2018 o 3:28

@BlueBellee: Teatr jest dostępnym miejscem - w końcu kasa biletowa nie jest jedynym miejscem, w którym można kupić bilety. Teatr, w którym pracuję, posiada mniej-więcej 30 różnych dystrybutorów fizycznych, telefonicznych i internetowych, którzy często proponują nawet tańsze bilety niż my. Warto jednak pamiętać, że w każdym miejscu pracują ludzie, którzy są opłacani za określoną ilość przepracowanych godzin. Nawet jeśli ich praca jest połączona z pasją. Nikogo nie dziwi, że sklep nie wpuszcza klientów na 15 minut przed zamknięciem. Sprzedaż biletów to też handel i rządzi się podobnymi prawami.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 14) | raportuj
22 grudnia 2018 o 2:50

@pasjonatpl: Ten żabami i ślimakami płynący. Dowiedziałam się o tym kilka lat temu, kiedy pracowałam w restauracji. Wytłumaczono mi wtedy, że gdyby restauracja wywiesiła informację, że jest czynna od 12 do 24, oznaczałoby to, że o 24 jest zamknięta na 4 spusty, nie ma już klientów, kelnerów ani kucharzy. Bo w razie kontroli byłaby kara. Tymczasem, klientów mogliśmy wypraszać dopiero po północy, a i my często siedzieliśmy na tarasie popijając to i owo po serwisie. Podobnie jest w sklepach spożywczych. Najbliższe dwa sklepy spożywcze są otwarte do 22. Ostatnich klientów wpuszczają o 21.35 i zaczyna się spuszczanie krat, rolet itd.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
12 grudnia 2018 o 14:27

@BlackVelvet: Ja spotkałam takich pracusiów we Francji. Ba... Żaden nawet słowa nie powie, kiedy poproszę go o posprzątanie łazienki przylegającej do biura czy wyniesienie śmieci, nawet jeśli jest to czynność nadprogramowa. W każdym razie, moje doświadczenie nie różni się od tego, co widział PooH77. Jeśli ktoś jest bardziej religijny, to pracuje u „swoich” w kafejce internetowej czy barze z kebabem, gdzie pracodawca idzie mu na rękę. Nie spotkałam się również z traktowaniem mnie „z góry”, bo jestem kobietą. Tak to wyglada we Francji. Przypuszczam, że w Wielkiej Brytanii jest podobnie.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
10 grudnia 2018 o 0:12

@mooz: Nie mówię, że taki problem w UK nie istnieje. Za rzadko i za krótko tam bywam, by móc się do tego odnieść. W ostatnim zdaniu swojego pierwszego komentarza piszesz, że „to był ogólny komentarz dotyczący sytuacji w Zachodniej Europie”, w której, jakby nie było, Francja leży. Dlatego do tego się odniosłam. Tak może być w UK, ale UK to nie cała Zachodnia Europa.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
9 grudnia 2018 o 15:48

@mooz: Mieszkam we Francji i zauważyłam zupełnie odwrotną tendencję. Łatwiej jest znaleźć pracę białemu człowiekowi niż Czarnoskóremu, Hindusowi czy osobie pochodzącej z Maghrebu. Te osoby zazwyczaj wykonują te same zawody (taksówkarz, piekarz, kasjer, ochroniarz itd.). Nawet jeśli ktoś ma odpowiednie wykształcenie czy doświadczenie, to przegra w konkursie na wyższe stanowisko z białym. Lepiej nie mierzyć wszystkiego jedną miarą, bo każda sytuacja jest inna, każdy kraj jest inny.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
9 grudnia 2018 o 13:07

Fake czy nie fake... Warto zauważyć, że w 2016 roku weszła we Francji nowelizacja prawa pracy, która wywołała wówczas ostre, wielomiesięczne protesty, ponieważ jednym z punktów tej nowelizacji było właśnie prawo do odwołania urlopu pracownika nawet na dzień przed jego rozpoczęciem. Wiadomo, że zawsze znajdzie się jakiś szef roku, który skorzysta z tego prawa.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
5 grudnia 2018 o 15:22

@BlueBellee: W przypadku tego teatru, sytuacja jest trochę inna. Bo, owszem, pracownicy starszych, bardziej znanych teatrów się znają i każdy wie, gdzie kto pracuje czy pracował, jakim był pracownikiem itd. Do tego dochodzi rotacja między teatrami, które czasami po prostu wymieniają się pracownikami. Zapraszamy się wzajemnie na spektakle, i tak dalej... W przypadku teatru, który opisałam, jest trochę inaczej, bo dyrektorka sama odcina się od teatralnego środowiska. W jej mniemaniu, spektakle prezentowane na różnych scenach w mieście są nic niewarte, a jedyna sztuka, która jest godna oglądania, to ta, wyprodukowana przez nią. Dla niej, inny teatr to konkurencja, a nie partner. A, wbrew pozorom, dobre stosunki z innymi teatrami są bardzo ważnym narzędziem promocyjnym. Tak jak napisałam w historii - wyrażenie sympatii do jakiegokolwiek innego reżysera, a szczególnie do Krzysztofa Warlikowskiego, który często gości na tutejszych scenach, jest odbierane przez nią jako zdrada. Jeśli zaś chodzi o dyrektorkę, to nie jest ona znana ani w Polsce ani tutaj. Nie przeszkadza jej to jednak w tym, by kreować się na "jedyną prawowitą dziedziczkę" Grotowskiego czy Kantora (bo kiedyś uczestniczyła w warsztatach organizowanych przez nich) czy regularną współpracownicę Jerzego Stuhra (bo raz zagrała epizodyczną rolę w jednym z jego filmów). Tutaj też kreuje się na ulubioną aktorkę tego czy tamtego reżysera oraz na gwiazdę jednej z najważniejszych tutejszych scen. Smutna prawda wychodzi jednak po kilku kliknięciach w Google. Jednak kiedy wytkniesz jej kłamstwa, to ona będzie twierdzić, że to spisek i że ktoś pozmieniał informacje czy coś.

[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 7) | raportuj
23 listopada 2018 o 23:23

@Jorn: To już nie mój problem, że nie potrafisz czytać ze zrozumieniem i nie wyłapujesz ironii w tekście. ;) Chociaż biorąc pod uwagę teksty o kompleksach i epitety w poprzednich komentarzach, nie powinno mnie to dziwić. Bez odbioru.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 9) | raportuj
23 listopada 2018 o 23:20

@Bryanka: Po pierwsze, zgadzamy się w tym punkcie, że nikt nie jest święty. Szkoda tylko, że pod historiami o przywarach Włochów, Brytyjczyków, Hiszpanów czy Niemców, nikt tak zaciekle nie bronił tych nacji i nie zwracał uwagi na to, że, na przykład, Polacy też często mają problemy z posługiwaniem się językiem obcym. Jednak kiedy ktoś napisze niepochlebną opinię o Polakach, to zaraz zlatują się obrońcy uciśnionych. Trochę wieje hipokryzją... Po drugie, mnie osobiście stereotypy nie obchodzą i nigdy się nimi nie kieruję w życiu prywatnym czy zawodowym. W tej kwestii pisałam o Polonii ogólnie. Na przykład, we Francji Polacy wystrzegają się muzułmanów, a w Wielkiej Brytanii Rumunów i Bułgarów, bo pośród społeczności utarły się różne, mniej lub bardziej prawdziwe przekonania. To, że jakaś grupa społeczna wierzy w jakiś stereotyp czy opinię, nie oznacza, że osoba, która stwierdza fakt (w tym przypadku ja) również idzie za tym tłumem. Uważam się za otwartą osobę. Nie oceniam nikogo ani po kolorze skóry, ani po narodowości, ani po religii. Stwierdzenie "Polak Polakowi Polakiem" jest ironiczne (nie wierzę, że muszę to tłumaczyć...). Gdybym kierowała się tym stereotypem, nie przyjęłabym tej pracy. Nawet nie wysłałabym tam CV.

[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 7) | raportuj
23 listopada 2018 o 19:02

@Jorn: Brawo za pokazanie klasy. Nigdzie nie napisałam, że podejście do innych jest zależne od pochodzenia. Jeśli mieszkasz za granicą, to wiesz, że różne stereotypy mniej lub bardziej prawdziwe utrwalają się wśród Polonii w stosunku do innych Polaków, a także do przedstawicieli innych nacji. Nie wybielam tu nikogo i, jak już napisałam wyżej, inne narodowości też są piekielne. Warto jednak spojrzeć prawdzie w oczy - Polscy święci nie są i pisanie o tym wprost nie jest zbrodnią. Mnie jest przykro, że taka fajna inicjatywa jak teatr promujący polską kulturę, ma tak piekielną dyrektorkę, przez co inne polskie instytucje nie chcą współpracować z teatrem.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 9) | raportuj
23 listopada 2018 o 18:29

@Lobo86: Ludzi z Sosnowca i Radomia tutaj akurat jak na lekarstwo, więc giną w tłumie. Ale wśród Polonii utarło się już powiedzenie „lepiej pracować u Araba niż u Kolbucha”. ;) Jak ktoś pisze o nieuczciwym pracodawcy-Polaku, to wiadomo już skąd ten pracodawca pochodzi. ;)

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 13) | raportuj
23 listopada 2018 o 16:57

@Jorn: Wśród bliższych znajomych, Polaków mam bardzo mało i oni akurat są naprawdę fajni. Tyle, że mamy również podobną emigracyjną historię - nie zamykamy się w polskim gronie, studiowaliśmy w tym kraju, nasi partnerzy są obcokrajowcami itd. Kiedyś udzielałam korepetycji z języka Polakom i pomagałam im załatwiać różne sprawy administracyjne. To doświadczenie bardzo zniechęciło mnie do dalszej pomocy rodakom, ale to materiał na inną historię. Spotkałam się również z ostracyzmem ze strony moich sąsiadów, po tym jak dowiedzieli się, co robię w życiu. Nawet nie odpowiadali na moje „dzień dobry”. ;) Warto również zauważyć, że tu gdzie mieszkam, większość Polonii pochodzi z Rzeszowa, Kolbuszowej i okolic. Ci ludzie naprawdę nie cieszą się zbyt dobrą sławą.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 16) | raportuj
23 listopada 2018 o 12:09

@Jorn: Jakie kompleksy? To tylko dosyć ironiczne stwierdzenie faktu. Nie wiem czy mieszkasz/mieszkałeś kiedykolwiek za granicą, ale zazwyczaj pierwszą radą jaką się tutaj dostaje to „wystrzegaj się Polaków”. I, niestety, sprawdza się to w rzeczywistości (to nie był pierwszy raz kiedy przejechałam się na współpracy z Polakami). Zresztą wystarczy spojrzeć na grupy na Facebooku (Polacy w...), żeby przekonać się jak bardzo pomocni bywają nasi rodacy. Owszem, inne nacje również są piekielne i opiszę to w kolejnej historii dotyczącej mojej obecnej pracy, jednak muszę przyznać, że żaden Francuz, Brytyjczyk, Hiszpan czy Marokańczyk nie wbił mi tylu szpil i nie podrzucił mi tylu kłód pod nogi, co kochani rodacy.

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 18) | raportuj
23 listopada 2018 o 1:38

@Lobo86: Maciej Stuhr jest świetny. Bardzo ciepły człowiek. Podobne wrażenie zrobili na mnie Andrzej Chyra, Stanisława Celińska i Magdalena Cielecka. Kilka gwiazd światowego formatu, które miałam okazję gościć w teatrze, również zrobiły na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Cały teatr był ustawiony na baczność, czerwony dywan i te sprawy, a oni po prostu przyszli i chcieli, żeby traktować ich normalnie. Miód na moje serce.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
23 listopada 2018 o 1:10

@Lobo86: Nie wiem jak to w Polsce wygląda, zarówno na studiach jak i w branży. Na dyplomie mam napisane, że jestem teatrologiem, a specjalizacja wychodzi dopiero z doświadczenia zawodowego. Tutaj, gdzie mieszkam, raczej mało jest kombinatorstwa i gwiazdorzenia, bo, mimo sporej ilości teatrów, wszyscy się znają, a różne wieści szybko obiegają branżę. Chyba gorzej jest w telewizji, bo już kilkakrotnie widziałam kryzys w wykonaniu "pani z telewizji", która poczuła się bardzo urażona tym, że dziewczyna w kasie jej nie rozpoznała, pomyliła podobnie brzmiące nazwisko i dała jej bilety kogoś innego. Co z tego, że ona sama nie zauważyła, że podeszła do kasy, a nie do stanowiska z zaproszeniami. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie były to jakaś super znane prezenterki czy coś w tym stylu. Raczej kaliber pogodynki prezentującej pogodę o 5 rano... Ci najbardziej znani są zaskakująco mili i pokorni.

[historia]
Ocena: 23 (Głosów: 23) | raportuj
23 listopada 2018 o 0:43

@Lobo86: Ja akurat ustawiłam sobie studia (poprzez wybór przedmiotów) pod kątem produkcji i dystrybucji spektakli i właśnie tym się głównie zajmuję - szukam sponsorów, mecenasów i koproducentów, układam budżet, czuwam nad ekipą artystyczną i nad tym, by pieniądze włożone w produkcję wróciły do teatru. Teatrologia jest jednak na tyle szeroką dziedziną (przynajmniej w kraju, w którym mieszkam), że równie dobrze mogłabym być krytykiem, nauczycielką, agentem teatralnym, rzecznikiem prasowym, koordynatorką promocji, technikiem, administratorem, reżyserem lub jego asystentką, scenografem, czy pracować na praktycznie każdym stanowisku jakie istnieje w teatrze.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
29 lipca 2018 o 17:22

@Zmora: A gdzie ja się wychwalam, że jestem najlepsza we wszystkim skoro większość historii dotyczy mojej mamy? XD To, że znam niektóre aspekty dbania o karoserię samochodu, mimo że nie posiadam prawa jazdy, to wychwalanie się? Nigdy nie obserwowałaś ojca/brata/matki/partnera/kogokolwiek podczas jakiejś czynnosci (np. majsterkowania) i nie ciekawiło Cię to, w jaki sposób dana osoba radzi sobie z problemem? To zwykła ciekawość i, często nieświadoma, chęć pogłębiania wiedzy. Czy może to, że mam dobrą pamięć do detali? Są osoby z lichą pamięcią i z bardzo dobrą pamięcią. Życie... Nie ma czego zazdrościć jeśli nie ma się którejś z tych cech, albo jeśli ta konkretna cecha jest wynikiem jakiejś choroby, HSP, wykonywanego zawodu czy innych cech. Gdybym tego nie napisała, to pewnie pojawiłyby się głosy, że „nie znam się, ale się wypowiadam”. Nie dogodzisz, bo zawsze znajdzie się maruda. Nie wiem jak policja powinna się zachować „w rzeczywistości”. Opisałam to, co widziałam i nie będę roztrząsać tego, czy policja zachowała się tak jak powinna się zachować czy nie, bo miałam zbyt mało kontaktu z polską policją żeby znać procedury. Taką ocenę mogę wydać jedynie w stosunku do francuskiej policji, bo ją częściej widziałam na oczy. Nie mam też powodów by nie wierzyć polskim policjantom.. Wiadomo jednak, że w necie wszyscy są specjalistami od wszystkiego. To, że nie napisałaś historii od 5 lat, nie znaczy, że 5 lat temu i jeszcze wcześniej nie było fejków. ;) Nie oznacza to również, że Twoje historie są tak spójne, że nie można się do niczego przyczepić. ;)

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 8) | raportuj
29 lipca 2018 o 0:23

@Zmora: To samo można powiedzieć o Twoich historiach. ;)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
29 lipca 2018 o 0:20

@rodzynek2: Skoro stwierdzili, że nie mają nic do roboty i nie mogą jednoznacznie określić czy samochód został zarysowany przez nas czy nie, to dlaczego mieliby zostać i oskarżyć potencjalnie niewinną osobę? Spisali, co mieli spisać, stwierdzili, że to nie ich działka i tyle. Do tego, jeśli samochody były unieruchomione na parkingu, to nie podchodzi to pod wypadek na drodze, a co za tym idzie, ubezpieczenie w tym przypadku nie działa (nawet prywatne OC). Być może facet liczył na to, że policja przyjedzie zanim my wrócimy do samochodu, jednak, według słów policjanta, nawet przy takim obrocie sytuacji ubezpieczenie odesłałoby go z kwitkiem. Może gdyby chociaż jeden samochód był w ruchu, to ubezpieczenie inaczej by do tego podeszło. Ot, ubezpieczeniowe kruczki, drobny druczek i inne takie... Dla przykładu dodam, że miałam w banku ubezpieczenie na wypadki losowe (nie mylić z OC), które miało teoretycznie wypłacić mi odszkodowanie i coś w rodzaju zasiłku w przypadku dłuższego zwolnienia lekarskiego spowodowanego wypadkiem. Wypadek się zdarzył - złamałam rękę w wyniku napadu i dostałam zwolnienie na minimum 40 dni, które później przedłużono mi do 60 dni. Nie zobaczyłam ani centa z tego ubezpieczenia, bo nie spędziłam w szpitalu minimum 24 godzin. A nawet gdybym spędziła te 24 godziny w szpitalu, to wypłacono by mi kasę tylko za tą jedną dobę.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
28 lipca 2018 o 22:15

@FrancuzNL: Bardzo bym chciała, żeby to był fejk i rozumiem, że historia może wydawać się nieprawdopodobna. Sama bym w nią nie uwierzyła, gdyby nie wydarzyła się na moich oczach. Policja próbowała wyjaśnić sprawę, jednak nie mogła dojść do jednoznacznych wniosków, ponieważ, jak napisałam wyżej, miejsce rysy nie zgadzało się z miejscem, w którym drzwi naszego samochodu dotykały drzwi Opla. Były jednak na tyle blisko, że można było poddać to w wątpliwość. Równie dobrze ta rysa mogła powstać wcześniej, a do tego ja wiem, że nie uderzyłam tego samochodu, co wyraźnie powiedziałam policjantom. Nie można więc wskazać sprawcy od razu. Dlatego policja zasugerowała rozwiązanie sprawy na drodze sądowej lub spisanie oświadczenia. Obydwa pojazdy stały na parkingu, żaden z nich nie był w ruchu, dlatego zakwalifikowali to jako "nieumyślne uszkodzenie mienia", które, owszem, nie znajduje się w KRD, bo sprawa nie podchodzi pod KRD, a pod Prawo Cywilne (o ile dobrze pamiętam). Powiedzmy sobie szczerze - policja została wezwana przez tego Faceta na wyrost. Być może liczył, że nie wrócimy do samochodu przed jej przyjazdem, a wtedy on poleci z notką z policji do ubezpieczenia (które i tak odesłałoby go z kwitkiem). Co do żądania, to wyraziłam jedynie sposób w jaki Facet odnosił się do mojej mamy.

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 4) | raportuj
28 lipca 2018 o 21:57

@voytek: Dzięki za podpowiedź. Nie pomyślałyśmy o tym, bo gościa w sumie nie złapałyśmy za rękę, ale być może organy ścigania zainteresują się tym facetem.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
28 lipca 2018 o 0:54

@weron: Jechałam jako pasażer. Doprecyzowałam to w opisie sytuacji.

« poprzednia 1 2 następna »