Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

ruda_kotka

Zamieszcza historie od: 16 czerwca 2012 - 22:52
Ostatnio: 24 grudnia 2017 - 11:41
  • Historii na głównej: 10 z 22
  • Punktów za historie: 6666
  • Komentarzy: 42
  • Punktów za komentarze: 274
 
zarchiwizowany

#56046

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia Dysfolid przypomniała mi 2 szkolne sytuacje od których zawrzała i dziś mi krew w żyłach.

Wiem, że dzieciaki są okrutne. Nie raz mi ktoś dogryzał, nawet czasem pobił. Bywa różnie. Jednak co innego obrywać samemu a co innego obrażać czyjąś rodzinę.
I o tym pierwsza moja opowieść.

Byłam to ja w gimnazjum, elitarnym, prywatnym, ba ! nawet katolickim prowadzonym przez siostrzyczki (ot wymysł rodzinki mimo że już wtedy byłam zadeklarowaną ateistką) mimo wszystko całokształtu nie wspominam źle.

Jednak jak co jakiś czas nadszedł czas wyborów samorządowych. Mój ojciec zdecydował się startować. No cóż jego decyzja mi nic do tego, nie lubię polityki i chciałam być jak najdalej od tej całej farsy.

Niestety farsa dopadła mnie.

Moi kochani koledzy ze szkoły pozrywali plakaty mojego ojca z połowy miasta i dosłownie WYTAPETOWALI nimi szkołę. Ze wszelkimi możliwymi wulgaryzmami, penisami, ryjkami i wszelkimi dziwactwami na jakie im ich małe mózgi pozwoliły.

Da się? Da.

Oczywiście dyrekcja kazała uprzątnąć i zamiotła sprawę pod dywan bo tatuś jednego z prowodyrów akcji wpłacił sporą sumkę na renowację budynku.


Sytuacja nr 2.

Już liceum, 2 klasa, czas wyborów Prezydenta Szkoły (brzmi dumnie).
Była Pani Prezydent tejże elitarnej szkoły w Krakowie, z Królem jako patronem (kto wie to wie o której mowa) miała już ustanowione kto ma być jej następcą. Może i miała ale mamy demokrację podobno.
Wybory zostały ustalone na dzień jakiegoś wyjścia całej szkoły, że ciężko było głosować. Byłam jedną z niewielu osób która jako przykładny obywatel zamiast po wycieczce lecieć do domu stwierdziła że zagłosuję.

Na miejscu okazało się że mimo że mnie nie było w szkole ZAGŁOSOWAŁAM !
Co prawda mój podpis nie miał nic wspólnego z moim pismem za to był bardzo podobny do reszty podpisów na liście.

Dyrektora już nie było ani nauczycieli, więc stwierdziłam że zgłoszę sprawę dnia następnego.

Nie chodziło mi tylko o wynik wyborów. Najgorsze było to że Pani Prezydent aspirowała do zostania politykiem, Pan V-ce Prezydent do zostania prawnikiem.... a podrabiali bezczelnie podpisy. Za to niezależnie na jakim szczeblu grozi więzienie ( z tego co pamiętam chyba 5 lat).

Tak więc udałam się w końcu do Dyrektora... no ok. Wezwał całą ekipę odpowiedzialną za wybory... nie było tylko jaśnie Pana V-ce. Pani Prezydent zagadywała Dyrektora dość długo tak że gdy w końcu udało mi się zaprowadzić go do kańciapy Samorządu V-ce kończył niszczenie papierów... W końcu były takie przepisy...

Najgorsze było to ze Dyrektor był zadowolony że nie musi się sprawą zajmować.

I powiedzcie mi proszę jak tu patrzeć w przyszłość jak rośnie nam taki kwiat?

ps. przepraszam że tak chaotycznie, ciśnienie mi skoczyło. i i tak nie będę czytać dyskusji która powstanie pod tymi opowieściami - przemyślenia zostawcie dla siebie.

szkoła

Skomentuj (60) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 53 (367)
zarchiwizowany

#33588

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
nie zakładałam tutaj konta bo myślałam że piekielni mnie omijają, jak widać nie
jeszcze mnie trzęsie.
piękny dzień to czas plażować zatem wzięłam przyjaciółkę, kocyk i dawaj!
pojechałyśmy jak zwykle na plażę dla naturystów, w końcu nie znosimy wszelkich białych pasków a i wygodniej tak.
wszystko fajnie, sielanka, słonko świeci, żabki rechocą w zaroślach.. cud miód malina, totalny raj.
czas się trochę schłodzić to poszłam popływać i wracam a Ania siedzi wściekła jak osa.
piekielny przyszedł i koniecznie chciał się do niej dosiąść. jak już słowa odejdź, nie chcę cię tu przestały działać to poszyły mocniejsze które w końcu zadziałały.
ale nie było by to tutaj gdyby był na tym koniec.
przyszedł do nas znajomy, w sumie mąż naszej koleżanki by nas zaprosić w "swój rewir". i zjawił się piekielny, który cały czas krążył
zaczął nas wyzywać a najbardziej znajomego (ma on sporo ponad 50 lat a my ryczące 20)
i poszyły wyzwiska.. nie będę ich przytaczać bo mnie krew zalewa.
facet mówił znajomemu że jest stary, że nie jest jurny na tyle by sprostać młodym kobietom, oczywiście w mocnych słowach. i już naprawdę mocne proszenie o opuszczenie naszej przestrzeni nie skutkowały. i nagle piekielny rzucił się na nas (troje! - w tym 2 kobiety) z pięściami!!!
jakiś psychopata chyba... na szczęście z Anią zdążyłyśmy się odsunąć ale kolega ma wybity ząb i podbite oko..
powiedzcie mi skąd się biorą ludzie którzy narzucają swoje towarzystwo i jeszcze próbują się w nim rządzić?
jestem nadal w szoku i nie ogarniam tej sytuacji.
piękna pogoda została nam zepsuta przez jednego piekielnego.
wielkie dzięki kolego z czarnymi włosami, cały dzień stresu za darmo

plaża

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -5 (35)