Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

secret85

Zamieszcza historie od: 24 lutego 2012 - 19:03
Ostatnio: 5 listopada 2018 - 7:16
  • Historii na głównej: 3 z 5
  • Punktów za historie: 1283
  • Komentarzy: 67
  • Punktów za komentarze: 151
 
zarchiwizowany

#77850

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Z autobusowych historii.
Dzisiejsza podróż z pracy nieco się przedłużała. Na jednej z ulic powstał mały korek. A przyczyną tegoż była ciężarówka wysypująca z paki węgiel pod jedną z kamienic. Cóż, bywa.... w końcu kiedyś trzeba to zrobić, a że ulica ruchliwa, ciasno, z obu stron zaparkowane samochody, to kierowca ciężarówki musiał zająć chwilowo oba pasy jezdni. Czekają cierpliwie wszyscy, prócz jednego mojego współpasażera.
Dresik siedział równolegle do mnie tyle, że dzieliło nas przejście. Wysypka węgla nie spodobała się Panu i Władcy. On nie śmiał czeka, cierpliwość szybko się wyczerpała, więc puścił taki oto monolog:
- Co za ch*j zje*°y, pojeb*o go, kur...a! Węgiel zachciało się wysypywać! Ty kut.....sie pier....ny! Cwe....u kur....a!
W tym momencie rozpostarł się szerzej na siedzeniu i z dumą spojrzał na mnie. Zawiodłam dresika bo uniosłam tylko brew i założyłam słuchawki. Nie przejął się zbytnio i ciągnął dalej (z ciekawości nie włączyłam jeszcze muzyki):
- Fiu....e pier....y kur...a! Korek ku...wa zrobił kur....a! Przez ku...wa węgiel kur....a! Jak bym ci kur...a przyj...al kur...a! Ch...u kur..a!
Kierowca też go zignorował. Po 5 min ruszyliśmy. Mijając ciężarówkę z węglem dresik wyskoczył ze swojego siedzenia wciąż wyzywając i pokazując przez szybę faki panom obsługującym całą operację.
Po tej akcji ukontentowany wrócił na miejsce, założył słuchawki i począł poruszać kopytem w takt płynącej do uszu muzyki.
Przez resztę podróży niemal czułam fizycznie jego agresję bo spokojnie usiedzieć to on nie umiał.
I tak dotarliśmy do pewnej miejscowości, gdzie przejeżdżając obok kościoła dresik przeżegnał się z gorliwością, której pozazdrościł by mu nie jeden moherek

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (26)
zarchiwizowany

#46872

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Do tej pory żerowałam, ale niestety przyszła kryska na matyska i ja również dodam swoją historię.
Dzisiejszego ranka dzielnie pokonywałam tą samą trasę do pracy, z którą mierzę się od prawie dziewięciu lat. Nie trudno się domyślić, że znam ją doskonale. Idąc ostatnim odcinkiem przecinam tory tramwajowe. Na tej trasie wyprzedziła mnie koleżanka z pracy, z którą nie łączą mnie jakieś wyjątkowe więzy koleżeńskie, ot... po prostu znamy się z pracy. Przed samymi torami zrównałyśmy się, przy czym ona się zatrzymała, a ja... nie wiem... być może roztargnienie, zamyślenie, głupota, rutyna, rozespanie (wstaw właściwe) w każdym bądź razie moja gapowata wina - weszłam prawie pod sam tramwaj. Na szczęście motorniczy na tyle ogarnięty i obserwujący otoczenie na czas rozpoczął hamowanie. W tym momencie i ja zauważyłam tramwaj i w porę się cofnęłam, odwracając głowę w stronę koleżanki, ze słowami:
- Co ja robię?
A ona przyglądając mi się odpowiada:
- Nie wiem, nie patrzyłaś.
Ja rozumiem, że gdyby to był ułamek sekundy, chwila, w której człowiek nie jest w stanie wymówić nawet jednej sylaby, ale to trwało kilka sekund, w czasie których koleżanka mogła mnie ostrzec!
Widziała ten tramwaj, widziała to, że ja z rozpędem wchodzę na te tory i bezmyślnie mi się przyglądała. Może nie pałać do mnie sympatią, mieć o coś żal, ale chodzi przede wszystkim o życie i zdrowie prawda? i nie ważne, czy jestem jej koleżanką z pracy czy nie!
No cóż... przynajmniej przestanę być niepoprawną idealistką, wierzącą w bohaterskie czyny znajomych i nieznajomych, ratujących w ostatniej chwili moje życie ;)

ulica

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -14 (20)

1