Profil użytkownika
tatsu
Zamieszcza historie od: | 28 października 2011 - 13:45 |
Ostatnio: | 27 czerwca 2020 - 11:00 |
Gadu-gadu: | 1223643 |
O sobie: |
Rzemieślniczka i przekupka hobbystycznie i mediewalnie. |
- Historii na głównej: 5 z 10
- Punktów za historie: 1323
- Komentarzy: 31
- Punktów za komentarze: 38
« poprzednia 1 2 następna »
Do wszystkich, którzy rzucają gromy na mnie, że nazywam telemarketerkę odpadem z PUPu: przeczytajcie uważnie początek historii. Tam jest wyraźnie napisane, że do tej pory grzecznie i cierpliwie słuchałam telemarketerów i grzecznie odmawiałam przyjęcia ich oferty i na tym nasza rozmowa się kończyła. Wszystko zgodnie z komunikacją międzyludzką: ja słuchałam ich, oni mnie. Jak nie miałam za dużo czasu, to przerywałam równie grzecznie ich tyradę (którą wiem, że muszą powiedzieć) i informowałam, że nie mogę zmienić operatora przez najbliższy czas. I też grzecznie się żegnaliśmy, życząc sobie wzajemnie miłego dnia. A że cała rozmowa trwała pół godziny (może mniej, na zegarek nie patrzyłam, w każdym razie o dużo za długo), to wina niemożności przebicia się przez trajkotkę katarynkową, a naprawdę nie chciałam rzucać słuchawką, bo wiem, jakie to nie miłe - też pracowałam na słuchawce, więc sorki, ale coś o "wdzięczności" tej pracy. Może przesadziłam pisząc o odpadach z PUPu, ale mnie nerwy poniosły, a moja cierpliwość też nie jest z gumy, a wierzcie mi, że naprawdę wiele mogę znieść. Tu jednak dziewczę przekroczyło granicę i to mocno.
Tylko że numerek się wyświetlał, ale nie miałam go zapisanego w liście kontaktów. Wtedy. Teraz mam. Żeby wiedzieć, że mam nie odbierać ;)
O, to widzę, że nie tylko ja trafiłam na takiego upierdliwca? Wiecie, mam naprawdę wielkie pokłady cierpliwości dla telemarketerów, bo mam za sobą wydzwanianie do obcych ludzi z "niepowtarzalną ofertą" i wiem, jak taki kawałek chleba smakuje. Ale - na litość bogów wszelakich! - nawet, jak czytałam z kartki, to starałam się zawsze słuchać, co do mnie dana osoba mówi. W końcu chodzi o to, by potencjalnego klienta do siebie przekonać, a nie zrazić go do całej firmy już przy pierwszym kontakcie, prawda?
A czy hakownice i łuki by w czymś pomogły? Bo mamy mały zapasik takiej średniowiecznej broni :P ;)
No cóż, my ludki spokojne jesteśmy, ale jak kto nam na odcisk nadepnie, to się odgryźć ładnie umiemy :) Na jakimś multiperiodycznym turnieju parę lat później zaczepiła mnie jedna z "vikolek", które padły ofiarą naszej zemsty i jęła z miejsca mi się skarżyć, że jak myśmy hałasowali, to ją głowa bolała. No peszek :P
Zamiast do domu, trzeba było lecieć na policję i wszystko wyśpiewać. Ja wiem, że w takich sytuacjach emocje ponoszą i rozum przestaje działać, ale to nie oznacza, że prawo jest chore. Owszem, jest dziurawe, ale nie chore. I nie zgodzę się z ostatnim zdaniem, jakie zamieściłaś w swoim wpisie. Nie wolno się godzić na obłapianie, na gwałt itp. rzeczy. Trzeba je jak najszybciej zgłaszać odpowiednim służbom i organom ścigania. Prędzej nim zdąży nas ubiec złoczyńca, jak to miało miejsce w Twoim przypadku.