Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

wojtkiewicz

Zamieszcza historie od: 23 czerwca 2012 - 9:28
Ostatnio: 4 listopada 2023 - 20:12
  • Historii na głównej: 2 z 6
  • Punktów za historie: 701
  • Komentarzy: 7
  • Punktów za komentarze: 14
 
zarchiwizowany

#86391

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Narodowe siedzenie w domu. Czy ma to jakiś sens? Na krótką metę może i tak - będzie mniej zakażeń dziennie.
Pomyślmy jednak o tym, że człowiek to nie tylko układ oddechowy i immunologiczny. Setki tysięcy osób zapewne przeżywa załamanie nerwowe. U niektórych może to być chwilowy smutek, ale zapewne u wielu przełoży się to na resztę życia.
Idziemy dalej - inne choroby - odsuwa się je na dalszy plan, bo przecież mówi się tylko o koronawirusie. Zawały czy nowotwory nie są aż tak medialne.
Tysiące osób tracą pracę, a więc i płacę.
Rząd tymczasem zamyka lasy - chyba jedyne obecnie miejsce na ziemi, gdzie nie słychać z każdego rogu o koronawirusie, statystykach zgonów (bo o wyzdrowiałych przecież się głośno nie mówi)
A co na to polscy internauci?
"Przecież jak posiedzisz 2 tygodnie w domu to nic ci się nie stanie" "Nikt jeszcze nie zginął od siedzenia w domu"
Tak? To zobaczymy, co się stanie, kiedy w końcu z domów wyjdziemy. Ludzie wyjdą z domów z bardzo niską odpornością. Obniżoną po pierwsze przez brak kontaktu ze światem, po drugie, przez stres. Niektórzy nie będą mieli dokąd wracać.
Tak więc nie mówcie, że siedzenie w domu przez 2,3,4, a w sumie to nie wiadomo ile tygodni to nic takiego. Że siedzenie całe święta w domu to nic takiego. Nie takie wsparcie jest nam, siedzącym w domach potrzebne.

Koronawirus

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 0 (30)
zarchiwizowany

#67305

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Był spokojny, wakacyjny wieczór... Wróć! Był wakacyjny wieczór, w Kieleckim Realu klienci wybierali towary, pakowali owoce, płacili za nie przy kasie. Sielanka, nieprawdaż?
Tę sielankę postanowił przerwać jeden z (pisownia celowa) (K)liJĘtów. Byłem akurat przy stoisku z wodami mineralnymi

(K) Ku***, jak może w tym sklepie nie być wody, już czwarty dzień czekam! - wykrzyczał w tempie serii z karabinu maszynowego
Szybkie spojrzenie na regały... Owszem, były nieco spustoszone, gdyż był to już wieczór, ale przynajmniej po jednej zgrzewce z każdego rodzaju było. Klijęt jednak nie ustępował, żądał zawołania kierownika.
(K) Co ten ku*** nierób tam robi, już czwarty dzień na niego czekam, pewnie cały dzień kawa i ciasto! Ja wam media ściągnę na głowę!

Dopiero później zauważyłem (E)kspedientkę wysłuchującą żale klijęta.

(E) Ale proszę pana, niech pan nie krzyczy, ja pana doskonale słyszę. Zaraz zadzwonię po kierownika.

Za jakiś czas przybył kierownik, czy jakiś tam inny
(P)rzełożony ekspedientki

(K) A kim pan jest?!
(P) (cośtam powiedział, nie dosłyszałem, co, jednak ta odpowiedź nie usatysfakcjonowała klijęta)
(K) A gdzie ten ku*** nierób? No dobra, proszę pana, jest środek lata, a ja tu bez wody zostaję! Proszę pana, tu ma być taka woda (pokazał coś na półce) czerwona, zielona i niebieska, a nie ma! Jak wam ku*** (tu nazwa lokalnej gazety) na łeb ściągnę, to już nie będzie tak wesoło

Musiałem wracać do domu i nie zobaczyłem dalszej części tej sytuacji, ale zastanawiają mnie dwie rzeczy:
po pierwsze - dlaczego klijęt nie chciał wziąć innej wody
a po drugie - dlaczego nie poszedł po prostu do konkurencji

Czy umiałby ktoś mi to wytłumaczyć?

Real Kielce

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -11 (21)
zarchiwizowany

#55828

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych czy jak kto woli Zaduszki. Dzień masowego odwiedzania cmentarzy. Jako, że lubię przyglądać się pracy służb mundurowych, postanowiłem pokręcić się w okolicach jednego z większych cmentarzy w moim mieście. Ruch jak sk... yyy... bardzo duży ruch. Dwóch policjantów kieruje ruchem - na dwóch końcach cmentarza. Jeden z nich kieruje ruchem dynamicznie, zastępując sygnalizację świetlną, w każdym razie gwizdek było słychać w odległości 500 m. Drugi tylko sygnalizację świetlną wspomaga. Czekam sobie na zielone światło, aż tu nagle widzę tatusia, który przeprowadza na czerwonym świetle dwójkę dzieci w wieku przedszkolnym. Tu wkracza do akcji policjant (ten mniej dynamiczny)
- Co pan takiego dziadostwa dzieci uczy?
- No widziałem, że samochody stoją
- Proszę pana, a może ja dla pana wyjątek zrobię i wypiszę (mandat
Tu facet z dziećmi wrócił na chodnik i grzecznie poczekał na zielone. Kiedy już przeszli, policjant skomentował to tak:
- Tyle jeżdżę po przedszkolach, mówić dzieciom, żeby nie przechodziły na czerwonym, ale jak widać, moja nauka się nie przyjęła.

No bo jak bardzo trzeba się zagapić, żeby przy takim ruchu i w obecności policjanta przeprowadzać swoje dzieci na czerwonym świetle.

droga przy cmentarzu

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 74 (228)
zarchiwizowany

#34066

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Chodzę często do Pewnej Znanej Piekarni z Kielc. Przypomniała mi się jedna historia, może nie piekielna, co śmieszna

Przychodzi do piekarni [K]lient i pyta się [S]przedawczyni

[K]Jakie są bułki?
[S]No są kajzerki, z ziarnami itp.
[K]A czy są ciapciaki?
[S]Co?
[K]No takie bułki są, ciapciaki
[S]Nie chodziło panu przypadkiem o ciabatty?
[K]No taaak

Pewna Znana Piekarnia z Kielc

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -9 (27)

1