Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

zapomnijomnieszybko

Zamieszcza historie od: 7 grudnia 2015 - 23:05
Ostatnio: 20 grudnia 2018 - 7:06
  • Historii na głównej: 14 z 19
  • Punktów za historie: 3069
  • Komentarzy: 282
  • Punktów za komentarze: 1895
 
zarchiwizowany
Piekielność, a może głupota w dążeniu do bycia fit.

1. Dziewczyna miesiąc po porodzie, wraca do ćwiczeń na siłowni. I nie przetłumaczysz, że to niezdrowe, zabronione wręcz. Ona wie swoje. Pomijam już fakt, że przez treningi przed ciążą, teraz ma ciało i tak lepsze niż niejedna dziewczyna.

2. Dziewczyna, która według mnie ma na prawdę super ciało. Delikatnie zarysowane, kobiece mięśnie brzucha. Szczupłe nogi i mega pośladki. Według niej samej jest "gruba jak świnka pepa". Jest coś takiego jak ćwiczeniowa anoreksja?

3. Dziewczyna, która katuje swoje ciało 6 dni w tygodniu. Żeby tego było mało, nie raz dziennie. W przeciągu tygodnia ma 10 90-minutowych treningów.

Ja wiem, że one mają swój rozum i są dorosłe. Ich sprawa. Jednak są chyba jakieś granice?

P.S. Żeby nie było, że mam coś do ćwiczących i trenujących osób. Sama nie chodzę na siłownię jednak staram się regularnie ruszać (rower, rolki, basen itp.) Jednak wszystko w granicach rozsądku.

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (30)

#78082

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dla Was drodzy czytelnicy pewnie nie będzie to piekielne. Dla mnie jest. Piekielne i irytujące.

Poza moją główna pracą, dorabiam sobie jako barmanka w pizzerii. Lokal czynny jest od godziny 11 i w niedziele od 14. Kiedy zaczynamy zmianę, na telefonie widnieje już kilka jak nie kilkanaście nieodebranych połączeń. I tak dzień w dzień.
Kiedy "w końcu" odbierzemy telefon, to na dzień dobry czeka nas stek wyzwisk, albo ochrzan dlaczego nie odbieramy telefonu. Oczywiście tłumaczenia, że nie odbieramy przed otwarciem nie pomagają.

Jeśli znalazłeś nasz numer w internecie to pewnie znalazłeś też godziny otwarcia lokalu. Czy to naprawdę jest takie ciężkie?

P.S. Lokal w 80% ma stałych klientów, a godziny otwarcia nie zmieniły się od jego otwarcia, czyli od 5 lat.

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 186 (216)
zarchiwizowany
Zacznę od tego, że moja klasa w technikum nie za bardzo za mną przepadała. Spędziliśmy ze sobą cztery lata, więc mimo wszystko jako tako się akceptowaliśmy. Przynajmniej tak mi się wydawało.

W zaszłym roku mieliśmy spotkanie. Dziesięciolecie matury. Dowiedziałam się o tym wczoraj. Zobaczyłam zdjęcie koleżanki z tego spotkania.

Tak. Moja klasa zrobiła takie spotkanie i mnie na nie nie zaprosiła. Mało tego, nawet nie wiedziałam że takie jest organizowane.

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -6 (34)

#76208

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia przyjaciółki, dodana za jej zgodą. Imiona zmienione.

Zośka wychodzi za mąż. Wszyscy w domu się cieszą, bo już zrobili z niej starą pannę, a tu taka niespodzianka. Ja, jako jej najlepsza przyjaciółka, też się cieszę. I w sumie to byłyby wszystkie osoby zadowolone z tego ślubu.

Dlaczego??

Przyszły mąż Zosi jest od niej 10 lat młodszy - ma 20 lat. Pewnie dla niektórych z Was to będzie ta piekielność, że wzięła sobie takiego smarkacza.

Adrian jest naprawdę wspaniałym chłopakiem, zakochanym w Zosi po uszy (a że jest wysoki, to bardzo ja kocha :D ). Kochają się, nie wpadli, chłopak jest odpowiedzialny. Prawda jest taka, że on wygląda na starszego, ona na młodszą, więc teoretycznie wszystko gra (według przyjętych "standardów").

Gdzie piekielność??

1. Babcia Zosi uważa, że taki smarkacz nie będzie w stanie utrzymać rodziny i zagwarantować jej odpowiedniego życia.

Prawda: Chłopak studiuje zaocznie. W tygodniu pracuje w firmie rodziców. Sam twierdzi, że to tylko na okres studiów, że nie chce żyć na utrzymaniu rodziców, mimo tego że za wykonaną pracę dostaje normalną wypłatę. Jest przyjęty na tych samych zasadach co inni pracownicy, nie dostaje w łapę pod stołem.

2. Ciocia Zośki twierdzi, że taki chłystek nic nie wie o życiu.

Prawda: może nie wie, ale nie jej to oceniać.

3. Koleżanki, że za klika lat ją rzuci dla młodszej.

Prawda: moim zdaniem argument z tyłka. Wierzę w jego miłość do Zosi, poza tym każdemu może się odwidzieć. Ile było już takich przypadków, prawda?

Te przypadki są najbardziej według mnie piekielne. Oczywiście każdy może mieć swoje zdanie, ale widząc, że oboje są szczęśliwi, powinni zostawić to dla siebie.

W żartach Zośka stwierdziła, że w sumie wyjdzie im (jej i Adikowi) na dobre i zaoszczędzą, bo zamiast wielkiego weseliska zrobią skromne przyjęcie dla najbliższych. Może w żartach, może nie, ale ma kobieta rację. Dla takich gości nie warto.

Skomentuj (47) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 201 (253)

#74642

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Szczyt piekielności??

Zrobić turnus rehabilitacyjny dla dzieci niepełnosprawnych, w hotelu nie przystosowanym do obsługi osób niepełnosprawnych.

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 331 (351)

#73968

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Próbuję sprzedać książki. Stare książki. Starsze ode mnie, pamiętające czasy kawalerskie mojego ojca. Dla mnie nie mają żadnej wartości, dla moich rodziców też nie. Ot walają się na strychu i zajmują miejsce.

Wiadomo, są to dość wiekowe książki, więc nie wszystkie są w stanie idealnym. Przed każdą transakcją książka jest dokładnie obfotografowana, zdjęcia wysłane są do potencjalnego kupca więc ten wie, co dostaje za daną kwotę. Warto napisać, że kwoty nie są zawrotne. W pierwszej kolejności pytam kupca ile byłby w stanie dać za tę książkę. Jeśli cena nie spełnia moich warunków, po prostu jej nie sprzedaję.

Piekielność nr1: Facet za książkę chciał mi dać 6 zł (1 zł za książkę + 5 za przesyłkę). I nie docierało, że przesyłka wyniesie mnie drożej!!

Piekielność nr 2(podobna do piekielności nr 1): Kobitka chciała książki za darmo. Wszystkie!!! Przecież i tak leżą na strychu i zajmują miejsce. Kiedy zapytałam z ciekawości, na co jej te wszystkie książki (o baaaaaardzo rozbieżnej tematyce) powiedziała, że będzie miała czym palić w kominku zimą. O nie!!

Piekielność nr 3: Facet chciał kupić dość zniszczoną książkę. Zrobiłam więc zdjęcia, przesłałam na maila. Stwierdził, że skoro są wszystkie strony i wszystko na nich widać, to on bierze. Gdy już prawie zapomniałam, że miałam w ogóle taką książkę facet dzwoni z awanturą. Że co to za badziew, że to się nawet na makulaturę nie nadaje, że on chce zwrot pieniędzy. Na nic tłumaczenia że dostał zdjęcia, że zaakceptował, chce zwrot i koniec. Powiedziałam że dostanie. Jak odeśle książkę na swój koszt. Książki nie dostałam, więc chyba jednak pan zdecydował się ją zostawić.

Piekielność nr 4: Facet kupił książkę. Nawet napisał maila z podziękowaniami, że tak szybko i bez problemów. Po kilku dniach mail, że on jednak nie chce tej książki, że to miał być prezent, ale chyba się nie spodoba. Cóż, może i bym przyjęła zwrot, gdyby... Wcześniej facet pisał, że książka jest dla niego. Do kolekcji... Czy kilka dni nie wystarczy na przeczytanie książki? A nuż może uda się zwrócić.

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 204 (226)

#72458

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O tym, jak szczyt bezmyślności drogowej został osiągnięty (przynajmniej według mnie).

Wracam sobie spokojnie samochodem z pracy. Jak mam w zwyczaju, gdy dojeżdżam do świateł, a jest czerwone, zwalniam i tak na dwójeczce dojeżdżam do auta stojącego przede mną. Myślę, że każdy kierowca wie o czym mówię.

Jednak dzisiaj nie zdążyłam dojechać do tego auta. Dlaczego?? Otóż jakiś idiota jadący za mną stwierdził, że zdąży mnie wyprzedzić i w kolejce do świateł ustawi się przed moim samochodem. Nie zdążył, a ja kolokwialnie mówiąc wjechałam mu w dupę.

Oczywiście pan Burak (jak będę go nazywać) wyskoczył z auta, drze się na mnie wyzywa od rudych s*k, k***w i d****k, w międzyczasie dzwoniąc na policję.

Policjant, po przyjeździe na miejsce, nawet nie chciał słuchać jego relacji jeszcze raz, tylko od razu gdzieś zadzwonił. No i było po panu Buraku. Od kilku dni na tych światłach zamontowano kamery, które pięknie uwieczniły co zrobił pan Burak.

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 447 (463)

#72373

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tyle tutaj historii o nieudanych randkach z portali randkowych, że aż postanowiłam opisać historię swoich związków. Jest tylko jedna zasadnicza różnica. Ja swoich "kochasiów" nie poznałam za pomocą w/w portali.

Kochaś nr 1.
Poznany na wiejskiej potupance/imprezie w remizie/dansingu w rytmie disco polo (wybierz które najbardziej Ci odpowiada). Taniec, rozmowa, taniec i rozmowa, wszystko ładnie i pięknie. Dostał numer telefonu, zadzwonił jeszcze tej samej nocy zapytać czy szczęśliwie dojechałam do domu. Spotkania, kino, domowe nasiadówy itp itd. Po jakichś kilku miesiącach okazało się że mój dalszy kuzyn jest naszym wspólnym znajomym. Od niego dowiedziałam się że mój kochaś ma dziewczynę. Kim byłam ja?? Zakładem. Kochaś założył się z kolegami że poderwie starszą od siebie dziewczynę.

Kochaś nr 2.
Poznany w galerii handlowej. Jak to w życiu bywa, kobieca torebka zazwyczaj wielka i ciężka jest, więc pasek czasami się urwie. Zawartość się rozsypuje i wtedy podbiega on. Mój bohater!! Pomaga zebrać rzeczy i od słowa do słowa zaprasza na kawę. W sumie czemu nie? Gadka, szmatka, pytanie o numer telefonu. Dostał. Spacerki, kino, drogie kluby i restauracje. Po pewnym czasie kontakt się urywa. I nagle na fejsie pojawia się pięknie zdjęcie jego żonki i nowo narodzonych bliźniaków. Takkk... Kochaś chciał się zabawić jak żonka leżała w szpitalu na patologii ciąży (trochę poszperałam i się tego dowiedziałam).

Kochaś nr 3.
Jestem kibicem piłki nożnej i kochasia nr 3 poznałam na meczu. Miłość od pierwszego wejrzenia. Na następny mecz pojechaliśmy razem. Wyjazd trochę daleki więc musiał być i hotel. I tutaj może jest trochę mojej winy, przyznaję się do tego. Atmosfera zrobiła się co najmniej sprzyjająca no i wylądowaliśmy razem w łóżku. Co się okazało? Kochaś razem ze swoją dziewczyną postanowili sobie zrobić przerwę i zobaczyć czy mogliby przespać się z kimś innym. Nie wiem jak ona, ale on potrafił.


Podsumowując:
Żeby nie było, wszystko wydarzyło się na przestrzeni około 2 lat. Uprzedzając - żaden nie wydał się na jakikolwiek sposób podejrzany i do tej pory nie wiem jak kochasiom 1 i 2 udało się manewrować między dwoma kobietami.

Teraz czekam na falę hejtu jaka to jestem ufna i łatwowierna.

Skomentuj (46) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 229 (309)

#69995

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję, ale na pewno już nie długo.

Zostałam przyjęta do pracy na umowę na zastępstwo za pracownika przebywającego na urlopie zdrowotnym (nie jestem do końca pewno jak to się poprawnie nazywa). W każdym razie do momentu kiedy on nie wróci, ja pracuję za niego. Tak się złożyło, że wraca w połowie stycznia. Mi tym samym kończy się umowa i zostaję bez niczego.

Na moje szczęście (lub nieszczęście) w międzyczasie koleżanka z pracy zaszła w ciążę. I tu pojawia się szansa dla mnie. Szef stwierdził, że jestem bardzo dobrym pracownikiem, więc dostanę nową umowę i będę pracować za koleżankę. Zapytacie gdzie w tym wszystkim piekielność?? Już tłumaczę.

Moje "koleżanki" z pracy z kierowniczą działu na czele stwierdziły, że fajnie by było gdybym się trochę postarała żeby tę umowę dostać. W pewnym momencie doszło do tego, że było multum rzeczy do wykonania, uzupełnienia po ich zmianach. Oczywiście zostawało to do zrobienie przeze mnie, bo przecież "potrzebne na jutro, a ja nie zdążyłam". Nie oszukujmy się w naszej pracy nie powinno istnieć słowo "nie zdążyłam". No chyba że w kwestii "nie zdążyłam przeczytać książki w czasie mojej zmiany bo była za gruba (książka)/za wolno czytam/ za długo siedziałam w internetach*." Nie jest dla mnie problemem sprawdzenie kilku faktur czy zrobienie bilansu, ale... Raz przyszedł szef i zobaczył, że bilans nie zrobiony. Komu się dostało? Tak. Mi.

W dodatku dzisiaj okazało się, że szef dobrze wie, co wyrabiają moje "koleżanki". I jakoś nie reaguje. Decyzja podjęta. Nie przedłuży mi umowy? Płakać nie będę. Przedłuży? Zwalniam się!! Jest jeszcze jedna opcja. Zastanawiam się czy nie być piekielną i nie zwolnić się już teraz, za niedługo. Powiedzmy przed Świętami. I kto będzie pracował przez Święta? (tak w grafiku wypisana jestem ja).

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 392 (470)