Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Annis666

Zamieszcza historie od: 17 grudnia 2011 - 23:15
Ostatnio: 10 lipca 2018 - 21:34
  • Historii na głównej: 8 z 13
  • Punktów za historie: 8278
  • Komentarzy: 31
  • Punktów za komentarze: 151
 

#45321

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka dni przed świętami zadzwonił do mnie ojciec mojej córki i poinformował mnie, że niestety nie może małej odwiedzić w Wigilię, bo okazało się, że ma nowotwór i musi pilnie się położyć w szpitalu. Dwa dni później dostałam od niego sms, że jest już po operacji i będzie zaczynał chemię. Lekko mnie zdziwiło to zawrotne tempo, ale pomyślałam, że może faktycznie z nim kiepsko i nawet się trochę zaczęłam o niego martwić... Głupia ja!

Spotkałam go pół godziny temu. Piwko kupował. Miał się kwitnąco.

Tak, Panie i Panowie, szanowny sprawca wymyślił sobie, że jak mi powie, że jest chory, to nie będzie musiał do dziecka z prezentem przychodzić. Mam nadzieję, że moja córa po tatusiu rozumu nie odziedziczy...

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 907 (1045)

#34033

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mam koleżankę, Gosię. Znamy się lat 20 i kilka, z jednej piaskownicy robaki jadłyśmy i takie tam. Gosia pochodzi z dość nieciekawej rodziny (rodzice piją, siostra w wieku 19 była matką trójki dzieci... Nie, nie z tym samym facetem). W związku z tym, jakieś 5 lat temu bardzo ucieszyła mnie wiadomość o ślubie Gochy z naszym wspólnym znajomym z dzieciństwa. "Chociaż jej się życie ułoży jakoś ′normalnie′ pomyślałam".
Jakiś czas później spotkałam spotkałam ją z Marcinem (jej mężem) w mieście i zostałam poinformowana, że zostaną rodzicami. Ostatni raz widziałam Gosię jakieś 3-4 tygodnie przed porodem, a później kontakt miałyśmy raczej sporadyczny...

Kolejny raz spotkałam ją prawie dwa lata później. Dowiedziałam się wtedy, że dziecko urodziło się poważnie upośledzone. Nie wiem, czy to wina lekarzy, czy komplikacji przy porodzie, ona nie mówiła, a ja pytać nie chciałam, bo niezręcznie jakoś. No, ale mimo tego jakoś sobie radzą, "Marcin wyjechał do Niemiec, żeby zarobić na rehabilitacje dla Krzysia, może będzie z nim lepiej". Życzyłam im tego z całego serca.

Kilka miesięcy temu, Gosia mnie poprosiła, żebym jej pomogła jak najszybciej znaleźć jakieś mieszkanie do wynajęcia. Moją pierwszą myślą było, że chcą się przeprowadzić do miasta, żeby nie wydawać tyle na dojazdy, ale dowiedziałam się, że przeprowadzają się tylko Gosia z Krzysiem. Trochę mnie to zdziwiło, ale doszłam do wniosku, że jak będzie chciała, to sama mi wszystko opowie. W tak zwanym międzyczasie spotkałam sąsiadkę, która poczuła nieprzepartą chęć podzielenia się ze mną informacjami kto, z kim, kiedy i dlaczego. I czego się dowiedziałam? Otóż:

Gosia się od kilku tygodni tuła się z ciężko chorym dzieckiem po znajomych, gdyż Marcin podczas wyjazdów do pracy doszedł do wniosku, że on tego "nie udźwignie", więc Gośka wyprowadziła się z synkiem do rodziców, skąd po kilku dniach wyrzucił ja ojciec, bo wezwała policję, kiedy jej rodzice zaczęli się po pijaku okładać czym popadnie.

A co w tym wszystkim jest najbardziej piekielne? To, że większość żałuje jej męża, "bo jakie to (w sensie, że upośledzenie synka) musiało być dla niego trudne, nic dziwnego, że sobie z tym nie poradził".

Skomentuj (43) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 842 (918)

#32492

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przed chwilą upewniłam się, że bardzo słusznie zrobiłam ograniczając ojcu mojej córki prawa rodzicielskie.

Kilka dni temu tatuś szanowny zadzwonił do mnie, że niedługo Dzień Dziecka i w ogóle, więc chciałby coś małej kupić i się z nami zobaczyć. Nie ukrywam, że jak to usłyszałam, to byłam w lekkim szoku, bo do kontaktów z małą to on nigdy wyrywny nie był, no ale skoro sam proponuje, to nie ma sprawy.

Umówiliśmy się na dziś, na 14. Ubrałam małą, wyszłam z domu i czekam w umówionym miejscu. 5 minut. 10 minut. 20 minut.... Już zaczyna mnie k*****a łapać, ale może coś się stało. Więc w tzw. międzyczasie dzwonię do padre. Odebrał za 7 lub 8 razem, po czym poinformował mnie, że on jednak się nie zjawi, bo jest teraz u starszej córki, a tak w ogóle, to razem ze swoimi rodzicami (!!!) doszedł do wniosku, że nie ma sensu nic małej kupować, bo jest w sumie jeszcze jest mała i nie będzie pamiętała, czy coś dostała, czy nie. A już na pewno nie będzie pamiętała, że to od niego.

Myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok. Pomijam to, że dorosły facet z rodzicami konsultuje to, czy ma coś kupić własnemu dziecku, czy nie. Ale, do cholery, czy nie mógł o tym, że się nie zjawi poinformować wcześniej??? Do tej pory mną telepie.

tatuś

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 925 (1133)

#32060

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Chciałabym z tego miejsca czule i serdecznie, środkowym palcem pozdrowić panów z działu windykacji Eurobanku, którzy przez ostatnie dwa tygodnie z uporem maniaka wydzwaniali do mnie po 30-40 razy dziennie, nie przyjmując do wiadomości, że osoba z którą chcą rozmawiać jest za granicą, a w Polsce jest raz na miesiąc (nawet dokładną datę im podałam). Niezmiernie wdzięczna jestem również za to, iż wszelkie próby dialogu z mojej strony zbywali słowami "Nie będę z panią o tym rozmawiać " oraz rzuceniem słuchawki. Nie ma to jak miłe i profesjonalne podejście do potencjalnego klienta.

A o co poszło? O to, że była niecała złotówka niedopłaty przy spłacaniu jednej z rat. Peace!

eurobank

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 711 (759)

#30269

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tok myślowy niektórych osób mnie poraża....

Niedaleko mnie mieszkało z rodzicami dwóch chłopców, nazwijmy ich Janek i Marcin. Byli bliźniakami. Świetne dzieciaki, służyli w harcerstwie, tańczyli hip-hop... Wszędzie było ich pełno. W kwietniu ubiegłego roku Janek zachorował na nowotwór, a w listopadzie, po długiej i ciężkiej walce zmarł w wieku 15 lat.

Jak często bywa w takich sytuacjach, na pogrzebie Janka pojawiły się tłumy. Część po to, żeby pożegnać się z Jankiem i okazać wsparcie jego rodzinie, a część z ciekawości. Miałam wątpliwą przyjemność stać za takimi właśnie paniami. Pomijam komentowanie tego, jak wyglądała ceremonia, bo to jest temat na osobną historię. W pewnym momencie usłyszałam taką dyskusję:

P1 - No, patrz ile tu tych harcerzy, to wszystko przez nich przecież!
Zatkało mnie, ale słucham dalej.
P2 - Pewnie, wiadomo, że oni tam tylko pija, ćpają i k*rwią się! A potem się dziwią, że na raka chorują!
P1 - A tak w ogóle, to ja nie rozumiem tej ich rozpaczy, przecież mają jeszcze drugiego dzieciaka, takiego samego!

Szczęka mi opadła do samej ziemi. Zastanawiam się jakim trzeba być człowiekiem, żeby powiedzieć, że w sumie to nic takiego się nie stało, bo mają jeszcze jedno dziecko...

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1179 (1221)

#27818

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój eks miał koleżankę, nazwijmy ją Monika. Owa Monika charakteryzowała się tym, że nigdy nie miała pieniędzy, co objawiało się telefonami o 23 o treści np. "Pożyczcie mi 20 zł, bo nie mam na kaszkę dla Kasi (to jej córka)". Ja się wściekałam, a eks pożyczał pieniądze. Generalizując, nie przepadałam za panną. Ale któregoś dnia prawie szlag mnie trafił.

Lubię markowe kosmetyki i potrafiłam naprawdę długo odkładać pieniądze, żeby sobie upatrzone cudeńko, z reguły na wyprzedaży, kupić, a ona bardzo namiętnie chciała je ode mnie pożyczać. Pewnego dnia, mój ojciec wracając z Londynu, przywiózł mi całkiem sporą ilość błyszczyków, pudrów i różnych takich. Oprócz tego było tam jeszcze kilka koszulek, które są dość trudno dostępne. Kilka dni później owa Monika wpadła do nas i aż jej się oczka zaświeciły. Mówi, żebym jej coś dała, "Bo przecież tyle tego masz!"

Ja: - Monika, nie, ojciec mi je przywiózł, to prezent jest!
Monika: - Ej, no, ale od jednego czy dwóch nie zbiedniejesz! No nie bądź taka! O! I ta koszulka taka fajna!
Ja: - Słuchaj, mogę ci coś ewentualnie odsprzedać, albo dasz mi siano, a mój tato ci kupi co chcesz.
Monia fuknęła i wyszła.

Po jakimś miesiącu zauważyłam, że tych kosmetyków jest jakby mniej, ale pomyślałam, że może gdzieś mi się zapodziały, a ja nie zauważyłam. Ważne w tej historyjce jest, że z owym czasie oboje z eksem pracowaliśmy.

Któregoś dnia zachorowałam i zostałam w domu. Jakieś dwie godziny później rozlega się chrobot klucza w zamku i do domu wchodzi... Monika! Nie wiem, która z nas miała głupszą minę...
Okazało się, że jak kiedyś zostawiliśmy jej klucz od mieszkania, żeby dbała o roślinki podczas naszą nieobecność, ona sobie dorobiła drugi komplet. I w ten sposób, jak nas nie było w domu, przychodziła sobie i "pożyczała" różne rzeczy. A to jedzenie, a to jakiś ciuch, którego się potem nie mogłam doszukać, a to kosmetyk... W ten sposób wyniosła mi z domu rzeczy warte dość sporą kwotę. A najlepsze jest to, że jak poinformowałam o tym eksia, on nie widział widział w tym nic złego.... Finał? Ja się rozstałam z facetem, z nią nie utrzymuję kontaktów, a eksio z Moniczką dalej są najlepszymi kumplami.

Krewni i znajomi królika

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 813 (861)

#27306

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie wiem, czy to jest piekielne, ale muszę to z siebie wyrzucić, może komuś się moja historia przyda.

Jestem ci ja dumną posiadaczką dwuletniej córeczki, czule zwanej Trollem. Z racji tego, że wychowuję ją sama, a współsprawca niezbyt się pali do płacenia alimentów, wypłaca mi je fundusz alimentacyjny.

Jakiś czas temu obniżono mi alimenty, bo on taki biedny i pokrzywdzony, nie stać go. Żeby było śmieszniej, jestem bezrobotna, bez prawa do zasiłku. Mija czas jakiś, dostaję pismo z lokalnego mops-u z informacją, żeby się u nich stawić teraz, zaraz, natychmiast. Cóż było robić?
Zostawiłam Trolla z babcią, a sama pobiegłam do owego przybytku.

Tam dowiedziałam się, że skoro mi zmniejszono alimenty, to muszę zwrócić różnicę w ich kwocie, bowiem, zanim oni załapali, że mają mi płacić mniej, minęły ze 3 miesiące. Tłumaczę kobiecie, że nie oddam, bo z czego? Mówię, że może na raty rozłożyć, albo coś, ale nie. W ciągu 14 dni mam zapłacić i basta.
Finał? Przez 3 miesiące mops sobie pobierał moje alimenty jako spłatę "długu" jaki wobec nich miałam. W związku z tym dostawałam tylko zasiłek rodzinny (68 zł!!! miesięcznie).

Refleksje?
Tylko taka, że to cholernie smutne jest. Bo nikt nie gania za facetem, który jest winien 3 czy 4 tysiące złotych, ale samotnej matce nie odpuszczą.

Miejski Ośrodek POMOCY Społecznej

Skomentuj (65) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 695 (835)

#21872

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka dni temu odwiedził mnie dawno niewidziany kumpel i opowiedział mi historię, po której ciśnienie mi skoczyło do 500.

Tak się złożyło, że jednemu z naszych wspólnych przyjaciół, zamarzyła się kariera w armii. W ramach owej kariery, został wysłany na tzw. "misję pokojową" do Afganistanu. Jak wszyscy wiemy, 21 grudnia zginęło tam pięciu żołnierzy. Tego właśnie dnia matka owego chłopaka odebrała telefon, ktoś grobowym głosem ją poinformował, że bardzo mu przykro, ale.... Reakcji tej kobiety chyba opisywać nie muszę. A puenta?

Okazało się, że kuzynce owego żołnierza się nudziło i wpadła na ów "genialny" pomysł, więc namówiła jakiegoś równie yntelygentego osobnika, na wykonanie tego ŚMIESZNEGO telefonu. Fakt, boki zrywać....

rodzina ach rodzina...

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 840 (904)

1