Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

AyatiSajani

Zamieszcza historie od: 18 października 2012 - 18:22
Ostatnio: 8 marca 2015 - 14:29
O sobie:

Bezczynni nie dokonują podbojów.

  • Historii na głównej: 15 z 21
  • Punktów za historie: 13444
  • Komentarzy: 213
  • Punktów za komentarze: 1759
 

#52157

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jest rzeczą dość częstą, że Norwegowie biorą sobie żony spoza Europy - jadą do Tajlandii, na Filipiny lub podobnego, orientalnego kraju i wracają z przyszłą żoną.

Niestety jeden z takich panów "zapomniał" wspomnieć swojej wybrance, że jest nosicielem wirusa HIV.
Dowiedziała się tego podczas jednej z wizyt w gabinecie, w którym pracowałam. Była akurat na wizycie kontrolnej, w ciąży...

PS. Uprzedzając pytania - badanie zostało wykonane na zlecenie lekarza, ponieważ pacjentka pytała wcześniej o leki, które widziała u siebie w domu, a nie wiedziała na co są.

zagranica

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 595 (693)

#49996

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój wujek kupił kiedyś małe mieszkanko dla siebie, swojej młodej żony i ich małego synka.

Jako, że jego hobby to majsterkowanie, projektowanie i rzeźbienie, zaczął przeistaczać mieszkanko w prawdziwe dzieło sztuki. Wszystkie meble były idealnie wkomponowane, z rzeźbionymi elementami (np łóżko piętrowe przypominające pnące się drzewo, łączące się z oknem i lampą), okrągłe drzwi jak w domku hobbitów.. dużo by opowiadać.. Wchodziło się tam jak do innego, baśniowego świata.

Po paru latach - cudowna nowina, żona w ciąży... i to bliźniaczej. Trzeba było kombinować, bo mieszkanko za małe na tak liczną rodzinę. Wujek (z bólem serca) dogadał się z babcią, która miała mieszkanie o dużo mniejszym standardzie, ale sporo większe i nie własnościowe, że dokonają zamiany. Wujek spłaci jej mieszkanie, a w przyszłości to mniejsze dostanie się synowi na dobry start w dorosłe życie i swego rodzaju dziedzictwo.

Babcia się zgodziła chętnie. Wszystko zostało załatwione.

Minęło następnych parę lat.
Babcia ciężko zachorowała, lekarze nie dawali jej więcej niż miesiąc życia. Wujek chciał ją wziąć do siebie, żeby miał się nią kto opiekować, ale jego brat upierał się, że on się nią zajmie. Nalegał i nalegał tak długo, aż wujek ustąpił. Miał nadzieję, że może pod koniec jej życia brat czuje się winny, że nigdy się nią nie interesował i chce nadrobić stracony czas.. O naiwności!

Babcia zmarła. I chyba wszyscy już wiedzą jak to się skończyło..

Brat wykorzystał ostatnie dni życia babci najlepiej jak się dało - mieszkanie zostało przepisane na jego córkę. "Bo oni tak się babcią opiekowali to im się należy!"

Mieszkanie zostało oczywiście od razu sprzedane - brat miał spore długi, ponieważ nie miał w zwyczaju płacić podatków, więc go urzędy i komornicy ścigali.

Wujek jak się o tym dowiedział to mało mu serce nie pękło. Raz - ze względu na tak perfidne wykorzystanie babci, dwa - ze względu na to ile serca włożył w mieszkanie, które przepadło bezpowrotnie.
Z bratem od 15 lat nie zamienił słowa.

rodzina

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 866 (936)

#50101

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka lat temu miałam okazję zobaczyć jak funkcjonuje branża rozrywkowa w jednym z najbardziej imprezowych miast Polski. Zostałam zatrudniona jako marketingowiec w jednym z większych klubów.
Oczekiwania szefa:

- Za wynajęcie "ekskluzywnej strefy VIP" chciał 3000 zł, bo nie będą mu jakieś "przypadkowe wieśniaki na białe kanapy z buciorami wchodzić"

Efekt: przez rok mojej pracy strefa była otwarta może z dwa razy, pokrywała ją coraz grubsza warstwa kurzu.

- "załatw mi białe skórzane pufy do klubu za darmo". "Co?! Nikt nie chce nam tego dać za darmo? Przecież to byłaby idealna reklama do ich gównianej firmy jakby u nas, w tym wielkim luksusowym klubie były ich wyroby. Dziękować nam powinni!"

Efekt: przez jakiś czas w klubie większość miejsc była stojąca. A za zamówione pufy (porządne i bardzo tanie) szef był obrażony na mnie przez miesiąc: "marnujesz moje pieniądze i nie potrafisz nic porządnie załatwić".

- Zapraszamy największe sławy muzyki klubowej - głosiło hasło na plakacie.

Efekt: "Znajdź mi kogoś kto zagra to co chcę za 150 zł na wieczór".

- Pijany obiecywał barmanom na każdej większej i udanej imprezie - ja w nagrodę wam wczasy na Kanarach zafunduję!

Efekt: Zalegał 3-4 miesiące z wypłatą zaległych paru stówek pensji. Po czym jak sam wrócił z wakacji, to opowiadał z zadowoleniem jakie to napiwki dawał barmanom w klubach na Ibizie (jeden napiwek przekraczał 2- miesięczną pensję chłopaków).

- Najgorsze jednak było traktowanie pracowników - umawiał niby na dzień próbny, po czym osoby zasuwały przez całą noc, a często także nad ranem sprzątały klub po imprezie. Później mówił, że jednak się nie nadają i brał nowych, oczywiście nie płacąc za wykonaną pracę.

Najlepsze było jego tłumaczenie czemu nie zapłacił selekcjonerowi - "Sam rozumiesz, mało ludzi mieliśmy przez ostatni miesiąc, nie mogę ci zapłacić... no chyba sam rozumiesz, nie chcesz narażać klubu na straty".

Selekcjoner okazał się być "niewdzięcznym, egoistycznym chamem" i jednak chciał pieniądze za stanie po nockach przez parę dni w tygodniu i za wykonaną pracę. Bezczelny!

gastronomia klub muzyczny

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 856 (904)

#49475

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przypomniałam sobie ostatnio o moim byłym współlokatorze.. Tolku. Znacie pewnie ten typ człowieka, który za darmo to i ocet by wypił... Otóż Tolek dla tych ludzi powinien być przewodnikiem duchowym, sensei i guru w jednym.

Tolek uczynił z oszczędzania swego rodzaju hobby, sztukę wręcz i wyniósł to wszystko na następny, mistrzowski poziom.
Oto kilka przykładów, które udało mi się zapamiętać:

- w umywalce zawsze stała miska, do której miała spływać woda, w której myliśmy ręce - on ją później wykorzystywał do prania;

- znicze z 1 listopada przynosił do domu tak gdzieś w połowie miesiąca (zakładam, że nie tylko swoje), mył i przechowywał na następny rok, czasami używał ich jako pojemniki na drobne rzeczy, bo po co marnować, tym sposobem nasze mieszkanie wyglądało zawsze jak przystrojone na Halloween;

- pewnego dnia jedliśmy obiad w kuchni, on spożywał właśnie wątpliwej jakości konserwę, której bym nie tknęła kijem od szczotki. Jestem generalnie mało wrażliwa na różne obrzydliwości, ale jak trafił na wielkiego zęba i zaczął się zastanawiać z jakiego to zwierzęcia, to wymiękłam i wyszłam... aż do tej pory mi słabo jak o tym myślę...

Ręce nam opadły również wówczas jak Tolek, do tej pory dbający o siebie i biegający regularnie, nagle zaczął przesiadywać całymi dniami na kanapie, praktycznie bez ruchu. Zaniepokojeni pytamy, czy coś się stało. Tolek beztrosko odpowiedział, że jeśli będzie się więcej ruszał to będzie więcej kalorii spalał, ergo, będzie bardziej głodny i więcej kasy będzie musiał wydawać na jedzenie...

Na ten tok myślowy żadne z nas nie miało odpowiedniej riposty.

gastronomia? :)

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 736 (828)

#49403

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ehh.. emigracyjne życie i stereotypy..

Koleżanka Litwinka, pracująca w firmie sprzątającej opowiedziała mi pewną historię, która mogła skończyć się dla niej bardzo nieprzyjemnie.

Pewna majętna Norweżka chciała być bardzo przedsiębiorcza i sprytna. Oskarżyła Aiste o kradzież złotej biżuterii, oraz o przeszukiwanie jej szaf (podobno rzeczy były poprzestawiane i szuflady niedomknięte). Wydzwaniała do firmy w dniu zdarzenia, krzyczała, wygrażała, wyzywała od najgorszych, żądała zadośćuczynienia i odszkodowania.

Następnego dnia z rana, przerażona dziewczyna poszła oczywiście na dywanik do szefa. Po usłyszeniu oskarżeń, już spokojniejsza wyjaśniła, że ona u tej pani nie była od paru tygodni, bo alarm był włączony, więc nie sprzątała u niej. Dowiedziała się od sąsiadów, że kobieta wyjechała na jakiś czas do siostry, więc zostawiła jej na drzwiach karteczkę, z informacją, że była tego i tego dnia, ale z powodu wyżej wspomnianego alarmu nie mogła dostać się do środka. Także siłą rzeczy nie mogła niczego ukraść. Ale widocznie wredne babsko nie wróciło jeszcze do domu i nie przeczytało wiadomości.

Szef tylko się uśmiechnął i powiedział, że czegoś takiego się spodziewał, po tym jak kobieta nie chciała wzywać policji. No bo kto przy zdrowych zmysłach żąda od firmy, której pracownica dokonała rzekomej kradzieży, bezpłatnego sprzątania przez następne 2 miesiące..

Po konfrontacji, jakby nigdy nic stwierdziła, że z tymi dziewczynami ze wschodu to nigdy nie wiadomo i jak następnym razem Aiste do niej przyjdzie, to będzie ją bardziej pilnowała. Szef firmy roześmiał się jej w słuchawkę i powiedział, że żadna z jego pracownic już nigdy nie postawi nogi w jej domu, a on osobiście dopilnuje, żeby żadna z firm sprzątających w okolicy już nigdy nie przyjęła od niej zlecenia. Na koniec rzucił jeszcze - miłego sprzątania tych 300 metrów, mam nadzieję, że nie dostanie pani odcisków od mopa!

zagranica walka ze stereotypami

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1047 (1081)

#48116

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Grete znowu w akcji.

Zauważyłam ostatnio jej wzmożoną aktywność na fb związaną z tematem nie wsiadania za kółko po alkoholu. Zalewa wszystkich historiami typu: list nieżyjącej dziewczyny do matki, apel ojca, który stracił syna, inne opowieści wzruszającej treści, kliknij to a uratujesz kogoś na drodze, łańcuszki wszelkiej maści, a ostatnio nawet jakiś wiersz od anioła stróża i inne tego typu.

Generalnie akcja jak najbardziej szczytna, ale niestety nie w jej wydaniu jak się okazało.

Mówię Mojemu, że Grete znowu ratuje świat, tym razem przed pijanymi kierowcami, na co on przeciera oczy ze zdumienia:

Tydzień temu przecież z nią rozmawiałem. Opowiadała, że jej facet wyjechał na weekend, to ona położyła dzieci spać (oni oboje mają po 26 lat, on ma syna z poprzedniego związku, a ona córkę - "tradycyjna norweska rodzina") i poszła na imprezę. Chwaliła się, że tak się nawaliła, że nie wie jak do domu nad ranem wróciła. Wyjrzała później za okno i samochód stał, więc przypuszcza, że samochodem. Ale mówiła też, że to normalne i nie pierwszy raz jej się zdarza, bo przecież policja w nocy nie sprawdza..

No tak... bo przecież o to tylko chodzi, żeby policja nie złapała na gorącym uczynku.

Hipokryzja poziom hard.

jazda na oparach hipokryzji

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 515 (593)

#47982

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wieczorki seniorów... brzmi, zdawałoby się, niegroźnie. Nic bardziej mylnego. To co czasami potrafią odstawiać starsi ludzie, prowokuje do zadawania sobie pytań o relatywność pojęcia wieku.

Ale od początku. Klub, którego marketingiem się zajmowałam, organizował imprezy z DJ/em dla osób starszych. Zysk generalnie żaden, ale wiele lat tradycji zobowiązuje do ciągnięcia tego przedsięwzięcia. A zawsze to ciekawa rozrywka dla tych, którzy jeszcze są młodzi duchem.

Starsi ludzie wydawałoby się poważni, stateczni, rozsądni... tymczasem momentami klub zamieniał się w istny ośrodek specjalny, ochroniarze w przedszkolanki, a manager w sędziego z gwizdkiem. Nawet piaskownica była, bo klub nad samym morzem :)

Starsi panowie i panie przemycali na imprezy swój alkohol, który przelewali sobie do szklanek w toaletach. Miejsca ukrycia niczym u najlepszych szmuglerów - pod spódnicami, w spodniach, przywiązane piersiówki do łydek itd. Bilans wieczoru w barze wyglądał tak, że mieliśmy masę nawalonych dziadków, gdzie w teorii na każdego przypadał jeden drink. Cuda jakieś.

Nagminne unikanie płacenia symbolicznego wjazdu, pod pretekstem rozejrzenia się. Później bywało, że tacy seniorzy chowali się za kolumnami lub wielkimi donicami przed ochroniarzem, który próbował ich namierzyć. Co bardziej kreatywni przebierali się w toaletach nawet! Mistrzowie kamuflażu chciałoby się rzec.
Ta zabawa w kotka i myszkę utrzymywała nasz personel w nadzwyczajnie dobrej kondycji fizycznej.

'Obmacywanki' pod stołami- temat rzeka. Często kończyły się starciami dwóch pełnych wigoru panów, którzy upatrzyli sobie tę samą damę. Interwencja managera niezbędna, bo by sobie panowie w ferworze walki jeszcze coś połamali. Pani w tym czasie znikała w toalecie z panem nr 3. Co tam robili? Nie wiem i naprawdę, naprawdę wiedzieć nie chcę.

Jednego wieczoru usłyszałam tekst z ust pewnej matrony, w okolicach 70-ki:
- A po co ja mam do sanatoriów jeździć kochaniutka i pieniądze wydawać? Nie lubię jak mnie obcy faceci po biuście obmacują... a tutaj? A tutaj to przynajmniej wszystkich znam!

Ochroniarze za mną nawet nie próbowali tłumić śmiechu, przestali jak pani zaczęła do nich zalotnie się uśmiechać :)

Moje spojrzenie na naszą starszyznę plemienną już nigdy nie było takie samo...

Jak to mówią: głowa siwieje,...

ciekawy przypadek Benjamina Buttona

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 708 (792)

#47433

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia opowiedziana przez panią mecenas, u której pracowałam.

Była ona kiedyś na ślubie swoich znajomych. Nie były jeszcze wtedy tak popularne śluby konkordatowe, także to uroczyste wydarzenie miało miejsce w USC.

Przychodzi moment wyrażenia zgody na zawarcie związku małżeńskiego, a tu nagle pan młody postanowił popisać się swoim wątpliwym poczuciem humoru i powiedział, że on się jeszcze zastanawia i nie chce takiej zmory za żonę. Ogólny śmiech przerwał urzędnik, który nie podzielając dobrego nastroju pana młodego, po prostu się spakował i stwierdził, że skoro nie ma zgody obu stron to on ślubu nie udzieli.

Tak bladej panny młodej podobno jeszcze nie widziano.

USC

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1012 (1054)

#46384

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia o obrończyni zwierząt. Miałam do niedawna sąsiadkę, która za taką się właśnie podawała. Z jej licznych opowieści, o tym jak: będąc na wakacjach walczyła z właścicielem niedożywionych koni, dokarmiła jakiegoś ptaszka, pomstowała na życie zwierząt w zoo, tygrysów w Tybecie, itp., jawił się faktycznie obraz pełen cnót wszelakich. Dodatkowo zaadoptowała psa (mieszanka a'la doberman), potem "uratowała" też 2 koty. Czemu w cudzysłowie? O tym jak sytuacja wyglądała naprawdę przekonałam się niedługo...

Rozdział pierwszy - pies.

Bardzo grzeczny, przyjacielski i mądry, nie był ani razu przez nią wyprowadzony. A Norwegia nie należy do krajów, gdzie problemem byłoby znalezienie dobrej trasy. I oto jest! Las za domem! Ale to dla spędzające całe swoje życie na kanapie Grete za daleko. Wiązała go po prostu na smyczy przed domem, pół biedy jeśli robiła to z tyłu domu, gdzie była trawa... przeważnie niestety pies wiązany w części wybetonowanej, bo bliżej. Czasami bez picia i jedzenia. A jak się zerwał i sąsiedzi mieli pretensje, że ich kotu jedzenie wyjada, to przez tydzień ich krytykowała za brak uczuć wobec zwierząt.
Po piesku, jak się łatwo domyślić, nikt nie sprzątał. Po zimie, przykładowo, naszym oczom ukazał się piękny widok całej psiej toalety. Mało tego, w domu również nikt nie sprzątał. Cała podłoga wyłożona była gustownym czarnym dywanem z sierści.

Nasza dzielna obrończyni zwierząt nie poprzestała na posiadaniu psa- miała także 2 pająki, o których nie wiadomo było czy jeszcze żyją czy już uschły w swoich terrariach.

Latem przygarnęła też 2 śliczne kociaki, które zostały jednak puszczone samopas i niedługo ich kuwetę stanowiły wszystkie kwiaty, a drapaczkę wszystkie meble.

Najgorzej ta cała adopcja skończyła się dla psa. Grete stwierdziła, że straszy kotki i trzymała go w klatce przeznaczonej do transportu dużych zwierząt. Nie widziała oczywiście nic złego w tym, że psina nie ma nawet jak się obrócić.
Szkoda, że piszcząc w klatce nie rozumiał historii opowiadanych przez swoją właścicielkę.. o hipokryzjo.

cdn.

świat hipokryzji

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 600 (662)

#46266

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia ma początek w latach 70-tych, bohater - wujek z zagranicy.
Oto krótki poradnik jak być pierwszego sortu pasożytem:

1. Wzbudź w swojej rodzinie poczucie winy, że byłeś wychowywany przez dziadków i z dala od rodziny, najlepiej w taki sposób, żeby zrozumieli, że teraz przez resztę życia mają ci to rekompensować. Nie jest ważne to, że w odróżnieniu od reszty głodującego rodzeństwa miałeś własną guwernantkę i prywatnych nauczycieli, co pozwoliło na wyjechanie w latach 70 do Francji i zrobienie całkiem błyskotliwej kariery.

2. Mieszkając praktycznie całe swoje życie za granicę w ramach "dobroczynności" wysyłaj wszystkie stare i znoszone ciuchy oraz buty.

3. Swojemu sparaliżowanemu ojcu, a raczej bratu, który się nim opiekuje, wysyłaj co parę lat 50 euro na "to wszystko czego tam potrzebujecie na opiekę".

4. Przyjeżdżając w odwiedziny do Polski zawsze oczekuj wystawnego przyjęcia. A żeby "nie kłopotać rodziny wymyślaniem prezentów dla siebie", na wstępie przedstawiaj całą listę podarków jakich oczekujesz. Bo przecież to oczywiste, że prezenty daje osoba, która gości przyjmuje, a nie na odwrót.

5. Wpraszając się do kogoś na obiad, spóźnij się 3 godziny, lub wproś się w tym czasie na obiad do kogoś innego.

6. Zaproś raz rodzinę na poczęstunek, zaproponuj koreczki, ale "takie z takim specjalnym przysmakiem - mozzarellą, znacie w Polsce coś takiego?"

7. Dostając zaproszenie od najbliższej rodziny na weselu, weź ze sobą jeszcze 4 gości i nie poinformuj o tym nikogo. Po czym wynieś z wesela około 15 flaszek "w ramach prezentu z Polski".

rodzinka.. na szczęście nie moja :)

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 814 (920)