Profil użytkownika

AyatiSajani ♀
Zamieszcza historie od: | 18 października 2012 - 18:22 |
Ostatnio: | 8 marca 2015 - 14:29 |
O sobie: |
Bezczynni nie dokonują podbojów. |
- Historii na głównej: 15 z 21
- Punktów za historie: 13449
- Komentarzy: 213
- Punktów za komentarze: 1760
Ja pracuję jako prawnik w Skandynawii i tak się składa, że sporo naszych rodaków w związku z brakiem znajomości języka zwraca się do mnie o pomoc. Pierwszy problem to zawsze zapłata, bo często nie chcą zrozumieć, że ja też muszę rachunki płacić i na powietrze mój samochód nie chodzi. Drugi problem to fakt, że tutaj wszyscy sobie mówią na "ty". Mocno skraca to dystans i ludziom się wydaje, ze mogą traktować mnie jak koleżankę i dzwonić z każdą pierdołą o każdej porze dnia i nocy. Także sprawdzian z asertywności mam każdego dnia. Niestety... bo nie chcę zamienić się we wredną sucz. A przewiduję, że po paru latach w zawodzie tak się niestety może stać..
Dobry ten tekst na końcu. Trafia w sedno :)
Mnie denerwuje jak w Skandynawii mówią, że Polacy przyjeżdżają po socjal i siedzą na łasce państwa nic nie robiąc. Bo po pierwsze, jest tak jak MyCha opisała: najpierw trzeba wyrobić odpowiednią ilość godzin i włożyć odpowiednio dużo do budżetu w podatkach (a te nie są niskie). Po drugie zasiłek dostaje się przez określoną ilość czasu i nie można na nim siedzieć w nieskończoność. Maksymalnie chyba 2 lata. W międzyczasie musisz szukać pracy i pojawiać się w tutejszym UP z raportem co się robi w kierunku znalezienia pracy. Także teksty o Polakach żyjących jak królowie na zasiłkach są dla mnie naciągane. Przynajmniej w Skandynawii, gdzie niby są one dość wysokie, a i tak nie wyobrażam sobie przeżycia na nich więcej niż parę miesięcy.
Męczą bo nie byłaś pewnie nigdy na dobrym :) Obecnie wyglądają zupełnie inaczej niż te stereotypowe rodem z filmu "Wesele". Na porządnym nie ma tylu dalekich ciotek, wujków, nie ma pijanych kapel, żenujących wodzirejów, przepychania jajka przez spodnie, zbijania baloników itp. Na szczęście odchodzi się od takich reliktów i goście potrafią bawić się na poziomie :) Jak dla mnie wesele jest jedyną taką okazją, żeby zgromadzić wszystkich ludzi, którzy są dla mnie ważni, ściągnąć bliskich znajomych z różnych części świata i bawić się z nimi całą noc.
Historia faktycznie straszna. Nie zgodzę się jednak z komentarzami, że filmy z wesela są bezsensowne bo i tak nikt tego oglądać nie będzie. Ja mam fantastyczny, krótki i dynamicznie zmontowany film z wesela. Nie ma dłużyzn, fajne ujęcia najciekawszych momentów, miło się to ogląda i nie żałuję, że się zdecydowaliśmy na kamerzystę. W dniu ślubu są takie emocje, że większości rzeczy się po prostu nie pamięta i gdyby nie film nie wiedziałabym nawet jak to wyglądało :)
Nie do końca tak to wygląda. W Norwegii niezbyt wielu Polaków mówi po norwesku płynnie, zdarza się, że po 10 latach ledwo potrafią wydukać parę zdań. Niewielu z nich ma też norweskich znajomych. Przeważnie są to robotnicy, którzy tylko z innymi Polakami mają kontakt i Norwegów unikają. Języka nie chcą się uczyć i jest w związku z tym spory problem, bo co z takimi osobnikami robić? Nie chcą się integrować i ich sytuacja w najmniejszym stopniu nie przypomina Twojej. Tutaj realia są zupełnie inne.
Jak to powiedział Antoni Czechow: Bez znajomości języków obcych człowiek czuje się gorzej niż bez paszportu. Taka wiedza nie ciąży. Ja zamierzam zadbać, żeby moje dzieci mówiły płynnie po polsku. W końcu będą Polakami, powinny znać i szanować swoje korzenie. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że przyjeżdżam do domu i moje dzieci nie mogą porozumieć się w jednym języku z własnymi dziadkami..
Chodziło mu o podniesienie tej osłony na oknie, ale ewidentnie nie wiedział jak to powiedzieć w żadnym języku :)
Miałam nadzieję, że po przeczytaniu całej historii będzie to już jasne. Na specjalne życzenie zmieniłam :)
Masz rację :) Uściśliłam już po edytowaniu, że koleś mieszka w Norwegii dopiero 4 lata i już twierdzi, że języka ojczystego zapomniał.
Mieszkanki Oslo, a prawdziwe Norweżki to zupełnie co innego :)
Teoretyzując: Jeśli była podporządkowana mężowi, to jest opcja, że także i synowi dała się łatwo zepchnąć na margines. Osoby prowadzące z powodzeniem działalność gospodarczą przeważnie nie są głupie i mają jakieś konto na czarną godzinę, które właśnie w takiej sytuacji jak opisana wyżej mogło im zapewnić środki do życia. Zakładam, że komornik zajął dom i samochód synuśka, no bo czemu miałoby być inaczej. Faktury autor mógł zobaczyć już po fakcie, jak znajomy wrócił do formy. Nie wiem czy tak to mogło wyglądać, ale można podywagować :)
Lekarz próbował z nią porozmawiać, ale nie dało się. Dziewczyna bardzo słabo po angielsku mówi, jest w obcym kraju, przestraszona, zna tylko tego swojego męża, jest od niego całkowicie zależna i materialnie i psychicznie. Nie chciała nawet słyszeć o policji. Płakać wręcz zaczęła. Ciężko coś zrobić w takiej sytuacji.. Zresztą jej sposób myślenia jest kompletnie różny od naszego..
A tak na marginesie- ostatnio Norwegia wprowadziła ustawę o obowiązkowej służbie wojskowej dla kobiet, bo przecież jej brak to dyskryminacja :) Także teraz nastąpi następny etap defeminizacji kobiet w Norwegii.. aż się boję :)
Moda jest, bardzo dużo Norwegów ma żony z innych krajów. A jeszcze więcej z nich deklaruje, że z ich własną krajanką to nigdy w życiu by się nie związali. To dość skomplikowane zagadnienie, dziwnie rozumiane równouprawnienie (nie jako równość praw, a jako brak różnic między płciami) doprowadziło do tego, że faktycznie kobiety zachowują się dokładnie tak samo jak faceci. I to niektórych mężczyzn odstrasza, bo (tak zgaduję) burzy ich genetycznie zaprogramowaną rolę w świecie i być może zagubieni się czują.
Norweżki nie są brzydkie, całkiem ładne z nich dziewczyny. Bardziej o ich charakter chodzi i wychowanie. Nie wdając się w dogłębne analizy (i pewnie krzywdząc sporo jednostek), można powiedzieć, że są rozpuszczone i nastawione materialistycznie do życia. Mało kobiece (przez większość czasu w dresach i bluzach itp), nie uprawiają sportów (większość jest "przy kości"), leniwe, nie chce im się pracować, wolą żyć na koszt męża. Nie ma w nich takiego ciepła i kobiecości. Tyle wywnioskowałam z rozmów z Norwegami i własnych obserwacji. Jak to jeden z nich mówi: "our girls- premium bitches" ;)
Szczerze mówiąc nie jestem pewna czy jest to tutaj obowiązkowe badanie. Wiem czemu jej robiono, ale czy jest to standard musiałabym się dowiedzieć.
Inteligentny to nie był, a chwalić się uwielbiał, to fakt. Raz mi to mówił o 10 rano po paru drinkach, które zdążył pod palemką na tarasie wypić. A drugim razem to obawiam się, że był i pijany, i naćpany.. a z 3 godziny później chciał żeby mu panienki przywieźć z burdelu.. Cudna praca ;]
To ile jaki lokal płaci za wynajem to nie było żadną tajemnicą, informacje krążyły w środowisku, a ile szef płacił to wiem doskonale, bo reprezentowałam go na spotkaniu w urzędzie, gdzie padła m.in. ta informacja. Gdyby były to plotki to bym ich nie powtarzała.
Później to zrobiło się takie błędne koło z tego co wiem- barmani wiedzieli, że dostanie wypłaty graniczy z cudem, więc żyli z napiwków i innych, barmanom znanych, sposobów na uszczknięcie tu i tam.
Uciekłam stamtąd w pierwszym możliwym momencie.. Zresztą również w paskudnych okolicznościach, ale te nie są odpowiednie na ten portal, tylko zostały zgłoszone policji.
Dowodów nie mam- sam się chwalił, że dostał cynk od swojego wujka i był jedynym, który złożył ofertę ;)
W Norwegii jest model, że dziecko jest tydzień u jednego rodzica, a tydzień u drugiego. Niby ok, ale tak de facto wychodzi, że nie ma swojego jednego domu. Ma dwa, w każdym inne zasady, inni ludzie, inne rodzeństwo, inny zestaw rodziców. I dzieciaki często się gubią w tej sytuacji. Nie ma chyba dobrego rozwiązania..
I dobrze- moim zdanie Szwecja jest bardziej "cywilizowana" niż Norwegia- więcej możliwości :)
Ja zaraz obok, na Kuźniczej :)