Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Borys

Zamieszcza historie od: 31 marca 2012 - 23:42
Ostatnio: 4 maja 2016 - 22:05
  • Historii na głównej: 28 z 35
  • Punktów za historie: 24758
  • Komentarzy: 102
  • Punktów za komentarze: 763
 

#43268

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mroźna zeszłoroczna zima.
Tankuje swoje auto na pewnej znanej zielonej stacji. Po chwili słyszę wrzaski i krzyk pracownika stacji. Kobiecie podczas tankowania strzelił przewód paliwowy i benzyna zaczęła się wylewać pod auto. Zostałem poproszony o pomoc w przepchaniu auta. Wypchaliśmy samochód na bezpieczną odległość. Wracamy i nie wierzymy własnym oczom. Rozlana benzyna...zamarzła. Pracownik speszony uciekł. Kilku klientów widząc to odjechało bez tankowania. Ja niestety byłem już "po" i każdego ranka modliłem się żeby odpalić.

Więcej mnie już tam nie widzieli.

Stacja paliw

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 880 (942)

#42839

przez (PW) ·
| Do ulubionych
To że kobiety lubią się chwalić przed sąsiadkami to nic nowego. Jednak dzisiejsza sytuacja rozłożyła mnie na łopatki.

Czekam kulturalnie w supermarkecie na swoją kolej z towarami na taśmie. Dwie kobiety głośno rozmawiały przy kasie obok. Jedna tłumaczyła drugiej jakie jajka ma kupować tylko "0" albo "1", bo to ekologiczne i ona tylko takie kupuje pokazując wybity numerek na jajku wyjmując je z wytłaczanki. Rozmowę musiała słyszeć również kasjerka która zwróciła uwagę na jajka. Spojrzała z każdej strony, wyciągała jajka i gdzieś zaczęła dzwonić. Przyleciała kobieta z BOK-u i sprawdziła zawartość. Kazała jej chwilę poczekać.

Wychodząc ze sklepu widziałem jak pani od jajek udaje się z ochroniarzami gdzieś na ich zaplecze, a obok mnie przemknęła jej koleżanka, która przez telefon podawała najnowszą nowinę do swoich znajomych. Co się okazało? Pani Basia chciała kupić dobre jajka za niską cenę, więc wyrzuciła 10 jajek z numerkiem "3" za regał, a w te miejsce włożyła "0". Kradzież by się udała gdyby nie długi język.

Teraz przez parę dni sąsiadki będą miały o czym dyskutować. Ten typ tak ma :-)

Supermarket

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1011 (1065)

#41702

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O kurierach było już tysiąc opowieści. I ja opowiem swoją historię. Zamówiłem na allegro cześci samochodowe dla wujka. Chłop nie zna się na internecie, a różnica w cenie ze sklepem stacjonarnym wynosiła ponad 200 zł, więc namówiłem go na bezpieczną transakcję. Szybki zakup i jutro paczka powinna być u mnie... no właśnie powinna. Mija kilka dni, wujek wściekły bo auto stoi zepsute, a paczki nie ma. Tydzień po transakcji wujek postanawia dzwonić na policję i daje mi wykład o mojej głupocie, oszustach, itp.

Postanawiam wziąć sprawę w swoje ręce. Szybki telefon do sprzedawcy i co się okazało? On paczkę wysłał... Nie dowierzam i proszę o potwierdzenie nadania i numer paczki. Dostałem o co prosiłem, loguję się na stronie firmy kurierskiej ze szczęśliwą liczbą. Co się okazuje? Paczka dostarczona 5 dni temu!!! Nerwowo nie wytrzymuję i telefonicznie atakuję chłopa z BOK-u. On również zdziwiony - szykuje mi konfrontacje z kurierem. Co się okazuje?

Kurier nie zastał mnie w domu. Nie dodzwonił się (w pracy nie mam zasięgu). Więc dzielny kuriero udał się do sąsiada. A że go też w domu nie było, to postanowił schować paczkę u niego w szopce... Przykrył workami ze śmieciami i podpisał list. Miał mi napisać sms ale zapomniał. Nogi mi się ugięły - rozłączyłem się bez słowa. Paczka na szczęście była - mogłem oskarżyć kuriera o kradzież i fałszerstwo, ale paczka była na wujka więc nie chciałem biedaka po sądach włóczyć....
Chyba przerzucę się na Pocztę Polską.

KURIERO

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 570 (606)

#29696

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia miała miejsce dokładnie 2 lata temu podczas wielkiej powodzi.

Było już naprawdę gorąco na naszym terenie, ale dzięki Bogu do tragedii nie doszło. Woda zeszła - wszystko powoli wracało do normalności. Jednak prawdziwa robota dla strażaków dopiero się zaczynała. Jako członek OSP oczywiście zgłosiłem chęć usuwania skutków wielkiej wody.
Nie było łatwo od 7-16 w pracy a od 18-24 przy pompowaniu (nasza jednostka jak wszystkie inne osp w naszej gminie zrzekły się ekwiwalentu na rzecz sprzętu).

Tak więc pracowaliśmy, za darmo żeby nie było.
Pierwsze dni to działanie na swoim terenie. Urobić się człowiek nie urobił, no ale pomp pilnować trzeba. Wspominam ten czas miło. Gdzie nie pompowaliśmy ludzie zawsze przychylnie się odnosili. To przynosili kawę, to jakieś ciasto, to kanapki. Inni starali się umilić czas, laptopa z filmem dali czy zaprosili na partyjkę w karty (pompowaliśmy głównie na prywatnych posesjach - piwnice czy inne rozlewiska).

Po 3 dniach komendant PSP kazał nam przenieść się do innej miejscowości, w której nie było straży. Była to wieś ale raczej mocno rozbudowana przez nowobogackich. Jak każą to każą - jeździliśmy. Jak okazało się, te dni były prawdziwą katorgą. Kilka kwiatków:

- Pompując piwnice zostaliśmy wyproszeni z posesji, gdyż gospodarze chcieli puścić psa... którego nie mają...

- Raz nas zagadali, a w tym czasie jeden gostek chciał ukraść ropę. Tłumaczył się że chciał nam pomóc i dolać do pompy.

- Straszenie policją, że nie stosujemy się do ciszy nocnej... Pompa chodzi co najwyżej jak mała kosiarka.

- Krzyczenie i rozkazywanie. Teksty typu: ′za co wam płacą′ czy ′bo istniejecie dzięki moim podatkom′, itp.

Ostatnią sytuację opisze dokładniej.

Koledzy z pierwszej zmiany pompowali u starszego małżeństwa. Kawki i ciasta nie brakowało. Po skończonej robocie babcia pyta się "ile za pracę się należy" - oczywiście tłumaczenie, że nie weźmiemy, itp. Na to dziadek powiedział, że on tak nie odpuści. I poleciał i przyniósł 0,5 czerwonego trunku. Chłopaki odmówili ale dziadziuś nalegał, polał po kieliszku wiśniówki swojskiej jak się okazało. Potem jeszcze na drugą nogę...
Trzeciego już nie było, bo służba wzywa. Nadchodziła 18 więc zmieniliśmy ich z kolegą.

Nie minęło 30 minut gdy nadjchał radiowóz. Nie wiedzieliśmy o co chodzi, ani nawet to, że koledzy wypili po dwa.
Dialog wyglądał mniej więcej tak:

Ja (J)
Policjant (P)

J - Czyżby pomoc przyjechała? A może ropy będziecie pilnować? (taki mały żarcik)
P - Ja bym się na twoim miejscu tak nie śmiał głąbie..
J - Nie pomyliło ci się coś kolego?
(PS Tak uważam, że policjantem nie można zostać. Policjant to cecha charakteru).
J - Nie koleguj mi tu, tylko dmuchaj.

Włosy mi stanęły dęba (mimo iż jestem łysy). Oczywiście dmuchnąłem - 0,00, kolega też.
J - Jak to? Nic nie piliście? To po co ta jeb... k.... dzwoniła?

Po wszystkim telefon do naczelnika i decyzja była tylko jedna. Zwijamy sprzęt i wracamy do remizy. Zgłosiliśmy awarię motopompy.
Niestety trzeba się pilnować, teraz nawet piwka odmawiamy przy każdej okazji, mimo iż czasami po robocie po prostu się chce...

PS. Kolega który był ze mną, dostał mandat za zaśmiecanie (wyrzucił papierosa) na terenie prywatnym...
Była interwencja w KPP. Mandat anulowano. Jednak policjanta nic nie spotkało. Oby tylko nie potrzebował naszej pomocy...

osp

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 598 (630)

#28441

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Witam wszystkich, ja również pochwalę się pewnymi piekielnymi sprawami.
Pierwsza z nich miała miejsce w Oświęcimiu. Kuzynka pracuje tam jako przewodniczka po muzeum Auschwitz. Problemy najczęściej są z młodzieżą, która przyjeżdżała na wycieczki szkolne. O sweet fotkach przy piecach na fecebooka nie wspomnę gdyż jest to raczej normalne.
Lecz nie o młodych dziś powiem, a o durnych Amerykanach.

Piekielna grupka przyjechała do obozu w sile 4 dorosłych osobników (ok 50 lat każdy). Wyglądali na typowych Amerykanów - dumni, nadęci i myślący że jak pokaże $ to wszyscy będą im buty pucować.
No to kuzynka zaczynać oprowadzać i opowiadać. Pierwsze zdziwienie to jak ona śmie zwalać winę na Niemców???
Kuzynka zdębiała.....
- No to kto jest za to odpowiedzialny?
- Naziści i Polacy. - Powiedziała kobieta.
Kuzynka powoli i mozolnie tłumaczyła, że w obozie zginęło wielu Polaków.
Przybysze zza oceanu myśleli, że w Auschwitz zginęli tylko Żydzi, a Naziści to ludzie znikąd. No cóż może na historię nie chodzili...

Ale końcowa rozmowa przebiła wszystko. Turyści wstrząśnięci, jedna nawet się popłakała. Jak człowiek mógł do tego dopuścić?
Wtedy jeden mężczyzna poprosił o wytłumaczenie, bo nie może jednej kwestii zrozumieć. "Jak ci ludzie dali się tam zamknąć? On by się nie zgodził i by tam nie poszedł".
Kuzynka ciężki nokaut, ale wstaje i walczy. Tłumaczy że zostali zmuszani itp. "A dlaczego Polacy i Żydzi mieli adwokatów, że ich nie wyciągnęli?" Po tym pytaniu obrót na pięcie i grzecznie do widzenia.

Oświęcim

Skomentuj (65) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 901 (945)