Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Borys

Zamieszcza historie od: 31 marca 2012 - 23:42
Ostatnio: 4 maja 2016 - 22:05
  • Historii na głównej: 28 z 35
  • Punktów za historie: 24758
  • Komentarzy: 102
  • Punktów za komentarze: 763
 

#46853

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Idioci atakują po raz kolejny! :)
Tym razem udałem się do znajomego rolnika, który hoduje świnki. Co jakiś czas zabija z trzy na raz, część zostawia dla siebie, a część sprzedaje ale tylko zaufanym. W tym przypadku oprócz znajomych znaleźli się znajomi znajomych. Nazwę ich idioci.

Sprawa zakupu jest prosta. Na miejscu rolnik waży półtuszę, a potem rozbiera ją na poszczególne elementy. Dla niewtajemniczonych: na szynkę, schab, żeberka, golonki, boczki itp. itd. Koszt 1 kg półtuszy to 8 zł. Jak za mięso na swojskim chowie, to cena atrakcyjna.
Dojechałem na miejsce. Rolnik zważył, wyszło idealnie 50 kg więc zapłaciłem 400zł, a on wziął się za rozbiórkę.

W tym czasie przyjechali idioci (rodzice od jakiejś tam koleżanki córki rolnika z pracy).
Wyszła paniusia wiek ok. 50 lat ze swoim mężem. Oczywiście krytyka na wstępie, co to za dziura, amortyzatory do wymiany, itd... Następnie wzięła się za oględziny półtuszy. Wielki fachowiec podtykał zewnętrzną część? Następnie pogrymasiła, że tłusta? Brudna? Ja i rolnik w szoku. No przecież ona nawet części z mięsem nie zobaczyła tylko samą skórę, no ale nic.

Rolnik: No to co decyduje się Pani?
Idiotka: No niech będzie.
R: No to co ważymy półtuszę?
I: Co?? Ja nie chcę półtuszy! Ja chcę mięso z połowy świni!
R: Tak, to jest właśnie półtusza.
I: Nie dam się wrobić! Pan chce mnie oszukać. Ja chcę mięso!!
R: To rozbiorę i zważymy z tej półtuszy.
I: Nie! Ja chcę mięso! Pan mi sprzeda jakąś półtuszę, pewnie same kości i skórę.
R: Czyli same mięso osobno w kawałeczku?
I: Tak.

No więc rolnik przeprosił mnie i kazał chwilę poczekać. Dokończył rozbiór i zaprosił idiotów do siebie.
R: Schabik ładny, proszę 5 kg x 17 zł = 58 zł
R: Szyneczka 4 kg x 15 zł = 60 zł
I tak po kolei z każdą częścią.

I w taki o to sposób rolnik sprzedawał mięso idiotce. Cena trochę większa jak w sklepach, no bo przecież ekologiczne :) Wzięła wszystko nawet słoninę, skórki czy kości dla pieska. Mąż idiota z zadowoleniem ładował wszystko do bagażnika. Koniec końcem idioci zapłacili 567 zł. A kupili całą... półtuszę. Zadowoleni z siebie wyjechali do domu.
Tak więc zamiast 400 zł zapłacili ponad 160 zł więcej. Wcale mi ich nie żal.
Pan Roman (rolnik) szyderczo zapytał się czy chcę półtuszę czy mięso. Wybrałem półtuszę.

PS dla zaciekłych komentatorów:
- mięso przebadane
- odprowadzony podatek
I tego się trzymajmy.

gastronomia

Skomentuj (43) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 920 (990)

#46519

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Biedna wieś w Bieszczadach u mojej cioci. Życie płynie tam wolno. Kto bardziej ogarnięty ten albo miał swoje interesy albo wyjeżdżał do większego miasta do pracy. Ale był też margines – alkoholicy. Jednym z nich był Krzysiek. Nie miał żony ani rodzeństwa. Rodzice już nie żyli i sam został na majątku Masarz z trzeciego pokolenia – właśnie ten zawód doprowadził go do alkoholizmu. Jak wiadomo przy świniobiciu nie tylko krew się lała ale także gorzała. Krzysiek od jakiegoś czasu nie zajmował się masarstwem, gdyż nie był w stanie.

Od wakacji nastąpiła przemiana. Robił duże przerwy w piciu, zaczął chodzić do kościoła, posprzątał melinę i powrócił do tego co umie, czyli bicie świń.
Odremontował szopkę i „przystosował” ją do swojej pracy. Już nie jeździł po klientach, tylko z pomocą kolegi kręcił biznes. Krzysiek robił świetne wyroby. Wystarczyło kupić świnię u któregoś z gospodarzy – zawieść do niego zapłacić 250 zł, a za dwa dni przyjechać po pyszną kiełbaskę, pasztecik, szyneczki, itp.

Interes kwitł w najlepsze aż do świąt. Wtedy za namową mieszkańców Krzychu sam zaczął skupować świnie i sprzedawać wyroby wśród znajomych.
Na długo przed świętami nie zapisywał już nikogo na mięso, bo zamówień miał aż nadto.
Nie wszystkim się to spodobało. Pewnego dnia przyjechali panowie, zakuli Krzycha i jego kompanów w kajdanki i wywieźli do Rzeszowa. Tak, sklepikarzowi nie spodobało się, że stracił utarg na wędlinach więc porobił zdjęcia i napisał pismo do odpowiednich służb.

Krzysiek po świętach pojawił się znów na wsi. Nie mógł już bić świń. Wrócił do alkoholu.
W tamtym tygodniu znaleźli go zamarzniętego w swoim mieszkaniu. Kto był piekielny? Krzysiek czy sklepikarz? Jedno jest pewne: Mieszkańcy znowu będą jeść kiełbasy mięsopodobne.

wieś

Skomentuj (101) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1037 (1173)
zarchiwizowany

#46727

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Śmietana ? Tak od wczoraj wiem że istnieje wiele odmian i wiem też że nie wolno nikogo ale to nikogo prosić o pomoc.
Po pracy zostałem poproszony przez szwagra o pomoc w naprawie auta. Zeszło nam prawie do samego wieczora. Brudny, głodny, zmęczony udałem się do domu. Niestety w drodze powrotnej odezwał się telefon a w nim SMS od żony : Kup śmietanę do sosów inaczej nie będziesz miał kolacji.
Nie uśmiechało mi się to zbytnio szczególnie na mój ubiór i moją czystość ale co tam myśl o specjalnej kolacji zapędziła mnie prosto do małego dyskontu.
Szybkim krokiem udaje się w stronę lodówek a tu mała konsternacja…. Co to jest śmietana do sosów. Widzę 18%, 36% może to któraś z tych ? A może jakaś specjalna ? Jakieś kwaśne i gęste ? Ale czy to te ? Jak złą kupie to żona mnie chyba wypatroszy. Miałem dzwonić do mej lubej ale spostrzegłem się że telefon został w samochodzie. Rozglądam się po sklepie i ekspedientek nie widzę. Jest za to starsza pani, która grzebie namiętnie swoimi szponami w kawałkach żółtego sera. Wlekę się do niej i zmęczonym błagalnym głosem wypowiadam „ przepraszam czy pomoże mi pani …..” nie dokończyłem. Pani odwróciła się i w szybkim tempem udała się w inny rejon sklepu. Nic trudno, znów udaję się w stronę lodówek i namiętnie przeglądam śmietany. JEST ! znalazłem ! Śmietana do sosów. O i jest nawet śmietana do zup – zadowolony z siebie i nowo nabytej wiedzy udaję się w stronę kasy. Niestety drogę zastępuje mi ochroniarz i ta stara jędza.

Ochroniarz – Pierdykaj stąd….. idź żebrać gdzie indziej
Baba – kto to widział żeby zakupów nie można było spokojnie zrobić !!
Ja – hola hola. Jaki żebrak ? Chciałem się tylko coś zapytać po czym wyjmuję portfel i pokazuje zawartość ( akurat miałem tam coś ok. 1500zł)
Baba – złodziej ! Ukradł komuś portfel.
Ja- i samochód też – po czym macham jej kluczykami.
Ochroniarz – proszę opuścić ten sklep dla świętego spokoju.
Ja – Wyjdę ale razem z zakupioną śmietaną
Baba – niech go pan wyprowadzi bo jeszcze coś ukradnie
Ochroniarz – Proszę wyjść i nie dyskutować ! Nie będziesz mi tu dyktował warunków

OK. rzuciłem śmietanę ochroniarzowi pod nogi – ta rozbyrdała się ładnie po jego czarnych spodniach i lakierkach. Nie zatrzymywał mnie. Dzisiaj sumienie mnie ruszyło i pojechałem do sklepu zapłacić za wyrządzoną szkodę. Poprosiłem kierowniczkę, wyjaśniłem przeprosiłem zapłaciłem. Ochroniarz gdy zobaczył mnie elegancko ubranego schował się jak regałami jak tchórz i udawał stojak na pieczywo. A chciałem się tylko zapytać czy nie muszę mu oddać pieniędzy za czyszczenie butów i spodni……. 

PS Ale za to kolacji mu nie wybacze….

sklepy

Skomentuj (43) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 314 (442)

#45082

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W tym miejscu pragnę przeprosić wszystkich druhów z OSP, ale trochę zepsuję opinię tej organizacji - i to nie przez samych strażaków a przez system i władzę wyższą która niszczy wszystko w zarodku.

W naszej jednostce wiało "komuną", zarząd wiek średnio 50+, w garażu stary Żuczek, syf, a sprzęt nowy lądował w szafie. Hitem było jak prezes powiedział nam że ubranie typowe grube do pożaru tzw. NOMEX to ... strój zimowy. A na wyjazdy należy jeździć w zwykłych cienkich koszarówkach. Wyjazdów może z 5 na rok, głównie trawy. Kilka razy zdarzało się że syrena wyła, strażacy pod remizą, a nie ma kto jej otworzyć bo naczelnik śpi i nie słyszy, a gospodarz na wieczornych nieszporach.

Postanowiliśmy coś z tym zrobić. Zmobilizowaliśmy młodych i na zebraniu przepędziliśmy dziadów. Walczyli, chcieli się dogadać, jednak byliśmy bezkompromisowi i większością głosów sami wybraliśmy nowy młody zarząd.

Od razu wzięliśmy się do ostrej roboty. Sam remont i sprzątanie garażu trwał 2 tygodnie. Ale efekty były zdumiewające. Każdy strażak miał swoją szafkę, sprzęt posegregowany, czysty. Postanowiliśmy zrobić coś aby poprawić tabor. Poszliśmy prosić o nowy samochód na gminę. Odpowiedź wryła nas w ziemię... - "nie ma sprawy, mieliście dostać już dawno ale wasz zarząd nie chciał - nowe auto więcej wyjazdów - więcej kłopotów".
6 miesięcy potem w garażu stał nowy mały lekki Ford Transit. Dla nas to było mało. Chcieliśmy mieć samochód ze zbiornikiem wodnym. Ruszyliśmy z wielką zbiórką. Organizowaliśmy festyny, zabawy, sylwestry, zbiórki, sprzedawaliśmy kalendarze, chodziliśmy na żebry do sponsorów. Efekt? Za następne 8 miesięcy w garażu obok Forda stał niemłody już STAR 266 ale w świetnym stanie (co to jest za samochód strażakom nie muszę tłumaczyć, takich aut już się niestety nie robi). Do tego udało nam się załatwić nowszy sprzęt osobisty, a także nową wydajną motopompę.

Również sytuacja kadrowa znacznie się poprawiła. Namówiliśmy kilka osób do wstąpienia w nasze szeregi. Założyliśmy też trzy drużyny MDP (młodzieżowe drużyny pożarnicze). Stan osobowy wynosił 32 strażaków czynnych i 20 MDP. Sukcesem zakończyły się też zawody gdzie zdobyliśmy 2 pierwsze miejsca, jedno 3 i jedno 4.
Duży nacisk kładliśmy na szkolenia. Wpychaliśmy ludzi tak żeby jak najwięcej miało uprawnienia.

Po dwóch latach z jednostki widmo zrobiliśmy świetnie prosperującą Straż. Wszystko wydawało by się że jest idealnie... tak jednak nie było..

Z 5 wyjazdów Żuczkiem rocznie zrobiło się może z 8...
Z czego prawie wszystkie wyjazdy na palące się łąki.
Jak ważne są wyjazdy dla jednostki to chyba wie każdy strażak ochotnik. Czy mieliśmy się cieszyć że nie było pożarów? Nic z tych rzeczy. Oto kilka przykładów:

- Zwalone drzewo 300 m od strażnicy. Na miejsce przyjeżdża jednostka oddalona o 7 km (która należy do KSRG - Krajowy System Ratowniczo Gaśniczy.) Dlaczego nas nie wezwano? Byliśmy na miejscu, mieliśmy chyba z 15 druhów, którzy mieli uprawnienia na piły, 2 wyremontowane husqvarny...
Powód? - Jednostki KSRG muszą robić wyjazdy bo większe pieniądze dostają, a muszą coś tam sobie kupić.

- Mały pożar szopki w naszej wsi. Oczywiście nas nie wzywają. Przyjeżdża PSP (państwowa straż), na mój telefon do dyspozytora dlaczego nie my, odpowiedział że strażacy nie byli dziś nigdzie na akcji, a też ich z tego rozliczają.

- Pożar stodoły w sąsiedniej wsi. Straże jeżdżą przez naszą miejscowość jedna za drugą. My oczywiście cisza. Po trzech godzinach wyje u nas syrena. Gdzie mamy jechać? Ano na tą stodołę. Pożar ugaszony ale trzeba słomę poprzerzucać (kto był przy tym, ten wie co to za robota) Dlaczego nie mogli zrobić tego te jednostki które tam były? "Bo tym się śpieszyło, tamci do pracy i nie miał kto przerzucać". A dlaczego nie byliśmy wezwani jak reszta do gaszenia? "Bo środki były wystarczające".

- Szkolenie medyczne. 5 osób ukończyło kurs ratownika. Udało się nam załatwić z pewnej firmy spore dofinansowanie na torbę medyczną R1. Warunkiem było podpisane pismo rekomendacji przez Komendanta PSP. Tylko tyle. Aż tyle....
Nie podpisał, bo stwierdził że nikt i tak nas nie wyśle i nie pozwoli brać udziału w takiej akcji... To po kiego ...uja wysłali nas na szkolenie??

Jedyne wyjazdy jakie mieliśmy, to oczywiście wyjazdy na imprezy. A to przekazanie samochodu, a to jakaś rocznica, a to wigilijki, zebrania, itp. Wszędzie alkohol i te same stare mordy.

Chcieliśmy wyjść z inicjatywą i zorganizować ćwiczenia w starym budynku. Jednostki z gminy nie wyraziły chęci udziału, a komendant gminny stwierdził "chyba was pojeb...., za dużo wolnego czasu macie?"

4 lata minęły. Zarząd się poddał - zrezygnował. Nikt nie miał ochoty tracić czasu na coś co nie przynosi korzyści. Do stołu dobrały się te same dziady, trochę w zmienionej kadrze, bo 2 z nich umarło. Samochody niszczeją. Star został wycofany z podziału, bo nie ma kto go naprawić. Fordzik służy jako pojazd do przewożenia pocztu sztandarowego. Na zawodach tylko jedna drużyna wystąpiła. Gmina się cieszy, bo już nikt im du.y nie truje.

A miało być tak pięknie.

OSP

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1068 (1114)
zarchiwizowany

#45013

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dziś byłem odwiedzić wraz z żoną jej przyjaciółkę w szpitalu która za dwa dni ma termin porodu. Obok niej leżała małolata ( na oko 16 lat) z "wpadki". Nagle wpada stado koleżanek odwiedzić przyszłą nieletnią mamę. Na pytanie kto będzie ojcem: odpowiedziała " Nie wiem, przecież tylu ich na tej imprezie było....."

Aż boje się mieć dzieci

służba_zdrowia

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 284 (350)

#44375

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Siostrzenica mojego kolegi z pracy uczy się w szkole hotelarskiej. W wakacje dzięki znajomościom jej bogatego wuja, udało się jej załapać na płatny staż w ekskluzywnym hotelu typu Spa & Wellness w pewnym nadmorskim kurorcie. W sezonie letnim można tam spotkać całą śmietankę celebrytów i różnie zachowujących się bogaczy. Nie będzie to jednak historia o nich. Tylko o zwykłym Wieśku.

Hotel nie tylko dbał o bogaczy, często też wspierał różne fundacje czy inne instytucje i firmy w których można było wygrać zaproszenie do hotelu. Tak właśnie było z Wiesiem który zaproszenie wygrał w... krzyżówce.

Problemy z nim zaczęły się już od samego rana. Chciał swoim VW Golfem II dostać się na parking zadaszony podziemny. Kiedy ochroniarz poprosił o zezwolenie, ten krzykiem chciał już go zwolnić "bo on jest vip, tu ma kupon i proszę mu nie przeszkadzać, bo marnuje jego cenny czas". Menadżer próbował załagodzić sytuację jednak jak grochem o ścianę. Ostatecznie poczciwa Golfina stała obok luksusowych fur.

Wiesiu miał kupon buissness vip, czyli czyli jedna noc dla dwóch osób z opcją ALL Inclusive (jedzenie i wszelakie SPA i nawet alkohol w cenie). Wiesiek myślał, że jest teraz najważniejszym gościem. A nie był, bo buissness vip to tylko taka nazwa, dla prawdziwych vipów były złote karty.

W rejestracji kolejne sceny. On już chce pokój - choć doba hotelowa zaczynała się od 12 a była godzina... 10
Co 5 minut chodził się pytać czy aby już nie jest.
Ostatecznie o 11 wraz z żoną podpisał wszystkie papiery i udał się do pokoju.
Nie minęło 10 min, a Wieś już był na skardze w recepcji - dlaczego pokój jest taki mały? Przecież VIPy mają wielkie apartamenty, a nie takie klity? Ostatecznie udało się go przekonać, by pozostał w tym który otrzymał. Długo w nim nie usiedział, bo lada moment już wraz z żoną prawie biegł korzystać z hotelu.
Najpierw SPA - chciał wszystkie zabiegi najlepiej naraz. Nie dał sobie przemówić, że niektórych zabiegów nie można łączyć. Kończył jeden, szedł do drugiego gdzie nie ma kolejki i tak przez kilka godzin.

Restauracja.
Wiesiek jadł bez opamiętania, zamawiał najdziwniejsze menu, by oddać prawie niezjedzone i prosić o nowe. Przytoczę dwie rozmowy.

W - Poproszę wino dla żony.
Kelnerka - Jakie?
W - Jak to jakie? NAJDROŻSZE!!

Oczywiście wino nietknięte, bo wytrawnego żona Wiesia nie lubi.

W - Poproszę jakieś najlepsze piwo.
K - Najlepsze, czyli? Mamy Żywiecki, Heineken i tam jakieś inne.
W - Co??? Co to za hotel? Takie piwa to ja u mnie w pierwszym lepszym sklepie kupię!!!

W nocy tylko jedna scena. Gość zażyczył sobie jedzenie do pokoju. W recepcji powiedziano, że restauracja już nieczynna. Mogą przynieść to danie ale będzie to kosztowało i nie mało. Oczywiście krzyki jak to VIPa nie chcą obsłużyć, że skargę wniesie, itp.

Następny dzień - dzień wyjazdu. Wiesiu nie traci czasu, bo do 10 ma opuścić pokój. Ze stołówki wynosi kanapki "na drogę". Gdy kelnerka zwróciła mu uwagę znów zaczynał tą samą śpiewkę o VIPach. Szybkim tempem udał się jeszcze zażyć chwili luksusu w SPA. Udał się na basen gdzie leżał w ekskluzywnym jacuzzi z innymi klientami.
Nagle krzyk i widok ludzi panicznie uciekających z kąpieli.
Co się okazało? Wiesiowi kończył się czas, więc nie chcąc tracić czasu na wyjście do toalety, nasikał do jacuzzi.
Miał pecha, bo w wodzie oprócz chloru był specjalny detergent, który gdy tylko zmieniało się PH wody, ta zabarwiała się na inny kolor. Szybko wezwano ochronę. Doszło do szarpaniny. W Wieśka wstąpił diabeł, krzyczał, wrzeszczał, powtarzając do znudzenia, że tak się VIPów nie traktuje, chciał uciec. Wezwano policję. Okazało się że był pijany. Gdy go wyprowadzano pokazał jeszcze środkowy palec i wykrzyczał że mógł tam jeszcze zrobić kupę.

Miał jednak pecha. Podpisując papiery zgodził się z punktem, gdzie pisze że za zanieczyszczenie basenu, grozi kara 3000zł.
Prawnik już następnego dnia przygotował wezwanie do zapłaty. Do rachunku został również dopisany alkohol, który Wiesiu wypił w nocy z lodówki. A było tego niemało, bo praktycznie każda butelka była otwarta :)
Na pewno to najdroższe wakacje jego w życiu.

Hotel

Skomentuj (49) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 825 (983)
zarchiwizowany

#44526

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tym razem o tym, że miłość ślepa jest:)
Udałem się dziś do mojego ulubionego supermarketu gdzie pracowała moja adoratorka. Gdy tylko bywałem na zakupach zawsze uśmiechała się, puszczała mi oczka czy przypadkowo ocierała się jak przechodziła między regałami. Raz nawet zaproponowała mi pomoc w doradzeniu ( w supermarkecie ? ).
Kolejny raz usłyszałem tym razem z ust innej dziewczyny coś w stylu " Popatrz ciasteczko Gosi idzie"...
Jako że jestem mężczyzną uznawałem to za komplementy i jedynie co to szeroko się uśmiechałem. ( jestem żonaty,ale obrączki raczej nie nosze)

Dziś zrobiłem małe zakupy - dosłownie 4 sztuki. Kolejek nie ma. Podchodze do kasy i kogo widzę ? Oczywiście Gosię. Gdy mnie zobaczyła szybkie poprawienie włosów ręką i próba zrobienia poważnej miny ( naprawdę komicznie to wyglądało)
Za moimi plecami zobaczyłem komitet koleżanek Gosi które oczywiście musiały wszystko widzieć.

Zaczęło się niewinnie od maślanych oczek i słów " Witamy stałego klienta". Ręce troszke jej się zatrzęsły gdy kasowała ogórki. Na końcu chwyciła 0,5 litrową puszkę i wywiązał się dialog:

Gosia - Oj piweczko, muszę sprawdzić czy aby na pewno jest pan pełnoletni - Poproszę dowód

( Miła pani już w myślach na pewno wpisywała w pejsbuku i nk moje dane oglądając moje zdjęcia) Dodam tylko że pełnoletność osiągnęłem już prawie 10 lat temu, i na młodziana wcale nie wyglądam

Borys - heh Policja może legitymować ludzi ale żeby pani kasjerka w supermarkecie ?
Gosia-( uznała to chyba za droczenie się) - Tak ja tu jestem policjantką, poproszę dowód bo inaczej w kajdanki zakuje:) ( przy tym zabiera moją puszkę)
Borys - Ja jednak dowodu nie pokaże
Gosia - To piwka nie będzie ( powiedziała z dumą)
Borys - Jednak proszę by skasowała pani mojego ENERGY DRINKA

Gosia nerwowo spojrzała na puszkę i zaczerwieniła się jak burak. Usłyszałem tylko wybuch śmiechu jej koleżanek. Zapłaciłem i nawet dziękuję nie usłyszałem.
Jutro też chyba idę na zakupy :)

supermarket

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 296 (410)
zarchiwizowany

#44479

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
PZPN
Przestępcy Zrzeszeni Przeciwko Nam
Ostatnio wiele się mówi na temat nowego prezesa Zbigniewa Bońka. Kibice są zachwyceni, słychać same ochy i achy. I nawet reprezentacja zaczęła wygrywać. Na forach dyskusyjnych już są dywagacje że za pare lat wracamy do elit itp itd.
Ja jednak chcę Wam teraz ukazać jak PZPN działa i pomaga szkolić młodych adeptów piłki zaczynając od najniższych lig oraz co robi by ta dyscyplina sportu się rozwijała. PZPN ma podległe OZNP ( Okręgowy ZPN) i Podokręgi które służą do ....

A więc na początek wyobraźcie sobie że zostajecie prezesem małego wiejskiego klubu. Macie odpowiednie zaplecze i zawodników. Gra u was ok 60 zawodników ( seniorzy, juniorzy, trampkarze). Gmina przyznała Wam nieduze środki. Do tego kilku małych sponsorów dorzuciło się do interesu. - Jest Super !! Ale dopiero teraz przed sezonem zaczynają się schody.....


- by być członkiem trzeba się corocznie zapisywać. A zapisywanie kosztuje .... A klasowa drużyna płaci 250 zł a okręgówka 400.
Uff jesteśmy już członkami więc chyba grać możemy nie ?

- niestety nie. Trzeba każdą drużynę zgłosić do rozgrywek. A to oczywiście kosztuje... A klasa 400 okręgówka 600, do tego juniorzy i trampkarze 150. ( drużyna z ekstraklasy płaci aż 8 tyś startowego)!!!
Wydaliśmy już ponad 1000 zł - teraz już nic tylko grać !! nie tym razem......

- Mimo iż mamy nowych zawodników trzeba ich zgłosić do rozgrywek. Jak się domyślacie darmowe to nie jest. Płaci się za każdego zawodnika który skończył 16 lat. Czyli juniorów też to obejmuje. Jeśli rejestrujemy przed sezonem po opłata wynosi 15 zł A klasa. 20zł okręgówka - niby nie dużo jednak jak pomnożymy przez liczbę zawodników to zbiera się już całkiem niezła sumka.

- Do tego dochodzi opłata za wykupienie karty Extranet - 16 zł od zawodnika. Po co jest ta karta ? Do końca nie wiadomo, nie ma na niej nawet daty urodzenia więc sędziowie w razie konfrontacji jej nie uznają. Ot taki bajer - drogi bajer

- Mamy już zarejestrowanych nowych zawodników i resztę starszych zarejestrowanych. Mogą już grać nie ?? Nie......
Są zarejestrowani ale nie zgłoszeni.. Koszt tylko 10 zł w A klasie i 15 w okręgówce. Pomnożyć przez ilość juniorów i seniorów i wychodzi ....... dużo.

- Chyba już wszystko nie ? No prawie........
Trzeba posiadać Licencje. Tak nawet na wiejskich pastwiskach trzeba takowy papierek posiadać. Koszt tylko 100 zł. Przy tylu wydatkach to ta stówa nas nie zbawi....

- Przed sezonem przyszedł do nas nowy zawodnik który jest bardzo dobry. Grał jednak w innym klubie. Co wtedy ? Jak to co ?? Płać !!! Za zawodnika z okręgówki zapłacić trzeba 400zł !! Za A klasowego "tylko" 250zł. Jeśli zawodnik przechodzi do nas na zasadzie transferu płatnego. Czyli np. wykupujemy go za daną kwotę z innego klubu a 2%kwoty przekracza opłatę związkową to PZPN chce oczywiście te 2% bo więcej.... Wspomnę tylko słowem o tym że jakbyśmy chcieli zawodnika z innego regionu. Np klub mamy w Małopolsce a chcemy zawodnika który grał na Śląsku musimy dodatkowo zapłacić 300 zł.

- Już nas reanimują ale jeszcze ostatkiem sił dychamy. Wszystko ? No już prawie....
Trener - mamy trenera który idealnie nadaje się na to stanowisko. Tylko pytanie czy ma on licencje ? Jak nie to kurs który kosztuje tylko 1500 zł. Jak ma to przedłużenie tej licencji kosztuje 50 zł. A co jak na meczu nie będzie trenera z licencją ? KARA !! W okręgówce 200 zł za mecz w A klasie 100zł.

Jest udało się mamy wszystko. Gramy choć kasa klubowa powoli zaczyna świecić pustkami. Teraz już chyba żadne dodatkowe koszty nas nie łapną ? Mylisz się.....

-Jeśli przypadkowo wystawisz nieuprawnionego zawodnika, lub takiego który miał pauzować za żółte kartki oprócz walkowera dostajesz karę w wysokości od 300 do 150 zł
- Jeśli nie pojedziesz na mecz, bo panuje grypa zawodnicy są chorzy i nie przyszli na zbiórke lub zepsuł się autobus oprócz walkowera także dodatkowe pieniądze dla związku 600 w okręgówce, 300 w A klasie

- żółte karki. Płać. Za 3 kolejną w okręgówce 40 zł a za 6 75zł. Za sezon każda drużyna wpłaca nie małą ilość gotówki do kasy. W każdej lidze prowadzona jest klasyfikacja Fair Play. Nagrodę zdobywa drużyna która zdobyła najmniejszą ilość kartek w całym sezonie. Pula jest ogromna jednak czy zwycięzca coś otrzyma ? Nic z tych rzeczy.... dostanie jedynie pamiątkowy puchar wart 20 zł.....

- Jeśli coś nam się nie podoba i chcemy wnieść protest co wtedy ? Trzeba zapłacić 250 zł.

- Jest jeszcze wiele podpunktów regulaminu za które naliczane są dodatkowe opłaty. Jeśli kogoś interesuje całość bardzo łatwo znaleźć na stronach internetowych odpowiednich ZPN.

A gdzie reszta ? Gdzie stroje dla drużyn ? Gdzie opłaty za sędziów ? Za wyjazdy ? Na buty ? Na utrzymanie obiektów ?

Zapytacie a co w zamian daje nam PZPN i jego pokrewne organizacje ?
- puchar za wygranie ligi
- puchar za wygranie klasyfikacji Fair - Play
- Nagrody w spartakiadach i turniejach ( puchar + np. dwie piłki dla zwycięzców.) Sam koszt dojazdu na miejsce jest zazwyczaj droższy od sumy nagród za 1 miejsce...

Dla wszstkich jest dobrze, działacze jeżdżą sobie do swoich ośrodków " na szkolenia" np do Mielna. Kasa płynie, kluby płaczą a karawana jedzie dalej. PZPN nie daje ani złotówki na szkolenie młodzieży. Więc czym te małe kluby mają walczyć o młodych z komputerami czy innymi używkami ? Czym mamy my prezesi ich zachęcić jak ostatnie swoje grosze wpłacamy na konto złodziei z Bońkiem na czele ?

PZPN

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 299 (369)

#43550

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia Kazuya o rozrzutnych samorządowcach, przypomniała mi historię z naszej gminy.

Po wielu zabiegach udało się znaleźć dofinansowanie na zakup nowego pieca do Domu Ludowego. Część pochodziła z Urzędu Gminy, a część z Rady Sołeckiej. Nie byłoby problemu gdyby nie telefon skarbnika z gminy, przypominający nam że stary piec jest nadal własnością gminy i środki z jego sprzedaży mają trafić do budżetu. (Ton był raczej rozkazujący). No więc wyciągnęliśmy piec z piwnicy i czekaliśmy aż "firma" go odbierze. Po wszystkim na gminie pokazano bilans. Zysk ze sprzedaży złomu 150 zł, koszt transportu 600 zł... Interes życia.

PS. A co by było, gdybyśmy go nie wynieśli z piwnicy i musiała by to zrobić "firma"? :)

Samorząd

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 465 (509)

#43556

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nyord opisał jak marnotrawią pieniądze samorządy. Sam opisałem sytuacje z piecem. Tym razem nie o samorządach, a o pewnym muzeum w małym mieście gdzie corocznie przybywa ok 1,5 mln turystów.

Całe muzeum podlega pod Ministerstwo Kultury. Zwykli pracownicy nie raz musieli się prosić a to o komputer, a to o opony zimowe, itp. Jednak z zarządu najczęściej słyszeli NIE! Do czasu aż minister nie uruchomił specjalnej rezerwy ok 1 mln zł. A zrobił to w połowie listopada...

Jak wiecie całość trzeba wydać do końca roku. Trzeba... bo inaczej na następny rok dostanie się mniej. Więc w muzeum nastąpił szał, dosłownie szał. Kupowano co popadnie: komórki, czajniki, telewizory, drukarki, aparaty. Każde biuro było pozapychane sprzętem, które pewnie i tak nie będzie wykorzystane. A wszystko z wysokiej półki. Wydać milion w tak krótkim czasie to też niełatwa sprawa. A wszystko to za nasze czyli podatników pieniądze.

Muzeum

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 540 (584)