Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

DoxtraduS

Zamieszcza historie od: 29 października 2011 - 20:05
Ostatnio: 12 maja 2013 - 21:39
  • Historii na głównej: 2 z 7
  • Punktów za historie: 2228
  • Komentarzy: 16
  • Punktów za komentarze: 90
 
zarchiwizowany

#39433

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witajcie.

Od razu pragnę zaznaczyć, że historia może być mało piekielna. Dla mnie jest po prostu przygnębiająca.

Uczę się obecnie w liceum, w te wakacje postanowiłem znaleźć sobie pracę na miesiąc czasu. Same poszukiwania trwały dość długo, małe miasto - mało miejsc pracy. Po kilku dniach udało mnie się znaleźć zatrudnienia na magazynie pewnego marketu. Wynagrodzenie niskie, robota na nocną zmianę, ale to nic, trzeba brać co jest.

Po miesiącu otrzymałem wypłatę, byłem z siebie zadowolony. Kilka dni temu odwiedziła mnie rodzina z Niemiec. Mogłem więc porozmawiać z moimi kuzynami (o zbliżonym do mnie wieku). W wieku 17 lat rozpoczynają się tam praktyki, oczywiście płatne. Mój krewny trzy razy w tygodniu musi pracować przez pięć godzin w przychodni lekarskiej (podawanie kart pacjentów itp.), dwa razy uczęszcza do szkoły na lekcje teoretyczne. Wynagrodzenie? Ponad 600 euro na rękę. I tak przez trzy lata, potem (jeśli znajdzie tam zatrudnienie jako pomocnik lekarza) zarobki wzrosną. Młodszy kuzyn natomiast codziennie rano rozwozi gazety w drodze do szkoły, tylko trzy ulice stanowią jego rewir. ~150 euro wpada niemalże przy okazji. A jest to więcej niż moje wynagrodzenie po przeliczeniu na złote.

Nie jestem zazdrosny, cieszę się, że chłopacy mają pracę. Tu chodzi o coś innego. Jeszcze dwa lata temu mówiłem sobie, że moje miejsce jest w Polsce, nie myślałem o pracy za granicą. Te wakacje dały mi dużo do myślenia. Już umówiłem się z ciocią, że ferie spędzę u niej, w jej biurze znajdzie się dla mnie jakaś robota. Niby dobrze, ale zrobiło mi się naprawdę przykro, gdy w końcu ujrzałem, że w naszym kraju nie ma zbyt wielu perspektyw. Jesteśmy narodem mądrym, pracowitym, a mimo to wielu z nas zmuszonych jest do emigracji. Kocham Cię, Polsko?

Skomentuj (55) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 323 (375)
zarchiwizowany

#28845

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z Wielkiego Piątku. Jestem lektorem, ponieważ mamy w służbie liturgicznej sporo osób nie dla wszystkich było miejsce przy ołtarzu. Ponieważ aspiranci (kandydaci na ministrantów) nie mieli wyznaczonych żadnych istotnych funkcji, mieli dostać miejsca w pierwszej ławce.

Triduum to jedno z ważniejszych świąt, dlatego mieliśmy nawet specjalne próby, wszystko po to, aby Męka przebiegła w niezachwianym rytmie.

20 minut do rozpoczęcia, na ławce położono tabliczkę z napisem: Rezerwacja. Służba liturgiczna i księża stoją już przed kościołem (wejście procesyjne). Okazało się, że zapalniczka nie działa, nie mogliśmy podpalić akolitek (świec). Udałem się kościołem do zakrystii, po drodze zauważyłem, że w ławce dla aspirantów siedzi dwoje ludzi. Postanowiłem do nich podejść i poprosić ich o zmianę miejsca.

[Ja] - Szczęść Boże. Przepraszam państwa, ale ta ławka jest zarezerwowana. Czy mogliby się państwo przesiąść?

[Mężczyzna] - Dobrze, myśleliśmy, że po prostu ta ławka została wolna. (Zarezerwowane były 3 ławki - OSP i Rada Miaste też dostała swoje miejsca)

[Kobieta] - Nie, nie dobrze. Miejsca z przodu są już zajęte. Znów nie będę nic widzieć. Ty jesteś wysoki, to wszystko widzisz, ja się nie przesiądę, miejsca starczy dla wszystkich.

[Ja] - Proszę pani, miejsca nie starczy. Tylne ławki są jeszcze wolne, tu muszą usiąść aspiranci.

Potem oddaliłem się do zakrystii po zapalniczkę. Gdy wracałem mężczyzna już wstał, kobieta powoli się zabierała do wyjścia z ławki. Wyszedłem przed kościół.

Procesia gotowa do drogi, wchodzimy. Gdy zobaczyłem, że para znów siedzi w ławce a kobieta prowadzi dyskusję z ludźmi z drugiej ławki - słyszeli naszą rozmowę - sfrustrowałem się. Tym razem podszedł do nich ksiądz i powiedział im, że mają się przesiąść. Mężczyzna od razu wstał, kobieta oznajmiła, że woli stać przy ławce, niż siedzieć z tyłu i niczego nie widzieć. I faktycznie, stanęła z boku, jej partner tuż obok niej. Aspiranci zajęli miejsce w ławce.

I Czytanie - można usiąść. I moje zaskoczenie, kobieta rozmawia z pierwszym z brzegu chłopcem i chce, żeby ten ustąpił jej miejsca. Patryk, 9 latek z krótkim stażem w służbie liturgicznej wstał i posłusznie ustąpił jej miejsca. Kolejne zdziwienie, Bartek, drugi aspirant, pyta się mężczyzny, czy i ten nie chciałby usiąść. Ten pokręcił tylko przecząca głową.

kościół - Wielki Piątek

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 88 (198)

#27474

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O piekielnej dyrektorce.

Nasza szkoła od lat odnosi sukcesy, zarówno sportowe, jak i edukacyjne. Ten rok przyniósł wiele zmian. Oto lista przepisów pani dyrektor:

- Szkoła nie będzie uczestniczyć w zawodach sportowych. Zawodnicy (uczniowie) nie mogą tracić zajęć.

- Dwie osoby przeszły powiatowe zawody z matematyki. Na wojewódzkie nie pojadą. Dlaczego? Bo kolejny etap trwa w czasie zajęć, których przecież nie mogą stracić.

- Wyjazdy klasowe możliwe są tylko w weekendy. Nawet do kina nie możemy wyjść w dzień powszedni.

- Od kilku lat odbywał się wyjazd na ferie do Czech. W tym roku nie ma żadnej wycieczki. Dlaczego? Ponieważ powrót byłby w poniedziałek - dzień lekcyjny stracony...

Mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie jak dawniej.

Na koniec cytat trenera siatkówki: "Gdyby głupota mogła latać, pani dyrektor latałaby jak gołębica."

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 633 (721)
zarchiwizowany

#27678

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Będzie krótko, nie ma o czym się rozpisywać.
Ta historia jest dowodem na to, że kobiecego myślenia nie da się zrozumieć.

Poznałem pół roku temu bardzo fajną dziewczynę. Klasowa prymuska, piękna, w dodatku lubi sport. Ideał? Być może, jednak już ze mną nie rozmawia. Dlaczego? Ponieważ dowiedziała się, że lubię Iksa Iksińskiego, no a ona ma koleżankę, która nie przepada za jego siostrą. Dla niej jest to dobry powód do zerwania znajomości.

życie

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 28 (138)

#19059

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Takiej opowieści na Piekielnych jeszcze nie widziałem.
Słowem wstępu:

Jak co sobotę rezerwujemy sobie na 16.00 jedyny w naszym mieście orlik (boisko do gry). Aby się zarejestrować trzeba zgłosić 10 osób do gry z 3-dniowym wyprzedzeniem. Każdy z uczestników podaje swoje dane (bo opiekun orlika musi wiedzieć kogo wpuszcza). Ostatnio bardzo miły Pan musiał wyjechać na kilka dni. W jego miejsce przyszedł ON.

Historia właściwa:

Godzina 15.55, podchodzimy do "budki" opiekuna orlika [O]. Nasz kapitan [K] chce potwierdzić nasze przybycie,czyli potwierdzić rezerwację.
[K] Dobry! Już jesteśmy, dostaniemy kluczyk od "jedyneczki"? (to nasza stała szatnia)
[O] Żadnego klucza nie będzie! Boisko zarezerwowane!
[K] Tak, wiem, sami je zarezerwowaliśmy u poprzedniego opiekuna.
[O] Stara lista nieważna.
[K] Dlaczego? Przecież nawet na tablicy (z rezerwacjami) jest napisane, że teraz my wchodzimy.
[O] Ja gówniarzy wpuszczać nie będę! Boisko zarezerwował sobie ktoś inny.
[K] Ale ono już było zarezerwowane!

W tym momencie przyszli mężczyźni [M] na oko w okolicach 30.

[M] Cześć Robert, dasz nam kluczyk?
[O] Tak "jedyneczka" jest wolna. Tamci (aktualnie grający) już za minutkę schodzą.

W tym momencie kumpel wybuchnął.

[K] Ten kluczyk to my powinniśmy dostać! Oni nie mają rezerwacji.
[M] Wy***aj zasrańcu! Albo robicie wypad, albo ci po ryju nakopie!
[O] Słyszałeś kolegę? Czy może mam ci powtórzyć?

I tak sobie pograliśmy...

orlik - boisko

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 468 (534)
zarchiwizowany

#19290

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dziś będzie o Ogólnopolskim Turnieju Piłki Nożnej - Orlik. Sprawa dotyczy gospodarzy turnieju, którzy ewidentnie faworyzowali drużynę z ich miasta. Oto przykłady:

1. Żadnego losowania, to organizatorzy wybierali kto będzie z kim grał. Efekt? Dwie drużyny, które były faworytami w spólnej grupie. Najłatwiejsza grupa - z gospodarzami na czele (my również byliśmy w tej grupie)

2. W regulaminie jak byk stoi - 5 graczy do 18 roku życia i maks jeden powyżej. Gospodarze mieli 3 zawodników około 25.

3. Mecz półfinałowy - gospodarze vs. anielscy. Anielscy zgłaszają kontuzję, proszą o możliwość wystawienia 19 latka. Prośbę odrzucono. Chłpacy zagrali bez jednego zawodnika. Gospodarze 3:2 Anielscy

4. Mecz finałowy pełen absurdów. Brak odgwizdywania zagrania ręką, fauli czy innych przewinień ze strony gospodarzy. Na szczęście przegrali w karnych (Wiwat nasz bramkarz!)

5. Szczyt został osiągnięty. Poza pucharami i medalami rozdawano nagrody dla najlepszego: bramkarza, sędziego, zawodnika. Najlepszej drużyny grającej fair-play. Wszystkie nagrody zgarnęła drużyna gospodarzy (poza tą sędziego).

Następny turniej w Krakowie. Oby było lepiej.

Turniej - Orlik

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 136 (194)
zarchiwizowany

#19183

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z ubiegłego roku. Całość mogła się trochę zamazać, dlatego dialogi nie są dokładne, ale zapewniam, że sens został oddany. No to jedziemy.

Południe - idę z mamą do miasta po zakupy. Nagle widzimy jak rowerzysta nagle zatacza się, po czym upada na ziemię. Powiem szczerze wyglądał na pijanego, wstawając chwiał się, po chwili znów upadł. Na chodniku stałem z mamą, na pobliskiej ławeczce siedziały dwie starsze kobiety. Pierwsza myśl - pijak czy nie trzeba człowiekowi pomóc. Podszedłem do niego z moją kochaną rodzicielką, pomogłem mu wstać ( Pan miał problemy z utrzymaniem równowagi ), następnie oparłem jego rower o płot. Moja mama podtrzymywała Pana i pytała czy wszystko już jest z nim w porządku. W tym momencie padły słowa z "ławeczki"
- Zostawcie pijusa! Narąbał się to teraz ma za swoje!
[MM - Moja Mama]
-Pijany czy nie trzeba mu pomóc.
[ja] - Mamo, ten Pan ledwo stoji, zadzwońmy po karetkę...
[Ł - ławeczka] - D*pę będą lekarzom pijakiem zawracać! Zostawić mendę na ziemi a nie się dla pijaka z karetką s*ać!
[MM] Dzień dobry. Tu XX YZ. Chciałabym zgłosić zasłabnięcie człowieka, aktualnie jest półprzytomny. Proszę przyjechać Pod Piekielną Ławeczkę. Dobrze, tak zrobimy. Lekarz polecił by Pan usiadł...
[Ł] - My nie będziemy dla pijusa wstawać! Narąbał się to niech zdycha!

Cóż...położyłem kurtkę na ziemi, Pan na niej usiadł (biedaczyna cały czerwony), poczekaliśmy do przyjazdu karetki. Ci nam podziękowali, poprosili o nasze dane, zabrali mężczyznę. Po ich odjeździe usłyszeliśmy zza pleców.
[Ł] - Tak się je**nym pijusem przejmować...
Puściliśmy to mimo uszu.

DWA DNI PÓŹNIEJ

Wracam ze szkoły, zaczepia mnie pewna [P]ani. (akcja dzieje się koło ławeczki - nasze staruszki jak zawsze obecne)

[P] - Witaj chłopcze!
[Ja] - Dzień dobry.
[P] - Jestem żoną rowerzysty, któremu z mamą pomogliście. Jak Pani doktor mi powiedziała, kto zadzwonił po karetkę, od razu Was skojarzyłam. Specjalnie tu dziś na Ciebie czekam, aby Ci i Twojej mamie podziękować, mój mąż musi zostać w szpitalu, stwierdzili u niego stan przedzawałowy. Proszę, to dla Ciebie.

Ja dostałem czekoladki, a miny staruszek z ławeczki nie zapomnę.

Miasto

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 267 (347)

1