Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Dreadlak

Zamieszcza historie od: 4 kwietnia 2012 - 12:39
Ostatnio: 20 listopada 2018 - 1:50
  • Historii na głównej: 13 z 18
  • Punktów za historie: 3375
  • Komentarzy: 49
  • Punktów za komentarze: 198
 
zarchiwizowany

#35505

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z około trzech miesięcy temu.

Moi rodzice pojechali do odległej rodzinki w odwiedziny i oto co uzastali:

Kuzynka mamy jest samotnie wychowująca dwójkę dzieci. Ma syna, który kończy 18 lat i córkę 16 letnią. On z wyglądu zwykły chłopak, niczym się nie wyróżnia, ona - "buntowniczka" co to nawet dzień dobry nie powie, bo nie i już.
Ciotka opowiedziała historię, która miała miejsce kilka dni przed odwiedzinami: otóż synek został zatrzymany przez policję do kontroli. Za kierownicą samochodu. Samochodu mamy. Po dwóch piwach.
Mało piekielne można powiedzieć, każdy coś głupiego zrobił...

Otóż kobieta codziennie dojeżdża do pracy kilkanaście kilometrów samochodem. Autobusów nie ma, bo mieszka na takim wygwizdowiu, że do sąsiada ma 2km. Ledwo łączy koniec z końcem, bo pensja jedna, niewysoka, a żołądki do wykarmienia trzy. Po swoim wyskoku synek załatwił mamie : mandat karny, odcholowanie samochodu ( co się łączy z jazdą do miasteczka na komendę, dni w pracy zawalone bo nie ma jak dojechać) opłata parkingowa na miejscu + koszty taksówek, bo jak wspomnialem autobusów niet. Policjanci kontrolujący (jeden z nich to jakiś tam znajomy) potem przyznali, że orientują się co do jej sytuacji, a skoro w rodzinie faceta nie ma, to może skradzione autko - więc skontrolowali (w sumie brawo dla nich)

Łącznie kobieta się pożegnała z 3/4 pensji + nerwy. A ponoć młody jeszcze pytał mamę czy mu na osiemnastkę prawo jazdy sprezentuje...

wschodnia Polska

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 98 (138)
zarchiwizowany

#30811

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dziś niedziela, to jak co tydzień marsz odbyłem do kościoła.

Długo będzie, uprzedzam

na miejscu zawsze jest jakaś rozrywka co by się oderwać od kazania i chęci zaśnięcia w pewnych momentach.
Zbliżał się koniec liturgii gdy weszła do kościółka starsza moherowa babcinka. Znana jest bo zawsze robi to samo.
Wchodzi, rozgląda się i upatruje ofiarę.Nie przyszła na mszę, ani się pomodlić. Nie ważne, że nabożeństwo na które przybyła (nawet nie wiem co to bo tyle tego się zbiera że nie sposób spamiętać co akurat będzie leciało) będzie o 16:30
Faktem godnym do zaznaczenia jest, że było około 15:40.

Tak więc moher wbija się do kościoła, łazi bez celu w końcu podeszła do ławki zapełnionej miejscami i staje najbliżej jak można i przypatruje się chłopakowi około lat 16. Po 2 minutach była już tak blisko że młody ustąpił miejsca.
To nie pierwszy raz gdy wpycha się na miejsce już zajęte.

Sytuacja druga, z dawna temu:
upatrzyła sobie ławkę, w której usiądzie (oczywiście pora przybycia to zawsze min. 50 min. coby dobrze usiąść)
i zajęła pozycję bojową.
Nagle! jest ! swoje miejsce opuściło 3 letnie dziecko.
2 sekundy i babcia była na miejscu. I tu problem: gdyby była ona drzewem to byłaby pod ochroną ze względu na obwód metr nad ziemią - inaczej: jest gruba. Najpierw zepchnęła człowieczka z drugiej strony ławki, drugi zaś sam się ewakuował kiedy widział co się szykuje...

#3
Niestety, z moim udziałem.
Siedzę sobie grzecznie, ona już stoi, a nadchodzi czas rozdania komunii. Było po świętach, to po spowiedzi byłem - poszedłem w kolejkę - BŁĄD - wróciłem, ale ja wraz z drugą osobą straciliśmy miejsca na rzecz jej i torebki + parasol

Rodzicielka moja poszła po tym do księdza po mszy, by coś zrobił. Odpowiedź : "Nic nie można zrobić, bo co, zabronić wejścia do kościoła?"

mam nadzieję tylko, że moja mama taka nigdy nie będzie...

mohery w kościele

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 7 (45)
zarchiwizowany

#30808

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nie wiem, może to tylko ja mam/słyszę takie historie, ale księża ostatnio mnie zaskakują.

Historia kuzyna (mieszka na wsi, co ważne, gdzie każdy zna każdego na wylot):

poszli z partnerką do księdza, bo po cywilnym ślubie są to też ten kościelny by chcieli mieć. I tu sytuacja jak każda: "co łaska" do zapłaty. Kuzyn podał 300 pln [P]roboszczowi, a w odpowiedzi taka sytuacja:

[P] Ile? 1500! (słownie tysiąc pięćset!) się tu u nas daje!
[K] ale jak my nie mamy! Tylko ja w domu pracuję i mało mamy pieniędzy!
[P] Ale twoja matka wynajmuje pokoje to na pewno ma!...

No mi ręce opadły jak to usłyszałem...

Z tego co wiem to ślub zaplanowany jest w miasteczku około 20 km od ich domu wiec nie będą cierpieć z powodu dojazdu.Na szczęście.

księża

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 80 (138)
zarchiwizowany

#28620

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Moja mama wyjeżdża do Niemiec na prace sezonową -sprzedaż truskawek. Zna język obcy w stopniu bardzo dobrym co sprawiło że 5 lat temu dostała tę pracę już można powiedzieć "na stałe".
tyle na wstępie

Przez te kilka miesięcy przepracowane zdarzyło się kilka piekielnych osób o czym napiszę:

1. pani "ja nie zauważyłam"
[M]amuśka sprzedaje a tu podchodzi [p]aniusia około lat 50:

[P]Ja tu kupiłam zepsute owoce! Pani mi wymieni!
[M]Nie ma mowy, widziała pani co kupiła, a poza tym tu jest koszyczek "do wymiany". jeśli widzi pani zgniłe owoce (co jest niemożliwe przy 1-dniowych truskawkach - starsze szły do magazynu na dżemy) bierze pani dobrą truskawkę a starą wyrzuca
[P] pani oszukuje! ja chce nowe - i tu łapie za nowy koszyczek

dopiero zwrócenie uwagi przechodniów pomogło odegnać kobietę. Ile trzeba mieć nierówności pod sufitem żeby za 1 owoc żądać nowego opakowania

Klient nr.2 "targujmy się"
[K]Dobry! Ile za koszyk (około 2 kilo)
[M]12 Euro
[K]Dam 11!
[M]Nie, 12 albo wcale.
[K]No pani spuści!
[M]Ja tu tylko pracuje, nie ustalam cen więc proszę mi czasu nie zajmować takimi głupotami!

po około 20 minutach takiego przegadywania sobie klient wymyślił że da 11,50 Euro.
poprosił o ten koszyk mama spakowała a klient zapłacił....
banknotem 50 Euro!
doprowadzić do szewskiej pasji moją mamę trudno- ale koleś po prostu uciekał z widoku aż mu drobne wylatywały.

Niemcy jak to Niemcy - bogato, dużo ,ale sknery jakich rzadko

zagranica

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 8 (42)
zarchiwizowany

#28617

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mieszkam w 50 tysięcznym mieście na Pomorzu,
każdy każdego zna ,ale nie o tym chce pisać

Otóż moja siostrzyczka brała kilkanaście miesięcy temu ślub.
Ślubu udzielał znajomy rodzinie ksiądz- bardzo w porządku człowiek - ale sprawy papierkowe to już z Proboszczem

W ten sam dzień miała uroczystość jeszcze jedna para.
Gdy w czwórkę osób udali się do biura parafialnego wywiązał się taki oto dialog :
[KP]Ks. Proboszcz [M] - panna młoda [P] pan młody ,[S] Siotra

[KP]: Na pewno chcecie dać jakieś ofiary przed ślubem...
[M], [S] ; no taak.... (na pewno, każdy chce dać ot tak swoje pieniądze)

w tym momencie moja siostra podała kopertę , a druga panna młoda przesunęła po stole kilka "stówek"
[KP] rozłożył banknoty i zobaczył że jest to 300 złotych.
[S] zauważyła że oni dają tyle samo to głupio jej nie będzie że za mało, aż nagle

[KP]: Tylko tyle?!
[P]: Nie mamy więcej...
[KP]: jak to nie ? minimum 500 się daje!
[M]:ale na prawdę nie mamy tyle pieniędzy!

w tym momencie moja siostra stwierdziła że się spieszy i wyszła z -teraz już- szwagrem.Z późniejszych rozmów wyszło, że rodzice tamtej pary musieli dowieźć 200 złotych, bo proboszcz im odwoła termin w kościele na 3 tygodnie przed ślubem...

swoją drogą ksiądz za pogrzeby i inne "uroczystości" pobiera około 2 razy więcej niż pozostałe parafie w mieście.

księża

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 117 (167)

1