Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

KoparkaApokalipsy

Zamieszcza historie od: 1 lipca 2011 - 19:25
Ostatnio: 26 października 2022 - 14:35
  • Historii na głównej: 98 z 148
  • Punktów za historie: 55886
  • Komentarzy: 1844
  • Punktów za komentarze: 13308
 
zarchiwizowany

#61935

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jest sobie pokaźne skrzyżowanie, stanowiące duży węzeł komunikacyjny i punkt przesiadkowy. Na nim jest kilka przystanków, które nazywają się tak samo, ale zatrzymują się na nich różne autobusy/tramwaje i dalej jadą w różnych kierunkach.

Czekam sobie na przystanku, na którym zatrzymuje się jeden autobus nr XX. Przychodzi baba i na głos zaczyna narzekać, że znów nie zatrzymał jej się tam autobus nr XY i musi czekać na XX.

Niezatrzymanie się XY na przystanku, na którym się on nie zatrzymuje jest czymś normalnym, ale dziwne wydało mi się, że baba zamiast niego che wsiąść w XX, bo od tego skrzyżowania ich trasy rozdzielają się.

Trochę skonsternowana pytam:
- A gdzie pani chce dojechać?
- Na przystanek Piekielny.
- Ale XX tam nie jeździ. Musi pani przejść na drugą stronę skrzyżowania i jechać XY.
- Co też mi tu pani insynuuje (insynuuje?)! Co tam pani wie! Gdybym miała słucha wszystkiego, co tam mi ludzie insynuują, już bym dawno w psychiatryku wylądowała!

Jakaś współoczekiwaczka tylko burknęła "już dawno tam powinna być", było trochę śmiechu. Baba się obraziła (może słusznie) i dalej stoi, pod nosem wyklinając na autobusy, młodzież, prezydenta miasta i wszystkich świętych.

- Jak pani chce to proszę wsiadać w XX, ale mówię pani, że pani nim na Piekielny nie dojedzie - upewniam się, że do baby dotarło.

Nadjeżdża XX, baba wsiada. Przez kilka sekund jest dobrze, ale po chwili XX skręca i zgodnie z rozkładem jedzie w zupełnie innym kierunku, niż na przystanek Piekielny. Co robi baba? Przyznaje się do pomyłki? O nie!

Zaczyna wyklinać, na czym świat stoi, że to oszustwo i wprowadzanie pasażerów w błąd, pędzi do kierowcy i zaczyna mu robić mu awanturę - bo jak on śmiał skręcić i nie jechać na Piekielny?

komunikacja_miejska

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 187 (309)
zarchiwizowany

#61009

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Współlokator ma szczurzycę. Wprowadził się niedawno i przedstawił śliczną, leciwą zwierzaczkę jako swojego ukochanego pupilka.

Pierwszego wieczoru przechodziłam pod drzwiami jego pokoju i poczułam dym papierosowy. Już kij z tym, że prosiłam, by nie palić w mieszkaniu, ale gdzie szczur? Otóż w tym samym pokoju ślicznie się wędził.

Na mój op*dol współlokator odpowiedział, że przecież szczur przyzwyczajony, bo on od dawna przy nim pali.

Coś tam mu do głowy wbiłam, ale dymek od czasu do czasu nadal snuł się po pokoju.

Pewnego dnia rano współlokator zapukał do moich drzwi i spytał, czy nie wiem, co z jego szczurem się dzieje...

Zwierzątko zastałam w stanie agonalnym - leżało bez ruchu, z podkulonymi łapkami, we własnych wydzielinach wszelkiego rodzaju i dyszało ciężko.

Na naturalnie natychmiast wskoczyłam w spodnie, narzuciłam kurtkę na górę od piżamy, przygotowałam transporter z termoforem i stanęłam przy drzwiach, gotowa pobiec do weta. Czekałam jeszcze, aż właściciel szczura się ubierze.

Czekam.

I czekam.

I czekam...

W końcu zawołałam: "Co tak długo?"

"Jeszcze chwila! Nie skończyłem włosów prostować!"


Wiem, brzmi jak fake. Szkoda, że nie jest.

ja już sama nie wiem

Skomentuj (40) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 184 (350)
zarchiwizowany
Obserwowałam ostatnio pewną rodzinkę w tramwaju.

Rodzinka składała się z dwójki dzieci w wieku wózkowym (takie,że jeszcze nie mówią, ale już potrafią przejść parę kroków - naprawdę się nie znam na dzieciach) oraz dwóch kobiet, których koligacje ciężko było mi rozpoznać, albowiem jedna miała na oko ok. 35 lat, a druga 18. Siostry? Matka i córka? Czyje to były dzieci - też nie wiem. Rodzeństwo? A może jedno było wujkiem/ciocią drugiego?

Dodam jeszcze, że panie były mocno przechodzone, prawie bezzębne, uwędzone dymem papierosowym. Tak, teraz już zgadliście - podręcznikowy przykład patoli.

Pewnie wszyscy też wiecie, jakim tonem takie patobaby zazwyczaj mówią, kiedy coś im nie odpowiada. Przekleństwa przechodzące przez przepalone fajkami i wódą gardła brzmią raczej jak szczekanie psa po tracheotomii, niż ludzki głos. Przypomnijcie sobie jeszcze, jaką postawę przybiera Seba pytający przypadkowego przechodnia, czy ten ma jakiś problem.

Takim tonem i z taką postawą starsza z pań zwracała się do jednego z berbeci:

- No wyrzuć to! No wyrzuć to jeszcze raz! Spróbuj tylko! No, wyrzuć!

No to dziecko wyrzuciło zabawkę z wózeczka. Dostało plaskacza, a zabawka została schowana.

Ok, ja tam się zorientowałam, że patobaba ma na myśli "wyrzuć to jeszcze raz, a dostaniesz wp*l", ale, na Boga, dziecko było malutkie! Babcia (mama? ciocia?) kazała wyrzucić zabawkę, to wyrzuciło...

patola

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 169 (271)
zarchiwizowany
Indywidualny tok nauczania i nauczanie domowe. Zawdzięczamy mu gościa, który twierdzi, że:

- Teoria ewolucji jest nieprawdziwa, bo gdyby wziąć stado szympansów i uczyć je mówić, pisać, chodzić itd. to nie staną się ludźmi
- Rośliny nie mogą ewoluować, bo nie rozmnażają się płciowo
- Każda cecha uniemożliwiająca rozród (np. kastracja) jest dowodem na to, że ewolucja nie zachodzi, bo gdyby zachodziła, nie pozwalałaby na takie zdarzenia.

domowe przedszkole

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 9 (73)
zarchiwizowany
Nie musicie mi mówić, że internetowe czaty nie są kopalnią intelektualistów. Chciałam jednak dzisiaj przedstawić owoce rozmów z osobami, które (sądząc po poziomie wypowiedzi)nie tylko do elit nie należą, ale powinny mieć orzeczoną niepełnosprawność intelektualną.

Podaję "konsensusowe" wersje wielu dialogów, a w nawiasie liczbę osób, u której spotkałam się z takimi przemyśleniami:

Mąż (ok. 10)
- A nie chciałabyś do mnie wpaść, zabawilibyśmy się...
- Zdaje się, że pisałeś, że masz żonę.
- No tak, ale ona dzieckiem się zajmuje/dużo pracuje, nie ma dla mnie czasu, a ja siedzę taki samotny i się nudzę. No wpadnij.
- Moim zdaniem nie powinieneś zdradzać żony.
- Przecież piszę, że ona dla mnie czasu nie ma, ciagle tylko pracuje, no to chyba mam prawo sobie znaleźć inną na boku!

Hardkorowy mąż (2)
- A nie chciałabyś wpaść -||-
- Zdaje się, że pisałeś, że masz żonę.
- No tak, ale ona nie zaspokaja moich potrzeb w łóżku.
- To znaczy?
- Nie pozwala się wiązać i bić i po*wać w *** (analnie w sensie). Jak taka z niej cnotka to chyba mam prawo sobie znaleźć inną na boku!

Zbrodnia doskonała (3)
- Lubisz saunę/jacuzzi/kąpiele z pianką?
- Nawet tak.
- To przyjedź do mnie, pójdziemy do sauny/jacuzzi/wanny z pianką.
(Ależ nie nie, nie chodzi o spotkanie na seks. Jak seks sam wyjdzie to, no cóż, sam wyjdzie.)

Podaj to, co najlepsze (7)
- Chcesz sobie tak po prostu pogadać?
- Właśnie po to tu jestem. Nie szukam nikogo na seks.
- To napisz coś o sobie.
- Mam tyle a tyle lat, z wykształcenia jestem tym a tym, interesuję się sztuką, filozofią, historią, literaturą, lubię takie a takie książki, w wolnym czasie chadzam do kina na takie a takie filmy, lubię gry planszowe, jazdę na rowerze i spacery nad wodą, a Ty? Napiszesz coś o sobie?
- Brunet, metr osiemdziesiąt, 90kg, 20 cm.

Lingwista (4)
- Hej, wpadnij do mnie, zrobisz mi ***
- Co miałoby mnie do tego skłonić?
- Zapłacę.
- Wybacz, ale nie jestem prostytutką.
- Ale ja nie szukam prostytutki.
- Czekaj, zdaje się, że szukasz dziewczyny, która obsłuży seksualnie obcego i nieatrakcyjnego dla niej faceta za pieniądze, tak?
- No tak. A nie prostytutki.


Sułtan(ok.15)
- Hej, wpadnij do mnie, zrobisz mi ***
- Co miałoby mnie do tego skłonić?
- No bo mi się chce.
- Nie rozumiesz. Pytam, jaką JA miałabym mieć motywację, by to zrobić.
- No bo mi się chce.

Nigdy się nie nudzę :)

ludzie

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 107 (415)
zarchiwizowany

#59284

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ostatnio znów zaroiło się od posterów akcji zachęcającej do oddawania szpiku. Akcja szczytna, ale...

Postery bardzo mocno sugerują, że oddanie szpiku polega na pobraniu wymazu z jamy ustnej. "Dla ciebie to minuta, dla kogoś to całe życie" itp. Osoba niezorientowana (czyli 99,9% Polaków, bo nie każdy studiował medycynę czy biotechnologię) może nie wiedzieć, że tak naprawdę pobranie szpiku to dość poważna operacja, wymagająca narkozy oraz uniemożliwiająca powrót do pracy przez jakiś czas. OK, dla sekretarki może ból i ogromna wyrwa w kości to nie jest problem, ale budowlaniec, trener, kurier rowerowy czy choćby kierowca na pewno nieprędko wróci do pracy. Wyobrażam sobie, ilu "dawców" poproszonych o zgodę na operację bardzo się zdziwi i odmówi.

Pewnie spytacie w czym problem, skoro można zwrócić się do kolejnej osoby. Problem polega na tym, że takie "zwrócenie się" trwa nawet kilka tygodni. Bazy danych funkcjonują tak, że wyszukują dawców najpierw w kraju chorego, potem na kontynencie a potem na całym świecie. Na kontakt z potencjalnym dawcą też trzeba czekać (bo jest na wakacjach, zmienił adres itp). Gdy otrzymamy odpowiedź negatywną, zabawa w wyszukiwanie zaczyna się od początku, a czas płynie - czas bardzo cenny dla chorego, w którego organizmie nowotwór rozwija się w zabójczym tempie.

Może jestem dziwna, ale osobiście uważam, że lepiej mieć w bazie mniej dawców, ale pewnych i zdecydowanych na oddanie szpiku.

Edit:
Widzę, że jest sporo komentarzy przywołujących metodę izolacji komórek z mobilizowanej krwi obwodowej. Ta metoda pozwala na otrzymanie bardzo małej ilości materiału, wystarczającej jedynie na przeszczep dla małego dziecka.
To, jaką metodę trzeba zastosować zależy od BIORCY, nie od dawcy.

Informacje, jakoby pobranie z talerza kości biodrowej było prawie bezbolesne też są mocno przesadzone:) W kość wykonuje się kilkadziesiąt wkłuć igłą wielkości patyczka od lizaka. Kilka osób, które oddawały twierdzi, że do tygodnia po operacji boli jak sto s*synów.

Akcje społeczne

Skomentuj (66) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 135 (513)
zarchiwizowany

#53850

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Parking pod sklepem. Wróciłam do auta (musiałam się troszkę przeciskać koło sąsiada z lewej - potwornego SUVa) z zakupami i siadłam za kierownicą by poczekać na mamę, szukającą jeszcze jakichś drobiazgów w innym sklepie.

Siedzę sobie i grzebię w płytach, czekając spokojnie na odjazd. Jakieś stado starszych pań w tym samym czasie próbuje się dostać do owego giganta szos. Łażą, gdaczą, uchylają drzwi, przymierzają się, znowu zamykają drzwi, napięcie rośnie jak w thrillerze.

Z początku pomyślałam, że jak z niego wylazły (przyjechały po mnie) to i wlezą z powrotem, poczekam aż odjadą i będzie spokój. Baby jednak wyraźnie nie dawały rady. Może były na lodach i po powrocie już się nie mieściły. Może widok mnie za kierownicą zdemotywował je i już nie chciało im się uprawiać gimnastyki. W każdym razie po raz ostatni w życiu postanowiłam być uprzejma i zaproponowałam, że przeparkuję, a one sobie wtedy spokojnie powsiadają.

Widocznie pogromczynie SUVa uznały, że wyjazd tyłem na prosto przekracza możliwości przeciętnej, zdrowej kobiety. Otoczyły moje auto wianuszkiem niemal szorując sweterkami po lakierze i zaczęły "pomagać" całą mocą swoich płuc:

- JUŻ DAJ GAZ! KIEROWNICA W LEWO! PÓŁ OBROTU!
- NIE, JUŻ ODBIJAJ! HAMULEC!
- W PRAWO NA MAKSA! NIE! W LEWO!
- RÓWNAJ! ALBO JESZCZE NIE!
- KRĘĆ KIEROWNICĄ!
- TERAZ JEDYNKĘ! DO PRZODU! I DO TYŁU!


Czy w czasie egzotycznych wojaży którykolwiek z Was utknął kiedyś samochodem pośród stada beczących i bezmyślnie plączących się wszędzie owiec? Mniej więcej tak to było. Razy sto.

Przypominam: JEDYNĄ pomocą, jakiej potrzebuje kierowca przy manewrowaniu jest pokazywanie mu rękami odległości od tylnego zderzaka do przeszkody.

stado bab

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 191 (277)
zarchiwizowany

#53807

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zdarzyło mi się popsztykać z dalszą znajomą o ogólne zasady życia i obrotów sfer niebieskich. Co ważne, zarzucała mi prymitywizm, nieuctwo i ogólnie buractwo. W końcu postanowiła oznajmić, iż nasza znajomość z jej inicjatywy dobiegła końca:

"Ignorancja to jedyne, na co zasługujesz".

Made my day :)

ignorancja

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 11 (151)
zarchiwizowany

#53490

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jest sobie ścieżka rowerowa koło takiego spacerowego deptaka. Po deptaku depcze matka pchająca wózek, a obok plącze się na oko półtoraroczny smark. Po ścieżce (z górki na pazurki) jedzie Koparka Apokalipsy. Na widok smarka zwalnia - i dobrze, bo dzieciak faktycznie zaczyna grawitować w stronę ścieżki i w końcu się na nią wtarabania.

Wszystko rozgrywa się na przestrzeni 20-25 metrów, więc matka ma czas na reakcję. Zamiast jednak zgarnąć dziecko ze ścieżki kuli się, zamyka oczy, rękami zasłania rozwartą w przerażeniu buzię, blednie i w ostatniej chwili rzuca Koparce zza uchylonych lekko powiek błagalne spojrzenie niemo prosząc, żeby jej dziecka nie rozjechać.

Nie rozjechałam, nic się nie stało... ale matce gratuluję odwagi i postawy.

matka tygodnia

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 132 (232)
zarchiwizowany
Trafiłam na historię o początkach problemów, jakie sprawia niezrozumienie idei wychowania seksualnego przez "moralne" osoby: piekielni.pl/47849
Ja mogę napisać, jak to się kończy.

Znałam kiedyś Chłopaka O Bardzo Biblijnym Imieniu (niech będzie, że Józefa). Lat miał gdy go poznałam chyba 24 lub 25, lecz gdyby nie zapewnienia wielu wspólnych znajomych, nigdy bym w to nie uwierzyła. Zachowywał się wciąż jak chłopczyk w czasie pokwitania, na zmianę to piszczał jak dziewczynka, to kwiczał jak świnka; oczy miał rozbiegane jak chytra baba w Biedronce, ręce w ciągłym ruchu, na twarzy wciąż chorobliwy rumieniec i krople potu na czole. Przykro było na niego patrzeć.

Co gorsza, zwykła bliskość jakiejkolwiek dziewczyny (a bliskość rozumiał chyba jako znajdowanie się w promieniu 3 metrów) wywoływała u niego takie podenerwowanie i spięcie, że po prostu nie mógł normalnie funkcjonować. Nie było nawet mowy o tym, by jakąś dziewczynę po prostu poklepał po ramieniu czy przytulił - twierdził, że taki gest spowodowałby podniecenie nie do wytrzymania.

Całe jego życie skupiało się wokół seksu. Tak, seksu. Ciągle głowił się nad tym, co zrobić, by się nie pobudzić oraz jak ewentualne pobudzenie rozładować bez grzeszenia. Ledwie kontaktował z rzeczywistością, tak uciążliwe już w tym wieku było dla niego to, co potocznie nazywa się uciskiem niewydalonej spermy na mózg.

Był zaręczony. Naprawdę żal mi jego dziewczyny - również dziewicy - która koszmar w dniu swojej nocy poślubnej zapewne uzna za normalny przebieg stosunku i nigdy nie poprosi męża, by spróbował sprawić jej przyjemność.

Ale uświadamiać należy tak, żeby moralnie było...

księża

Skomentuj (97) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 161 (409)