Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

LiMa

Zamieszcza historie od: 29 września 2014 - 2:24
Ostatnio: 8 stycznia 2016 - 1:43
  • Historii na głównej: 1 z 6
  • Punktów za historie: 749
  • Komentarzy: 12
  • Punktów za komentarze: 85
 
zarchiwizowany

#63711

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czytając historie o obrońcach pijanych kierowcòw przypomniała mi się sytuacja z przed dwòch lat.

1 stycznia około południa poprosiłam kolegę, żeby podrzucił mnie na komende Policji w celu sprawdzenia trzeźwości.
Razem ze mną chciał się sprawdzić jakiś widać, że wczorajszy mężczyzna.
Pierwszy był ten Pan dmuchnął w alkomat i o wykazało.
I teraz nie wiem czy to alkohol czy głupota tego Pana się pokazała , ale na pytanie policjanta czy sam przyjechał samochodem odpowiedź brzmiała Tak sam.

policja

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -5 (45)

#63462

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie o szukaniu sensacji na ludzkiej tragedii.

Zapewne większość z Was słyszała o okrutnym mordzie na rodzicach.
(Dla tych co nie słyszeli wklejam link: http://www.fakt.pl/wydarzenia/dziewczyna-namowila-chlopaka-do-mordu-zabojstwo-w-bialej-podlaskiej,artykuly,510695.html)
Ale nie będę pisać o tej tragedii tylko o zachowaniu ludzi.

Tak się składa, że mieszkam w niedalekiej okolicy miejsca zbrodni.
Jest to bardzo spokojna okolica. To znaczy była do soboty. Teraz ciągle coś się dzieje najbardziej denerwujący są ludzie którzy w niedziele po kościele wybrali się całą rodziną na spacer podziwiać dom zamordowanych. I to nie chodzi o jednostkę, tam po prostu były tłumy.

Może to ze mną jest coś nie tak bo nie rozumiem takiego zachowania co jest w tym ciekawego? Że stała się taka tragedia?

ludzie

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 287 (471)
zarchiwizowany

#63448

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia http://piekielni.pl/63441#comments przypomniała mi o moich perypetiach ciążowych. A mianowicie o wizycie u endokrynologa i piekielności starszych osób,które wszystko wiedzą najlepiej.
Postaram się aby było krótko i zwięźle.

Na wizycie kontrolnej u ginekologa, dostałam skierowanie na badania tarczycy.Chcąc nie chcąc iść trzeba.Jako,że byłam już w 7 miesiącu ciąży,to brzuszek był już widoczny i często robiło mi się słabo.Mąż postanowił pojechać ze mną.
Gdy dotarliśmy na miejsce gabinet był jeszcze zamknięty,ale już kilka osób czekało i nic nie zapowiadało piekielności. Do otwarcia jeszcze trochę czasu więc czekamy.Zanim zjawił się Pan doktor zgromadziło się już przed wejściem z 10-15 osób.Po rejestracji,czekam grzecznie w kolejce w poczekalni, mąż poszedł do samochodu żeby nie robić tłoku w i tak ciasnym pomieszczeniu.
Lekarz zaczyna przyjmować, odbywało się to tam, że wychodził z gabinetu i zapraszał zgodnie z kolejką.I w tym momencie zaczęły sie kłopoty. Po wywołaniu pierwszego nazwiska doktor zobaczył mój wielki brzuch, przeprosił Panią co miała wejść i powiedział,że teraz Ja. Wstaję więc z miejsca i podążam w stronę gabinetu,nagle bum ląduje na ścianie.Pani postanowiła jednak pierwsza wejść, doktor załagodził i poszłam na badanie. Po wyjściu z gabinetu gdy zapisywałam się na kolejna wizytę usłyszałam tyle obelg w moim kierunki, że wychodziłam ze łzami w oczach. Usłyszałam,że się puściłam i mam bachora,że młoda jestem mogłam poczekać(tak, mogłam ale sama nie prosiłam o wejście bez kolejki), że kolejna samotna matka co będzie zasiłki od państwa brać. Jednak najgorsze było chyba to jak Pani życzyła śmierci dla mojego dziecka.

słuzba_zdrowia emertyka

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 215 (379)
zarchiwizowany

#63305

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam.

Przeglądając Piekielnych trafiłam na wiele histori o piekielnych sąsiadach. Postanowiłam więc i dodać swoją.

Słowem wstępu mieszkam na osiedlu sąsiadującym z dość dużą uczelnią, co się z tym wiąże jestem otoczona przez ogromną ilość sąsiadòw studentòw. Wiekszość nie sprawia problemòw, ale trafiły się ONE. Na głośne imprezy , trzaskanie drzwiami w środku nocy zawsze przymykałam oko. Jednak gdybym była tak tolerancyjna nie pisałam bym tutaj.

Historia właściwa miała miejsce w noc przed moim ślubem. Sąsiedzi wiedzieli co się swięci i w ramach sąsiedzkiej przyjaźni klatkę sprzątnęli w piątek, nie jak zwykle w sobote.
I w tą noc przed moim weselem ONE urządziły impreze, co nas zresztą nie zdziwiło.Zabawa chyba im się udała , bo w nocy nawet przenieśli sie na klatke schodową.
To nie jest Piekielne.Piekielne jest to co zastałam wychodząc z domu rano. Mianowicie cały parter włącznie z wiatrołapem był ,że tak powiem mało kulturalnie, zarzygany i okropnie śmierdziało moczem. A ONE nie kwapiły się tego sprzątnąć a na sugestie z naszej strony odpowiedziały , że koledze zrobiło się nie dobrze.

Finał histori jest taki, że podczas gdy mòj luby ze swoją rodziną jechali już do mnie na błogosławieństwo, ja kończyłam się ubierać a moja chrzestna w sukience i pełnym makijażu sprzątała po imprezie Naszych kochanych studentek.

studeci

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -7 (31)
zarchiwizowany

#63099

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam.
Duzo teraz się mòwi o szczepieniach dzieci.Ja postanowiłam moją còrke zaszczepić.Pierwsze dwie wizyty całkiem spoko, zero komplikacji wiec generalnie wspaniale. Jednak gdyby tak było nie pisałabym tutaj.I historia właściwa.

Nadszedł dzień trzecigo szczepienia, godzina umòwiona to jedziemy. Dziecko jak to dziecko, boi sie nowych miejsc wiec staramy się uspokoić je jak najbardziej. W poczekalni còrka nakarmiona wyspana, my szcześliwi bo niepowinno być z nią problemòw. A ty niespodzianka musimy poczekać. Ok, 10-15 min rozumiemy. W końcu zostajemy poproszeni do gabinetu, po ważeniu i wywiwdzie z Panią pielegniarką musimy poczekac na Panią doktr.
Czekamy 10 min...15...30... Oo jest po godzinie zjawia sie pani doktor. W tym czasie do gabinetu wchodzi kilka osòb , a còrka staje się coraz bardziej nienspokojna.
Badanie jak to badanie, ale còrka zaczyna marudzić , robi się śpiąca. Pani doktor poszła , czekamy na pielęgniarkę. Niestety po 2 godzinach spędzonych w przychodni , moje zmęczone i przestraszone dziecko zaczęło histerycznie płakać, i nie udalo sie Pani pielęgniarce zaszczepić, pomimo 3 pròb,gdzie za każdym razem igla była już wbita w rączke i wypadala pigule z rąk.

Ja rozumiem , że może być jakieś kilkuminutowe przesunięcie ale dwugodzinnne? To po co jest to zapisywanie na konkretną godzinę?
PS. Còrka ma 5 miesiecy i nie potrafię jej uspokoić jak jest śpiąca, a zasnąć nie może.

nfz

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -4 (42)
zarchiwizowany

#62249

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czytając historie http://piekielni.pl/62245 , postanowiłam założyć konto i podzielić się moimi przeżyciami.

Od 12 lat choruje na łuszczyce.I gdy ludzie widzą na ulicy kogoś, kto inaczej wygląda potrafią być naprawdę piekielni. Jednak najbardziej bolesne jest zachowanie bliskich osób.
Tak więc kilka smaczków z życia chorego łuszczyce:

1. Mimo, że łuszczyca jest chorobą prawdopodobnie genetyczną, którą nie można się zarazić, w domu zawsze miałam wszystko oddzielne. Grzebienia, ręcznika (nawet po upraniu) , mydła nikt inny już po mnie nie użył.

2. Moja siostra. Brzydziła się mnie nawet dotknąć, bo bała się , że się zarazi.

3. Babcia. To temat na cały cykl historii na Piekielnych.Ale do rzeczy, otóż moja Babcia nie akceptowała mnie.Byłam i jestem jej jedyną wnuczką ale jestem zła bo chora, bo w jej rodzinie nikt "tego " nie miał. Cóż w rodzinie mojej mamy też nikt nie pamięta, żeby występowała łuszczyca.

4. Wymagano ode mnie nawet w 30 stopniowe upały , żebym chodziła w długich spodniach, i golfach.Gdy ośmieliłam się przyjechać do Babci w bluzeczce z krótkim rękawem nie mogłam wyjść z domu nawet na podwórko.

5. Moje własne wesele. Rodzina męża zaakceptowała moją "odmienność". Choroba zamaskowana na tyle ile się da. Zostały łokcie - wybór padł na rękawiczki.Ale jak na weselu jest każdy wie, rękawiczka w tańcu mogła się zsunąć, ale zawsze na straży stała Ona- Babcia. Nic jej nie przeszkodziło , nie ważne czy to pierwszy taniec , czy oczepiny, zawsze musiała wejść w środek i poprawić te cholerne rękawiczki.


To tylko wstęp do opowieści chorego na łuszczyce.
Jeżeli się spodoba to będą kolejne części.

dom

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 0 (44)

1