Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

PsychopathicCountess

Zamieszcza historie od: 12 października 2020 - 17:24
Ostatnio: 19 października 2022 - 8:11
O sobie:

Kobieta. Żona/Matka. rocznik 89' Pochłaniaczka książek. Marzycielka. Gaduła. Wrażliwiec. Oaza spokoju, z okresowymi wybuchami podwodnych wulkanów. Kolekcjonerka broni. Strzelec sportowy. Świetny słuchacz. Kociara.
Konserwatyska w kwestiach społecznych, liberał w gospodarczych i obywatelskich (jednym zdaniem: rób co chcesz, tylko mi o tym nie opowiadaj, jeśli nie pytam, i nie licz, że będę się zachwycać. Rozróżniam tolerancję od akceptacji i poparcia. Toleruję baaardzo dużo, akceptuję trochę mniej, popieram tylko to, co subiektywnie uważam za dobre, słuszne, zdrowe, normalne, naturalne i potrzebne).

Ostrzeżenie: bywam wredna i złośliwa. Ale także miła i ciepła.

  • Historii na głównej: 4 z 5
  • Punktów za historie: 601
  • Komentarzy: 34
  • Punktów za komentarze: 88
 
[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
25 listopada 2020 o 16:03

@PsychopathicCountess: Zeżarło mi tekst, i nie mogę już edytować... "Piszę aby się podzielić moim przemyśleniem o tym jakich to teraz sposobów nie wymyślą aby wyciągnąć pieniądze." Kochany, "teraz"? Mnie we Wrocławiu od 12 lat zaczepia ten sam gość, z prośbą o kupno mleka modyfikowanego dla niemowlaka. Za pierwszym razem nawet mu uwierzyłam, bo przedstawił sensowną, jak na tamte realia, historyjkę (moja córka jadła wtedy to samo mleko dla alergików), ale na szczęście nie miałam jak mu "pomóc". Niecałe dwa tygodnie później znów pytał o to samo, i od tamtej pory spotykałam go w miarę regularnie, zawsze z tą samą opowiastką. Przeprowadziłam się bliżej centrum, i przez parę lat go nie widziałam. Aż do czasu, kiedy dwa lata temu urodziłam drugą córkę. Domyślam się, że zaczepia tylko matki z wózkami, bo raz, że matka niemowlaka może wiedzieć o co chodzi, a dwa, że będzie bardziej podatna na tekst o głodnym maluchu. Zapamiętał mnie, i omija, od kiedy zapytałam, czy urodziło mu się kolejne uczulone dziecko, czy może karmi bebilonem pepti dwunastolatka... :D

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 25 listopada 2020 o 16:04

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
25 listopada 2020 o 15:54

"Piszę aby się podzielić moim przemyśleniem o tym jakich to teraz sposobów nie wymyślą aby wyciągnąć pieniądze." Kochany, >teraz

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 25 listopada 2020 o 15:56

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
25 listopada 2020 o 1:21

@bloodcarver: Nie w tej dzielnicy :) Nikt z zewnątrz się tam raczej nie dostanie, a sąsiedzi korzystający dbają o bezpieczeństwo i porządek. Ale klucz mają wszyscy lokatorzy, czyli jakieś 65 mieszkań, jeśli dobrze liczę (podwójna klatka, po 13 mieszkań na piętrze), większość stanowią starsi ludzie, jest kilka rodzin podobnych do mojej, a reszta to straszna patola, przynajmniej z zewnątrz, bo trochę zyskują po bliższym poznaniu, to w końcu też ludzie. Ja się o swoje rowery nie boję, bo mieszkam tu dostatecznie długo, żeby znać kogo trzeba, a mój mąż kilka lat pracował z jednym z dzielnicowych wodzirejów, i go chłopak polubił, ale nowym lokatorom się w sumie nie dziwię. Co prawda w ciągu blisko 10 lat które tu spędziłam z rowerowni nie zniknęła nawet nakrętka z wentylka, ale oni o tym nie wiedzą. Tylko mogliby cholera uważać, schody są wystarczająco szerokie, żeby nie trzeba było zahaczać ścian. @Puszczyk: Monitoring to fajna sprawa, ale kosztuje pieniądze, i nie ma znaczenia ile, bo z naszą administracją czeka się miesiącami, albo latami na najtańsze nawet prace, poza tym, jak pisałam wyżej - większość lokatorów to staruszkowie, a oni uważają, że nie potrzebujemy takich bajerów, i gdyby się dowiedzieli, że administracja planuje takie ruchy, to by pewnie zorganizowali pikietę :) Poza tym ogólnie nie jest aż tak źle na co dzień, taka akcja jak opisana zdarzyła się pierwszy raz od kiedy tu mieszkam, i dlatego tym bardziej mnie wkurzyła, bo takie rzeczy się tu nie zdarzają na co dzień.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
24 listopada 2020 o 14:40

Rozumiem punkty widzenia wszystkich powyżej, i wiem, że nie da się tak zrobić (bo niektóre grupy krwi są dużo rzadsze niż inne), ale myślę, że gdyby było to możliwe, to fajnie by było gdyby do wskazanej osoby trafiła taka sama (lub jeśli uda się zebrać "z górką", to mniejsza) ilość jednostek krwi, jak ta którą dla niej zebrano. Niestety to nie takie proste...

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 24 listopada 2020 o 14:41

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
19 listopada 2020 o 14:04

@digi51 ; @maat_ : Napisały co wiedziały... digi51: Dużo gadam, to i tekst pisany niestety rozwlekam, ale w życiu nie wpadłabym na taki kuriozalny wniosek jak ten Twój, że ktoś "w końcu" mnie skomplementował (swoją drogą musisz mieć strasznie niskie standardy skoro takie teksty to dla Ciebie komplementy...), i dlatego tekst wyszedł długi. Wiesz, nie jestem pięknością, ale problemów z samooceną też nie mam, więc nie jara mnie każdy chamski tekst, który sugeruje, że komuś się spodobałam. Za to u Ciebie chyba jest z tym drobny problem, skoro poprawiasz sobie samopoczucie, insynuując nieznajomej osobie, że natura poskąpiła jej urody :) maat_: Skąd informacja, że nie wolno nosić kabury poza strzelnicą? Jako posiadacz broni muszę znać przepisy, bo za niestosowanie się do nich mogą mi zwyczajnie odebrać pozwolenia (w liczbie mnogiej, bo mam sportowe i kolekcjonerskie), i nigdy nie słyszałam, ani nie czytałam w żadnej ustawie, czy rozporządzeniu, że nie wolno mi nosić broni. Ba, powiem więcej, nie tylko wolno mi ją nosić, ale nawet mogę ją mieć załadowaną (oczywiście poza kilkoma wyjątkami, jak np. autobus). Jestem szalenie ciekawa jak uargumentujesz swoją tezę, że nie wolno mi nosić broni, a nawet, jak napisałaś - kabury. :D

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
18 listopada 2020 o 22:23

Dawno, dawno temu, gdy mój brat pracował w pierwszym, czy drugim miejscu, czyli w call center, gdzie dostawał umowy co miesiąc, ktoś w jego firmie zrobił głupi błąd, ze sporymi konsekwencjami, mianowicie zdublował przelewy do wszystkich pracowników jego działu, czyli jakichś 150 osób, lekko licząc. Brat zorientował się przy pierwszym sprawdzaniu stanu konta w bankomacie, dzień po wypłacie, i jakieś 1,5h bił się z myślami, czy zgłosić, że dostał dwa razy więcej kasy. Po tym czasie stwierdził, że raz, że to świństwo by było, gdyby nie zgłosił, a dwa, że i tak by się zorientowali, więc zadzwonił jeszcze tego samego dnia. W kadrach oczywiście już się zorientowali, więc podziękowano mu za uczciwość, i poproszono, żeby nie rozmawiał o tym ze współpracownikami do czasu zebrania na ten temat. Na zebraniu dowiedział się, że z tej półtorej setki tylko 80 osób zgłosiło nadprogramową kasę. Nikt przed nikim się nie przyznawał - ci którzy zgłosili, zostali poproszeni o dyskrecję, pozostali najwidoczniej łudzili się, że pomyłka dotyczy tylko ich, i że się nie wyda, poza tym w pracy nie bardzo mieli jak ze sobą gadać, nie było czasu, a na przerwy chodzili osobno, albo po dwie osoby maks. Możliwe, że jakieś pojedyncze osoby coś tam sobie przekazały, ale ogólnie była cicho-sza. Zabranie zostało zwołane na dwa dni przed kolejną wypłatą, i osoby, które chciały zachachmęcić, wyszły z niego bardzo oburzone, bo firma rozwiązała sprawę tak, że ci, którzy zgłosili od razu, zostali poproszeni o zwrot nadwyżki, ci którzy zorientowali się później, i zdążyli już "napocząć" tę kasę, naliczono ten przelew na poczet kolejnej wypłaty, tak samo jak tym, którzy tego nie zgłosili, ale im dodatkowo nie przedłużono umów - dlatego zebranie odbyło się tak późno. Niektórzy podobno próbowali tłumaczyć, że nie sprawdzali stanu konta, i dlatego się nie zorientowali, niestety wtedy jeszcze dostawali pocztą, lub do rąk od bezpośredniego przełożonego druk RMUA, na którym gołym okiem było widać, że coś jest grubo nie tak, poza tym firma specjalnie czekała cały miesiąc na uczciwość pracowników (podobno ostatnia osoba zgłosiła się dzień przed zebraniem). Nie mam pojęcia jak to wyglądało od strony prawnej, bo miałam wtedy jakieś 13 lat, ale nadal podoba mi się podejście firmy. Coś na tym na pewno stracili, bo w każdym miesiącu zdarzały się osoby, które poprostu znikały, i więcej nie przychodziły, ale jak pomyślę o minach tych wszystkich "cwaniaków", to mi się robi cieplej na moim wrednym serduszku :D

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
18 listopada 2020 o 21:25

@Morog: Człowieku, co Ty bierzesz? Dziewczyna piszę Ci, że przechodziła tę konkretną chorobę, i nie było kolorowo, a Ty poddajesz w wątpliwość jej osąd nt. własnego samopoczucia, bo nie wierzysz w pandemię? Czy tylko w wirusa? Widzisz, ja np. też uważam, że ogólnie media, politycy, a przez nich zwykli ludzie także, mocno przesadzają w tej kwestii. Ale tak się składa, że cała moja rodzina, czyli ja, mąż i dwie córki (12 i prawie 2 lata) także mieliśmy "przyjemność" z koronawirusem. I chociaż córki prawie niezauważyły, że w ogóle są chore, bo co to dla nich lekki katar, ja czułam się jak przy zwykłym przeziębieniu, tyle, że bez smaku i węchu, i z okresowymi bólami brzucha, to już mąż przechodził to paskudnie. Na tyle paskudnie, że jeszcze w życiu się tak o niego nie martwiłam, bo głupie przejście do łazienki odbierało mu wszystkie siły, a facet z niego solidny, wytrzymały, z niezłą kondycją, i potrzeba naprawdę wiele, żeby go położyć do łóżka, a wtedy przeleżał bez sił prawie dwa tygodnie, i jeszcze trzy tygodnie po wyzdrowieniu czuł się osłabiony. Bo, jak z każdą chyba chorobą, jest tak, że każdy przechodzi ją z innym natężeniem, i jeden będzie czuł się prawie dobrze, a drugi nie będzie miał siły ruszyć ręką, i żadne wyłącznie telewizora tu nie pomoże...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
17 listopada 2020 o 19:54

Kochany! Logika? Logistyka? Działania sensowne zamiast chaotycznych, zwłaszcza, kiedy ktoś inny musi latać po 10 razy, a nie ten kto to "latanie" zleca? W tym kraju, przy tych ekipach rządzących jakie mamy od kiedy sięgam pamięcią? Wymagasz niemożliwego - naprawdę, chyba łatwiej byłoby ogarnąć "pokój na świecie", czy jakieś inne zadanie tego kalibru, niż sens i logikę w biurokratycznych procedurach naszego, pięknego skądinąd kraju...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
17 listopada 2020 o 10:49

@nursetka: Wybacz, chciałam dać Ci plusa, ale chyba mam za grube paluchy... :( Całkiem zgrabnie streściłaś mój pogląd na tę kwestię.

« poprzednia 1 2 następna »