Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Roxanne

Zamieszcza historie od: 31 sierpnia 2015 - 11:16
Ostatnio: 12 stycznia 2017 - 21:49
  • Historii na głównej: 4 z 11
  • Punktów za historie: 1591
  • Komentarzy: 11
  • Punktów za komentarze: 76
 
zarchiwizowany

#72940

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Chociaż moje dzieciństwo było naprawdę cudowne, to jedna sytuacja stała się dla mnie traumą na całe życie.

Mój dziadek w wakacje kupił mi królika, którego trzymaliśmy na działce. Chodziłam tam niemal codziennie i zagłaskiwałam biedaka na śmierć.

Na jesieni babcia przy obiedzie,składającym się z pieczonego mięsa i ziemniaków, ze smutkiem oznajmiła, że królik uciekł.

Godzinę później moja ukochana siostrzyczka poinformowała mnie z czego dokładnie była ta pieczeń.

rodzina

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (36)
zarchiwizowany

#71841

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W poczekalni u lekarza spotkałam moją byłą germankę z gimnazjum. Grzecznie się przywitałam i czym prędzej wbiłam wzrok w swój telefon, żeby tylko nie musieć patrzeć na tego babsztyla.

Nienawidziłam jej z pasją przez całe trzy lata i wywołała we mnie trwały uraz do języka niemieckiego, który doskonale napędzał mój kompletny antytalent lingwistyczny. Ale nie o tym chcę opowiadać, bo sama na jej lekcjach zachowywałam się iście piekielnie – apogenium nastąpiło, gdy w połowie trzeciej klasy powiedziałam jej, że jest p**ebaną suką, przez co miałam mocno obniżone sprawowanie i nie zdałam z niemieckiego. Wiem, mam szczęście, że nie wniosła oskarżenia, ale absolutnie tego nie żałuję.

Miała ona kiedyś męża, też nauczyciela, tylko w liceum. A rozwiodła się z nim, bo bzykał swoje uczennice. Chyba przez to stała się fanatyczką religijną, temat religii był często poruszany na jej lekcjach. I to był kolejny powód jej niechęci do mojej osoby, bo w szkole byłam znana ze swoich antykatolickich poglądów, z którymi się wcale nie kryłam (toczyłam batalię o nieuczęszczanie na lekcje religii, ale to temat na inną historię).

Ale w związku z tym miała dość kontrowersyjne poglądy. Swojej klasie na lekcji wychowawczej oznajmiła, że lepiej, żeby jedno z rodziców zmarło, niż gdyby mieli się rozwieść.

I naprawdę miała szczęście, że nie powiedziała czegoś takiego przy mnie, bo z miejsca bym wstała i strzeliła ją w ten durny pysk. Tak tylko usłyszała prawdę o sobie.

gimbaza

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -10 (30)
zarchiwizowany

#70785

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia bardziej humorystyczna niż piekielna, ale wrzucam. I nie moja, a mojej siostry :-)

Siostrzyczka została poproszona o zawiezienie babci z dziadkiem do lekarza, gdyż dziadek się ostatnio gorzej czuł. Nie ma problemu, zawiozła, odprowadziła nawet do poczekalni, w której siedział pan - przypadkiem znajomy drugich dziadków. Za jakiś czas siostra spotyka owego pana.
- O, witam witam, a jak zdrówko u babci, bo taka chora jest.
- Ale to dziadek był u lekarza.
- Ja wiem, ale babcia jest chora.
:-P

słuzba_zdrowia

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -15 (25)
zarchiwizowany

#70771

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wciąż mieszkam z mamą, uczę się i nie pracuję.
Pół roku temu dostałam w prezencie urodzinowym kilka kopert i uzbierała się z tego ładna sumka ;-) Ponieważ nie wydałabym wszystkiego od razu mama mnie poprosiła, żebym pożyczyła pięćset zł cioci, odda w przyszłym miesiącu. Ok, nie ma problemu.
Za dwa miesiące mi się przypomniało, pytam się delikatnie mamy gdzie są moje pieniądze. Ciocia oddała w terminie, ale ona je wzięła, bo jej były potrzebne. Dobra, też nie ma problemu, na razie ich nie chcę, ale za jakiś czas będę sobie robiła tatuaż i wtedy muszę mieć te pieniądze natychmiast. Jasne, będziesz miała.
W ten poniedziałek powiedziałam mamie, że do środy muszę wpłacić zaliczkę, a za tydzień idę na tatuaż. Pokręciła głową, ale nic nie powiedziała. Uznałam sprawę za zamkniętą.
We wtorek usiadła ze mną i zaczęła pogadankę o tym, że wcale nie chcę tatuażu, że mi się znudzi, że jak będę stara to cały się pomarszczy, że usuwanie jest drogie i bolesne, że w ogóle kto to widział robić sobie tatuaż za 500 zł - jej koleżanki w pracy robiły sobie za 50 zł i jakoś mają... Odpowiedziałam na wszystkie jej argumenty na tyle na ile się dało. Pieniędzy dalej nie dostałam.

(- Znudzisz się tym tatuażem.
- Nie znudzę, długo go wybierałam.
- Znudzisz.
- Nie.
- Tak.
...Na takie coś nie ma odpowiedzi).

W środę prawie się nie widziałyśmy, po moim przypomnieniu burknęła, że da mi te pieniądze jutro rano. (zaliczka była płatna do środy, sama przepraszałam mojego tatuażystę za zwłokę)
W czwartek powiedziała, że nie da mi MOICH pieniędzy, bo nie byłam wczoraj w szkole. I jeszcze okłamałam ją, że byłam! (to prawda)
- To nie daj mi kieszonkowego, ale te pieniądze są moje i nie możesz mi ich ukraść.
- Ty jesteś kłamczuchą to ja mogę być złodziejką.
- Tego się w ogóle nie da porównać! Jak nie oddasz mi tych pieniędzy to pójdę po zwrot do cioci!
- Przecież ona mi je już oddała, nie jest ci nic winna.
- Ona dawała je tobie, ja nic nie dostałam.
- <rzuciła mi dwie stówy na zaliczkę> Masz, udław się. Resztę dam ci potem.

I te pieniądze nie były jej potrzebne na jedzenie czy na coś ważnego, doskonale wiem, że niedawno miała przypływ gotówki.

kochana rodzina

Skomentuj (51) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 32 (190)
zarchiwizowany

#68900

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przypomniało mi się.
W moim poprzednim liceum obok właściwego budynku były jeszcze dwa mniejsze, a w przestrzeni pomiędzy nimi był parking na jakieś 10 samochodów. Parking dosyć wąski i przejazd do niego niewygodny. No i gdy miałam lekcje w mniejszym budynku z oknami centralnie na przeciwko rzeczonego parkingu jakaś dziewczyna próbowała wyjechać. Przez dziesięć minut, a jej koleżanka na zewnątrz pomagała. Tego widoku się nie da opisać, dość powiedzieć, że nauczyciel przerwał lekcje i zafascynowany gapił się na te akrobacje ;) W końcu dziewczyna przywaliła w szkołę, potem w samochód matematyka i jak gdyby nigdy nic sobie pojechała. Numery spisane.
Dzisiaj natomiast stałam na przystanku autobusowym. Nagle ciszę przerwał okropny huk. Patrzę, a nieopodal chwieje się znak drogowy a z równie niewygodnego parkingu wyjeżdża jakaś beemka. Kierowca nawet przez okno nie wyjrzał ;)

parking

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -7 (33)
zarchiwizowany

#68858

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Po rocznym urlopie zdrowotnym wróciła do pracy nauczycielka angielskiego - postrach całej szkoły. Na szczęście już mnie nie uczy, ale zdarzyło mi się mieć z nią zastępstwo. Jednocześnie miała prowadzić lekcje dla innej grupy, więc nam powiedziała, żebyśmy zajęli się sobą i byli cicho.
Kolega z mojej grupy trzymał w dłoni smartfona. Ekran nawet nie był odblokowany, po prostu miał go w łapie. Nauczycielka:
- Oddaj mi ten telefon.
- Nie, zaraz go schowam.
- No co to za zwyczaje, NA ZACHODZIE już byś wyleciał ze szkoły.
I tyrada na temat jak to jesteśmy niewychowani, a NA ZACHODZIE byśmy wylecieli ze szkoły. Skończyło się na tym, że kolega miał zostać po lekcjach, a ja dużo bym dała, żeby słyszeć tą rozmowę ;)
Lekcja dalej trwa, w końcu ona mówi do swojej grupy:
- Ale wy macie okropną wymowę. Nie mieliście fonetyki w pierwszej klasie?
- Nie.
- Niemożliwe, musieliście mieć.
- Nie mieliśmy, możemy pani pokazać zeszyt z pierwszej klasy.
- No to szkoda, więc teraz macie trudniej, bo musicie się tego sami nauczyć. Ja was nie będę tego uczyła, BO TO NIE JEST MOIM OBOWIĄZKIEM.
Koniec lekcji.
Dodam, że kiedy wypisywałam się z tej grupy nauczyciel nie chciał mnie przenieść, bo pani profesor będzie przykro.

szkoła

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -3 (29)
zarchiwizowany

#68514

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nawet nie wiem jak to nazwać - idiotyzm? Piekielność? Nieżyciowość?
Jechałam sobie z mamą autobusem na urodziny kuzyna - oczywiście spóźnione, bo oczko samo się nie pomaluje ;) Na jednym przystanku autobus już chciał odjeżdżać gdy zatrzymała go pewna pani (P). Okazało się, że jej syn zgubił w autobusie plecak, który teraz cudem się odnalazł.
P - O jezu, jak dobrze! A kto go znalazł?
Kierowca - No, jakaś pasażerka go oddała.
P - O boże, jak wspaniale, a wie pan jaka?
K - Wie pani, ja nie znam pasażerów.
P - Jakby ją pan poznał, to proszę wziąć od niej adres, ja chciałabym podziękować.
Dobra, wszyscy szczęśliwi (chociaż nie wiem co ona sobie myślała), kierowca znowu chce odjeżdżać. Pani odeszła kilka kroków, ale się rozmyśliła i wróciła do autobusu.
P - A kiedy będzie jechał następny autobus?
K - Ja nie wiem, tam ma pani rozkład, proszę zobaczyć.
Dobra, wszyscy szczęśliwi (chociaż wciąż nie wiem co ona sobie myślała), kierowca znowu chce odjeżdżać. Pani odeszła kilka kroków, ale się rozmyśliła i wróciła do autobusu.
P - A to może pan na mnie poczeka, ja tylko zapłacę taxi i wrócę. (!)
Nie wiem dlaczego, ale kierowca się zgodził. Pani polazła do taksówki i spędziła przy niej dobre 5 min! Łaskawie wraca i do kierowcy:
- A ja bym chciała jeszcze kupić bilet.
Nosz kur...! Kierowca odesłał ją do biletomatu stojącego na środku autobusu.
Dobra, jedziemy. Pani po dwóch przystankach wysiada, czeka na nią kolejna pani starsza od niej (zapewne babcia właściciela plecaka - piekielna wyglądała na mocno zaniedbaną czterdziestkę) i obydwie do kierowcy, żeby odnalazł tą pasażerkę która plecak oddała. W końcu nie wytrzymałam:
- Proszę pana, no proszę jechać, przecież się ludzie spieszą!!!
Na cały autobus, mama mnie ucisza ;)
Pomijając cały absurd sytuacji - ta pani chyba miała jakieś dziwne wrażenie, że cały świat jest na jej usługi. I jakkolwiek pochwalam chęć wynagrodzenia znalazcy plecaka to już kazanie całemu autobusowi na siebie czekać jest grubą przesadą. A kierowca niby mógł sobie na to pozwolić, bo to był jego ostatni kurs.

komunikacja_miejska

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 3 (53)

1