Profil użytkownika
Sth ♂
Zamieszcza historie od: | 6 sierpnia 2012 - 16:02 |
Ostatnio: | 24 marca 2021 - 16:31 |
O sobie: |
redaktór - z pasji |
- Historii na głównej: 3 z 4
- Punktów za historie: 1046
- Komentarzy: 72
- Punktów za komentarze: 292
@Dowoziciel: czyli kwestia interpretacji "winy dostawcy", albo właśnie franczyzy moją największą chyba wpadką jako kuriera (3 dnia pracy) było utknięcie w zaspie samochodem i niedostarczenie klientowi pizzy, zanim się wykopałem. Klient zrezygnował, bo za długo czekał. I nie zostałem pociągnięty do "odpowiedzialności".
@Dowoziciel: to akurat była filozofia płacenia w PH :) na szczęście faktycznie tak to działało
@Dowoziciel: która to sieciówka ma takie zasady? Jak jeździłem w PH to nie było mowy o czymś takim - klient odmawia odebrania towaru - trudno - pizza szła na straty (tzn. dla załogi zazwyczaj). No ok, u nas nie było sosów gratis, ale czasem ktoś dodatkowy zamówił i dodatkowy rozlał
@zmywarkaBosch: każde Stilo tak miało - były jeszcze dwie opcje 1) opcja od góry - wymagało posiadania rączek chińskiego dziecka i to pozbawionych kości 2) ze zdjęciem zderzaka. Jak wymieniałem reflektory, to po przebojach ze zmianą żarówki w tym cudzie techniki (samochód całkiem udany zresztą) nakupowałem wszystkich możliwych żarówek z przodu i kazałem wymienic od razu :) żeby się potem jak najdłużej z tym nie użerać
@Veltoris: numer może być potrzebny. Nie mam pojęcia do czego. Ale skoro mają w systemie, nie powinni chcieć go od Ciebie. Nalepek legalizacyjnych raczej nie dadzą Ci do ręki, bo odpowiadają głową, żeby ta konkretna naklejka była na tej konkretnej tablicy rejestracyjnej - a jak dadzą Tobie, to cholera wie, gdzie ją przykleić - a hologram jest w tym momencie dokumentem. Ale pewnie to można zorganizować jakoś inaczej - ale wymagałoby to pewnie innej konstrukcji tablic rejestracyjnych i innego do nich podejścia.
@Veltoris: Dlatego Ci mówię, że ja nie pamiętam, żebym musiał kod z nalepki spisywać. Więc tą konieczność można uznać za piekielną. Ale widać czytanie ze zrozumieniem się kłania: z linku tytuł: "Rejestracja pojazdu używanego zakupionego w Polsce" - nie ma napisane, że ze zmianą tablic, czyli procedura dotyczy każdego przypadku. A więc zaglądamy niżej, w "wymagane dokumenty" i co widzimy: Wymagane dokumenty: 1. Wniosek właściciela o rejestrację pojazdu. 2. Dowód własności pojazdu (dowodem własności jest w szczególności jeden z następujących dokumentów: faktura VAT potwierdzająca nabycie pojazdu, umowa sprzedaży, umowa zamiany, umowa darowizny, umowa dożywocia, prawomocne orzeczenie sądu rozstrzygające o prawie własności). 3. Dowód rejestracyjny pojazdu z aktualnym terminem badania technicznego. 4. Kartę pojazdu (jeżeli była wydana). 5. Tablice rejestracyjne. 6. Dokument potwierdzający udzielenie pełnomocnictwa, jeżeli w sprawie występuje pełnomocnik (wzór przykładowego pełnomocnictwa). pkt 5 - tablice rejestracyjne. Wow! czyli jednak było napisane
@Veltoris: no faktycznie nie za bardzo to wygląda dobrze pod kątem obsługi co nie zmienia faktu, że części z "piekielności" dało się uniknąć, sprawdzając to co jest potrzebne (na stronie http://www.um.warszawa.pl/zalatw-sprawe-w-urzedzie/sprawa-w-urzedzie/rejestracja-pojazdu-u-ywanego-zakupionego-w-polsce, albo przez telefon w urzędzie ) ale cieszę się, że nie muszę tam nic załatwiać - jak widzę 46 oczekujących...:-O
Rejestrowałem w Warszawie samochód 7 razy, z czego tylko raz w "starym urzędzie" (w 2004 roku). Ostatni raz w styczniu. + jeszcze sporo mam doświadczeń od znajomych (pasjonaci motoryzacji, więc samochody się "wymieniają" to i do urzędów trzeba chodzić) Nigdy nie miałem żadnej sytuacji tego typu, o których piszesz. Numerki funkcjonują normalnie (zwłaszcza, że można się przez internet zapisać na konkretną godzinę) Panie z WOM-u są uprzejme, kompetentne (miałem problem prawny z jednym z samochodów i nie mogłem zarejestrować - pani z okienka sama przedłużyła mi termin czasowego dowodu na czas wyjaśnienia sprawy - o dodatkowe 14 dni, i sama dzwoniła w mojej sprawie do urzędów odpowiedzialnych za problem) Odebranie stałego dowodu nigdy nie zajęło mi więcej jak 2 minuty. Dostaję smsa, że jest do odbioru, idę do urzędu, biorę numerek na odbiór - najwyżej chwilę poczekam bo jest ogonka ze dwie osoby i odbieram. Wszystko co potrzebne zawsze przy sobie mam - informacje są dostępne w internecie na stronach wydziałów komunikacji. Przy okazji - nie przypominam sobie, żebym musiał spisywać jakieś numery z naklejki. To, że tablice potrzebne, to wiedziałem (do przyklejenia nowych hologramów) Innymi słowy - od dobrych 9-10 lat nie mam kompletnie na co narzekać w urzędzie dzielnicy. Wszystko idzie sprawnie za każdym razem (wyrabiałem w tym roku międzynarodowe prawo jazdy - złożenie wniosku też zajęło mi kilka minut, a odbiór jeszcze mniej) I co zawsze mnie zaskakuje - w miłej atmosferze. I żadnej kawki poza ew. tą na biurku nie "doświadczyłem". Ale może urzędnik powinien jak przysłowiowa "kasjerka w Biedronce" - pielucha, kroplówka i 8h na krzesełku. Tak dobrze jak piszę jest na Ursynowie. Wiem, że na Bemowie jest podobnie, chyba też na Białołęce i Pradze Południe jest ok. O ile pamiętam masakra jest na Mokotowie i ponoć w Śródmieściu (to jedyny powód, dla którego jestem wewnątrzwarszawskim słoikiem - zameldowanym na U-nowie, mieszkającym w Centrum)
@elda24: tu nigdzie nie jest napisane, że to są sytuacje z tej samej floty i Ci sami mechanicy :)
@sportowiec: jesteś pewien, że własne, a nie "własne kierowców, oklejone w barwy lokalu?" @xirdus: jak dla studenta przyzwoite ;) ale taka była większość kierowców. Jak pracowałem w 2005 roku to w Warszawie dawało się przy fordzie Sierra palącym 10l/100km (benzyny) wyciągnąć ok 1700zł/mc kierowcy z Tico/Seicento na LPG i większą ilością czasu wychodzili na tym znacznie lepiej :)
@jocker: nie pozwalają wozić nawet plastikowych noży itp. rzeczy, więc ostra jak brzytwa katana jest dużo bardziej uzasadniona. Zresztą. Nawet nie porwanie samolotu, a "zwykła" chęć zamordowania pasażera obok :D
Zdecydowanie gość szukał kogoś, kto mu będzie robił za darmo :/ ale: nie spotkałem się jeszcze z lokalem/siecią, w której dowóz samochodem byłby realizowany samochodem zakupionym przez firmę. Nie wiem jak jest ze skuterami, kiedyś np. Pizza Hut skutery miała swoje. Ale kierowca - zawsze swoim samochodem. Jeździłem kilka ładnych miesięcy jako kierowca właśnie w PH. Płatne od dowozu, bez zwrotu za paliwo, mikrostawka godzinowa+ dodatki i napiwki. O dziwo, jak ktoś miał oszczędny samochód, to naprawdę dawało radę wyciągnąć przyzwoite (jak dla studenta) pieniądze
@jocker: miecz nie powinien lecieć jakby z innych powodów. Jakby nagle zachciało Ci się przesiąść za stery ;) dlatego jest zabroniony. Tak samo jak i inne urządzenia, które mogą zrobić krzywdę w sposób celowy
@Veltoris: oj, nie musi być. Subaru na rynek USA na 100% nie ma (mieliśmy takiego Outbacka). rzadko się to zdarza i tylko w przypadku wersji amerykańskich, ale się zdarza. Chociażby do Grand Cherokee 2004-2010, silniki 3.0D/3.7/4.7/6.1 o numerze OE 55116849AB/55116858AA. Patrząc na amerykańskich sklepach i forach, są tylko dodatkowe radiatory, ale żaden nie jest seryjny. Jak widać w tym wątku, nawet przy Tow Package'u nie była konieczna ;) http://www.jeepforum.com/forum/f310/wj-transmission-cooler-line-routing-1349886/
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 22 sierpnia 2014 o 9:57
@Veltoris: tak podejrzewałem, że to właśnie z tym silnikiem kupiłeś :) 2.8 nie jest może jakiś cudowny, ale przynajmniej nie ma takich problemów jak stary 2.5. co do tej zintegrowanej chłodnicy skrzyni- płyną do nas właśnie zamienniki chłodnic do Granda po 2010 roku, do V8-ek, tylko właśnie są pod rynek US i nie mają chłodnic ASB. Ale ponieważ "nikt nic nie wie" to się zastanawiamy, czy w tym przypadku wersja US w ogóle jej nie ma, czy jest po prostu zewnętrzna (historia notuje takie przypadki :) )
@Garrett: to zależy, czy ma wersję z rynku USA, czy z Europejskiego. Nie pamiętam jak jest w Jeepach, ale w kilku innych markach (m. in. Subaru) ta różnica była właśnie w zależności od rynku Veltoris napisał, że od VM-a się trzyma z dala. :)
a to nie było to, o czym tu piszą? http://pieniadze.gazeta.pl/pieniadz/1,136158,16372782,Koniec_tanich_rozmow__Czy_czekaja_nas_podwyzki_cen.html (pomijam fakt standardowego spamowania telemarketingu sieci komórkowych) - tylko może tym razem to "planowana podwyżka", a nie próba wciśnięcia czegoś na siłę
na portfel, w zależności od rozmiaru i wykończenia, schodzi ok 400cm samej skóry + materiał na wykończenie (zmierzyłem swój, chiński, skórzany - z kiepskiej skóry, za 40zł). Do tego robota - jak skóra kiepska, i rączki chińskie, to wtedy wychodzi portfel za 30zł. Jak skóra lepsza (raczej nie licowa, ale lepiej wyprawiona, albo z jednego kawałka, a nie z "mielonki" z beli - tak jak większość) + robiony "gdzieś bliżej" (choć to się rzadko zdarza) to cena idzie w górę, do tego dystrybucja, marketing. Marka też, ale nie jest to aż taki duży procent raczej. Choć trzeba przyznać, że ofertę niezbyt dużego portfela za 170zł widziałem ostatnio - robionego ręcznie w Polsce - uważam, że wcale nie jest to wysoka cena za produkt wysokiej jakości. I co z tego, że się go nosi głównie w kieszeni. A i przy spotkaniach z różnymi ludźmi nie jest tak, że nikt nie zwraca uwagi ;) wszystko zależy od otoczenia i potrzeb. Czasem snobizm, czasem potrzeba, a czasem po prostu ktoś lubi mieć dobry produkt :) (nie oceniając tu oczywiście, czy portfel GR jest dobry, czy nie - buty mają w porządku)
@SprzedamCiButy: nam się tak udało w jednej z polskich sieciówek odzieżowych. ale może to faktycznie była jednostkowa sytuacja
@notaras: niekoniecznie - ostatnio sam kupowałem koszulę "w promocji" - miałem ustawiony w sklepie alert cen - koszula kosztowała powiedzmy 150zł - dostałem info o obniżce do 120. Wlazłem na stronę, a tam informacja dla klienta - cena 120, a obok przekreślone 240 :) i jaka się ładna promocja zrobiła - 50% taniej :)
@Jacobi: owszem... w sumie żadna nowość, że się "podnosi" cenę po zrobieniu promocji, żeby wyglądało lepiej
czas się jakby zatrzymał w poprzedniej epoce. Ale dziwne, bo Gino Rossi zazwyczaj ma naprawdę dobrą obsługę, i przynajmniej jak do tej pory, nie spotkałem się z nieprzychylnością sprzedawczyń. Widać zawsze trafi się jakaś "wpadka" :/ zawsze możesz poprosić o maila do dyrektora regionalnego (nie w tym salonie, to w innym, powinni dać) i opisać całą sytuację.
Niestety to "norma", nie tylko wśród wydawnictw. W moim "ogródku" działa to na innej zasadzie. Dobry test/recenzja - działacie dalej. Kiepska - nic od nas nie dostajecie/później niż konkurencja. Po jednym z moich tekstów było pół roku "obrazy", że potraktowaliśmy ich produkt gorzej niż konkurencję. W innym przypadku "język publikacji nie odpowiadał image'owi marki" ;) aczkolwiek to zależy zazwyczaj po prostu od rozsądku osoby odpowiadającej za kontakty z "mediami"
@wonka0: zderzaki to już wszędzie są z plastiku, ale coraz więcej elementów nadwozia nie jest stalowych - aluminium, plastik, włókna. I nie każdy miernik to ogarnie (aluminium), a z plastikowymi to już w ogóle bez szans
@Xirdus: ależ ja nie usprawiedliwiam oszustwa. Ale ludzie są naiwni i sami "chcą być oszukiwani" - jakby ktoś normalnie patrzył, to by wiedział, że 10 letni diesel z przebiegiem 140-160 tys. w zasadzie nie istnieje. Bo dla takiego przebiegu kupno diesla jest nieopłacalne. Ale jak będzie miał realne 200 tys + to nikt go nie kupi, bo "panie, on ma ponad 200 tys. km przejechane". Taka mentalność. Sens ma np. wpisywanie przebiegu na przeglądzie, co u nas już wchodzi. Oczywiście zakładając uczciwość SKP, przynajmniej w części można bedzie kontrolować przebiegi samochodów, żeby nie "jeździły do tyłu".